Na własnym torze Stal nadal mocna dla rywali

2018-05-21, Żużel

Po raz kolejny w tym sezonie kibice zgromadzeni na „Jancarzu” byli świadkami efektownego zwycięstwa żużlowców Stali.

Tym razem gorzowianie pozbawili złudzeń mocną ekipę z Częstochowy, wygrywając 53:37. To trzecia domowa wygrana Stali, a nasza drużyna ponownie z nawiązką przekroczyła sumę 50 punktów.

Wśród prawie 14 tysięcy widzów na trybunach spotkać można było popularnego artystę i idola nastolatek Dawida Kwiatkowskiego.

- Chodziłem na mecze Stali do tzw. młyna i zawsze mocno zdzierałem gardło. Każdy mecz to niesamowite emocje i tak jest za każdym razem jak jestem w Gorzowie na żużlu - powiedział Kwiatkowski.

To już trzecia znana postać, w trzecim spotkaniu na stadionie Stali w tym roku, gdyż wcześniej kibice mogli zobaczyć znanego dziennikarza muzycznego Krzysztofa „Jankesa” Jankowskiego oraz mistrza sztuk walki Tomasza Narkuna.

Co do samego meczu to, po raz pierwszy na torze w Gorzowie rywal prowadził aż sześcioma punktami, a tak było po szóstym wyścigu. Wtedy jednak rezerwa taktyczna zarządzona przez trenera Stanisława Chomskiego okazała się skuteczna i gorzowianie za sprawą pary Bartosz Zmarzlik i Rafał Karczmarz wrócili do gry. Nasi zawodnicy w tym biegu zostawili w pokonanym polu Fredrika Lindgrena, wobec którego nadużywano ostatnio porównań „kosmita” czy „zawodnik z innej planety”. Szwed rozczarował, gdyż zaliczył najsłabszy mecz w sezonie i nie był nawet brany pod uwagę, przez trenera gości Marka Cieślaka, w wyścigach nominowanych. Natomiast lider gorzowskiej ekipy Bartosz Zmarzlik, mimo że uzyskał 13 punktów, to i tak wymagał od siebie jeszcze więcej.

- Drugi bieg nie był najlepszy w moim wykonaniu, pomyliłem się ze startu i z ustawieniami. Taki trochę jestem, że uczepiłem się tego, co zawsze i to, co zawsze mnie zawiodło. Zmieniłem też po raz pierwszy w Gorzowie motocykl i okazało się, że był lepszy niż tamten. Trzeba być mega czujnym w dzisiejszych czasach, bo każdy bieg jest inny, każde równanie zmienia tor, zmieniają się godziny między biegami, inna jest wilgotność powietrza. Wiadomo, że wszyscy dysponujemy najlepszym sprzętem od najlepszych tunerów i decydują tylko niuanse - mówił na konferencji prasowej Zmarzlik.

Szkoda, że nie pojawił się na konferencji prasowej trener gości, a pytany o jego nieobecność, kierownik drużyny Włókniarza Michał Finfa prosił, aby spytać o to samego trenera Cieślaka. Nie było jednak okazji.

W zespole żółto-niebieskich, oprócz Zmarzlika i powracającego po kontuzji Karczmarza, świetnie prezentował się Szymon Woźniak. Jego transfer z Wrocławia był strzałem w dziesiątkę i coraz więcej kibiców przekonuje się do tego, że zawodnik rodem z Tucholi będzie ważnym ogniwem Stali. Woźniak, który niedawno został ojcem bliźniaczek, jeździł bardzo płynnie i tylko raz musiał uznać wyższość Leona Madsena. Swoje punkty dorzucił Krzysztof Kasprzak, a jego dorobek mógłby być większy, gdyby nie wykluczenie w pierwszym biegu. Pozytywnym zaskoczeniem była postawa Grzegorza Walaska, który po swoim pierwszym, słabym występie został zastąpiony przez Karczmarza w biegu szóstym.

- Grześ został odstawiony po pierwszym biegu, ale porobił korekty i druga część meczu poszła w cudzysłowie z górki - dodał na konferencji trener Chomski.

Był to najlepszy mecz Walaska odkąd startuje dla Gorzowa, aczkolwiek nadal czeka on na pierwsze indywidualne zwycięstwo w barwach Stali. Być może dokona tego, na świetnie znanym sobie torze w Zielonej Górze, gdzie w następnej kolejce Stal zmierzy się z Falubazem.

Martwić może jedynie słabsza postawa Linusa Sundstroema, który słabo punktował, a kibice czekają na jego przebudzenie. Mimo to z optymizmem należy oczekiwać derbowego starcia, w którym stalowcy powalczą o pierwszy wyjazdowy sukces w tym sezonie.

Przemysław Dygas