Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

Rządzenie nie polega na pudrowaniu problemów

2014-07-22, Nasze rozmowy

Z prezydentem Gorzowa Tadeuszem Jędrzejczakiem rozmawia Renata Ochwat.

medium_news_header_8206.jpg

- Jak to się stało, że nagle i bezproblemowo przeszła uchwała przystankowa, ograniczająca dostęp do miejskich przewoźnikom z poza miasta

- Ale to nie było bezproblemowo. Przecież PiS i PO się  wstrzymały od głosu, a głosowały jedynie „Nadzieja dla Gorzowa” i SLD. A wcześniej przecież zdjęto ten punkt. Myślę, że do świadomości radnych dotarło w końcu, że jeśli zagłosują przeciwko, to będzie to pierwszy w historii 25 lat wolnej Polski, że Rada Miasta zagłosuje przeciwko interesom miasta. Ta uchwała była potrzebna do uporządkowania rynku przewozów a poza tym jest ona potrzebna w kontekście tego dużego projektu komunikacyjnego, którego realizację zaczynamy już w przyszłym roku. Po drugie my musimy chronić naszego miejskiego przewodnika, który inwestuje w nowe autobusy, przystanki, po to, żeby przed tym naszym autobusem nie jechał chwilę wcześniej przewoźnik prywatny, który nie ma takich autobusów i zgarnia opłaty za bilety. Dodam w tym kontekście, że propozycja wójta Deszczna Jacka Wójcickiego o bezpłatnych przewozach była wręcz niezgodna z prawem. Zresztą tajemnicą nie jest, że ten pomysł nie przeszedł. Zresztą idea darmowej komunikacji miejskiej nigdzie się nie sprawdza, może w Lubinie, ale to też na razie przymiarki. Nawet Tallin się z tego wycofał. Inna rzecz, że ja nie mogę w kontekście choćby tej uchwały zrozumieć pewnych zachowań. Bo czas merytorycznych dyskusji jest podczas komisji, na których siedzi się czasami po kilka godzin. Wydaje się, że wszystko jest uzgodnione, aż tu zaczyna się Rada Miasta i przedstawienie rusza od początku. Fajnie, że uchwała przeszła, ale nie powinno to wyglądać tak, że mamy cztery próby generalne na komisjach, a na sesji, czyli na premierze zaczynamy próby od początku. Znowu dyskusje i uzgadnianie wszystkiego od początku.

 

- Pojawił nam się wójt Jacek Wójcicki. Od jakiegoś czasu przypuszcza się, że pan i wójt jesteście w jakimś klinczu. A teraz wygląda, jakby się wszystko w końcu poukładało.

 

- Nie, ależ skąd. Nie jesteśmy w żadnym klinczu Ale czasami jest tak, że Jacek, z którym się zresztą prywatnie znam, ogłasza różne decyzje bardziej w stylu public relations niż merytoryczne. Wystarczy wymienić – lotnisko w Deszcznie, potem my zaczęliśmy budować lądowisko dla helikopterów, Jacek ogłosił, że też będzie budować. A na żadne z tych projektów nie było ani jednego kwitka. Jak już mówiłem, czasami Jacek rzuca hasło i lubcie mnie wszyscy. Zresztą dlaczego śmieci w gminach są segregowane tak, jak są, czyli cztery worki i śmietnik? No bo Jacek Wójcicki zagroził, że jak będzie inaczej, to Deszczno wystąpi ze Związku Celowego Gmin MG-6. No i jest dziś awantura. Podkreślam raz jeszcze, rządzić przez PR się nie da. Zresztą był w Gorzowie taki prezydent, który ogłaszał problemy Gorzowa, ale ich nie rozwiązywał. A problemy trzeba rozwiązywać, a nie je tylko ogłaszać. Rządzenie nie polega na pudrowaniu problemów, tylko ich rozwiązywaniu. Czasami nawet w bolesny sposób, ale też i w taki, że podejmując pewne ryzyko działań, należy mieć wizję tego, jak to będzie działać za lat pięć albo i dziesięć. I to jest trudne, ale tylko takie działanie ma sens.

 

- Skoro o planach, to co właśnie jest z wielkimi planami komunikacyjnym, o jakich się mówiło? Ponoć nie będą w całości realizowane, bo nie będzie pieniędzy.

