Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Gorzów nie jest zapyziałą i senną dziurą

2015-04-22, Nasze rozmowy

Z Katarzyną Borowiak, kierownikiem do spraw marketingu Centrum Handlowego NoVa Park, rozmawia Renata Ochwat

medium_news_header_11050.jpg

- Od jak dawna mieszka pani w Gorzowie?

- Właśnie mijają dwa lata.

- No to już sporo.

- Sporo. Rzeczywiście.

- Jakie losy panią przywiodły do Gorzowa  skąd?

- Do Gorzowa przeprowadziłam się z Poznania, ponieważ dostałam propozycję pracy w NoVa Parku, ale pochodzę z Gniezna. I to też był jeden z powodów, dla których zdecydowałam się przyjąć pracę w Gorzowie, ponieważ to miasto w wielu aspektach przypomina moje rodzinne Gniezno i ja się w nim dobrze czuję.

- Przyjechała pani do Gorzowa i pierwsze wrażenie było…

- Pierwsze wrażenie, no cóż trochę się nie nadaje do głośnego mówienia, bo zostanę posądzona o promocję mojej firmy. Pierwszy raz przyjechałam pociągiem, trochę się obawiałam jechać samochodem, choć teraz kursuję autostradą prawie co weekend. Jechałam tym pociągiem, zobaczyłam ten mój NoVa Park nad rzeką i pomyślałam sobie: jaki ładny. Tak było, choć ktoś może mnie posądzić o komercję. Natomiast kiedy już zaczęłam jeździć po mieście w poszukiwaniu mieszkania, to Gorzów zrobił na mnie wrażenie miasta z przestrzenią. Bo nie ma tu tylko takiej zbitej zabudowy, ale ma oddech, ma dużo miejsc związanych z naturą. Tu kawałek parku, tam kawałek rzeki, a to w większych miastach zanika, jest chronione i za tym ludzie tęsknią. Gdzieś tam został maleńki skraweczek trawy i jest pielęgnowany. A w Gorzowie ta natura po prostu jest. A druga rzecz, która mnie się rzuciła w oczy, to rodziny z dziećmi.

- Co pani rozumie pod pojęciem „rodziny z dziećmi”?

- W Gorzowie ludzie, wiemy to z badań, ale i z obserwacji naszych klientów, że są bardzo rodzinni. Daje się zaobserwować bardzo dużo takich obrazków, że jest mama, tata i dwójka, trójka, czwórka dzieci. Często są to ludzie bardzo młodzi. Jedno z moich pierwszych wrażeń było takie. Mieszkam przy ul. Walczaka i szłam przez park. I spotkałam tam chłopaka, tak z 24-25 lat z czwórką małych dzieci. Aż się obejrzałam. W zasadzie był to zupełnie naturalny obrazek, ale jak mieszkałam przez dziesięć lat w Poznaniu, to tak młodego mężczyzny z malutkimi dziećmi zwyczajnie nie widziałam. Tam po prostu rodziny zakłada się jednak nieco później. A już mężczyzna opiekujący się dziećmi, to już wybitnie rzadki obrazek. A w Gorzowie to jednak jest taka zwykła codzienność. I to jest urocze.

- Mówi się, że Gorzów jest takim miastem zaściankowym, nudnym i nic tu się nie dzieje. Podziela pani ten pogląd?

- Nie zgadzam się (śmiech). Ostatnio na ten temat rozmawiałam z Panią Sylwią Beech (dyrektor Miejskiego Centrum Kultury – red.). Obie jesteśmy zapracowane, od projektu do projektu, niektóre robimy wspólnie, więc mówienie o senności miasta jest chyba przesadą. Choć rzeczywiście, gdy przeprowadziłam się do miasta, słyszałam, że tu się nic nie dzieje. I wówczas jako kierownik ds. marketingu pomyślałam – rewelacja. Idealne zadanie dla mnie. Ale przekonałam się i uważam, że w Gorzowie dzieje się bardzo dużo. Wystarczy przejrzeć prasę i Internet. Można sporo ciekawych rzeczy dla siebie znaleźć. A dodatkowo nie trzeba się ograniczać do samego Gorzowa, bo Szczecin oddalony jest o zaledwie godzinę jazdy, więc to nie jest jakaś wielka wyprawa. Poza tym mamy mnóstwo jezior i lasów dookoła. Nie będę na siłę reklamować naszego Lubuskie Tour, na którym pokazujemy mnóstwo gmin z otoczenia Gorzowa, a w których można spędzać weekendy lub wakacje.

- Bywa pani na różnych imprezach w Gorzowie?

 - Na meczach żużlowych prawie wszystkich.

- Ale dlatego, że lubi pani żużel, czy też dlatego, że obowiązki zawodowe panią do tego nakłaniają?

- Z dwóch powodów. Przede wszystkim mój dziadek był żużlowcem. Czesław Odrzywolski, niestety już nie żyje, a ja jestem z niego bardzo dumna. Dziadek był w reprezentacji Polski w trójmeczu, w którym pokonaliśmy ZSSR. Jako dziecko miałam wszczepiony żużel. A tutaj, patrząc na marketing i centrum handlowe, trudno wyobrazić sobie silniejszego partnera do wspólnych akcji, niż Stal Gorzów. Tak więc jest to moja osobista miłość, ale i kontakt biznesowy.

- Mówi się też i o tym, że Gorzów nie ma wyraźnego centrum, jak choćby Poznań czy Gniezno. Pani zdaniem brakuje właśnie takiego Starego Rynku, czy rekompensują ten brak liczne tereny zielone?

