Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Nie ma sensu wyważać otwartych drzwi

2015-03-11, Nasze rozmowy

Z Mirosławem Rawą, byłym wiceprezydentem Gorzowa, obecnie przewodniczącym klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_10578.jpg

- Czym jest dla pana Gorzów?

- To jest moje miejsce na świecie. Moje miasto. Praktycznie od urodzenia, gdyż przyjechałem tu z rodziną w wieku dwóch lat. Pamiętam, jak z rodzicami szliśmy od dworca PKP, dawną ulicą Armii Czerwonej w kierunku Marcinkowskiego, gdzie początkowo mieszkaliśmy. Potem było centrum, trochę na Słonecznej, Manhattan. Sporo było tych lokalizacji. Z wszystkich miejsc mam dobre wspomnienia. W zasadzie wszędzie gdzie mieszkałem Gorzów się budował, rozrastał i dalej powstają nowe osiedla mieszkaniowe. Chciałbym, żeby Gorzów był miastem uporządkowanym w każdym szczególe, atrakcyjnym i nowoczesnym. Wiem, że gorzowianie krytykują bałagan, brud, nieporządek, to się nikomu nie podoba. Miasto wygląda jakby nie miało gospodarzy, a przecież wygląd miasta świadczy o nas, o naszej kulturze, o gospodarności. Jako radny mam większe możliwości wpływania na jego rozwój niż inni mieszkańcy, ale nie wszystko zależy od radnych. Zaproponowaliśmy zwiększenie wydatków na utrzymanie porządku i zieleni w 2015 roku, ale prezydent powiedział, że poszuka oszczędności. Oby mu się udało, bo czuję duże zniecierpliwienie opinii publicznej. Mieszkańcy nie będą tolerować tego bałaganu. Sporo rzeczy można zrobić razem z sąsiadami, nawet bez władz miasta. Choćby dbać o porządek. Jedni to czynią, inni nie. Kiedy chodzi się po niektórych ulicach i widzi czyste kolorowe elewacje, balkony ozdobione kwiatami, serce się cieszy. Niestety, bywa że człowiek odwróci głowę i widzi brud oraz bałagan. Wszędzie ogromne kontrasty.

- To czemu jedni mogą, drudzy nie?

- To nie jest przywara tylko gorzowian. Takie rzeczy wynosi się z domu. Duży wpływ ma tu wychowanie i więzi społeczne. Jak dziecko nauczy się porządku, to potem jako dorosły człowiek będzie o niego dbał. Innym problemem są widoczne różnice społeczne i niskie dochody wielu gorzowian. Nie lubię kontrastów, przepaści w dochodach, biedy charakterystycznych dla krajów słabo rozwiniętych. Chciałbym żebyśmy brali przykład z Niemców, Austriaków, Szwajcarów. Ich gospodarność, oszczędność ale też dbanie o wspólne interesy, daje dobre efekty. Oni potrafią być bardziej razem i tym wygrywają. Nasi politycy to „internacjonaliści”, a tu trzeba dbać o swoje, rodzinę, mieszkanie, dzielnicę, zakład pracy, miasto, region, kraj. Razi mnie oficjalna propaganda przedstawiająca nasz kraj jako raj mlekiem i miodem płynący. Jeśli chodzi o dochody, zamożność, jesteśmy na samym końcu Europy, choć ciężko pracujemy.

- Dlaczego mamy kochać nasze miasto, skoro wielu uważa, że traci ono szansę na bycie czymś więcej niż tylko miejscem leżącym pomiędzy Poznaniem a Berlinem albo Szczecinem i Zieloną Górą, w zależności od kierunku jazdy?

