Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

Jak ktoś ma rację, to zmienię poglądy

2014-10-08, Nasze rozmowy

Z Augustynem Wiernickim  prezesem firmy Metalplast i Stowarzyszenia im. Brata Krystyna, rozmawia  Ryszard Romanowski

medium_news_header_9047.jpg

- Stworzył pan dużą, dobrze prosperująca firmę a jednocześnie działa pan od lat charytatywnie. Jak to wszystko się zaczęło?

- Miałem to szczęście, że od 1973 roku byłem dyrektorem dużej firmy i to za czasów Gierka, do tego będąc bezpartyjnym.  Była  wówczas taka fala pod nazwą ,,młodzi do władzy’’.  Wygrałem konkurs i się załapałem. Oczywiście w stanie wojennym na mocy dekretu mnie  wyrzucono. Obserwuje to wszystko od tamtych czasów  i staram się odróżnić prawdę od głupoty. Szybko dochodzi się do wniosku, że trzeba się opierać tylko na prawdzie. Od tamtych czasów bacznie to wszystko obserwuję.  W stanie wojennym z tzw. wilczym biletem  trudno było o pracę. Jeden z sekretarzy partii powiedział mi wtedy, że od dzisiaj mogę być co najwyżej palaczem. Tak rzeczywiście było. Gdziekolwiek się pojawiłem dostawałem decyzję odmowną. Tak się właściwie zaczęła moja przygoda z biznesem, chociaż w komunie też robiłem biznes. Byłem szefem dużej instytucji handlowej. Robiłem wszystko w oparciu o zasady ekonomii. Komuna musiała paść, bo ekonomię zamieniła na ideologię. Dzisiaj też ekonomie zamienia się na ideologię jakiegoś tam wolnego rynku. Dzieje się to samo.  Politycy tego nie rozumieją, bo weszli na ścieżkę ideologizacji ekonomii. Nieograniczony wolny rynek, czyli rekin bierze wszystko. Gospodarkę trzeba rozumieć i umiejętnie nią sterować. Niemcy mogą sterować swoją gospodarką, Szwecja również, nie wspomnę o Finlandii,  a nam wciśnięto do głowy, że nie wolno nią kierować. Wystarczy wolny rynek. Rząd to taka grupa bezrobotnych, którzy dobrze zarabiają pilnując, żeby rekin brał wszystko. 

- Stworzył pan jednak w tych warunkach stabilną firmę.

- Swoją pracę w realiach polskiego wolnego rozpocząłem z przymusu. Zaczęły kończyć się zasoby finansowe, pojawiły się długi i z żoną założyliśmy  malutki kiosk przy ul. Mieszka I w Gorzowie. Przy czym Gorzów stał się miejscem mojej banicji, do którego musiałem uciekać i gdzie w końcu kupiłem mieszkanie. Sklepik zaczął nieźle prosperować i w końcu zrobiła się z niego całkiem rozsądna firma. Jak wyszedłem z biedy i zaczęło się dosyć dobrze dziać pomyślałem, że warto byłoby dać coś społeczeństwu. Założyliśmy organizację charytatywną przy parafii Pięciu Męczenników. Był to w 1992 rok i nie bardzo było wiadomo jak w takiej organizacji działać.  Był to początek wielkiej transformacji i wielkich nadziei na to, że zacznie się dobrobyt, że wszystkim zacznie się dobrze dziać. Tymczasem stało się jak się stało.  Oczywiście jakieś 15 proc. społeczeństwa całkiem nieźle sobie żyje, a dla jednego procenta jest wręcz cudownie. Można też powiedzieć, że połowa społeczeństwa jakoś żyje, a druga połowa nie radzi sobie z niczym, jest zadłużona i wegetuje od pierwszego do pierwszego. Z tego co najmniej 20 proc. to wielka nędza.

- Jakie były pierwsze działania stowarzyszenia?

