Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Będzie można zrobić pięć kroków do przodu

2014-12-17, Nasze rozmowy

Z Romanem Gawroniakiem, kanclerzem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Jakuba z Paradyża, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_9786.jpg

- Czy Gorzów jest miastem pańskich marzeń?

- Jest na pewno miastem, w którym dobrze mi się żyje. Nie jest natomiast miastem moich marzeń. Wiele elementów musi zostać zmienionych, żebym mógł powiedzieć, że te marzenia właśnie się spełniają.

- Czego panu brakuje, żeby nasze miasto stało się przyjazne dla wszystkich i nie odbiegało od innych miast podobnej wielkości?

- Weźmy przykład Opola, miasta zamieszkałego przez 125 tysięcy ludzi. Działają tam dwie uczelnie akademickie, znajduje się duży teatr, starówka jest pięknie odrestaurowana. To tylko jeden z drobnych przykładów, że można żyć inaczej. Najpoważniejszym zadaniem przed jakim stoimy u nas jest zmiana składu społecznego mieszkańców. Jesteśmy ośrodkiem robotniczym, a powinniśmy dążyć do zrównoważonego rozwoju społecznego. Wie pan, że w Gorzowie nie ma praktycznie dostępu do dobrej książki. Owszem, przez Internet można zamówić co się chce, ale w księgarniach już nie uświadczy się wartościowych pozycji, bo nie ma na nie popytu. Proszę zwrócić uwagę, że miejsca kulturalne nie są oblegane, co świadczy, że brakuje inteligencji. A bez tego nie rozwiniemy miasta. Najgorsze, że uciekają od nas młodzi, zdolni ludzie, którzy szukają innych miejsc na ziemi. I tam rozwijają umiejętności. Dlatego czas najwyższy powiedzieć ,,stop’’ migracji. Stanie się to możliwe, gdy zaczniemy organizować dobre, rozwojowe miejsca pracy. Muszą pojawić się firmy chcące wnieść wartości technologiczne. Pragnące rozwijać się tu, a nie stawiać tylko hale z taśmą i zatrudniać pracowników na kilka miesięcy, po czym dokonywać pełnych rotacji.

Byliśmy w Opolu zajrzyjmy do naszego sąsiada. W Zielonej Górze znajduje się znana w świecie duża firma elektroniczna ADB, gdzie 70% stanowią wysoko wykwalifikowani inżynierowie-projektanci. Firma współpracuje z kilkoma europejskimi uczelniami, w tym z Uniwersytetem Zielonogórskim. Dalej, Max Elektronik zajmujący się systemami komputerowymi opartymi na nowoczesnych technologiach informatycznych. Są to przykłady świadczące, że gdzie jest myśl techniczna, gdzie znajdują się dobrze wykształceni ludzie, tam sadowią się poważne firmy, dające wysoko płatne stanowiska pracy. I młodzi zielonogórzanie, którzy szkolą się w innych ośrodkach mają gdzie wracać. Mogą również edukować się u siebie.

- Mamy nowe władze samorządowe. Jakby miał pan doradzić im na jakie zadania inwestycyjne postawić w pierwszej kolejności, co by pan wybrał?

