Najlepszym testem są starty w silnie obsadzonych zawodach

2019-04-30, Żużel

Trener żużlowców truly.work Stali Gorzów Stanisław Chomski miał mieszane uczucia po niedzielnym pojedynku w Lesznie, gdzie jego zawodnicy dzielnie walczyli do 13 wyścigu.

W Lesznie chwilami walka była bardzo twarda o każdy centymetr toru Fot. Robert Borowy

- Co ja mogę powiedzieć? – długo kręcił głową szkoleniowiec wicemistrzów Polski. – Narobiliśmy sobie apetytu i wszystkim innym, a cała zabawa skończyła się po trzynastym wyścigu. Bartek Zmarzlik nie dał rady wygrać z bardzo mocną parą gospodarzy i takie sytuacje się zdarzają, bo nikt nie jest maszyną stworzoną do stałego wygrywania. Wiedziałem przed meczem, że to może być ważny wyścig, dlatego ustalając skład świadomie dałem pod numer 4 Andersa Thomsena, chcąc, żeby pojechał z Bartkiem. Duńczyk tym razem miał gorszy dzień, niewiele mu wychodziło, dlatego zaryzykowałem z Rafałem Karczmarzem. Nie wyszło – dodał.

Stanisław Chomski długo analizował pojedynek w Lesznie, zwracając uwagę, że pewne jego ruchy były starannie przemyślane. Jak choćby dwukrotnie wystawienie wspomnianego Karczmarza do trudnych biegów pod koniec zawodów.

- Liczyłem się z tym, że Rafał może sobie nie do końca poradzić, bo miał zacnych rywali, ale to jest także inwestycja w tego chłopaka – mówi dalej opiekun gorzowian. – Jadąc z najlepszymi buduje doświadczenie. Wszystkim nam zależy na tym, żeby opierać siłę drużyny na wychowankach. Jeżeli będzie jeździł tylko po trzy wyścigi od razu usłyszę, że marnujemy kolejny talent. Oczywiście połączenie walki o dobry rezultat z budową zespołu nie jest łatwą sprawa, ale trzeba próbować, jak pojawiają się takie możliwości. Swoją drogą nie przekreślałbym nikogo, raczej dążyłbym do dalszego budowania pozytywnego nastawienia do wszystkich naszych zawodników, bo to jest w interesie drużyny. Przykładowo Peter Kildemand ponownie nie błysnął pod względem punktowym, ale zaprezentował przebłyski naprawdę fajnej jazdy. Przede wszystkim, nie odpuszczał, walczył do końca i to też się liczy – zaznacza.

Stanisław Chomski przyznał zaraz po meczu, że wie w czym tkwił błąd w końcówce meczu, którą stalowcy przegrali 3:15.

- Gospodarze poszukiwali optymalnych ustawień i je znaleźli w odpowiednim dla siebie momencie. Żeby im dorównać powinniśmy pójść drastycznie z korektą, ale tego nie uczyniliśmy, uznając, że skoro idzie nam dobrze przez całe spotkanie, to nie powinniśmy robić w samej końcówce rewolucji sprzętowej. Teraz jesteśmy mądrzejsi, ale nie mam tutaj do nikogo pretensji – dodał.

W Gorzowie powoli wszyscy zaczynają żyć niedzielnym meczem truly.work Stali Gorzów ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. Problemem stalowców jest brak odpowiedniej liczby startów, na co wszyscy zwracają uwagę. Nie ma jednak możliwości sztucznego organizowania zawodów w formie choćby sparingów.

- Sparingi mogą tylko namieszać w głowach, zwłaszcza kiedy jedzie się ze słabszym rywalem – tłumaczy trener Chomski. – Treningi we własnym sosie również nie do końca pozwalają zbudować właściwą dyspozycję. To jest powtarzanie pewnych schematów. Nawet taka typowo sportowa rywalizacja spod taśmy, ale wewnętrzna niewiele daje. Najlepszym testem są starty w silnie obsadzonych zawodach, a najlepsza jest liga, bo tu wszyscy jadą na najwyższym poziomie. I te koło się zamyka. W sobotę Bartek Zmarzlik jedzie do Landshut na półfinał Speedway of Nations, Krzysiek Kasprzak też startuje w Niemczech. Przynajmniej oni będą mieli dobre przetarcie – kończy.

Robert Borowy