- Niestety, podzielam te obawy. Ale trudne sytuacje są po to żeby je przezwyciężać. Polityka poprzedniego prezydenta inwestowania na pokaz, szukania pojedynczych łatwych medialnych sukcesów nie przekładających się na wzrost siły gospodarczej miasta, dochodów jego mieszkańców zbankrutowała. Została odrzucona przez gorzowian. Dlatego, jak wielu naszych mieszkańców, wiążę spore nadzieje na przestawienie zwrotnicy przez nowo wybranego gospodarza miasta. Nie chodzi o politykę wizerunkową, o kilka komórek organizacyjnych i doradców zajmujących się pijarem i propagandą w urzędzie. Chodzi o rzeczywiste działania. Gorzów powinien być przyjazny inwestorom tym zewnętrznym, ale też lokalnym, nawet najdrobniejszym. Władze miasta muszą się wyzbyć pazerności zarabiania na mieszkańcach, drobnych kupcach i usługodawcach, marnotrawienia publicznych pieniędzy, budowania za podatki i bycia pośrednikiem. Muszą znaleźć sposób efektywniejszego gospodarowania pozwalającego na nie podnoszenie opłat i podatków, a najlepiej ich obniżenie. Strefa ekonomiczna przyciąga inwestorów, bo panują w niej warunki powodujące, że się opłaca. Gorzów musi być taka strefą, musi się nam opłacać robić pożyteczne rzeczy. To będziemy mogli wybierać tych, którzy najwięcej zaoferują gorzowianom. Klucz do sukcesu jest u nas. Wszystko co dobre jest w Gorzowie. Trzeba tylko to dostrzec. Nikt nic za nas nie załatwi.

- Jakie są największe zalety Gorzowa?

- Doskonałe położenie, niemal w samym centrum Europy, w pobliżu wspomnianego Berlina, jednego z największych ośrodków miejskich na Starym Kontynencie. Jesteśmy znakomicie skomunikowani drogowo. Mamy ambicje i tradycje przemysłowe. Dwie strefy po „Ursusie” i „Stilonie”, trzecią ekonomiczną. Napędza nas konkurowanie z sąsiadami z południa. Jesteśmy naprawdę pięknie położonym miastem o dużych walorach przyrodniczych. W Gorzowie można zdrowo żyć, choć jeszcze wiele jest do zrobienia. Mamy rzekę i wspaniałe tereny zielone. Poprawiamy jakość powietrza. Mamy uporządkowaną gospodarkę wodno-ściekową, gospodarkę odpadami i rozwijającą się bardzo nowoczesną ekologiczną energetykę. Możemy poprawiać jakość życia, budować mieszkania i zachęcać do osiedlania się w Gorzowie. Samorząd dysponuje dużymi terenami rozwojowymi bez problemów prawnych. Gorzów posiada spory majątek, a spółki miejskie mogą się rozwijać i inwestować. Mam nadzieję, że będzie rozwijało się szkolnictwo wyższe i oświata. Nie bez znaczenia jest dorobek kulturalny miasta i instytucje artystyczne. Jesteśmy największym miastem regionu z rozbudowaną komunikacją w tym jedyni z komunikacją tramwajową. Na pewno mamy łatwiej niż poprzednie pokolenia gorzowian. Koniecznie musimy wykorzystać szanse.

- Podoba się panu Warszawa?

- Tak, jest to uporządkowane i czyste miasto. W porównaniu do wielu innych europejskich stolic nie mamy się czego wstydzić.

- Pytam, bo ostatnio miał pan okazję spędzić tam kilka dni. Wiem, że porównując stolicę do naszego miasta trzeba zachować odpowiednie proporcje, ale czy zwrócił pan uwagę na jakieś fajne rozwiązania, które można przenieść z korzyścią dla nas do Gorzowa?

- To nie jest nasza kategoria. Ale tak odnieśli sukces Japończycy. Oni obserwowali najlepszych na świecie. Potem sami troszkę doskonalili dostępne rozwiązania i stali się światową potęgą gospodarczą i nie tylko. Jak najbardziej powinniśmy obserwować innych, nawet w drobnych wydawałoby się sprawach. I robić to samo lub lepiej. Nie ma sensu wyważać otwartych drzwi.

- Powinniśmy, ale czy potrafimy?