 

- Jesteśmy w grze. Zostaliśmy zaproszeni do programu infrastrukturalnego przebudowy układu komunikacyjnego, jeśli chodzi o podsystem tramwajowy zgodnie z uchwałą Rady Miasta. Jesteśmy po drugich negocjacjach w ministerstwie infrastruktury i rozwoju. Złożyliśmy wniosek na 406 mln zł. Ale niestety do programu wchodzą też inne miasta liczące ponad 100 tys. mieszkańców, a nie tylko wojewódzkie, więc z tego tortu na 2 mld euro tych pieniędzy będzie nieco mniej, niż pierwotnie się wydawało. Nam to jednak wcale nie przeszkadza, bo my w zakresie tego projektu chcemy jedynie  środki na modernizację torowisk tramwajowych, zakup nowych tramwajów, których ma być 15 i na budowę linii tramwajowej na Górczyn. I z tych pieniędzy chcemy także wybudować punkt przesiadkowy na terenie obecnego dworca PKS. Intermodalny punkt przesiadkowy – tak się to teraz nazywa. A chodzi o to, aby a terenie dworca PKS, który też kupimy powstał taki punkt z wielkim parkingiem, gdzie ludzie spod Gorzowa dojeżdżający do pracy, tu właśnie będą stawiali swoje auta i stąd komunikacją miejską docierali do swoich miejsc pracy czy szkół. Chodzi o to, aby lepiej ludziom się podróżowało po mieście właśnie autobusem czy tramwajem, a nie własnym samochodem. Poza tym ma to działać też i tak, że jadą ludzie na wakacje, więc dojeżdżają do Gorzowa, tu na takim parkingu, strzeżonym zostawiają samochód i jadą do Berlina, skąd lecą na wakacje. Potem wracają do Gorzowa, płacą jakieś 30 zł, ale drogi on być nie może i jadą do domu. Do Barlinka, Skwierzyny czy gdziekolwiek. Bo w Berlinie za parking strzeżony zapłaciliby krocie.

 

- Czyli to jest krok w stronę tworzenia wielkiej aglomeracji gorzowskiej? Bo nam się nie udaje, a Zielonej Górze chyba się udało…

 

- Jednak nie udało, choć były z tym problemy, bo tam na początku zaprotestowała gmina Zielona Góra, ale w końcu uległa. A tłumaczyłem prezydentowi Kubickiemu, żeby zarządził w mieście głosowanie w referendum, pod hasłem – Będziemy więksi od Gorzowa i byłoby po sprawie, bo samo hasło zapewniłoby wygraną. No i stało się jak przewidywałem. Gmina przez dłuższy czas blokowała sensowny plan. Ale wracając na nasze podwórko, tak, oczywiście, to jest wszystko w ramach Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego. Bo docelowo cała komunikacja ma być w jednym nowoczesnym systemie ze zintegrowanym systemem powiadamiania. A ów  Miejski Obszar Funkcjonalny to MG-6, czyli miasto Gorzów i pięć podmiejskich gmin. Istotą tego systemu jest też i to, aby rzeczywiście zmniejszyć liczbę osób, które koniecznie chcą do swojej firmy czy szkoły jechać samochodem. Bo jak system zadziała, to będzie taniej, szybciej, zwyczajnie wygodniej. Jakby tak popatrzeć z lotu ptaka na Gorzów i zwrócić uwagę na to, gdzie są wybudowane nowe obiekty, obwodnice, mosty, Filharmonię, Teatr, teraz Nowe Miasto, gdzie startuje projekt KAFKA, bulwary i tak dalej… to wyraźnie widać, że my od granicy miasta idziemy ku centrum.  I teraz powinniśmy ograniczyć ruch samochodowy w centrum, powinien wytworzyć się deptak na Chrobrego, czyli nowe śródmieście. No i do tego właśnie potrzebna jest świetnie funkcjonująca komunikacja.

 

-A co z pomysłem przyłączenia do Gorzowa ościennych gmin?

 

- Aglomeracja gorzowska, to jest obszar od Barlinka, Sulęcina, Kostrzyna  do Strzelec z Gorzowem w centrum. Bo takie jest oddziaływanie miasta, stamtąd ludzie przyjeżdżają tu do szkół, do pracy, po rozrywkę, na zakupy i jest to ponad ćwierć miliona ludzi. To jest aglomeracja, a miejski obszar funkcjonalny to ościenne gminy. I myślę sobie, że kiedyś te wszystkie gminy staną się jednym organizmem samorządowym. To kwestia nieuniknionej przyszłości. Bo innej metody rozwoju po prostu nie ma. Gorzów od lat ma stały poziom mieszkańców, w granicach 125 tys. osób. W tym samym czasie we wszystkich podgorzowskich gminach liczba mieszkańców zwiększyła się po dwakroć. A to dzięki inwestycjom prowadzonym przez miasto Gorzów, dzięki drogom, wodociągom, kanalizacji, miejscom pracy. I my dlatego chcemy stworzyć jeden organizm z tych miejscowości z jednym budżetem, sensownym zarządzaniem. Wtedy miasto liczyłoby 160 tys. ludzi i pieniądze, jakie ci ludzie zarabiają w mieście też zostawałaby w mieście w formie podatków. Poza tym gminy są za słabe finansowo, aby pisać sensowne projekty rozwoju. Zresztą już teraz tak jest, że na 23 tys. osób zatrudnionych w przemyśle, aż 6 tys. dojeżdża spoza miasta. Już teraz mamy w szkołach całe klasy, które dojeżdżają z okolic.

