więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Znalazł się w gronie największych sław gorzowskiego żużla

2017-04-21, Żużel

W Gorzowie zapomniano już jak wygląda żużlowy Złoty Kask. Za sprawą Przemysława Pawlickiego młodsze pokolenie kibiców mistrzów Polski ma jednak szansę lepiej poznać historię tych rozgrywek.

medium_news_header_18187.jpg

Dla 26-latka wygrana w Zielonej Górze to już trzeci triumf, ale dla gorzowian to pierwszy taki sukces od 1988 roku. Pierwszym zawodnikiem Stali, który założył na głowę Złoty Kask był Andrzej Pogorzelski w 1966 roku. Potem do głosu doszli Edward Jancarz i Zenon Plech. Ten pierwszy trzykrotnie wygrywał, drugi w barwach Stali dwukrotnie (potem dorzucił jeszcze wygraną w gdańskim Wybrzeżu). Kolejnym był Jerzy Rembas, a 29 lat temu na najwyższym stopniu podium stanął Piotr Świst. Kiedy spojrzy się na te nazwiska, każde stanowi osobny, piękny rozdział w 70-letniej historii jednego z najbardziej utytułowanych żużlowych ośrodków w kraju. Teraz do tego grona doszedł Przemysław Pawlicki, dla którego wygrywanie w Złotym Kasku zaczyna stawać się normalnością. Wcześniej jednak zwyciężał w barwach Fogo Unii Leszno.

- Dla mnie to naprawdę wielkie wydarzenie dołączyć do tak wspaniałego grona żużlowców jak Edward Jancarz, Zenon Plech czy inni mający już na koncie po trzy zwycięstwa, Roman Jankowski oraz Janusz Kołodziej – zaczął mówić, czym kompletnie zaskoczył brata Piotra, który zawody zakończył na trzeciej pozycji.

- Aż trzy Złote Kaski zdobyłeś? – kręcił głową z podziwu młodszy z braci, na co Przemek natychmiast zareagował i wskazał nowy cel. – Przede mną jest jeszcze Tomek Gollob, który wygrywał siedmiokrotnie. Będę wściekle go gonił – odpowiedział Przemek.

Droga do wygranej nie była usłana różami. Kiedy w 12 biegu Pawlicki wpadł na upadającego Adriana Miedzińskiego wydawało się, że tor opuści w karetce. Na szczęście skończyło się na strachu i potłuczeniach.

- Czuję się bardzo…, to znaczy porządnie poobijany, ale nie ma co rozpaczać. Po powrocie do domu przejdę szybko rehabilitację. Odpuszczę trening w Gorzowie, żeby być dobrze przygotowany fizycznie do niedzielnego spotkania w Grudziądzu. Najważniejsze, że jestem cały i zdrowy i nie ma sensu powracania do tego, co już za nami – podkreślił.

Przemysław Pawlicki cieszy się nie tylko z samego zwycięstwa, ale przede wszystkim z awansu do eliminacji Grand Prix. – Pierwszy krok zrobiłem, teraz mam przed sobą inny cel, jakim jest upragniony awans do cyklu. Byłem już o krok od tego w 2015 roku, kiedy w Rybniku kilka metrów przed metą straciłem ten awans – przypomniał i zapewnił, że w tym sezonie zrobi wszystko, aby na stałe zagościć w światowej elicie.

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x