Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy , 18 kwietnia 2024

Ludzie szukają duchowości i trzeba im w tym pomóc

2014-08-06, Nasze rozmowy

Z Urszulą Onichowską, psychologiem z Centrum Diagnozy Edukacji i Terapii ,,Mentis’, rozmawia Ryszard Romanowski.

medium_news_header_8339.jpg

- Słyszałem, że niebawem w pani środku rozpocznie się kurs bioenergoterapii. Jak to się ma do psychologii i innych nauk tradycyjnych?

- Moje pojmowanie pomocy ludziom jest pojemne, więc jest w nim miejsce na wiele rzeczy. Na tradycyjną pomoc psychologiczną, ale i także metody energetyczne. Należy tak oddziaływać na człowieka, aby w efekcie był szczęśliwszy. Nie wymyślamy sobie jakiejś modnej metody, która przyciągnie klientów. Raczej szukamy tego, co działa. Działa jak najszybciej i jak najskuteczniej- a co za tym idzie- najtaniej. To ostatnie w prywatnym gabinecie jest bardzo ważne, prawda? Otaczam się pasjonatami, z którymi szukamy nowych dróg.

- Terapie energetyczne często uważane są za coś paranaukowego. Czy można je połączyć z metodami tradycyjnymi?

-Terapia energetyczna zawiera przeróżne metody, które stosowane są w Polsce i na świecie.  Pomyśleliśmy sobie, że może warto by jednak sięgnąć do podstaw. Nie tylko konkretnej szkoły pracy z energią, tylko bioenergoterapii. Tak jak ją rozumieją ludzie, którzy mają doświadczenie i którzy pracują w tym od lat.  Postanowiliśmy zaprosić słynnego w Polsce bioenergoterapeutę Cypriana Toruńskiego, aby poprowadził kurs składający się z czterech, trzydniowych zjazdów. W tym czasie naprawdę wiele można będzie się nauczyć. Będą omawiane różne metody terapeutyczne, anatomia, fizjologia. Także, co jest bardzo ważne przy pracy energetycznej, bezpieczeństwo klienta i terapeuty oraz zasady etyczne.

- Coś jak w większości nauk.

- Oczywiście. Podłoże bioenergoterapii jest psychologiczne z dwóch powodów. Uważam, że  zmiany, które zajdą w człowieku pod wpływem bioenergoterapii, muszą być uzupełnione odpowiednim podejściem do świata. Bez tych zmian, owszem, dadzą jakąś tam ulgę zdrowotną. Ale aby zmieniło się życie człowieka, konieczna jest zmiana jego postrzegania siebie na tle świata, zmiana w komunikowaniu się ze światem i myśleniu o nim. Potrzebna jest odpowiednia etyka życia codziennego i dobroć. Uważam, że aby to osiągnąć, doskonale można połączyć metody klasycznej psychologii z metodami energetycznymi. Warto też wspomóc ciało dietą i zmianą trybu życia, które udoskonalą jego system energetyczny i poprawią emocje. Z drugiej strony- skuteczna praca psychologiczna poprawia system energetyczny i zdrowie pacjenta.

Wszyscy stanowimy system naczyń połączonych, których nie wolno rozdzielać. Bo kartezjańskie rozdzielenie ciała od umysłu i duszy było błędem. Być może na pewnym etapie rozwoju było to potrzebne, ale w tej chwili raczej nie ma racji bytu. Wszystkie nowoczesne metody łączą te wyodrębnione przez Kartezjusza części człowieka. Ja jako psycholog  mówię o poprawie stanu emocjonalnego, ale tam gdzie praca energetyczna i bioenergoterapia- tam i uzdrawianie.

- Przyszło mi do głowy skojarzenie techniczne. Mówiło się, że jak samolot ładnie wygląda to będzie dobrze latać. Zupełnie nie wnikając w szczegóły techniczne. Najdziwniejsze, że zwykle to się sprawdzało. Może podobnie jest z czymś tak mocno skomplikowanym jak człowiek?

- Coś w tym jest. Bez gracji i wdzięku nie ma harmonii. Kinezjolodzy mawiają, że jeżeli dziecko porusza się z gracją, to znaczy, że jest zdrowe, szczęśliwe i dobrze się rozwija. Po prostu wtedy dobrze współpracują różne elementy.

- Mimo wszystko wielu osobom bioenergoterapeuta kojarzy się z czarnym kotem i szklaną kulą.

- Bioenergoterapeuta czy naturoterapeuta to jest zawód, wpisany do rejestru zawodów, którego się uczy na kursach. Po uzyskaniu uprawnień można po jakimś czasie się ubiegać się o tytuł czeladnika, a po odpowiedniej praktyce - mistrza. Dzięki temu uzdrowiciel może być traktowany poważnie. Terapeuta zna nie tylko sposoby leczenia uważane przez wielu za niemal czary, ale również anatomię, fizjologię itd. Wie, na czym polega zdrowie i co jest chorobą. Uważa, aby nie przejmować chorób od klientów.

- Nie zarazić się?

- Nie chodzi o bakterie. Ludzie, którzy zajmują się bioenergoterapią a nie mają podstawowej wiedzy, często chorują. Przejmują złą energię od chorych lub oddają swoją. Bioenergoterapia przejęła z metod Dalekiego Wschodu wielką umiejętność: terapeuta potrafi być „kanałem energetycznym”. Umie przekazywać energię pobraną z zewnątrz, nie oddając swojej. Aby móc pomagać innym, musi dbać o własne zdrowie i energetykę.

