Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Gdzie mieszkańcy wydepczą ścieżki, zrób później chodniki

2014-11-25, Nasze rozmowy

Z Jackiem Wójcickim, prezydentem elektem Gorzowa, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_9566.jpg

- Otrzymał pan niespotykane poparcie gorzowian. Jak chce je pan wykorzystać?

- Najlepiej jak potrafię. Dzisiaj mogę obiecać jedno, że postaram się maksymalnie wykorzystać dany mi kredyt zaufania i będę to czynił w taki sposób, by poparcie… rosło. Dam z siebie wszystko, całą energię oddam miastu, gdyż chcę utwierdzić mieszkańców w przekonaniu, że postąpili słusznie, decydując się po 16 latach na zmianę gospodarza. I jeszcze jedna ważna sprawa. Chcę zadbać o wszystkich mieszkańców, nie tylko o tych, co mi zaufali.

- Obserwując wcześniejsze wybory samorządowe można było mieć wrażenie, że nasi mieszkańcy są jakby uśpieni i nie skorzy do rozliczania kogokolwiek. Ale jak wzięli się za rozliczanie to poszedł niezły dym na całą Polskę. Czy będzie pamiętał pan o tym, kiedy już zasiądzie na prezydenckim fotelu?

- Kiedy zobaczyłem wyniki wyborów od razu przypomniało mi się stare polskie powiedzenie ,,Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy’’. Okazuje się, że gorzowski wyborca doskonale wiedział, kiedy dokonać całościowej oceny rządów mojego poprzednika. Bywa, że samorządowcy zapominają, iż wybór to nic innego jak zaciągnięcie kredytu u mieszkańców, który potem trzeba spłacać. Inaczej zostaje się bankrutem. Trzeba także pamiętać, że spłata zobowiązań następuje od pierwszego dnia zaprzysiężenia. Jak ktoś chce to uczynić dopiero w kampanii wyborczej musi być przygotowany na klęskę. U mnie kampania będzie trwała od pierwszego wejścia do gabinetu do dnia następnych wyborów. Nie przeraża mnie to, bo tak postępowałem w gminie Deszczno, gdzie przez pełne osiem lat pracowałem na akceptację mieszkańców. I miałem ją, może dlatego, że byłem blisko ich, cały czas słuchałem i realizowałem składane obietnice.

- Jednym z pańskich haseł było ,,przejrzyste zasady zamiast układów’’. Jak należy to rozumieć?

- Tak jak zrozumieli to wyborcy, którzy w zdecydowanej większości dali mi szansę, gdyż jestem osobą jednak z zewnątrz. Osobą nie będącą w żadnym układzie. Czy to politycznym, czy urzędniczym, czy nawet w towarzyskim, ale w takim, w który każdy jest zależny od każdego. Ja o sobie stanowię sam. Do wszystkiego dochodzę dzięki ciężkiej pracy. Najpierw byłem radnym, potem dwukrotnie wybierano mnie na wójta, ale jako osobę, nie przedstawiciela określonej grupy interesów. Podobnie jest teraz. Często pytano, kto za mną stoi? Zawsze odpowiadałem, zgodnie z prawdą, mieszkańcy. Są to zwykli ludzie, bardzo zaangażowali w rozwój swojej małej ojczyzny, społecznicy o różnych zawodach i zainteresowaniach. Wiem, może to dziwne, ale proszę mi wierzyć, że mieszkańcy też mogą zarządzać swoimi dzielnicami, ulicami czy parkami. I będą to czynić w sposób transparentny, przejrzysty oraz skuteczny. Partie polityczne są silne tylko podczas kampanii wyborczych, gdyż dysponują potężnymi mechanizmami propagandowymi i dużymi środkami finansowymi pochodzącymi głównie z budżetu państwa. Ja musiałem zbierać datki wśród rodziny, przyjaciół i naszych sympatyków, ale dzisiaj nikomu niczego nie muszę zwracać. W partiach zaraz po wyborach następuje podział łupów, ja mam swobodę w zatrudnianiu. I będę stawiał na ludzi kompetentnych, dobrze przygotowanych do realizacji poszczególnych celów.

- Jakie są najpilniejsze sprawy do załatwienia, takie od ręki?