- Założyliśmy pierwszą stołówkę dla ubogich. Robiłem to trochę od niechcenia, bo musiałem walczyć jeszcze ze spłatą długu związanego z tym naszym biznesem.  Wtedy też proboszcz Bronisław Pawlik opowiadał, że przychodzi do niego wiele osób prosząc o talerz zupy, że widzi kłopoty w rodzinach, gdy zaczyna brakować złotówki na chleb itd.  Pozornie tej biedy nie było  aż tak w mieście widać, trzeba było się dobrze przyjrzeć. Zrobiłem tę stołówkę, aby społeczeństwu spłacić dług  i okazało się, że zamiast spodziewanych  30 osób na obiad  przyszło 100, a po paru dniach prawie 200. Trzeba było wszystko zrobić inaczej. Pojechałem do Szwecji  podglądać Armię Zbawienia. Okazało się, że bogatą Szwecję trudno było porównać do Polski i trzeba robić po swojemu. Wtedy jeszcze u nas można było coś takiego zrobić, bo istniało dużo małych sklepów, hurtowni, znacznie więcej piekarń skąd dostawaliśmy produkty. Założyliśmy taką grupę żebraczą i sam stanąłem na czele tego żebractwa, bo wykarmić 200 osób to nie takie proste. Trzeba by być Rockefelerem.

- Chodząc po ulicach nie widać aż tak wielkiej biedy.

- Do tej pory wielu ludzi mówi, że nie ma biedy. Niech pan zapyta tego, co przyjedzie Mercedesem, to usłyszy pan, że nie ma biedy a po ulicach chodzą nieroby.  Ci, którym się jako tako powodzi, częstą mają jakąś zaćmę na oczach i nie chcą widzieć biedy. Wystarczy przyjechać do nas i zobaczyć jak za samym chlebem stoi 200 lub 300 osób. Tylko za chlebem. Proszę powiedzieć kiedy w Polsce ludzie stali za chlebem? Człowiekowi opłaca się przyjść po bochenek za 1,50 zł. Najczęściej bierze dwa, aby jeszcze na jutro zostało.  Jak nie ma co zjeść to posmaruje chleb smalcem i da dziecku do szkoły.  Biedę się widzi, jak się jej dotknie, jak jest blisko. Dzisiaj wszyscy chodzą ładnie ubrani, bo wystarczy zajść do ,,ciucholandu’’ aby za 2 złote kupić całkiem rozsądny ciuch. Polska zamienia się w kraj ,,ciucholandów’’. Wszystkie sklepy z dobrą odzieżą poznikały. Dobre sklepy zamieniają się w złe . Dobry towar wypierany jest bardzo przeciętny. Jeszcze widać  jakiś ruch w galeriach handlowych, ale tam też cudów nie ma.

- To do jak szerokiego kręgu ludzi dociera Stowarzyszenie Brata Krystyna?

 - Stowarzyszenie Brata Krystyna ma już 22 lata. Można więc odnieść się do tego, co było kilka lat temu. Gdy mieliśmy żywność z systemu europejskiego, to około 3 tys. osób dostawało rozsądne paczki żywnościowe. W północnej części naszego województwa 30 tys. osób dostawało żywność. To była tylko część z tych, którzy powinni dostać. Nie dojeżdżamy do wszystkich wiosek a tam dopiero jest bieda.

-  Czy chodziło tylko o brak żywności?

- Nie dojeżdżaliśmy, bo nie starczało na paliwo. Naszej władzy brakuje wyobraźni. Nie zdaje sobie sprawy, że paliwo decyduje o dystrybucji żywności. Chodzi raptem o około 10 tys. zł rocznie, aby kilka razy odwiedzić te wioski. Skąd my, działając społecznie, możemy wziąć tyle paliwa. Mamy 13 świetlic środowiskowych , w których dzieci dostają co najmniej jeden posiłek i mogą odrobić lekcje z pomocą wychowawczyń i pedagogów.  Mamy Centrum Charytatywne, gdzie świadczą pomoc prawnicy, adwokaci. Tam dopiero można sobie zdać sprawę ile osób ma niepozałatwiane przeróżne sprawy rodzinne, własnościowe itp. Ludzie nie wiedzą jak je pozałatwiać. Rozpadają się rodziny, małżeństwa, uciekają dzieci, jest nieskończona ilość problemów.