 

- Ale ludzie nie chcą być w mieście, bo w gminach mają niższe podatki

 

- A nieprawda. Przecież w miejscowościach podgorzowskich płaci się wyższe podatki. Tylko my tego nie wiemy. Ale my z ludźmi jeszcze na ten temat nie rozmawialiśmy, więc mieszkańcy nie mają na ten temat wiedzy. Jak już plany zaczną się konkretyzować, to będziemy o tym rozmawiać.

 

- To teraz o innej kwestii. Nagle w mieście pojawiła się fajna ekipa, która sprząta trawniki, maluje ławki. Co pan sądzi o Ludziach dla Gorzowa?

 

- Uważam, że to jest super inicjatywa. Bardzo mnie się to podoba, tylko nie chciałbym, aby z tej inicjatywy robiono politykę. A część z tych osób robi politykę. Jeśli nie ma polityki, to jest w porządku. Bo polityka zabije tę inicjatywę. Zresztą niektóre działania pani Aliny Czyżewskiej są bardzo sensowne, jak choćby oglądanie filmu pod gołym niebem na Kwadracie. A przecież w tym działaniu wsparły panią Czyżewską miejskie instytucje kultury, bo to w tę stronę ma iść. My mamy instytucjonalnie pomagać, a nie być twórcami kultury jako takiej. No i dlatego Ludzie dla Miasta mnie się podobają. Ale dobrze by było, gdyby niektóre swoje akcje uzgadniali, bo na przykład oni posadzą kwiatki, a my mamy w planach sadzenie krzewów, to będzie konflikt interesów.

 

- Rozumiem, że ekoterroryści nie będą przez pana prześladowani?

 

- Nie, ale też trzeba pamiętać, że czasami potrzebne są decyzje administracyjne, bo nie można w mieście postawić co tylko się komu rzewnie podoba. Jak choćby sprawa z tymi fotogramami. Ja od razu mówiłem, że w czwartek jest Boże Ciało, w sobotę jakaś impreza motoryzacyjna, a niedzielę przyjdzie tu 400 kibiców żużla, bo mecz z Falubazem. I jakby się coś komuś stało, albo wam to zniszczył, to co byście powiedzieli?

 

- Ale nie tylko Ludzie dla Gorzowa się uaktywnili. Bo nagle też do sprzątania przystąpiło Towarzystwo Miłośników Gorzowa. Wysprzątali skwer przy Chopina a ostatnio oznakowali brzydkie płoty.

 

- To, co robią Ludzie dla Gorzowa, jest spontaniczne, naturalne i zrobione z takim jajem. A TMG to czterech facetów, znany prawnik, jego siostrzeniec, zresztą aplikant w kancelarii, radny Rady Miasta, który nie złożył żadnego wniosku, jeden bezrobotny i bezdomny a faktycznie właściciel Parku 111, i były prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, a za nimi biegnie w krótkich spodniach redaktor lokalnej gazety, to trochę żałosne. Ale jak chcą, niech sobie kleją, mnie to też nie przeszkadza. Ja wiem, jak wygląda centrum, ja się tam urodziłem i do32 roku życia tam mieszkałem. Ale tego nie można zrobić w taki sposób, że pomaluje się z wierzchu i będzie cudownie. Trzeba odnowić infrastrukturę i jak na Ludzi dla Gorzowa patrzę z sympatią i rozumiem ich intencje, ale radnego, mecenasa biegającego po mieście z dziennikarzami i naklejającego karki na płotach, to nie rozumiem. To takie żenujące. Podobnie było z tymi słynnymi klepsydrami, które w większości zawisły na prywatnych pomieszczeniach. Właściciele przyszli, zdarli je i po sprawie. Tak się takich akcji nie robi. U Ludzi dla Gorzowa jedno mnie się nie podoba, siłowe forsowanie budowy mostu koło kolejowego, bo tam się fizycznie tego nie da.

