Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Bernarda, Biruty, Erwina , 16 kwietnia 2024

Komu zabrać, żeby komuś dać?

2012-10-17, Nasze rozmowy

Z Marcinem Kurczyną, radnym i szefem SLD w Gorzowie, rozmawia Jan Delijewski

medium_news_header_1762.jpg

 

- Formalnie jest pan szefem miejskich struktur SLD w mieście, ale czy czuje się pan liderem partii w mieście?

- Jestem szefem nie tylko miejskich struktur SLD, ale także szefem klubu radnych. I to pierwsze jest jakby konsekwencją tego drugiego, bo największe możliwości skutecznego działania na szczeblu miejskim są właśnie w radzie miasta, gdzie jestem aktywny. Czuje się więc jak najbardziej liderem.

- Ale nawet pańskie partyjne koleżanki i koledzy zauważają, że trochę pana za mało widać i słychać w mieście, że tej aktywności brakuje.

- Jedni mają takie zdanie, inni mają inne. Każdy ma swoja ocenę, ale ja robię swoje, nie oglądając się na tych, którzy kontestują rzeczywistość. Wydaje mi się, że od kwietnia, odkąd zostałem szefem partii, sporo zostało zrobione, udało nam się trochę rozruszać SLD. Gościliśmy w Gorzowie posła Ryszarda Kalisza, co nie przeszło bez echa. W naszym mieście odbyła się rada wojewódzka partii, co nie zdarzyło się od lat. Zorganizowaliśmy kilka konferencji merytorycznych, na których mówiliśmy o istotnych sprawach dla naszego miasta…

- Ale spotkania, narady i konferencje, to chyba trochę za mało, żeby mówić, że partia żyje i działa?

- Praktyczne możliwości proponowania czegokolwiek i skutecznego działania są przede wszystkim na forum rady miasta i tam staramy się realizować. Jest nas tylko czwórka, a często wnosimy do pracy rady więcej niż liczniejsze kluby. Przypominam, że np. w tegorocznym budżecie znalazło się wiele naszych poprawek, w tym odnoszących się do koniecznych remontów dróg, które właśnie są realizowane. Mamy nadzieję, że przyszłorocznym budżecie także znajda się nasze inicjatywy.

- Nie przeszkadza panu działalność byłego posła Jan Kochanowskiego w stowarzyszeniu „Tylko Gorzów”?

- Nie przeszkadza, ale szkoda, że swoje wizje i koncepcje próbuje realizować w stowarzyszeniu, bo powinien to robić za pośrednictwem swojej partii, czyli SLD.

- Osłabia w ten sposób SLD?

- Pewnie tak, ale to jego wybór i jego droga. Dla wielu osób jest jednak niezrozumiała, budzi zdziwienie. Naprawdę żałuję, że polityk tego formatu, jak Jan Kochanowski, nie współpracuje w tym zakresie z nami.

- A to, że Jakub Derech Krzycki reprezentuje prezydencki klub „Nadzieja dla Gorzowa” też osłabia partię?

- To jednak zupełnie inna sytuacja. Jakub Derech Krzycki pozostaje w SLD, miał zgodę na udział w wyborach w tym komitecie, został radnym i bardziej nas wzmacnia niż osłabia. Dzięki niemu partia ma większe możliwości oddziaływania, bo na dwa kluby, które mogą z sobą współpracować.

- I powinien on zostać wiceprzewodniczącym rady miasta, czego sam się domaga?

- Wybory samorządowe są specyficznymi wyborami, gdyż biorą w nich udział nie tyle partie polityczne, co komitety wyborcze, które muszą spełnić pewne warunki. Jeżeli Derech Krzycki startował z określonego komitetu, dostał się do rady i dalej reprezentuje ten komitet, to bądźmy konsekwentni – skoro się umówiliśmy, że każdy klub ma swojego wiceprzewodniczącego a klub „Nadzieja dla Gorzowa” zgłasza właśnie jego, to powinniśmy się zgodzić. Na pewno byłby dobrym wiceprzewodniczącym, bo jest doświadczonym samorządowcem i politykiem.

- Czym dla pana jest stowarzyszenie „Tylko Gorzów”?

- To nie jest stowarzyszenie społeczników, którzy nagle doszli do wniosku, że w tym mieście trzeba coś zmienić. To projekt związany z określoną sytuacją w mieście, z perspektywą ewentualnych przedterminowych wyborów prezydenckich, realizowany przez doświadczonych polityków.

- Mogą oni zagrozić partiom politycznym?

- To zależy w dużej mierze od nich. Jeżeli będą proponować jakieś konkretne rozwiązania, a nie tylko debatować i recenzować, to mogą coś ugrać. Na razie ich działania przypominają przysłowiowe bicie piany, z czego nic nie wynika. Podam przykład. Po debacie o sporcie mieli przygotować projekt finansowania, podziału środków na sport w mieście. Do dzisiaj go nie ma, a uchwałą rady miasta - przeciwko której protestowałem - została już przyjęta.

- SLD szykuje się do ewentualnych przyspieszonych wyborów prezydenckich?

- Jako jedyne chyba ugrupowanie polityczne stoimy na stanowisku, że prezydenta mamy i nie ma o czym dyskutować. Jeśli będą przyspieszone wybory, to wtedy będziemy się zastanawiali i wybierali swojego kandydata. Na pewno nie będzie on narzucony z góry, ale zostanie wyłoniony przez nas z grona różnych propozycji. Na wszystko jednak przyjdzie czas.

- Jakie są wasze priorytety w odniesieniu do przyszłorocznego budżetu?

- Budżet na 2013 rok będzie pewnie trochę gorszy niż obecny, który dobry przecież nie był. Nie będzie więc wielkich inwestycji, a nam szczególnie zależy na tych drobnych – remontach i modernizacjach dróg, ulic, chodników, parkingów, które o to wręcz wołają. Pamiętajmy przy tym, ze czeka nas przekształcenie MZK w spółkę, co zapewne będzie oznaczało spory wydatek, by wystartowała z zerowym bilansem. Na pewno znowu stani8em przed dylematem: komu zabrać, żeby komuś dać?

- A sport? Wspomniana przez pana uchwała rady miasta nie tylko nie obroni żużla i koszykówki, ale pogrąży także inne dyscypliny i kluby.

- Dokładnie taka sama jest moja ocena. Dlatego głośno protestowałem przeciwko tej uchwale. Może jednak coś w przyszłym roku się zmieni, bo przecież co innego obiecaliśmy działaczom, klubom sportowym a co innego zrobiliśmy.

- Z kultura będzie lepiej?

- Myślę, że tu niewiele się zmieni w porównaniu do tego roku. Miejmy nadzieję, że filharmonia po usunięciu różnych nieprawidłowości, po reorganizacji i wprowadzeniu planu naprawczego zbilansuje się na tegorocznym poziomie i będzie z nią dobrze. Takie są przynajmniej zapewnienia nowego dyrektora, który ma pomysły na to jak przy mniejszym budżecie robić coś lepszego.

- O jakich nieprawidłowościach pan mówi?

- Najogólniej rzecz biorąc chodzi o kwestie organizacyjne, o umowy, kontrakty, które były podpisane i realizowane w niezgodzie z możliwościami i potrzebami tej placówki. Więcej powiemy o tym, jako komisja rewizyjna, na najbliższym posiedzeniu rady miasta.

- To jaki będzie ten 2013 rok dla Gorzowa?

- Niestety, czeka nas kolejny ciężki rok. Nie ma zbyt wiele pieniędzy a oczekiwania i potrzeby miasta, mieszkańców rosną.

- Dziękuje za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x