- Szukając ludzi do zarządzania miastem należy stawiać na tych, którzy już odnieśli sukces i potrafią skutecznie działać. Zarządzający raczej powinni stanowić wartość dodaną dla miasta, a nie być beneficjentami uszczęśliwionymi przez gorzowian. Gorzej, kiedy stawiamy na tych, co dopiero będą się uczyć. Po całym kraju są rozproszone wartościowe osoby związane rodzinnie, sentymentalnie z naszym miastem. Może trzeba ich zapytać, czy są w stanie powrócić i przywieźć ze sobą najnowocześniejsze rozwiązania. W Gorzowie również są ludzie, którzy osiągnęli sukcesy. Potrafimy w Gorzowie cieszyć się z inwestycji za 100 mln złotych. I dobrze, ale ja pracuję w Polskiej Grupie Energetycznej, która zainwestuje u nas dziesięć razy więcej w ekologiczne źródła energii i sieć ciepłowniczą. To pokazuje, że potencjał inwestycyjny nie leży tylko w budżecie miasta, ale w budżetach inwestorów, o których należy walczyć, potem podjąć z nimi szeroką współpracę, a na końcu szanować jak partnerów, nie pozostawiając ich samym sobie. Trzeba stawiać na tych, którzy coś tu do nas przywożą, a nie wywożą. I tu jest rola władz miasta.

- Od kiedy zasiada pan w radzie miasta?

- Od 1990 roku, czyli od początku nowego demokratycznego samorządu. Raz byłem radnym przez połowę kadencji. Miałem okazję być ponadto krótko wiceprezydentem Gorzowa i członkiem zarządu miasta. A także wicewojewodą lubuskim.

- Czy dobrze czuje się pan będąc w ostatnich latach radnym opozycji?

- Pewnie myśli pan o poprzednim prezydencie. Z nim trudno było się porozumieć nie tylko nam. O opozycji można było mówić w czasach, kiedy prezydent był powoływany przez radę miasta. W chwili wprowadzenia bezpośrednich wyborów ten podział na koalicję i opozycję wyraźnie się zatarł. Trudno być w opozycji do mieszkańców, bo oni wybierają prezydenta. Jeżeli oni decydują się na taki a nie inny wybór, należy go w pełni uszanować i robić wszystko, żeby działać na korzyść miasta. Kto myśli inaczej źle rozumie istotę samorządu. Rada miasta jest nie tylko ciałem kontrolującym prezydenta, ale ma uchwalać budżet, posiada duże uprawnienia w zakresie gospodarowania majątkiem miejskim. I tu nie wolno pozwalać sobie na jakieś partyjne gierki, gdyż można wiele popsuć. Bez względu w jakim klubie się zasiada należy podejmować racjonalne i mądre decyzje. Jak jakiś radny biega za prezydentem i pyta, co ma zrobić, ciągle mówi, że potrzebuje dotacje na działalność którą wspiera, powinien jak najszybciej złożyć mandat. Rada nie może być „breloczkiem przy kluczach prezydenta”, ale partnerem utrzymującym kontakt z mieszkańcami i ich reprezentująca.

- Prezydent miał wystarczająco dużo czasu, żeby już coś zrobić dla miasta?

- Mógłbym powiedzieć, że każdy wybrany prezydent powinien być przygotowany na to, żeby realizować program od pierwszego dnia pracy. Z drugiej strony prezydent Jacek Wójcicki nie miał doświadczenia w zarządzaniu tak dużym miastem jak Gorzów i musi dostać trochę czasu na poznanie całości. Zwłaszcza, że ma nowych wiceprezydentów i dalej dokonuje zmian w urzędzie. Mam nadzieje, że w końcu ogarnie miasto, oby jak najszybciej, dobrze żebyśmy rozumieli o co mu chodzi. Na dzisiaj wszystko toczy się po staremu, tylko tyle, że pojawiają się nowe uśmiechnięte i sympatyczne twarze.

- To jak pan ocenia te minione 100 dni prezydentury Jacka Wójcickiego?

