Bezbłędny Zmarzlik dał pierwszą wygraną Stali

2020-08-09, Żużel

Dopiero w siódmym w tym sezonie meczu Moje Bermudy Stal Gorzów zdobyła pierwsze punkty ligowe.

Upadek Nielsa Kristiana Iversena w pierwszym biegu Fot. Bogusław Sacharczuk

Jeszcze nigdy w historii gorzowskiego żużla nie zdarzyło się, żeby dopiero w sierpniu nasza drużyna rozegrała drugie spotkanie ligowe na własnym torze. Pierwsze miało miejsce 14 czerwca i był to przegrany mecz z Fogo Unią Leszno. Potem mieliśmy przerwany z powodu pożaru rozdzielni pojedynek z Eltrox Włókniarzem Częstochowa, ale zgodnie z decyzją Komisji Orzekającej Ligi mecz ten został uznany za niebyły.

Po kilkutygodniowej naprawie oświetlenia, dopiero dzisiaj (9 sierpnia) widzowie obejrzeli starcie gorzowian z Motorem Lublin. Stalowcy wcale nie byli faworytem tego pojedynku, bo lublinianie w tym sezonie prezentują się bardzo dobrze i już sprawili kilka niespodzianek, z których największą było zwycięstwo w Częstochowie. Może dlatego wielu ekspertów stawiało, że popularne Koziołki pokonają także Stal, ale ostatecznie minimalnie lepsi byli gorzowianie.

Mecz zaczął się niefortunnie dla gospodarzy. Walczący o pierwsze miejsce z Matejem Žagarem Niels Kristian Iversen, na pierwszym łuku drugiego okrążenia, starł się ze Słoweńcem i dosyć groźnie upadł. Na szczęście nic mu poważnego się nie stało i powrócił do ścigania, choć skutki upadku zapewne długo jeszcze odczuwał. W powtórce goście bez problemu wygrali podwójnie. W biegu młodzieżowym bardzo dobrze pojechali miejscowi, ale chwilę później Anders Thomsen i Krzysztof Kasprzak mocno sobie przeszkadzali i praktycznie nie podjęli walki z parą Motoru. Przewaga gości wzrosła w tym momencie do sześciu punktów. Nic nie zmieniło się na zakończenie pierwszej serii, choć początkowo Rafał Karczmarz jechał za prowadzącym Bartoszem Zmarzlikiem, ale szybko spadł na koniec stawki.

Druga seria była zdecydowanie lepsza dla stalowców, głównie dzięki Zmarzlikowi, który pojechał dwukrotnie i w obu przypadkach przywiózł z partnerami z pary komplet punktów. Ważne zwycięstwo odniósł również Thomsen i po siedmiu wyścigach Stal prowadziła 22:20.

Bardzo nerwowo zrobiło się pod koniec dziewiątego biegu, kiedy to przy wyjściu z ostatniego łuku ostro wyniosło Grigorija Łagutę i Rosjanin ściął motocykl Jacka Holdera, powodując jego upadek. Sędzia nie tylko wykluczył Łagutę, ale ukarał go także żółtą kartką. Chwilę później Kasprzak i Iversen do końca walczyli o wyprzedzenie Wiktora Lamparta i w ostatniej chwili uratowali remis.

Po jedenastym biegu przewaga stalowców wzrosła do sześciu punktów i goście w następnym biegu zamiast Wiktora Trofimowa puścili do boju Lamparta. Dało im to zwycięstwo 4:2, ale o losach całego spotkania tak naprawdę zadecydował trzynasty bieg, w którym Zmarzlik i Thomsen pokonali gości podwójnie i przed wyścigami nominowanymi żółto-niebiescy prowadzili 43:35. Kropkę nad i postawił w ostatnim biegu bezbłędny Bartosz Zmarzlik, który pewnie wygrał z parą gości.

Robert Borowy

Fot. Bogusław Sacharczuk

MOJE BERMUDY STAL GORZÓW – MOTOR LUBLIN 47:43

MOJE BERMUDY STAL: J. Holder 9+2 (1, 2*, 2*, 3, 1); Zmarzlik 18 (3, 3, 3, 3, 3, 3); Iversen 5+2 (w, 2*, 1*, 2); Kasprzak 3 (0, -, 2, 1, 0); Thomsen 8+1 (1, 3, 2, 2*, 0); Jasiński 1 (1, -, 0); Karczmarz 3 (3, 0, 0, 0).

MOTOR: Jamróg 6+2 (2*, 1*, 1, 2); G. Łaguta 13 (3, 2, w, 3, 3, 2); Žagar 9+1 (3, 1, 3, 1, 1*); Hampel 2+1 (1*, 0, 1, 0); Michelsen 8+2 (2*, 1, 3, 0, 2*); W. Lampart 3 (0, 2, 0, 1); Trofimow 2 (2, 0, -).

Wyścig po wyścigu:

I. Žagar, Jamróg, J. Holder, Iversen (w) 1:5

II. Karczmarz, Trofimow, Jasiński, Lampart 4:2 (5:7)

III. G. Łaguta, Michelsen, Thomsen, Kasprzak 1:5 (6:12)

IV. Zmarzlik, Lampart, Hampel, Karczmarz 3:3 (9:15)

V. Zmarzlik, Iversen, Žagar, Hampel 5:1 (14:16)

VI. Thomsen, G. Łaguta, Jamróg, Karczmarz 3:3 (17:19)

VII. Zmarzlik, J. Holder, Michelsen, Trofimow 5:1 (22:20)

VIII. Žagar, Thomsen, Hampel, Jasiński 2:4 (24:24)

IX. Zmarzlik, J. Holder, Jamróg, G. Łaguta (w) 5:1 (29:25)

X. Michelsen, Kasprzak, Iversen, Lampart 3:3 (32:28)

XI. J. Holder, Jamróg, Kasprzak, Hampel 4:2 (36:30)