Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Duże pieniądze unijne same w sobie nic jeszcze nie znaczą

2015-01-20, Nasze rozmowy

Z Jerzym Korolewiczem, prezesem Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_10084.jpg

- W gospodarce lepiej już było czy dopiero będzie?

- W dobie globalizacji większość gospodarek poszczególnych państw jest mocno ze sobą zintegrowana.  Rozmawiając o gospodarce regionalnej czy krajowej musimy zawsze spoglądać przynajmniej na trendy panujące w Europie, czy nawet dalej w świecie, a i tak trudno o precyzyjne i trwałe wnioski. Jedyną pewną rzeczą, o której możemy obecnie mówić na temat rozwoju gospodarki jest panująca powszechnie… niepewność. Oczywiście krótkoterminowo można przedstawiać prognozy, które mają dużą szansę na spełnienie. Wielu ekonomistów, specjalistów rynków finansowych czy kapitałowych to czyni. Obecnie prezentowane prognozy dla Polski są dość optymistyczne i znajdują się na poziomie 3-3,5 procenta wzrostu PKB w 2015 roku. Każdy wzrost powinien cieszyć, ale na prognozowanym poziomie nie da on jednak jakościowej przemiany w życiu wielu z nas. Jedni zapewne zyskają więcej, inni mniej, lecz generalnie poziom życia Polaków nie ulegnie znaczącej poprawie.

- Jak na tle polskiej i lubuskiej gospodarki wyglądają gorzowscy przedsiębiorcy?

- Nasza lokalna gospodarka nie należy do najsilniejszych, ale jest nadal na przyzwoitym poziomie, zwłaszcza w sektorze przemysłu. Brakuje niewątpliwie kilku „kompletnych” wiodących firm, takich, które znajdują się w czołówce na krajowych czy nawet  europejskich listach. Jak spojrzymy na ,,pięćsetkę’’ największych polskich firm nie dostrzeżemy wśród nich zbyt wielu prowadzących działalność w naszym regionie.  W mojej ocenie ma to negatywny wpływ na cały potencjał gospodarczy. Oddziaływanie przedsiębiorstw dużych na dany region jest silne i trudne do przecenienia. Takie zakłady muszą być licznie obsługiwane przez małe czy średnie przedsiębiorstwa i to właśnie ma znaczący wpływ na podniesienie poziomu rozwoju tych mniejszych firm. W przypadku Gorzowa mamy też do czynienia z innym problemem. Umiejscowione u nas duże produkcyjne firmy są przedstawicielami koncernów kapitału zagranicznego i skupiają się przede wszystkim  na produkcji podzespołów lub końcowym montażu. Brakuje natomiast centrów badawczych i technologicznych.  Produkcja jest oczywiście zawsze cenna, gdyż dzięki takim przedsiębiorstwom jak Bordnetze, Faurecia, TPV czy Bama mamy kilka tysięcy miejsc pracy, ale niestety są one na ogół dość słabo płatne. Gorzów potrzebuje więc pilnie firm technologicznych i innowacyjnych, najlepiej opartych na rodzimym kapitale.

- Na ile do tej pory środki unijne pobudziły nasz rozwój gospodarczy?

- Niewątpliwie dzięki tym środkom nastąpił w regionie kilkupunktowy, zauważalny wzrost. W ostatnich latach około półtora tysiąca firm skorzystało w Lubuskim z dotacji.  Niepokoi jednak, że firmy na północy województwa są stosunkowo mniej aktywne w aplikowaniu w porównaniu do kolegów z południa.  Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest niewątpliwie oddalenie Gorzowa od centrum decyzyjnego, co przekłada się na słabszą informację i mniejszą wiarę przedsiębiorców gorzowskich w uzyskanie tych środków. Często twierdzą, że przecież „koszula bliższa ciału”.  Jednak wyłącznie narzekanie, że gorzowskie pomysły są nagminnie odrzucane w Zielonej Górze jest absolutnie nieuzasadnione. Każdy dobry pomysł ma dużą szansę akceptacji i cała siła tkwi w nas samych.  Warto próbować, ponieważ każde dofinansowanie stanowi istotną dźwignię do dalszego rozwoju. Kardynalnym problemem w tym kontekście jest także brak w mieście samodzielnej uczelni akademickiej. Ta trwająca dziesięciolecia „biała plama” odcisnęła się negatywnie na poziomie naszej gorzowskiej siły intelektualnej czy menadżerskiej, która  jest obiektywnie słabsza od tej na południu województwa. Uniwersytet Zielonogórski powstał co prawda formalnie w 2001 roku, ale historia tej uczelni datuje się od półwiecza. I tam jest więcej osób z cenzusem naukowym, pracujących w badaniach, na wydziałach technicznych, często są angażowani do prac nad projektami inwestycyjnymi. Nie jest tajemnicą, że znane już w świecie zielonogórskie firmy informatyczne wyrosły właśnie na bazie uczelni. Oczywiście wielu młodych gorzowian kształci się na bardzo dobrych polskich i zagranicznych uczelniach i wśród nich można szukać tego potencjału. Kłopot w tym, że większość nie chce wracać i znajduje ciekawe zajęcie w innych ośrodkach. I mamy taką kwadraturę koła. Dlatego jak mantrę powtarzam: Akademia Gorzowska, a kiedyś może nawet uniwersytet to jedyna szansa rozwojowa dla miasta.