- Moim ulubionym miejscem w Gorzowie są nadwarciańskie bulwary. I to jest coś, czego mogą pozazdrościć i Poznań, i Gniezno. Gniezno – wiadomo, bo nie ma rzeki. Poznań od kilku lat usiłuje wrócić nad rzekę. Latem na brzegach Warty stają tak zwane kontenery. Pojawia się mała plaża i te kontenery, gdzie można zobaczyć jakąś drobną wystawę, odbywają się imprezy, można sobie kupić jakiś napój. I to jest bardzo ciekawe miejsce. Dla mnie właśnie bulwary spełniają rolę centrum. Inna sprawa, że miasto się rozwija i wiele innych ciekawych rzeczy może się tu pojawić. Ale mnie osobiście takiego konkretnego centrum jakoś nie brakuje.

- A jak pani spędza wolny czas w Gorzowie, poza żużlem w sezonie rzecz jasna?

- Trzeba przyznać, że miasto znacznie więcej oferuje latem. Kiedy przyjeżdżają do mnie moi przyjaciele albo rodzina, to pokazuję im bulwary. Zdarzały się mnie wyjazdy do Ośna Lubuskiego, Łagowa i Lubniewic. Łagów jest przepiękny. A Lubniewice są po prostu ciekawe. Decydują o tym park, kładka przez jezioro i zamek. Mam przyjaciółkę, która uwielbia zamki. Ten w Lubniewicach był niestety zamknięty, gdy się tam wybrałyśmy, ale innych miejsc do odkrycia jest bardzo dużo. Ja mieszkam tu dwa lata, a jeszcze bardzo wielu nie widziałam.

- A w samym mieście?

- Dwa razy udało mi się dostać bilety do Teatru Osterwy. Podobno nic się w Gorzowie nie dzieje, a jednak repertuar pełny. Dodatkowo, należę do osób, które lubią zwyczajne rzeczy na przykład spacery, a tu jest dużo miejsc właśnie do spacerów. No i jest kilka restauracji, do których mam słabość, ale nie będę wymieniać, bo to byłaby poniekąd reklama konkurencji.

- Jednym słowem nie zgadza się pani z określeniem, że Gorzów jest senny i zaściankowy?

- Gorzów jest ładny. W Gorzowie ludzie są przyjaźni, w pozytywny sposób odróżniają się od mieszkańców innych miast, są troszkę mniej zabiegani, troszkę bardziej otwarci. Częściej widzi się u obcego człowieka uśmiech. Pani w piekarni potrafi zapytać, gdzie pani kupiła bluzkę, albo polecić lepszy chleb niż ja sama wybrałam. I naprawdę śmieszy mnie określenie, że w Gorzowie nic się nie dzieje, bo tak nie jest.

- Przyjechała pani do Gorzowa jako marketing manager NoVa Park z Poznania, który jest znacznie większym miastem, z innym poziomem życia. NoVa Park jest drugą w mieście. Pani zdaniem to miejsce się przyjęło? Gorzowianie i nie tylko lubią tu zaglądać?

- Gorzowianie i mieszkańcy regionu bardzo chętnie przychodzą do NoVa Park, co pokazują wyniki. W ubiegłym roku wzrosty odwiedzalności i obrotów były dwucyfrowe. Proszę pamiętać, że to jest młode centrum, które się stale dynamicznie rozwija. Centra handlowe najsilniejszy rozwój notują w pierwszych trzech, czterech latach działalności. My nadal jesteśmy w tym okresie. Staramy się prowadzić jak najwięcej różnych działań, tak, aby tę tendencję utrzymać. Staramy się, aby pojawiały się nowe sklepy, które odpowiadają na zapotrzebowanie klientów. A przecież wiadomo, że rynek nie jest łatwy. Dla przykładu, w ubiegłym roku cała branża centrów handlowych w całej Polsce zaliczyła spadek. Średnia ze wszystkich miesięcy to nie był plus, tylko minus w porównaniu do 2013 roku. Nam się udało jednak utrzymać wysoki wzrost, więc patrzymy w przyszłość optymistycznie. Pierwsze dane w tym roku pokazują, że całkiem słusznie.

- Ale z drugiej strony was, galerie obarcza się w mieście winą za to, że umarło centrum. Bo już nikt nie chodzi po centrum, woli sobie polecieć do galerii i kupić wszystko w jednym miejscu.

- Myślę, że klientom wystarczy czasu, aby zajrzeć i do NoVa Park, i do innych sklepów w centrum. My zresztą staramy się współpracować z różnymi ośrodkami zewnętrznymi, na bieżąco współpracujemy z MCK, Stalą Gorzów. Jesteśmy otwarci, lubimy Gorzów i to pokazujemy. Z jednej strony miło mi słyszeć, że wszyscy są tylko u nas, a z drugiej wiem, że nie jest to do końca prawdą, bo jak się znajdzie ciekawe miejsce i ciekawa inicjatywa, to ona także będzie miała swoich odbiorców. Na pewno nie dążymy do monopolu. Nie dążymy do tego, aby klienci spędzali czas tylko u na zakupach, bo to nie byliby szczęśliwi klienci. Myślę, że w Gorzowie wystarczy miejsca, rynku i czasu na wiele różnych ciekawych inicjatyw, a my będziemy zawsze dokładali do tego swoją cegiełkę.

- Dziękuję.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x