- Nie odczuwam potrzeby radykalnego krytykowania prezydenta, ale jestem coraz bardziej zniecierpliwiony, bo mam wrażenie, że prezydent cały czas drepcze w miejscu. Chciałbym więcej usłyszeć od niego, na czym mają polegać realne zmiany. Często jednak mówi, że musi coś przemyśleć. Jesteśmy za zmianami, jestem gotowy jak najszybciej popierać dobre rozwiązania. Chyba za wcześnie na krytykę. Jako klub radnych powiedzieliśmy, że poczekamy do końca pierwszego kwartału. Ocenimy pierwsze 100 dni to jasne. Zaczęliśmy współpracę z Ludźmi dla Miasta. Będziemy przekonywać radę do naszych pomysłów. Każdy miesiąc oczekiwania na zmiany to czas bezpowrotnie stracony dla Gorzowa. Ja podejmowałbym szybciej decyzje, koszty nieuzasadnione, obciążające gorzowian trzeba ciąć i skupić się na obszarach mogących sprzyjać sukcesowi, rozwojowi, uzyskaniu przewagi wobec innych miast.

- Od początku zachęcał pan prezydenta Wójcickiego do większej odwagi w działaniu. Posłuchał pana?

- Prezydent Wójcicki w porównaniu do poprzednika robi wrażenie osoby uprzejmej i zaangażowanej, z którą nie ma problemów umówić się na spotkanie i porozmawiać. Jego osobowość nie jest żadną przeszkodzą w działaniu. To ważne, ale oczekiwałbym rozpoczęcia realizacji pierwszych pomysłów. Jako klub radnych PiS chcieliśmy w tym pomóc, jako jedyni złożyliśmy wnioski zmieniające budżet opracowany przez poprzednie władze, lecz zostały przyjęte tylko częściowo, choć wśród radnych było dla nich zrozumienie. Dziwiła nas obrona starych założeń. Mam nadzieję, że nadal aktualnym tematem jest budowa wielkiej koalicji dla miasta i rozpoczęcie rozmów na strategiczne tematy. Myślę, że prezydent powinien też odwrócić trochę kolejność poczynań. Przedyskutujmy ważne tematy między radą a prezydentem, potem korzystajmy z wiedzy specjalistów. Chciałbym zachowania pewnego ładu. Skoro mieszkańcy zawierzyli radnym, to niech ci radni uczestniczą w wyborze określonych rozwiązań. Może jest zgoda co do robienia czegoś razem? Przy niektórych zagadnieniach można oczywiście, a nawet należy, a czasem prawo tego wymaga wprost odwoływać się do mieszkańców za pomocą szeroko prowadzonych konsultacji. Prezydent jest na tyle silny, ile zrozumienia znajdzie w radzie miasta. Są też radni wojewódzcy, posłowie, senatorowie, środowiska gospodarcze, ludzie kultury i oświaty. Widzę dużą życzliwość wobec prezydenta. Niech zacznie to wykorzystywać. Tracimy impet i szansę szybkich zmian.

- Co zrobić, żeby nasza władza zaczęła cenić lokalnych przedsiębiorców kosztem hołubienia kapitału zewnętrznego?