- Wchodzimy w nową perspektywę finansową, w trakcie której środków unijnych na innowacyjność gospodarczą będzie zdecydowanie więcej. Czy nasze firmy są przygotowane do skorzystania z tej pomocy?

- Jestem przekonany, że tak. Nasza izba jako jeden z głównych celów nas ten rok postawiła  wspomaganie firm w różnych obszarach doradczych, żeby mogły one skutecznie aplikować po te środki. Pieniędzy będzie w programie dużo, ale będą to pieniądze trudne. Projekty przedsiębiorców będą musiały mieć charakter innowacyjny. Najważniejsze, że chęci i pomysły są. Słyszymy o tym z wielu gorzowskich firm. Także na szczęście sytuacja finansowa tych przedsiębiorstw również jest na tyle dobra, że posiadają środki na wkład własny. To ważne, ponieważ w połowie ubiegłego roku obniżono generalnie w kraju intensywność pomocy publicznej i obecnie w Lubuskim dla dużych firm  wynosi on maksymalnie 35 procent. W przypadku małych i średnich przedsiębiorstw ten limit zwiększa się  odpowiednio do 55 i 45 procent.

- Jaką rolę w rozwoju gospodarczym mógłby pełnić prezydent Jacek Wójcicki?

- Chcąc skutecznie rozwijać takie miasto jak Gorzów, należy korzystać z doradztwa różnych specjalistów i środowisk eksperckich. W ostatnich latach brakowało mi takich wspólnych spotkań, gdzie przy jednym stole zasiadaliby przedstawiciele władzy, uczelni, przedsiębiorstw, aby poprzez kumulację wszystkich środków i możliwości, ważne projekty wpierw wspólnie wypracować, aby potem móc je zrealizować. W Zielonej Górze takie łączenie wszystkich sił przynosi wymierne korzyść w postaci realizacji pomysłów prorozwojowych. Wiemy, że im jest z wielu powodów łatwiej, dlatego my tutaj powinniśmy być na co dzień dwa razy bardziej aktywni i dwa razy bardziej się starać, a jestem przekonany, że w takich przypadkach łatwiej będzie osiągnąć zakładany cel. Dlatego trzeba połączyć dwa pozornie sprzeczne ze sobą sposoby funkcjonowania. Z jednej strony potrzebna jest sprawność zarządcza, decyzyjność i pomysły takiej osoby jak prezydent, a z drugiej jego otwartość i harmonijna praca zespołowa Chodzi więc zarówno o odważne i szybkie podejmowanie decyzji, bo przecież w ramach prowadzonych konsultacji zawsze występują podziały na zadowolonych i rozczarowanych. Dobrym tego przykładem jest chociażby ulica Kostrzyńska. Jedni chcą czterech pasów, inni dwóch, aby zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na remont innych ulic wylotowych.  Zatem konsultujemy, ale tylko do czasu, a potem musi być już tylko profesjonalne działanie.

- Czyli może powołać coś na wzór rady programowej?

- Nikt nie ma patentu na mądrość. Każdorazowo przed podjęciem istotnych decyzji prezydent powinien wysłuchać co na określony temat mają do powiedzenia przedstawiciele danego środowiska i opierając się na zebranych opiniach i analizach podejmować decyzje. Wyniki wyborcze pokazały, że wiele gorzowskich środowisk zaoferowało mu taką pomoc. Są gotowe nawet brać współodpowiedzialność za pewne projekty. Oczywiście nie chodzi tutaj o zastępowanie normalnych struktur demokratycznych, choćby rady miasta, ani powoływanie jakiś dodatkowych ciał. Chodzi bardziej o zaplecze eksperckie, które w każdej istotnej sprawie byłoby gotowe pomóc prezydentowi. A jak to będzie się nazywało jest najmniej istotne.

- Gorzów skazany jest na przemysłowy charakter, z wszelkimi tego konsekwencjami?

