2020-10-03, Żużel
W niedzielę, 4 października powinniśmy wreszcie poznać drugiego tegorocznego finalistę drużynowych mistrzostw Polski na żużlu. Pierwszym jest bowiem Fogo Unia Leszno.
Pierwotnie mecz miał się odbyć 27 września, potem został przesunięty o jeden dzień, ale ze względu na wcześniejsze kilkudniowe opady nie udało się przygotować toru. W kolejnych dniach zawodnicy obu klubów mieli starty w Szwecji, Danii oraz w Toruniu, gdzie odbyły się ostatnie dwie rundy Grand Prix i nie można było przez to wygospodarować wcześniejszego terminu na powtórkę. Nie zmnienia to faktu, że faworytem rewanżowego spotkania pozostają gorzowianie, którzy na swoim torze w ostatnich siedmiu tygodniach odprawili z kwitkiem sześć drużyn, prezentując przy tym każdorazowo naprawdę dobrą dyspozycję. Widać, że zawodnicy Stali bardzo dobrze czują tor na ,,Jancarzu’’ i nawet perturbacje pogodowe nie powinny na tyle zmienić charakterystyczni nawierzchni, żeby podopieczni trenera Stanisława Chomskiego mieli się pogubić z ustawieniami sprzętu. Pokazał to choćby derbowy pojedynek z RM Solarem Falubazem Zielona Góra, rozegrany przy padającym od czwartego wyścigu deszczu, a i przed meczem deszcz nie oszczędził wtedy żużlowców i nawierzchnia tego dnia była bardzo ciężka.
Oczywiście nikt w Gorzowie nie lekceważy wrocławian, którzy przed sezonem byli typowani nawet do finału rozgrywek. W meczu rundy zasadniczej Sparta nie poradziła sobie na gorzowskim torze, przegrywając 35:55, ale tamto starcie jest już historią.
- Bardzo byśmy chcieli awansować do finału, bo wtedy podtrzymalibyśmy tradycję, że od 2012 roku w każdym roku parzystym walczymy o złoty medal – mówi prezes Marek Grzyb. – Pamiętamy jednak, że to jest sport, nic nie jest przesądzone i póki nie odbędzie się mecz rewanżowy wszyscy musimy cierpliwie czekać na ostateczne rozstrzygnięcie. Mamy szacunek dla wszystkich rywali, sporo do tego mamy w sobie pokory, bo wiemy, w jakich bólach rodził się awans do play off – dodał.
W podobnym tonie wypowiadają się byli żużlowcy Stali, legendy gorzowskiego klubu. - W tym wyjątkowym sezonie mieliśmy już tyle zaskakujących sytuacji, tyle nieprzewidzianych rozwiązań, że póki nie odbędą się decydujące wyścigi w rewanżowych spotkaniach w półfinałach PGE Ekstraligi, póty należy wstrzymać się z jakimkolwiek typowanie – mówi Marek Towalski i zaraz dodaje, że nie chodzi mu nawet o historię i o to, że przed trzema laty Stal przegrała ze Spartą wejście do finału w ostatnich czterech biegach.
- Chodzi o tegoroczną niestabilność w jeździe zawodników, którzy jednego dnia przywożą zero punktów, a następnego mogą zakręcić się koło kompletu. To efekt braku systematycznych startów na różnych torach. Same treningi na własnym torze niewiele tutaj dają – tłumaczy.
Były indywidualny mistrz świata z 1977 roku Bogusław Nowak jest pełen optymizmu co do wyniku rewanżowego spotkania ze Spartą i mówi, że gdyby Stal awansowała do finału byłaby to piękna historia po fatalnie rozpoczętym sezonie.
- Bardzo liczę na awans. Wierzę, że szybko odrobimy dwa punkty straty. Ważne będzie, żeby wszyscy zawodnicy dobrze przygotowali się do zawodów i żeby nie powtórzyła się słaba dyspozycja Nielsa Kristiana Iversena, który we Wrocławiu nie zdobył żadnego punktu. Jego nawet w słabszej dyspozycji stać na 6-8 punktów. Uważam, że jak pojedziemy w finale nie będziemy bez szans na wywalczenie tam złotego medalu – wybiega już w przyszłość.
Dodajmy, że w składach obu ekip zapewne zajdą zmiany. W Stali w miejsce prawdopodobnie Krzysztofa Kasprzaka pojedzie Jack Holder, a pod nr 16 powinien znaleźć się Kamil Pytlewski. Natomiast w Sparcie ujrzymy Chrisa Holdera, który powinien zostać wpisany w miejsce Bartosza Curzytka, aczkolwiek niewykluczone jest też, że zostanie przesunięty pod numer 3 w miejsce Przemysława Liszki. Na rezerwie znajdzie się Brytyjczyk Daniel Bewley i on będzie zastępował Curzytka lub Liszki (w zależności, kto się pojawi). Istnieje jeszcze jedna możliwość. W Gorzowie, choć jest to mało prawdopodobne, może pojechać Maksym Drabik, który ostatnio miał osobiste kłopoty, ale przecież dalej jest zawodnikiem Sparty, nie jest kontuzjowany i może startować. Wszystko okaże się już na miejscu, kiedy wrocławianie przyjadą do Gorzowa.
Robert Borowy
Fot. Bogusław Sacharczuk
Niedziela, godz. 19:15; transmisja nSport+
MOJE BERMUDY STAL: 9. Szymon Woźniak, 10. Bartosz Zmarzlik, 11. Niels Kristian Iversen, 12. Anders Thomsen, 13. Krzysztof Kasprzak, 14. Wiktor Jasiński, 15. Rafał Karczmarz.
BETARD SPARTA: 1. Maciej Janowski, 2. Bartosz Curzytek, 3. Przemysław Liszka, 4. Max Fricke, 5. Tai Woffinden, 6. Gleb Czugunow, 7. Michał Curzytek, 8. Daniel Bewley.
Po trzech latach lubuscy kibice żużla doczekali się derbów. Na stadionie w Zielonej Górze miejscowy NovyHotel Falubaz podejmował ebut.pl Stal Gorzów.