- Każdy zapewne ma swoją listę. Ja na pewno postawiłbym na analizę obecnego układu komunikacyjnego oraz remont najpilniejszych ciągów jezdno-chodnikowych. Myślę, że remont takich ulic jak Sikorskiego, Kosynierów Gdyńskich, Walczaka, Borowskiego czy Koniawskiej wymagają szybkich działań, bo chodzi tu o normalne poruszanie się a nie martwienie się o utratę zawieszenia. Podobnie wygląda sprawa z kamienicami. Mamy piękne secesyjne budynki, które muszą zostać wreszcie wyremontowane. Są takie możliwości, trzeba sięgnąć po środki przeznaczone na rewitalizację. Jak nie wiadomo jak to zrobić, proponuję pojechać do Legnicy i zobaczyć jak wygląda tam centrum. Drugi obszar działania to park technologiczny. Jest to inwestowanie w przyszłość, gdyż wcześniej czy później zaowocuje rozrostem firm o wysokich technologiach. Trzecia sprawa to lepsze wykorzystanie potencjału kulturalnego miasta. Mamy piękny amfiteatr, ale brakuje imprez. Powinniśmy bardziej otworzyć się z filharmonią. Ot choćby na poezję śpiewaną. Mamy unikatowy w skali kraju Jazz Club Pod Filarami, który też można lepiej wykorzystać. Może otworzyć go na nowych słuchaczy. Proszę mi wierzyć, że potrzeba słuchania dobrej muzyki w Gorzowie jest duża, ale musi być odpowiednio przygotowana oferta. Panie prezydencie, proponuję zakasać rękawy i brać się do roboty. Ludzie są gotowi panu pomóc...

- Uważa pan, że gorzowianie są społeczeństwem aktywnym?

- Przyznam, że długo wydawało mi się, że nie. Zdanie zmieniłem w chwili ruszenia akcji obrony drzew przy alejkach na ulicy Marcinkowskiego. Może emocjonalnie do tego podchodziłem, gdyż tam się wychowałem. Te drzewa to był mój świat dzieciństwa. Pozostawiając wspomnienia na boku podobało mi się, że spora grupa ludzi potrafiła szybko i sprawnie zorganizować się oraz wyrazić stanowczą opinię. Potem pojawiły się następne akcje, a ich finałem była duża mobilizacja wyborcza i zmiana władzy. Dzisiaj nikt nie może przejść obojętnie wokół tych wydarzeń. Nie można stwierdzić, że nic się nie stało. Stało się i to coś naprawdę ważnego. Okazuje się, że na szczeblu samorządowym partie wcale nie muszą być wiodące. To sygnał na przyszłość, że jak ktoś ma dobrą ofertę i umie się zorganizować, nie jest bez szans w walce o wdrożenie swoich pomysłów w życie. Przyznaję, że nie spodziewałem się takiego scenariusza. A tak, od 1 grudnia żyjemy w nowym Gorzowie, którego wszyscy chyba musimy się nauczyć. Nawet w tym naszym robotniczym mieście widać jak duży jest potencjał intelektualny, lecz trzeba dać mu szansę i umiejętne wykorzystać.

- Przejdźmy do spraw uczelni, której jest pan jednym z ojców chrzestnych, gdyż pracuje pan tu od chwili jest powołania. Jak PWSZ zmieniła się na przestrzeni minionych 16 lat?

- Zmieniła się i to mocno. Na początku, jak zapewne wielu naszych absolwentów pamięta, dominowała u nas kadra naukowa ze Szczecina. Teraz  wygląda to zdecydowanie inaczej, mamy wielu własnych wychowanków. Dalej, przez te lata uczelnia mocno wtopiła się w życie społeczne miasta. Pracowali na to wszyscy, ale jedną osobę naprawdę warto wymienić. To aktualna rektor prof. Elżbieta Skorupska-Raczyńska, która robi wiele, żeby uczelnia utożsamiała się z miastem i na odwrót. I sorry, że będę to wielokrotnie powtarzał, ale dla nas jest to największy sukces 16-lecia. Sukces, do którego przywiązujemy dużą wagę. Często spotykam się z opiniami, że na gorzowskim rynku działamy już od chwili upadku komunizmu, co tylko pokazuje jak jesteśmy pozytywnie odbierani przez społeczeństwo. Myślę, że wspaniałą wizytówką PWSZ jest klub sportowy, a sukcesy koszykarek na przestrzeni lat są przykładem profesjonalizmu, na jaki stawiamy we wszystkich obszarach działalności. Choćby w kulturze, gdzie na temat Akademickiego Centrum Kultury również można mówić w samych superlatywach. Mało tego, nie chcemy ograniczać naszej działalności do studentów. Przykładem są takie inicjatywy jak Ośrodek Edukacyjny ,,Czym skorupka za młodu’’, czy powołanie gimnazjum sportowego, a za dwa lata dojdzie liceum. Prowadzimy działania zmierzające do uruchomienia wspomnianego parku technologicznego. Poprzez wydział techniczny nawiązujemy coraz ściślejszą współpracę z wiodącymi firmami w regionie. To tylko potwierdza, o czym wspomniałem, że uczelnia chce żyć w Gorzowie nie jako obcy twór, ale jako jedna z najważniejszych instytucji miasta.