- W tej kwestii jestem realistą, ale jednak z domieszką optymizmu. Na pewno mamy spory potencjał rozwojowy. Musimy jednak pogodzić się z tym, że z dnia na dzień nie zmienimy swojego charakteru postindustrialnego. Cieszmy się, że udało zachować się potencjał przemysłowy w dość znaczącym wolumenie. Choćby na terenie dawnego Stilonu, gdzie działalność prowadzi wiele znaczących firm, w tym Stilon i spółki wyodrębnione z tego przedsiębiorstwa. Konsekwencje z dawnego robotniczego charakteru Gorzowa mogą też być pozytywne. Chodzi o to, żebyśmy teraz potrafili, choćby przy pomocy środków unijnych, przetworzyć klasyczną działalność przemysłową w działalność innowacyjną o wysokim poziomie technologii. Jest to ważne, bo umożliwi szersze otwarcie się na europejskie, a nawet światowe rynki. W Gorzowie znajduje się już sporo firm działających na całym świecie, ale te największe z nich to oddziały zagranicznych spółek. I teraz najwyższy czas, żeby rodzime spółki rozpoczęły lub rozszerzyły swoją ekspansję. Są pewne obszary, w których możemy się specjalizować, np. ochrona środowiska, co widać choćby po działalności Parku Naukowo-Przemysłowego w Stanowicach.

- Jaka może być rola ZIH-P w zmianie tego naszego gospodarczego stanu rzeczy?

- Działalność izby jest bardzo szeroka. Prowadzimy przede wszystkim mnóstwo projektów szkoleniowych, edukacyjnych, dających ogromny wolumen wiedzy, doświadczenia czy kontaktów z uczelniami i różnymi zagranicznymi gospodarkami, głównie niemiecką. Nie chcę przytaczać tutaj nazw tych projektów, ale zachęcam do zapoznania się z nimi na naszej stronie internetowej. Są one bardzo użyteczne, dające duże możliwości przedsiębiorstwom w rozwijaniu działalności. Plusem tych szkoleń jest to, że zdecydowana większość z nich jest bezpłatna lub prowadzona za niewielką odpłatnością. Dostarczamy mnóstwo wiedzy ekonomicznej poprzez zapraszanie na spotkania i wykłady nietuzinkowych osób oraz specjalistów w różnych dziedzinach. Jak już wcześniej wspomniałem, obecne nasze działania zmierzają w kierunku informowania i szkolenia firm w zakresie poszukiwania partnerów do budowy projektów innowacyjnych. To, że na przedsiębiorców czekają duże pieniądze unijne to samo w sobie nic jeszcze nie znaczy. Ważne jest zastosowanie odpowiedniej metodologii i sformułowanie odpowiednich pomysłów i projektów. Są to rzeczy, których wszyscy musimy się jeszcze nauczyć. Stąd tak ważne jest prawidłowe opracowanie w najbliższych tygodniach szczegółowych dokumentów programu regionalnego. Jako Izba będziemy aktywnie uczestniczyć w tym procesie

- Co dzisiaj najbardziej przeszkadza, utrudnia, zatruwa życie przedsiębiorcom?

- Sporo jest takich rzeczy, ale staramy się też szukać pozytywnych sygnałów. I takim jest zapowiedziana z pałacu prezydenckiego jaskółka w postaci inicjatywy ustawodawczej w zakresie zmiany podejścia instytucji kontrolnych wobec przedsiębiorców. W skrócie rzecz ujmując chodzi o to, żeby wątpliwości prawne rozstrzygać na korzyść przedsiębiorcy, a nie fiskusa czy szerzej państwa. Oczywiście musimy jeszcze poczekać, czy te zapisy wejdą w życie, czy jest to tylko pijarowska zagrywka w roku wyborczym. Zwłaszcza, że z drugiej strony słyszymy, iż minister finansów chce wprowadzić uszczegółowiające przepisy w ramach przeciwdziałania optymalizacji podatkowej. Ich celem jest tak naprawdę dalsze ściąganie podatków od wszystkiego, od czego jeszcze się dotychczas nie udaje. Obecnie trwają zresztą kontrole w firmach, w trakcie których zaczęto  podważać stosowany rodzaj umów, choć przepisy w tym względzie się nie zmieniły. Ileś lat temu dopuszczono np. wykonywanie pewnych czynności w ramach  umów o dzieło, które nie podlegają składkom ZUS. Dzisiaj nagle zmienia się interpretację i w oparciu o nią państwo domaga się składek ubezpieczeniowych za wcześniejsze lata. Jest to ewidentne działanie przeciwko przedsiębiorcom, do tego często sprawy trafiają do sądów i tam zapadają różne orzeczenia. Tak nie buduje się dobrych relacji państwa z gospodarką. Największym przekleństwem przedsiębiorców nie są nawet najgorsze przepisy. Do każdego przepisu, nawet tego „głupiego” można się bowiem przyzwyczaić i dostosować. Najgorsze jest ciągłe „mieszanie” w prawie i jego destabilizacja w zakresie interpretacji. Zmiany takie są prawie zawsze na korzyść państwa, ale niestety wbrew przedsiębiorcom i deklaracjom władz.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x