- Ostatnio głośno było w mediach o uzdrowicielu przez którego zmarła dziewczynka. Prokurator postawił mu zarzuty. Co pani sadzi o takich przypadkach?

- Myślę, że to jest tak, jak w zawodzie psychologa. Dobrze mieć cały czas kontakt z całym środowiskiem. Dyskutować w nim o najnowszych metodach i badaniach, wzajemnie się kontrolować. Dobrze jest mieć swojego mistrza, superwizora, z którym omawia się trudne przypadki. Nie znam tamtego człowieka. Narobił on wiele zła, również środowisku uzdrowicieli. Uważam, że musiał zupełnie stracić kontakt z rzeczywistością. W żadnym wypadku nie można mówić ludziom, aby przestali się leczyć u lekarzy, co on podobno robił. Uzdrowiciele nie są od tego.

- A od czego?

- Nie jesteśmy od leczenia. Jesteśmy od mobilizacji sił obronnych organizmu. Organizm potrafi wiele. Przecież kiedyś ludzie żyli bez żadnych pigułek i właściwie bez lekarzy. Siły obronne ich organizmów były większe, niż dziś. Liczymy coraz bardziej na medycynę i farmację. My terapeuci stosujący metody energetyczne dbamy o to, aby organizm przejmował swoje funkcje. To jest najważniejsze. Jeżeli ktoś jest poddany terapii medycznej, to my tym bardziej mamy swoje miejsce u boku pacjenta. Do nas należy wspieranie go, by jak najlepiej reagował na tę terapię. Aby miał siły podczas operacji, aby łatwiej się goiło, aby uniknąć osłabienia organizmu. Po to jesteśmy.

- Czy łatwo zauważyć efekty takich terapii?

- Największe efekty widzę w uzdrawianiu psychologicznym. Może dlatego, że mam więcej takich doswiadczeń. Poprawiając samopoczucie, pomagamy człowiekowi otworzyć się, aby mógł się zmienić i podejmować trudne decyzje życiowe. Czasami ludzie są tak przyduszeni życiem i nieszczęściami, że nie są w stanie  podejmować racjonalnych decyzji. My dajemy im ulgę. Nie jest dobrze, jeżeli tylko na tej uldze poprzestaniemy, aczkolwiek ona też jest jakimś osiągnięciem; lepsze to niż leki uspokajające. Czy jest łatwo? Tak, łatwo, jeśli pacjent nie broni się przed zmianą. Wtedy natychmiast zauważamy poprawę. Jak tu nie zauważyć, że komuś kamień spadł z serca?

- Można zauważyć modę zataczająca coraz szersze kręgi na metody leczenia i filozofie od Dalekiego Wschodu po europejskie średniowiecze. Może ludziom czegoś nagle zabrakło?      

- Ludzie szukają teraz duchowości. Może ma to związek z panującym przez dekady materializmem? Można pokusić się o opinię, że chcą połączyć to, co rozdzielił Kartezjusz. Większość idzie głównym, kościelnym nurtem. Inni szukają. Chyba jest to zjawisko bardzo pozytywne. Nie warto zamykać się w schematach.

- Zrobiła się moda na drużyny wojów, rycerzy a nawet Wikingów. Wiele osób zajmujących się tym zgłębia również religie, filozofię i styl życia dawnych epok. Czy nie powoduje to jakiś szkód w psychice?

- Ludzie różnymi sposobami szukają kontaktu z absolutem. Próbują otworzyć się na świat i go zrozumieć. Nie zawsze idą utartymi ścieżkami. Jedni szukają prawdy w starożytnych filozofiach i religiach, inni w fizyce kwantowej. A tak patrząc na te zjawiska przyziemnie: lepiej żeby ludzie brali dzieci na łąkę i biegali z nimi z mieczami, niż pozostawiali je przed komputerami. Dobrze mieć jakąś pasję.

- Z drugiej strony zupełnie oficjalnie powstają instytuty zajmujące się leczeniem średniowiecznymi metodami św. Hildegardy, m. in. dietą. Pracują w nich m. in. lekarze. Czy dietą można uzdrowić duszę?

- Zanim pojawiły się „prochy”, leczono ludzi dietą. Teraz się do tego wraca. Najbardziej zmotywowani są rodzice dzieci niepełnosprawnych. Coraz częściej słyszymy o poprawie stanu dzieci niepełnosprawnych czy nadpobudliwych pod wpływem specjalnego żywienia. Rozpatrując człowieka jako naczynie połączone trudno z tym się nie zgodzić. Przez jelita przechodzą różne toksyny, które zatruwają mózg. Jak się odbuduje stan jelit, mózg będzie czystszy. Ludziom wydaje się to dziwaczne. Jak odmówić dziecku loda? Jak się jest przekonanym, to można odmówić. Wielu rodziców współpracujących ze mną w gabinecie podejmuje ten trud - i nie żałują. Nawiasem mówiąc warto by sprawdzić co nasze dzieci noszą w tornistrach na drugie śniadanie. Bo z tego co wiem, to nawet troskliwi rodzice popełniają błędy żywieniowe o ogromnym znaczeniu dla zdrowia i zachowania dzieci.

- Dziękuje za rozmowę

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x