więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Stalowe nerwy Bartosza Zmarzlika w Pradze

2020-09-21, Żużel

Dwie kolejne rundy Grand Prix, rozegrane tym razem w Pradze, przyniosły historyczny sukces Bartoszowi Zmarzlikowi.

medium_news_header_28605.jpg

Jeszcze nikomu nie udało się wygrać dwóch turniejów dzień po dniu na tym samym torze. Faktem jest, że niewiele dotychczas było takich szans, bo przed Pragą taka możliwość pojawiła się tylko we Wrocławiu i Gorzowie. Przyznać trzeba, że jest to jednak wielki wyczyn, żeby tak naprawdę w ciągu 24 godzin dwukrotnie stanąć na najwyższym stopniu podium. Wyczyn ten został nagrodzony kompletem 40 punktów.

Jakie to były turnieje w pięknym mieście nad Wełtawą? Przeżyjmy to jeszcze raz.

HISTORIA – Bartosz Zmarzlik przed przyjazdem do Pragi niezbyt mile wspominał to miasto. Startował w nim czterokrotnie w turniejach Grand Prix i tylko raz, w debiucie w 2016 roku, awansował do półfinału, w którym zresztą nie poradził sobie i zakończył starty na piątym miejscu. W pozostałych trzech turniejach dwukrotnie zajmował dziewiąte miejsca i raz piętnaste. To wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

WARNINGI – Brytyjski sędzia Craig Ackroyd do niedawna wyróżniał się tym, że pozwalał zawodnikom jeżdżącym w Grand Prix na bardzo dużo pod taśmą startową. Rzadko kiedy przerywał biegi po ewidentnych nawet falstartach. Widocznie zawodnicy doskonale to zapamiętali, gdyż w piątkowych zawodach pozwalali sobie na naprawdę dużo. I mocno zostali zaskoczeni, kiedy arbiter tym razem z aptekarską dokładnością przypatrywał się wszelkim mikroruchom pod taśmą. Aż dwukrotnie wykluczył Leona Madsena, a raz nie zauważył jego lotnego startu, bo inaczej Duńczyk nie wszedł by do półfinału. Wyrzucił też Jasona Doyle’a i w drugim półfinale mieliśmy tylko dwóch zawodników (Zmarzlika oraz Woffindena). Rzecz niespotykana w historii Grand Prix. W sobotę tych ostrzeżeń nie było już wiele, dokładnie tylko jedno w finale, które otrzymał Doyle. Widać było, że żużlowcy nabrali respektu do Brytyjczyka.

ATRAKCYJNOŚĆ – W piątek zawody dla kibicowskiego oka były bardzo nudne. Emocji mieliśmy jak na lekarstwo. Praktycznie o losach każdego biegu decydował start i pierwszy łuk. Nazajutrz widowisko było dużo ciekawsze, głównie za sprawą Zmarzlika. W całych zawodach przegrał on starty z siedmioma zawodnikami i pięciu z ich wyprzedził na dystansie, robiąc tradycyjnie żużlowe show. Szczególnie spektakularne było minięcie na ostatnich metrach Woffindena w wielkim finale. Dlaczego w sobotę można było się ścigać, a w piątek nie? W Pradze została położona nowa nawierzchnia, która widocznie jeszcze dobrze się nie ułożyła i nie była sprzymierzeńcem żużlowców. Po piątkowych zawodach ściągnięto jednak 50 ton materiału i dobre ściganie na dystansie powróciło.

STARTY – Bartosz Zmarzlik, choć powinien w oba dni stanąć przed taśmą startową 14 razy, stawał aż 24. To efekt częstych powtórek biegów z jego udziałem. W piątek aż pięć biegów, w których jechał gorzowianin zostało przerwanych, z czego dwa nawet dwukrotnie. W sobotę były to dwa wyścigi, z czego finał odbył się dopiero za trzecim podejściem. Zmarzlik imponował stalowymi nerwami i nic sobie z tego nie robił i triumfował w obu imprezach. On sam nie złapał żądnego warninga, pokazując, że można wygrywać nie oszukując na starcie.

FREKWENCJA – Zdecydowanie słabsza niż na turniejach we Wrocławiu i Gorzowie, ale i tak wśród tych kibiców, którzy zasiedli na Marketa zdecydowana większość to byli Polacy. Co ciekawe, prawie wszyscy mocno trzymali kciuki za Bartoszem Zmarzlikiem, co pokazuje, że nasz żużlowiec ma już sporą rzeszę swoich fanów z różnych zresztą miast jeżdżącym za nim, jak kiedy jeżdżono za Tomaszem Gollobem.

NOWINA WEEKEDNU – Ze sportowego punktu widzenia najważniejszą informacją było to, że Zmarzlik wygrał oba turnieje, ale z punktu widzenia ludzkiego najważniejszą nowiną było to, że nasz mistrz świata niedługo zostanie ojcem. Kiedy on sam ogłosił tę informację po sobotnim zwycięstwie, liczba braw i gratulacji była chyba większa niż po jego triumfie w finałowym biegu.

TORUŃ – Praga jest już za nami, jest już za Bartoszem Zmarzlikiem. Wszyscy teraz wypatrują Torunia, gdzie 2 i 3 października odbędą się ostatnie dwie rundy mistrzostw świata i tam poznamy nowego mistrza świata. Obecnie Zmarzlik przewodzi w klasyfikacji Grand Prix z przewagą siedmiu punktów nad Fredrikiem Lindgrenem i dziesięciu nad Taiem Woffindem. To dużo i mało, skoro w jednych zawodach można odrobić nawet 20 punktów. Liczymy jednak, że gorzowianin poradzi sobie na Motoarenie i obroni mistrzowski tytuł zdobyty przed rokiem na tym samym zresztą obiekcie.

Robert Borowy

Fot. BSI

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x