więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Wszyscy powinniśmy zacisnąć pasa

2020-11-02, Żużel

Znane powiedzenie, że ,,wszyscy siedzimy na jednej gałęzi’’ w przypadku żużla nigdy chyba jeszcze nie miało tak dosłownego znaczenia.

medium_news_header_28968.jpg

Jeżeli ktokolwiek zacznie podcinać tę gałąź, ucierpią wszyscy. Bez wyjątku. Kiedy bowiem wiosną pandemia koronawirusa uderzyła w Europę kilka tygodni wystarczyło, żeby niemal wszystkie obszary naszego życia zamarły. W tym sport. Żużel nie był wyjątkiem i – jak czas pokazał – poza Polską praktycznie nigdzie nie obudził się na tyle, żeby odjechać w miarę normalny sezon. Próbowali Czesi, skromną ligę skończyli Francuzi, okrojone rozgrywki zorganizowali Szwedzi. Największe straty ponieśli Brytyjczycy i Duńczycy, bo tam normalne rozgrywki ligowe nie wystartowały, a zorganizowanie po paru imprez miało na celu jedynie przypomnienie kibicom, że żużel w tych krajach jeszcze oddycha.

To co za nami jest już historią, o której należy jednak pamiętać. Oczywiście w tej chwili liczy się to co przed nami. Kiedy w maju w Polsce zakończyły się siedmiodniowe negocjacje klubów z zawodnikami na temat podpisania nowych aneksów finansowych każdy ciągnął w swoją stronę. To naturalne, ale już wtedy zawodnicy mieli obiecane przez wielu prezesów, że jesienią im to wynagrodzą. Mamy jesień, otwarte zostało właśnie 14-dniowe okienko transferowe. Wszystkie stawki, jakie prezesi oferują zawodnikom są tradycyjnie utajnione, ale nie ma wątpliwości, że wielu żużlowców podpisze zaraz kontrakty swojego życia. I nie jest to nawet ukrywane. To dobrze, chciałoby się w pierwszej chwili powiedzieć, bo skoro w kryzysie żużel ma się dobrze, to tylko należy się cieszyć.

Pozostają jednak pytania, na które dzisiaj chyba trudno o pełną odpowiedź, a warto wiedzieć, czy budując budżety prezesi uwzględniają środki także w tych źródeł. Postawmy więc kilka pytań, szczególnie w obliczu co teraz obserwujemy w obszarze pandemii.

1. Czy w 2021 roku będzie można jeździć przy pełnych trybunach?

2. Na jakim poziomie kluby będą mogły liczyć na pomoc z samorządów, skoro prezydenci miast już przygotowują się na znacząco niższe przychody i jednocześnie wydatki?

3. Czy przychody od sponsorów indywidualnych będą na obecnym poziomie czy jednak mogą ulec zmniejszeniu w sytuacji kiedy kryzys dotknął wiele branż gospodarki?

4. Czy kluby będą mogły liczyć zimą na dobrą sprzedaż karnetów, skoro kibice nie są pewni, czy zasiądą na trybunach?

- Mam wrażenie, że niektórzy działacze żyją w kosmosie, gdyż ich rozmowy z zawodnikami zupełnie nie uwzględniają rzeczywistości, w jakiej żyjemy – uważa Jerzy Synowiec, były prezes Stali Gorzów. - Już w tym sezonie, który pod względem zachorowalności był bardzo łagodny w stosunku do tego, co mamy teraz, tylko w niewielu krajach zdecydowano się pojechać rozgrywki ligowe. I to najczęściej w bardzo okrojonym systemie. Obawiam się, że w przyszłym roku tylko w Polsce pojedziemy ligę i rozsądne byłoby już teraz przyjęcie takich warunków, żeby zapewnić sobie środki na przetrwanie a nie na życie na bogato. Nie do wszystkich może dociera świadomość, że wchodzimy w czas jeszcze mocniejszego zaciskania pasa – uważa.

Problem jest naprawdę poważny, gdyż rozchwianie budżetowe może sięgać nawet kilkudziesięciu procent, a nie kilku. Przy jego obecnym planowaniu. Faktem jest, że niektóre kluby sporo zaoszczędziły na minionym sezonie, gdyż podpisując z zawodnikami oszczędne kontrakty nie zakładały wpływów choćby z biletów, a one się pojawiły. W ograniczonym zakresie, ale pojawiły się. Samorządy również nie wycofały swoich dotacji. Teraz może być jednak trudniej i przynajmniej należy zabezpieczyć się przed nagłym tąpnięciem finansowym, bo oczywiście bogatemu nikt nie zabroni żyć na bogato. Jeśli ktoś ma zabezpieczone środki oczywiście może działać odważniej, ale gorzej jak preliminarze budżetowe zostały oparte głównie na wirtualnych wpływach. 

Jerzy Synowiec zwraca dodatkowo uwagę, że istniejące zagrożenie związane z ewentualnym brakiem kibiców na przyszłorocznych meczach ligowych, to tylko jedna cześć problemów, które mogą dotknąć kluby.

- Jak zabraknie na stadionach publiczności, albo będzie ona w mocno ograniczonej liczbie, to wielu sponsorów może tym razem zrezygnować z pomocy klubom, bo nie będzie miała odbiorców swoich reklam – kontynuuje. - Ale największym kłopotem mogą być znaczące obcięcia samorządowych środków na sport, bo budżety miast zaczynają się sypać z powodu znaczących obniżek wpływów i kosztów związanych choćby z doraźną pomocą dla przedsiębiorców. Dzisiaj realne jest tylko to, że wszyscy powinniśmy zacisnąć pasa – kończy.

Robert Borowy

Fot. Bogusław Sacharczuk

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x