więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Porażka Stali w Toruniu nie przekreśla szans na mistrzostwo

2016-09-18, Żużel

W pierwszym finałowym meczu PGE Ekstraligi gorzowska Stal przegrała w Toruniu 41:49, ale wciąż jest w grze o mistrzostwo Polski.

medium_news_header_16144.jpg

Już trzy godziny przed rozpoczęciem meczu przed Motoareną zaczęli zbierać się pierwsi kibice i byli to głównie fani Stali, którzy mogli kupować bilety tylko w przystadionowej kasie. Nie wszyscy z tego powodu zdecydowali się na wyjazd i sektor gości, choć był bardzo aktywny, nie został w pełni wypełniony. W oczekiwaniu na spotkanie trwały dyskusje wśród kibiców, jakim wynikiem zakończy się ten ekscytująco zapowiadający pojedynek. Generalnie typowano niewielkie zwycięstwo gospodarzy. Początek był jednak naprawdę obiecujący dla przyjezdnych. Najpierw ze startu świetnie wyszedł Niels Kristian Iversen, a w wyścigu młodzieżowców Bartosz Zmarzlik na dystansie wyprzedził Pawła Przedpełskiego i było 7:5 dla naszych.
Niestety, potem było już tylko źle, a nawet bardzo źle. Trzy podwójne przegrane spowodowały, że miejscowi złapali wiatr w żagle. Stalowcy zaś zupełnie nie potrafili dopasować sprzętu do nawierzchni toru. Byli nie tylko wolni, ale nie potrafili również znaleźć optymalnych ścieżek i wyraźnie pozostawali w tyle za świetnie dysponowanymi Aniołami. Wyścigi numer 6 i 7 zakończyły się remisami, ale po ośmiu biegach Get Well prowadził 31:17 i sytuacja stawała się powoli beznadziejna.
- Stal to naprawdę silna drużyna. Gorzowianie zaczęli dopasowywać motocykle i lepiej startować. Dlatego było nam już trudniej - przyznał po meczu trener gospodarzy Robert Kościecha.
Sygnał do walki dał tradycyjnie niezawodny Bartosz Zmarzlik. Ile ten chłopak ma serca do walki. Nierówno jeździli natomiast jego koledzy, ale w tym momencie ważny był każdy punkt zdobyty na torunianach.
- Miałem dużego zgryza, jak rotować zmianami. Zawodnicy jeździli nierówno, dobre wyścigi przeplatali słabszymi - kręcił głową trener Stanisław Chomski.

Przełom nastąpił w 10 biegu, w którym to fatalnie spisujący się do tego momentu Krzysztof Kasprzak oraz Bartosz Zmarzlik ograli najskuteczniejszą parę miejscowych - Chrisa Holdera i Adriana Miedzińskiego - czym wlali wiele nadziei w serca kibiców żółto-niebieskich. Chwilę potem piękną walkę stoczyli Matej Zagar i kolekcjonujący ,,trójki’’ Greg Hancock. W końcowej fazie spotkania gorzowianie zaczęli dalej odrabiać straty i ostatecznie przekroczyli granicę 40 punktów, co jest wynikiem naprawdę dobrym patrząc na przebieg meczu. Oczywiście trochę żal kilku straconych punktów. Choćby Zagara, który na samej mecie dziewiątego biegu dał się wyprzedzić Martinowi Vaculikowi. Słowak również uratował punkt dla swojej drużyny w 13 biegu, gdy wyprzedził Przemysława Pawlickiego. Gorzowianin miał nad nim dużą przewagę po tym jak Vaculik wcześniej został przyblokowany przez partnera z zespołu Adriana Miedzińskiego i mocno wytrącił prędkość. Zdołał jednak się na nowo rozpędzić, a w tym czasie Pawlicki wyraźnie przysnął i straciliśmy podwójne zwycięstwo. Więcej oczekiwaliśmy po Iversenie. Duńczyk po wygranej w inauguracyjnym biegu potem jeździł słabo i mocno rozczarował. Nie było również przełamania u Michaela Jepsena Jensena.
Przegrana ośmioma punktami to dużo i mało. Jeżeli gorzowianie na spotkanie rewanżowe przygotują tor do walki to są w stanie sięgnąć po złoty medal. Jeśli natomiast tor będzie korzystny dla zawodników preferujących dobry start mogą pojawić się kłopoty.
Warto jeszcze pochwalić atmosferę panującą na toruńskim stadionie, co cieszy, bo pokazuje, że można bawić się w sport na wysokim poziomie. Liczymy, że podobnie będzie w najbliższą niedzielę, 25 września, kiedy na ,,Jancarzu’’ odbędzie się rewanż. Zapowiada się wielkie widowisko i liczymy, że zakończy się ono wielką fetą na cześć gorzowskich żużlowców.
Robert Borowy

Get Well Toruń – Stal Gorzów 49:41

Get Well: Martin Vaculik - 8+1 (1*,2,3,2,0), Kacper Gomólski - 3+1 (2,1*,-,-), Chris Holder - 11+1 (2*,3,0,3,3), Adrian Miedziński - 7+1 (3,2*,1,0,1), Greg Hancock - 11 (3,3,3,1,1), Igor Kopeć-Sobczyński - 0 (0,0,0), Paweł Przedpełski - 9+2 (2,2*,2*,0,3).

Stal: Niels Kristian Iversen - 5+1 (3,1,0,1*), Michael Jepsen Jensen - 0 (0,0,-,-,-), Matej Zagar - 6+1 (1,1*,2,2,0), Przemysław Pawlicki - 7+1 (0,2,1*,1,3), Krzysztof Kasprzak - 9 (1,0,3,0,3,2), Bartosz Zmarzlik - 13+2 (3,3,1,2*,2,2*), Adrian Cyfer - 1 (1,0,-).

Bieg po biegu:
1. (59,19) Iversen, Gomólski, Vaculik, Jensen 3:3
2. (59,25) Zmarzlik, Przedpełski, Cyfer, Kopeć-Sobczyński 2:4 (5:7)
3. (58,41) Miedziński, Holder, Zagar, Pawlicki 5:1 (10:8)
4. (58,28) Hancock, Przedpełski, Kasprzak, Cyfer 5:1 (15:9)
5. (59,16) Holder, Miedziński, Iversen, Jensen 5:1 (20:10)
6. (58,75) Hancock, Pawlicki, Zagar, Kopeć-Sobczyński 3:3 (23:13)
7. (58,44) Zmarzlik, Vaculik, Gomólski, Kasprzak 3:3 (26:16)
8. (59,50) Hancock, Przedpełski, Zmarzlik, Iversen 5:1 (31:17)
9. (59,95) Vaculik, Zagar, Pawlicki, Przedpełski 3:3 (34:20)
10. (59,28) Kasprzak, Zmarzlik, Miedziński, Holder 1:5 (35:25)
11. (59,94) Przedpełski, Zagar, Hancock, Kasprzak 4:2 (39:27)
12. (59,21) Holder, Zmarzlik, Iversen, Kopeć-Sobczyński 3:3 (42:30)
13. (59,54) Kasprzak, Vaculik, Pawlicki, Miedziński 2:4 (44:34)
14. (60,10) Pawlicki, Zmarzlik, Miedziński, Vaculik 1:5 (45:39)
15. (59,28) Holder, Kasprzak, Hancock, Zagar 4:2 (49:41)

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x