- Pierwszą sprawą jest dopilnowanie inwestycji terytorialnych w ramach ZIT-ów i z innych źródeł unijnych. Nie możemy dopuścić do tego, żeby nasze miasto źle potraktowano w podziale funduszy. Znajdujemy się w okresie kształtowania programów operacyjnych w ramach LRPO, dlatego przez kilka najbliższych miesięcy musimy wykonać gigantyczną pracę w zakresie przygotowania odpowiednich projektów. Mieszkańcy tych działań nie będą widzieć w tej chwili, ale to co wypracujemy teraz zaprocentuje inwestycjami w dalszej perspektywie. Musimy również uporządkować niektóre sprawy w obszarze zagospodarowania przestrzennego, żeby przygotować grunt pod inwestycje. Mam świadomość, że ludzie będą oczekiwali także szybkich i widocznych działań. Mogę obiecać, że tam, gdzie już można coś zrobić, poprawić, naprawić będziemy to czynili bez zbędnej zwłoki. Przy czym od razu zaznaczam, że o żadnej rewolucji nie ma mowy. To będą działania bardziej ewolucyjne, ale na pewno nie w tempie pierwszych wynalazków człowieka. Dostosujemy się do dzisiejszych czasów, w których tempo zmian jest stosunkowo dynamiczne.

- Panie prezydencie, złośliwi mówili, że prezydent Tadeusz Jędrzejczak miał problem z rządzeniem, gdyż wokół niego znajdowali się w zasadzie sami nauczyciele i brakowało spojrzenia ludzi innych branż. Ba, słyszałem nawet stwierdzenie, że rada pedagogiczna nie jest w stanie poprowadzić Gorzów ku nowoczesności. Ciekawi mnie, czy pan również chce się otoczyć specjalistami jednej grupy społecznej, na przykład architektami, czy wybierze pan różnorodność?

- Oczywiście, że postawię na różnorodność, gdyż nikt nie ma monopolu na wiedzę. Wielokulturowość powoduje, że dany organizm funkcjonuje nie tylko sprawnie, ale może wykazać się odpowiednią jakością. Dlatego postawię na osoby wywodzące się z różnych branż i środowisk.

- Nie będzie miał pan czasu na skonstruowanie budżetu na przyszły rok według swoich priorytetów. Czy oznacza to, że 2015 rok nadal będzie dla Gorzowa czasem stagnacji?

- Nie, absolutnie. Budżet jest już przygotowany i to naturalne, ale możemy zatwierdzić go po nowym roku. Do tego czasu, jak i potem, można wprowadzić wiele korekt. Już mam plan wprowadzenia części reform. Zanim to nastąpi skonsultuję się z radnymi wszystkich opcji jak i też z mieszkańcami. Oni muszą na bieżąco wiedzieć, co się dzieje, jakie mamy plany i każdy będzie mógł wnieść swoje spostrzeżenia, uwagi. Będziemy otwarci na różne pomysły. Natomiast jak wspomniałem wcześniej, w 2015 roku skupimy się głównie na przygotowywaniu projektów unijnych i zdobywaniu środków zewnętrznych. Dlatego o spektakularnych rzeczach na razie nie mówmy, na to potrzebujemy trochę czasu. Nie zapominajmy też, że poprzedni prezydent wraz ze swoimi służbami przygotował wiele inwestycji, które zapewne będą powoli wdrażane.

- W kampanii wszyscy sporo obiecywali, dużo mówiono o opóźnieniach w rozwoju poszczególnych obszarów, ale mało rozmawiano na temat źródeł finansowania. Wskazywano jedynie na środki unijne. A może należy pójść w kierunku zwiększenia przychodów z rozwoju gospodarczego?

- Oczywiście, że to powinno być priorytetem dla każdego. I każdy mieszkaniec może pośrednio przyczynić się do zwiększenia siły gospodarczej miasta. Niewielu zwraca uwagę, że chcąc przyciągnąć wartościowych inwestorów na swój teren trzeba działać wielotorowo. Być może to co powiem dla wielu nie jest istotne, ale ma wpływ na budowę wizerunku danego obszaru inwestycyjnego. Chodzi o samo postrzeganie miasta. To jest najwyższa wartość. Jeżeli mieszkańcy zmienią nastawienie i zaczną być dumni z Gorzowa, zaczną być żywą reklamą miasta, to wcześniej czy później taki obraz zostanie pozytywnie odebrany także przez inwestorów. Kiedy w Deszcznie zaczęliśmy organizować Święto Pieczonego Kurczaka nie brakowało złośliwych komentarzy. Niektórzy wskazywali, że to nic innego tylko populizm i było im wstyd, że o tym mówi się nawet w telewizji ogólnopolskiej.  Ale kiedy zaczęli pojawiać się inwestorzy i pytałem się ich, dlaczego wybierają naszą gminę, wielokrotnie słyszałem w odpowiedzi, że u nas jest fajnie, że dużo się dzieje, że o gminie mówi się często i to pozytywnie. Wiem, że dla niektórych jest to błahe, ale proszę mi wierzyć, że stworzenie odpowiedniego klimatu często odgrywa decydującą rolę w wyborze miejsca inwestycji. Już pierwszy sukces odnieśliśmy, bo przez kilka powyborczych dni o Gorzowie dużo mówiono, jako miastu, gdzie do władzy doszły ruchy społeczne. To jest wydarzenie niespotykane w skali kraju i nadal będzie pozytywnie odbierane. Jest jeszcze sprawa lokalnych przedsiębiorców. Im trzeba również pomagać i zachęcać do większej aktywizacji. I tym muszą zająć się już urzędnicy.