W naszym Ośrodku Kolonijnym na Długim w tym roku spędziło wakacje około 1000 dzieci. Zorganizowaliśmy 4 turnusy po 250 dzieci. Mogliśmy zrobić na 300, ale nie było pieniędzy. Dzieci biedniejsze wcale nie płaca, a bogatsze płacą mało.

- Poziom biedy zawsze jest odbiciem rozwoju gospodarczego i przepływu pieniądza?

- Niestety pieniądz jest towarem zupełnie nieznanym naszym politykom. Bieda jest funkcją siły gospodarczej kraju. Powiedz mi  jaką masz siłę gospodarczą, to powiem jaki masz wskaźnik biedy. Siła gospodarcza zależy od kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu dobrze ciągnących parowozów. Powiedz ile masz w kraju tych wielkich parowozów, to powiem kiedy gospodarka wyjedzie na prostą. Myśmy te parowozy ciągnące gospodarkę zniszczyli.   Jak ich nie ma, to te małe zakłady, warsztaty i zakładziki są wagonikami, których nikt nie ciągnie. W  Niemczech jednym z parowozów jest Volkswagen, który zatrudnia 400 tys. pracowników i ciągnie kilka milionów małych firm.

W Gorzowie z działających małych firma nie będzie żadnego chleba. Nikt ich nie ciągnie, bo nie ma kto. Dobry właściciel czasem trochę popchnie do przodu i cieszy się z jednego kroku. W tym czasie niemieckie odpowiedniki zrobiły kilometry. Dlaczego tak jest? Bo analfabetyzm ekonomiczny sięgnął szczytów a gospodarka i ekonomia zamienia się w libertyńską filozofię funkcjonowania gospodarki państwa. Niech ktoś powie, że stworzy się nową Gdynię, nowy Centralny Okręg Przemysłowy i  prawdziwe przedstawicielstwa handlowe w całym świecie a nie takie co nic nie robią, to może w coś uwierzę. Niemcy, Anglicy i inne kraje mają przedstawicielstwa, które dbają o sprzedaż produktów w różnych częściach świata. My nie mamy nawet do kogo się zgłosić. Są jakieś przedstawicielstwa przy ambasadach, ale piją tam kawę i nie są zainteresowani jakimiś pętakami, którzy zakłócają im spokój.  Poza tym banki. Można się tylko dziwić, że rząd nie przetłumaczył np. niemieckiej ustawy bankowej. Tam banki nie są po to, żeby się rozwijać kosztem innych, ale przede wszystkim mają wspierać firmy i nie doprowadzać je do bankructw.  Zresztą, polskich banków praktycznie nie ma. Chciałoby się krzyknąć: ciołki bieżcie się za robotę! Zlecajcie tłumaczenia ustaw krajów starej unii i zobaczycie, że tam funkcjonuje zupełnie inny model gospodarki.  W polskim modelu nie da się do niczego dojść , to jest model chaosu a tam systemu uporządkowanego. Niemcy budowali fabryki, nowe stocznie, centra naukowe a my w tym czasie graliśmy w piłkę i budowali Orliki. Jak tego nie zauważa przeciętny Polak, to znaczy, że ogarnia go analfabetyzm.

- Może nasi ekonomiści chcą zrealizować własny, oryginalny model gospodarczy?

- Mówię dużo o gospodarce niemieckiej, bo jest największa w Europie i trzeba ją analizować i się uczyć. Jeszcze dziadek mi mówił, że jak będę coś robił,  to zawsze mam patrzyć na tych, którym się udało, podglądać i zrobić to trochę lepiej. Będzie sukces 100 procentowy.

- Jeszcze trzeba znać języki.