- Skoro uczelnia tak mocno wtopiła się w miejskie życie, to dlaczego nie mogła znaleźć uznania u poprzednich władz miasta, które nieprzychylnym okiem spoglądały na pomysł powołania akademii na bazie PWSZ?

- To pytanie akurat należy skierować do innych osób. Mam wrażenie, że poprzedni prezydent miał inne priorytety. Nie ukrywam, że było nam z tego powodu przykro. Nasz pomysł na rozwój akademickości w Gorzowie uważam za ciekawy i korzystny. Mam nadzieje, że to się teraz zmieni.

- Dlaczego jest tak duże parcie na powołanie akademii?

- Bo świat idzie do przodu szybciej niż nam wszystkim się wydaje. Kiedy ruszaliśmy w 1998 roku celem było umożliwienie kształcenia młodych ludzi, ale też stworzenie warunków do uzupełnienia wykształcenia ludziom w średnim wieku, którzy z różnych powodów wcześniej nie zrobili studiów a takie mieli ambicje. Przez te lata rozwinęliśmy ofertę dydaktyczną dla młodzieży. Pojawiła się kapitalna propozycja już dla ludzi mających studia, ale chcących zmienić swój zawód i przez to nabyć nowe kompetencje. PWSZ zawsze będzie jednak tylko PWSZ. Proszę zobaczyć co dzieje się w Zielonej Górze od chwili powołania uniwersytetu. Tam nic, co ważnego dla życia miasta, nie dzieje się bez uczelni. To ona jest motorem napędowym różnych działań. To z udziałem uniwersytetu określa się priorytetowe działania dla rozwoju południa województwa. Firmy inwestujące w gospodarkę, w porozumieniu z uczelnią, analizują wielkość i strukturę tych inwestycji. Uniwersytet czy akademia dają taki potencjał, że szybko stają się partnerem dla różnych podmiotów, w tym politycznych.

PWSZ nie jest na tyle silna i nigdy nie będzie, żeby mogła pełnić podobną rolę. Przykładem może być park technologiczny. PWSZ nie przeskoczy pewnych barier w jego rozwoju. Kiedy pojawi się akademia w krótkim czasie będzie można zrobić pięć kroków do przodu, korzystając z różnych ogólnopolskich programów rozwojowych. I następna sprawa. W Gorzowie i okolicach mieszka mnóstwo doktorów, którzy nie mają gdzie dalej prowadzić pracy naukowej. Akademia z jednej strony może wykorzystać ich potencjał, z drugiej dać im możliwość rozwoju, dzięki czemu będą mogli się habilitować. Różnica pomiędzy PWSZ a akademią polega na tym, że są to dwa inne światy.

- W niedalekiej odległości od Gorzowa znajdują się liczne uczelnie na poziomie uniwersyteckim, są też w pobliżu politechniki. Na jaką grupę młodzieży może liczyć przyszła akademia?

