więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Bez dodatkowych startów czeka nas loteria

2020-06-17, Żużel

Żużlowcy Eltroksu Włókniarza Częstochowa i MrGarden GKM Grudziądz w poniedziałek 15 czerwca zakończyli pierwszą kolejkę w PGE Ekstralidze.

Bartosz Zmarzlik w trakcie próby toru przed meczem z Unią Leszno
Bartosz Zmarzlik w trakcie próby toru przed meczem z Unią Leszno Fot. Robert Borowy

Liderem po inauguracyjnej serii spotkań została ekipa Betardu Sparty Wrocław, która minimalnie wyprzedza zielonogórzan, częstochowian oraz obrońców mistrzowskiego tytułu – drużynę Fogo Unii Leszno. Wszystkie te zespoły wygrały swoje pierwsze starcia.

A jak ocenia te pierwsze cztery mecze Marek Towalski, wielokrotny drużynowy mistrz Polski ze Stalą Gorzów oraz reprezentant Polski?

Już w pierwszych słowach zwrócił on uwagę, że o postawie poszczególnych zespołów zadecydował brak sparingów i innych imprez przed startem ligi, przez co treningi we własnym gronie tylko zwycięzcą przyniosły.

– Trenerzy poszczególnych zespołów jako punkt odniesienia do ustawień sprzętu przez swoich zawodników przyjęli to co prezentowali ich liderzy – mówi Marek Towalski. - To, że wrocławianie pokonali u siebie Motor Lublin nie jest niespodzianką, ale wielu obserwatorów zostało zaskoczonych dominacją gospodarzy. Ja akurat nie byłem. Od pierwszego wyścigu bardzo dobrze poczynali sobie bowiem Tai Woffinden i Maciej Janowski. Reszta zawodników jeszcze na treningach dopasowała się do nich i także jechała bardzo dobrze. Odwrotnie lublinianie. Tam nikt praktycznie nie radził sobie i dopiero pod koniec meczu w pojedynczych biegach udało im się coś znaleźć, ale nie miało to już znaczenia dla całej rywalizacji – tłumaczy.

Przypomnijmy, że Betard Sparta Wrocław pokonała Motor Lublin 55:35.

Zdaniem naszego rozmówcy podobną sytuację mieliśmy w Gorzowie, gdzie wygrana Unii Leszno 49:41 nie jest na pewno sensacją, ale zaskoczyć mógł przebieg spotkania. Goście dominowali na starcie i gdyby nie kilka desperackich ataków gospodarzy na dystansie wynik spotkania byłby jeszcze bardziej niekorzystny dla miejscowych.

- W przypadku stalowców takim punktem odniesienia był Bartek Zmarzlik – kontynuuje Marek Towalski. – Cała drużyna zapewne wszystkie swoje ustawienia przyporządkowała temu, na co postawił mistrz świata, który dominował na treningach. Tyle, że Bartkowi coś tam nie wyszło. Zaczął nerwowo od dotknięcia taśmy, potem już złapał rytm, ale kiedy trzeba było przestawić się na bardziej twardą i suchą nawierzchnię, jaka była w drugiej fazie wyraźnie poszedł w złym kierunku. A pozostali od początku w większości szli za nim. Odwrotnie leszczynianie. Oni wszyscy dopasowali się do Pawlickiego i Sajfutdinowa i przez cały mecz dysponowali optymalnie ustawionymi jednostkami – zaznaczył.

Podobną sytuację mieliśmy w Częstochowie, gdzie gospodarze zwyciężyli 53:37. Tam cała drużyna gospodarzy była świetnie dopasowana i nawet juniorzy błyszczeli. Na ich tle grudziądzanie wypadli blado. Gdyby nie fenomenalna dyspozycja zdobywcy 18 punktów Artioma Łaguty mielibyśmy pogrom.

W przypadku meczu w Rybniku, to o zwycięstwie zielonogórzan zadecydowała ich klasa sportowa na tle miejscowych. Falubaz pod każdym względem dominował, choć nieco słabszy występ zanotował Martin Vaculik. Gospodarze mieli jednak tylko dwóch wartościowych zawodników, Kacpra Worynę i Roberta Lamberta, choć nie można było mieć większych pretensji do Vaclava Milika, ale to wszystko zdecydowanie za mało na walkę o korzystny rezultat.

- Mnie najbardziej zmartwił brak przygotowania rybnickich juniorów do sezonu. Mam nadzieję, że to tylko trema ich zjadła, bo inaczej czarno widzę przyszłość rybniczan w PGE Ekstralidze – usłyszeliśmy.

W ocenie Marka Towalskiego póki nie powrócą inne imprezy, albo chociaż możliwość rozgrywania sparingów i towarzyskich zawodów, to następne mecze ligowe mogą również zaskakiwać swoimi scenariuszami.

- Jeżeli żużlowcy mają przez cały tydzień trenować tylko u siebie, to zaraz ci, którym teraz nie poszło wyciągną kolejnych pięć motocykli i nadal będą szukać. Tylko nie wiadomo czego, skoro nie będą mieli na kim przetestować szybkości swojego sprzętu. W efekcie przed każdym meczem może czekać ich loteria. Albo trafią, albo nie, zwłaszcza że pogoda teraz będzie sprawiać psikusa. Raz będzie normalnie, innym razem upalnie lub deszczowo – kończy.

Robert Borowy

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x