 

- Ale tam most jest potrzebny, żeby pół miasta na żużel miało bliżej…

 

- Będzie kładka, jesteśmy cały czas w kontakcie z kolejami. Mamy już koncepcję kładki, wiemy jak to ma wyglądać, tylko kolej musi wydać na to zgodę. Ale kolej to olbrzymia struktura i decyzje są podejmowane na nie wiadomo jakim szczeblu. Więc znów wysyłamy ponaglenie w tej sprawie. Tak samo będzie z tramwajem wodnym, który tu będzie pływał.  Kładka będzie zresztą wpisana w projekt EuroVelo, czyli europejską sieć dróg rowerowych. To ma być taka autostrada dla rowerów, wygodna, szeroka z całą infrastrukturą, będzie wiodła przez miasto i dalej do ościennych gmin i jeszcze dalej w świat. Aktualnie trwa faza projektu. Jak tylko kolej się określi, zaczynamy przebudowę. Proszę zrozumieć, czasami lepiej trochę poczekać, na jakieś większe pieniądze, aby zrobić więcej, lepiej i rzetelniej i to w dodatku z dużą dopłatą Unii. Bo naprawdę szkoda wydawać pieniądze na małe rzeczy, kiedy w bliskiej perspektywie jest ich znacznie więcej do wzięcia i na większe, kompleksowe sprawy. Tak więc EuroVelo to kwestia 2016 roku.

 

- Panie prezydencie, ostatnio rozmawiałam m.in. z dr. Piotrem Klattą z PWSZ i on, i nie tylko on, wyraził pod pana adresem dość dużo negatywnych opinii. Między innymi mówił o komforcie życia w centrum, które pustoszeje, a drogi są najgorsze w Polsce.

 

- Niech ci, co tak mówią, lepiej pomyślą, że lada chwila zaczyna się projekt KAFKA, czyli likwidacja pieców i doprowadzenie ciepłej wody miejskiej dla Nowego Miasta. Można nie robić wielkich rzeczy, ale nie byłoby Zachodniej Obwodnicy i udusilibyśmy się od spalin. Jakby nie wielkie rzeczy, to nie byłoby Filharmonii. Przecież jak będziemy robi centrum, to zrobimy wszystko. KAWKA to ciepłociąg w centrum, to remont podwórek, chodników, deptaków, wszystkiego. To nie jest tak, że my zapominamy lub nie chcemy. Założenie jest takie, kiedy robimy duże rzeczy, to robimy wszystko na raz. Robienie po kawałku nie ma sensu. Projekt na przebudowę komunikacji odpali we wrześniu, więc i remonty się zaczną we wrześniu. Na samo centrum musi być odrębny program, bo robić po kawałeczku zwyczajnie się nie opłaca.

My już mamy też pieniądze na to, aby ten kawałek miasta od Schodów Donikąd, przez mury obronne aż do Chrobrego i łącznie z deptakiem na Hawelańskiej uporządkować. Ale trzeba poczekać jeszcze dwa lata, kiedy zrobimy wszystko, bo wtedy skończy się KAWKA. I zrobimy to tak, że wszyscy przyklękną. To nie będzie taki deptak, jak w Zielonej Górze, tylko pięć razy ładniejszy.

 

- I zrobi nam się Nowe Miasto z prawdziwego zdarzenia z drogimi mieszkaniami?

- Tak właśnie będzie.

 

- I ostatnia kwestia. Panie prezydencie, minęły trzy lata od otwarcia Filharmonii Gorzowskiej. Jest pan dumny z tej instytucji?

 

- Oczywiście. Budowa filharmonii i powołanie orkiestry symfonicznej dla kultury gorzowskiej i całego regionu jest tą rzeczą, która jest jedną z najważniejszych w całej historii miasta dla kultury i podniesienia standardu życia. A przecież w ciągu trzech lat mamy już trzeciego dyrektora i trzeciego dyrygenta. I powiem tak, to co sobie  założyliśmy, to było tylko 30 procent tego, co osiągnęliśmy. W ciągu tych trzech lat na koncertach oraz w ramach edukacji muzycznej było ponad 150 tys. uczestników. A tylko przypomnę, że miał to być ogród sztuk, jakiego w Europie miasto tej wielkości nie ma. Co więcej, filharmonia podoba się tym, co tu przyjeżdżają, dyrygują, czy śpiewają. I to jest najważniejsze, że taki maestro Kazimierz Kord przyjechał, bo chciał, i nawet nie bardzo chciał mówić o honorarium. Tak samo było z panią Ireną Santor, też chciała wystąpić z orkiestrą i tego się należy trzymać.

 

- Dziękuję.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x