- Zdecydowanie nasza oferta będzie, podobnie jak to jest w przypadku PWSZ, skierowana do ludzi mieszkających w Gorzowie i okolicach. Z doświadczenia wiemy, że mieszkańcy starego województwa gorzowskiego są mocno związani z naszym miastem i często wiążą z nim życie zawodowe, kulturalne, sportowe. Mamy mnóstwo zdolnej młodzieży, ale nie wszystkich stać na wyjazd na studia do Szczecina, Poznania, Wrocławia czy Zielonej Góry. Wiąże się to ze sporymi kosztami pobytu na ,,obczyźnie’’, a nie ma nic gorszego, jeśli czynnik finansowy hamuje możliwość rozwoju edukacyjnego młodego człowieka. Pamiętajmy, że nasz region nie należy do najbogatszych w kraju. Ponadto dodatkowo dajemy prestiż. Lepiej być absolwentem akademii niż PWSZ. Do tego mamy silne atuty, w tym humanistyka, językoznawstwo oraz nauki ekonomiczne. We wszystkich tych przypadkach w krótkim czasie będziemy mieli uprawnienia doktorskie. Lada dzień ruszy budowa laboratorium środowiskowego, o którą walczyliśmy przez wiele lat. Naszym najmłodszym dzieckiem jest wydział techniczny, dzięki któremu kształcimy inżynierów. Dojście do poziomu akademickiego będzie wymagało jeszcze trochę czasu, ale inżynierowie w Gorzowie są na wagę złota.

- Na obecną chwilę mamy uchwały dwóch senatów oraz przygotowany i podpisany przez PWSZ list intencyjny. Brakuje tylko podpisu ze strony drugiego partnera, czyli władz AWF?

- Tak, jeżeli uczelnia ta wyrazi gotowość pełnej współpracy nastąpi duże przyspieszenie w sprawie powołania akademii. Zwłaszcza, że jest zgoda ministerstwa. Mam nadzieję, że w ciągu roku, maksymalnie dwóch ruszymy z nową uczelnią. Jeżeli będziemy musieli budować ją sami cała procedura wydłuży się w czasie, a nie o to nam chodzi. Nawiązując do wcześniejszego pytania o sens powołania akademii dodam, że Gorzów jest akurat takim miastem, że lepiej postawić na jedną silną uczelnię niż mieć dwie średnie. Dlatego tak zależy nam na wartościowym partnerze do współpracy. Liczymy też na władze miasta. Deklaracje składane przez nowego prezydenta nakazują z optymizmem patrzeć w przyszłość. Ważne tylko, żeby zacząć wdrażać w życie rozwiązania umożliwiające szybszy rozwój uczelni. Mam nadzieję, że niedługo dojdzie do serii spotkań i za 3-4 miesiące będziemy wiedzieli, w jakim znajdujemy się miejscu. Wierzę, że do tego czasu rozpędzimy nasz pociąg do takiej prędkości, że nikt go już nie będzie zatrzymywał, póki nie dojedziemy do wyznaczonego celu.

- 1 września z inicjatywy PWSZ ruszyło gimnazjum sportowe. Jak ocenia pan start nowej placówki?

- Bardzo dobrze. Za nami pierwszy kwartał. Nikt z młodzieży nie zmienił szkoły, a pani dyrektor twierdzi, że wszystko wskoczyło na właściwe tory. Czekamy teraz na zakończenie semestru, żeby ocenić wyniki nauczania. Celem powołania gimnazjum jest podniesienie poziomu szkolenia koszykarek przy zachowaniu wysokiej jakości edukacji. Skoro zbudowaliśmy fajną drużynę ligową, skoro jest potrzebne zaplecze, jeżeli chcemy w przyszłości jeszcze bardziej stawiać na wychowanki, to pójście drogą rozwinięcia szkół sportowych wydaje się sensowne. Druga sprawa to chcieliśmy pokazać na zewnątrz, iż jesteśmy uczelnią pragnącą wejść do każdej sfery życia miasta. Także też edukacyjnej na niższych szczeblach. Gimnazjum ma również stanowić podstawę dającą możliwość przygotowania późniejszych naszych studentów.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x