- Jak ktoś  nie zna niemieckiego, to może wziąć tłumacza. Często chciałoby się spytać: Panie pośle, ma pan do dyspozycji te 20 tys. miesięcznie i co pan z tym robi? Nie może pan wynająć tłumacza niech przetłumaczy ustawy gospodarcze. Wtedy będzie pan wiedział w jaki sposób Niemcy doszły do tego, czym są.

- Podobno gospodarka przyspiesza, czyli poziom biedy chyba się zmniejsza?

- Bieda się nie zmniejsza. Analizuję ją na bieżąco. Jest to moje naukowe zainteresowanie. Gorzów umiera. Czy rządząca grupa polityczna nie może się zastanowić dlaczego tak się dzieje. Wyodrębnić czynniki, które to powodują. Może to wina jednego z nich a może kilku.  Gospodarka to system i wystarczy, że zepsuje się jeden trybik. Po nim posypią się następne, ale naprawę trzeba zacząć od tego pierwszego. Pewnie nie wiedzą, który w gospodarce jest pierwszy. Pierwszym jest handel, który decyduje o obrocie pieniądza. Pieniądz ma krążyć a nie wypływać. Handel powoduje zapotrzebowanie na produkcje. Nie ma sklepów, to po co produkcja. Produkcja wymaga instytutów naukowych itd.  Jak to wszystko robisz, to ktoś musi dać pieniądze. Bank, ale swój a nie obcy, który cię zlicytuje, bo mu nie zależy, aby się udało, bo uderzasz w zagraniczne firmy przez niego finansowane.

- Winny jest dopływ obcego kapitału?

- Jak ktoś mówi, że nas dorżnęły obce kapitały to się myli. Nas dorżnęła głupota naszych polityków. Wszędzie się chroni swoich obywateli i krzyczy głośno, że dzieje się krzywda.

- Może jest zbyt wiele hipermarketów?

- Gdy wchodzi hipermarket to mały sklep zaczyna mieć kłopoty. Właściciel obniża koszty i  stawia żonę za ladą i jeszcze jakiś czas próbuje się utrzymać. Zwykle nie zna praw ekonomii globalnej i jeszcze się łudzi.  Za jakiś czas zauważa, że się nie utrzyma i zwalnia ostatniego pracownika. W końcu, gdy żywność zaczyna się psuć dochodzi do wniosku, że musi wprowadzić alkohol, bo ludzie piją i może to go uratuje.

- O czym świadczy fakt, że księgarnię trzeba dobrze poszukać, a wódkę można kupić na każdej niemal ulicy?

-Ludzie w Polsce nie piją, a chleją. W Gorzowie jest ponad 400 punktów  sprzedaży alkoholu i chyba z 250 z mocnymi alkoholami. To jest poniżenie społeczeństwa. W klasach przedmaturalnych 80 proc. uczniów pije alkohol, z tego co najmniej 10 proc. zostanie alkoholikami. Ludzie nie mają nadziei na lepszy byt, ale parę złotych na piwo znajdą.  Jest to patologiczny model polskiej gospodarki, z której nie da się wykrzesać poprawy socjalnej  dla społeczeństwa. Jak nic się nie zmieni, to bieda będzie coraz większa, a na pewno coraz drastyczniejsza. Coraz więcej rodzi się dzieci z zespołem alkoholowym, niedorozwojem i innymi wadami. Później narasta przestępczość, powstają domy publiczne, agencje towarzyskie.

- Z tymi agencjami to chyba przesada?

- To żadna przesada. Jak byłem w Szwecji dowiedziałem się, że w Gorzowie produkuje się najwięcej filmów pornograficznych, do tego z dziećmi. Zatrzęsło mną i spytałem skąd o tym wiedzą. Usłyszałem, że informuje o tym miejscowa policja. Ktoś powie, że Wiernicki to katastrofista i  pokazuje model upadającego społeczeństwa. Chciałbym, aby ktoś taki pokazał  inny, optymistyczny model. Jak ktoś ma rację, to zmienię poglądy.  

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x