- Najważniejsi są gorzowianie. Władze muszą im służyć, to jest sens samorządu. To jest jeden ze wspomnianych kluczy do rozwoju miasta. dbać o tych, którzy tu żyją zawsze tu zostaną, zakładają tu swoje firmy, inwestują zgromadzone pieniądze. Dobrze rozumiany patriotyzm jest mile widziany, polityczny, gospodarczy, kulturalny czy sportowy. Czas najwyższy zrozumieć, że musimy zacząć dbać o własny interes w taki sposób, żeby przynosił on wymierne korzyści naszej wspólnocie. Jak wspomniałem, Gorzów musi stać się strefą rozwoju, którą wszyscy się zainteresują. I szybko uznają, że warto robić tu interesy, ale to od nas powinien należeć wybór, na kogo chcemy stawiać. Poprzedni prezydent myślał inaczej. Dlatego wszelkie pomysły pozostawione przez poprzednią władzę muszą być dokładnie sprawdzone i zweryfikowane. Trzeba stawiać na inwestycje dające podstawy do trwałego rozwoju gospodarczego, bo tylko wzmocnienie siły gospodarczej miasta otworzy nam drogę wyższych dochodów, lepszego życia, likwidacji kontrastów. Bardzo ważne jest zwiększenie zamożności mieszkańców. Niestety, wiele wcześniejszych inwestycji gospodarczych, to swego rodzaju kolonizacja gorzowskiej gospodarki i tworzenie słabo opłacanych miejsc pracy. W tym kierunku nie powinniśmy dalej iść. Zewnętrznych inwestorów należy ciepło przyjmować, ale też zwracać uwagę, jakie tworzą miejsca pracy, jak wpisują się w nasze marzenia o wielkim Gorzowie. Wybudowaliśmy obwodnice i wydaliśmy pieniądze z pierwszej perspektywy unijnej, mieliśmy też inwestycje które miały zmienić Gorzów. Jednak dalej nie jesteśmy zamożni. Myślenie, że druga nitka obwodnicy, kolejne środki unijne wszystko załatwią jest błędne. One tylko stwarzają szansę i od nas zleży czy ją dobrze wykorzystamy. Dlatego tak często mówię o dbaniu o realną gorzowska gospodarkę.

- Dobrze się stało, że o cenach wody i ścieków czy wywozu nieczystości w Gorzowie decyduje związek międzygminny a nie rada miasta?

- Problem nie tkwi w systemie organizacyjnym, lecz w ludziach. Bardzo źle oceniam polityków, którzy reprezentowali nasze gminy w związku MG-6. I powiem może ostro, ale to są zwykli tchórze, którzy ze względu na kampanię wyborczą nie wykonywali prawidłowo swoich obowiązków. Mieli zweryfikować przedstawioną przez PWiK taryfę nowych cen i jeżeli ją akceptowali powinni sprawdzić, jakie będą jej skutki dla klientów i PWiK. Powinni też skonsultować to z radami gmin, żeby dać im przynajmniej szansę znalezienia sposobu złagodzenia tych podwyżek dla najbardziej ubogich rodzin. Podnosząc ceny za wodę i ścieki nie zachęcili przecież mieszkańców do przyłączenia się do kanalizacji. Grożą nam kary za nieuzyskanie efektu ekologicznego, czyli przyłączenia odpowiedniej liczby klientów w ramach inwestycji uporządkowania gospodarki wodno-ściekowej. Najgorsze, że nawet nie podjęli w tej sprawie uchwały, bo gdyby to zrobili, musieliby poinformować rady gmin i mieszkańców. Na szczęście ci politycy już odeszli, ale trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość. Mam nadzieję, że obecni nasi reprezentanci w związku MG-6 już nie będę tak kombinować. Związek ma działać, ma określone zadania do realizowania, ale ma także współpracować z radnymi. Jestem zwolennikiem silnej aglomeracji gorzowskiej, ważne żeby ten organizm działał sprawnie.

- Nie martwią pana turbulencje na linii poznański AWF i gorzowski PWSZ, czego konsekwencją może być odsunięcie w czasie powołanie akademii w Gorzowie?

- Poprzedni prezydent uważał, że PWSZ jest problemem i stawiał na AWF. Dziel i rządź. W tej chwili mam wrażenie, że AWF i PWSZ okopały się na swoich pozycjach i maleje szansa na zmianę statusu administracyjnego uczelni. Przy czym powiem coś może niepopularnego. Status administracyjny jest bardzo ważny, bo każdy chyba chciałby mieć akademię zamiast obecnych uczelni, lecz dla mnie ważniejsze są kierunki kształcenia. Uczelnie muszą zacząć trafiać w potrzeby gorzowian i rynku pracy.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x