- Co zrobić, żeby pobudzić małą i średnią przedsiębiorczość w mieście?

- Trzeba zacząć od banalnych rzeczy takich jak uporządkowanie drobnego handlu na gorzowskich rynkach, targowiskach czy giełdach. Pojawiają się na nich obcokrajowcy, którzy handlują na ,,lewo’’, nie płacąc przy tym u nas podatków, a przecież zabierają możliwości zarobkowania naszym handlowcom. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że obcokrajowcy mają nie handlować, mają jednak czynić to na tych samych zasadach co rodzimi kupcy. Dalej, należy pójść w kierunku, o czym sporo mówiono w kampanii, tworzenia nowych miejsc do rozwijania drobnej przedsiębiorczości. O tym muszą jednak chcieć zadecydować sami mieszkańcy w poszczególnych dzielnicach. Jest takie powiedzenie, że budując osiedle cały teren posiej trawą, a w miejscach, gdzie mieszkańcy wydepczą ścieżki, zrób później chodniki. Dlatego będziemy reagować na sugestie mieszkańców i pomagać im w tworzeniu takich naturalnych miejsc, które z czasem mogą stać się trampoliną do rozwoju małych firm.

- I pozostaje jeszcze sprawa lokali użytkowych, które powinny stanowić jedną z podstaw rozwoju małej przedsiębiorczości. Czy jest pan zwolennikiem utrzymania tych lokali na garnuszku miasta, czy jednak sprzedaży w prywatne ręce?

- Nie, zdecydowanie nie. Miasto bez majątku jest miastem biednym. Jako wójt więcej kupowałem niż sprzedawałem, przez co podniosłem majątek gminy. Dobry gospodarz to taki, który ma majątek i potrafi nim zarządzać. Sprzedając coś otrzymujemy dochód, ale jednorazowy. Jeżeli natomiast mamy coś na stanie i dobrze  tym gospodarujemy możemy mieć stały dochód. Trzeba natomiast umieć reagować na trendy rynkowe. Można upierać się i twardo obstawać przy wysokiej cenie czynszu i go zamknąć, można natomiast zejść z ceną do poziomu pozwalającego wynajmować dany lokal i uruchomić przedsiębiorczość.

- Czy jest sens tworzyć trwałą koalicję w radzie miasta w sytuacji, kiedy gorzowianie odrzucają różne gierki polityczne i chcą przejrzystych zasad rządzeniem miastem? Może wystarczy przekładać dobre pomysły a koalicje będą tworzyć się same do załatwienia konkretnych spraw.

- Dokładnie tak działałem w Deszcznie i liczę, że podobnie będzie w Gorzowie. Chcę, żebyśmy powołali jedną koalicję, składającą się z wszystkich radnych. Owszem, będę szanował odrębne zdania, lecz pod warunkiem, że ich argumentacja będzie dotyczyć spraw merytorycznych. Wierzę w obecnych radnych, bo oni doskonale też rozumieją, iż płynąc z prądem mogą przyczynić się do zmiany miasta, jego rozwoju. Jak zaczną płynąć pod prąd mogą mieć kłopoty z wyjaśnieniem tego swoim wyborcom. Muszę być jednak przygotowany na to, że niekiedy interesy partyjne będą ważniejsze od interesów mieszkańców. Nie chcę zawłaszczał sukcesów, jeżeli będą one wspólne. Radni muszą wiedzieć, że bardzo na nich liczę, że muszą oni wykonać ogrom pracy. Jeżeli zaczną wychodzić z ciekawymi pomysłami, jeżeli zaczną mówić, że moja propozycja jest mniej atrakcyjna,  a oni mają lepszą, na pewno się porozumiemy i wybierzemy najlepszą. Bardzo dużo dobrych rzeczy można robić w trakcie prac komisji, tam jest miejsce na szukanie kompromisów i optymalnych rozwiązać. Sesja powinna być tylko zwieńczeniem wcześniejszej pracy.

- Czy stać Gorzów na budowę nowych obiektów sportowych i instytucji kultury w sytuacji rozsypujących się kamienic i dziurawych ulic oraz chodników?

- Nie chciałbym tego rozpatrywać w kategoriach, że jak robimy coś, to zarazem odrzucamy inne rzeczy. Pieniędzmi trzeba gospodarować rozsądnie, w sposób przemyślany i rozwojowy. Mam na przykład wątpliwości co do budowy czteropasmowej ulicy Kostrzyńskiej. Uważam, że szkoda wydawać tyle pieniędzy na ten remont, skoro pilnej modernizacji wymaga ulica Myśliborska, prowadząca m.in. do strefy przemysłowej. Dalej, mam wątpliwości czy wydawanie 40 mln zł na willę Jaehnego jest uzasadnione. Ale dopiero, jak dokładnie się temu przyjrzę już w urzędzie, sprawdzę możliwości finansowania tych inwestycji to dopiero podejmę decyzję, co dalej z tymi i wieloma innymi działaniami. Dlaczego? Bo jeżeli będzie można pozyskać pieniądze to już inaczej należy spoglądać na daną inwestycję. To są sprawy złożone i nie można, ot tak od ręki stwierdzić, czy warto czy nie. Ma być racjonalnie. To samo dotyczy na przykład budowy hali widowiskowo-sportowej na miarę potrzeb Gorzowa. Nie musi to być wielka hala, ale dyskusja, czy ma być czy nie, dla mnie jest zamknięta. Ona musi powstać. Mądrość urzędu i całego środowiska sportowego ma polegać na tym, żeby zbudować ją za zewnętrzne środki z niewielkim wkładem własnym.

- Skoro poruszyliśmy temat sportu, to w jakim kierunku należy go rozwijać?

- Jestem kibicem sportu, bardzo lubię tę dziedzinę życia, ale notoryczny brak czasu powoduje, że wyjątkowo rzadko jestem na jakiś imprezach. Bywam na żużlu, ale też na innych zawodach, parokrotnie zabezpieczałem imprezy jako… strażak. Sport jest ważny i nad tym nie ma co dyskutować. I nie chodzi tylko o emocje, lecz również rozwijanie kultury fizycznej wśród dzieci i młodzieży. Na tym nie wolno oszczędzać. Wizytówką miasta, regionu jest Stal Gorzów i jesteśmy dumni z tego, że mamy mistrza Polski, zespół, który stanowi znakomitą promocję miasta. Chciałbym, żeby inne dyscypliny też powoli stawały się taką wizytówką, ale budując sport musimy postępować rozsądnie. Naszym kapitałem jest własne szkolenie i zawsze będę popierał działania zmierzające do podnoszenia jakości. Młodzież ta musi mieć też cel w postaci drużyn ligowych. Nie jestem natomiast specjalnie za tak zwanym kupowaniem zawodników. Uważam, że powinniśmy maksymalnie stawiać na własny potencjał. Wyłączając żużel, bo on funkcjonuje na innych zasadach.

- Jest pan miłośnikiem kultury, wokół której w ostatnich latach pojawiło się sporo bałaganu i czas najwyższy zrobić porządek. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest filharmonia, a właściwie koszty jej utrzymywania. Co zrobić, żeby corocznie nie obciążać budżetu miasta wielomilionowymi dotacjami?

- Jednym z moich celów jest doprowadzenie do zmiany struktury finansowania. Uważam, że podobnie jak filharmonia w Zielonej Górze także nasza powinna być w dużej części utrzymywana przez Urząd Marszałkowski, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Oczywiście budynek jest miejski i pewną odpowiedzialność za to musimy też wziąć.

- Czy jest pan zadowolony, że w sejmiku województwa gorzowskimi radnymi będą m.in. panowie Władysław Komarnicki, Tadeusz Jędrzejczak czy Marek Surmacz?

- Tak, to jest znakomity wybór mieszkańców. Prezydent Jędrzejczak znakomicie zna potrzeby miasta, jest świetnym samorządowcem, do tego doświadczonym. Jest ponadto w dobrych relacjach z panią marszałek Elżbietą Polak. Powinien być takim naszym emisariuszem na zielonogórskich włościach. Pan Władysław Komarnicki jest w koalicji rządzącej, wszyscy znamy jego indywidualizm, działania nieszablonowe, często bardzo skuteczne. No i pan Marek Surmacz, osoba wyjątkowo dociekliwa, która zapewne wszystkiego dopilnuje. Nowy zarząd stanie przed ciężkim zadaniem sprostania wyzwaniom stawianym przez pana Marka, który wielokrotnie dał się poznać jako polityk zdecydowany. Mam nadzieję, że panowie ci dużo wniosą w posiedzenia sejmiku z korzyścią dla Gorzowa.

- Gdzie będzie pan płacił podatki?

- Oj, na razie na pewno w miejscu zamieszkania, czyli w Deszcznie. Z różnych powodów łatwiej byłoby zamieszkać mi w Gorzowie, ale jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji. Deszczno graniczy z Gorzowem, a więc nie rozmawiamy tu o jakiś dalszych wyjazdach. Przyznaję również, że jadąc po całym dniu pracy do domu po prostu dobrze tam się czuję i szkoda byłoby mi tego miejsca. Zobaczę, jak to się wszystko poukłada.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x