Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Towarzystwo wzajemnej adoracji pojawia się wszędzie

2013-07-10, Nasze rozmowy

Z Januszem Markuszewskim, doradcą prezydenta ds. kultury, rozmawia Renata Ochwat

medium_news_header_4281.jpg

- Został pan doradcą do spraw kultury prezydenta Gorzowa. Jak to się stało?

- Dostałem taką propozycję od prezydenta i uznałem, że warto ją przyjąć. Myślę, że jest potrzeba kontaktu z artystami, którzy mają swoją filozofię działania. Przede wszystkim z młodymi ludźmi, którzy tworzą nową jakość w tej dziedzinie. Obserwuję to i myślę, jak połączyć coś, co kiedyś było, z tym, co się dzieje teraz, i moim zdaniem jest to ogromne wyzwanie. Bo zwyczajnie nie można zapominać o ludziach, którzy tu kiedyś byli i odcisnęli swoje ślady. Chcę tu wspomnieć choćby Andrzeja Gordona,  Wiesława Strebejkę, Bolesława Kowalskiego, Mieczysława Rzeszewskiego,  Hieronima Świerczyńskiego. Przecież oni tę kulturę tworzyli. Podobnie jak i ja przez dobre 30 lat. Teraz nasze miasto rozwija się w sposób wyjątkowy. A przecież to było takie trochę zapyziałe miejsce. A skoro jest rozwój, to zmienia się także kultura i trzeba za tymi zmianami nadążać. Choćby za ostatnich dziesięć lat urodziło się sporo nowych zjawisk, których kiedyś nie było.

- Na przykład?

- No choćby hip-hop, taniec, przecież my w Gorzowie mamy dziesiątki takich Michaelów Jacksonów. To jest też kultura, która musi mieć swoje zauważalne miejsce. Ci twórcy się buntują, wyrażają swój sprzeciw wobec rzeczywistości i z nimi chcę nawiązać kontakt, bo oni coś ważnego mówią. Obserwowałem wiele osób, które zaczynały gdzieś tam w garażu, dziś są tymi, którzy wypływają na szerokie wody i jednocześnie komunikują ważne i sensowne treści.  Trzeba pamiętać, że nie tylko filharmonia jest kulturą wysoką i ważną, choć akurat o tę instytucję będę dbał szczególnie, bo ona dla mnie, muzyka, jest niezwykle ważna. Co znaczy, że nie dam zrobić z niej domu kultury. A wracając do nurtu off, także ci ludzi, z garażu i nie tylko, muszą być zauważeni, docenieni. Bo oni także nadają ton, ważny puls temu miastu. Przecież praktycznie nie istnieje środowisko studenckie, pewne drożdże kultury. Tu też jest pole do działania. A ja mam trochę energii, aby poszukać i zapalić ich ideą – zróbmy coś razem.

- No dobrze. To niech pan postawi diagnozę. Jaka jest ta nasza gorzowska kultura?

- Jeśli chodzi o miasto średnie, to wszędzie są ludzie zdolni. Muzycy, malarze, artyści słowa. Ale u nas jest niesamowicie dużo bardzo dobrych zjawisk, jeśli chodzi o taniec. Kiedyś nie mieliśmy dobrych miejsc – sal. Tancerze ćwiczyli w salach, gdzie był pot i brud. Dziś mamy dobre miejsca, dobrych instruktorów. Dziś taniec jest naszą wizytówką. Jazz nie podlega żadnej dyskusji. Mam na myśli kraj, ale i zagranicę. Chylę czoła przed tą formą muzyki. A kiedy się to zaczęło, to ja dokładnie pamiętam. Natomiast jeśli chodzi o plastykę, malarstwo. No cóż, ci artyści jak gdyby się troszkę schowali, jakoś tego brakuje…

- Brakuje tego, jak było kiedyś?

- Kiedyś, w przeszłości było inaczej. Pamiętam dawne BWA za czasów Jerzego Gąsiorka...  Teraz jest Miejski Ośrodek Sztuki, gdzie też się dzieje. Być może wówczas ludzie chcieli się promować, a dziś są zmęczeni i szukają innych form wyrazu, jak instalacja, performance – dla jednych bardziej zrozumiała forma wyrazu, dla innych mniej. Tu jednak jest bardziej skomplikowany problem.

- Jaki?

- Kwestia odbiorców. Kiedy patrzę, kto chodzi na różne wydarzenia, ciągle widzę te same twarze. Jakby tak nakręcić kamerą widzów, te same osoby pojawiają się wszędzie. Ci sami ludzie. Kiedyś wojsko przychodziło na takie wydarzenia. A gdzie są młodzi ludzie? A gdzie jest ta średnia generacja? A gdzie - że tak powiem kolokwialnie – są nasze córki? Mam owszem szacunek dla tych odbiorców, którzy bywają, ale to jest – przepraszam za wyrażenie – towarzystwo wzajemnej adoracji, które wszędzie pojawia się w tym samym establiszmencie i to jest widoczny znak, że z nami jest coś nie tak. Środowisko odbiorców powinno się rozszerzać.

- No to recepta na taką sytuację…

- Jest trudna i ciężka. Edukacja, edukacja, i jeszcze raz edukacja. Sam to robię przez wiele lat (jako wicedyrektor Wojewódzkiego Domu Kultury i potem właściciel szkoły muzycznej – red.).

 - Ale jak edukować dziś?

- Przez szkoły, ośrodki kultury, także modne obecnie tawerny. Jeśli kogoś się chce czegoś nauczyć, to trzeba mu to pokazać. Dla przykładu – jak brzmi jazz, ale nie w filharmonii, czy klubie. Trzeba pokazać na bulwarze, w mieście. Na zewnątrz. Marzy mnie się, aby było tak, jak widzę we Wrocławiu – ktoś gdzieś, na jakimś rogu gra. A to kwartecik, a to duecik. Mamy filharmonię, mamy szkoły muzyczne, a to wszystko działa od popisu do popisu (obowiązkowe prezentacje uczniów w ramach kształcenia – red.). A przecież to nie o to chodzi. Dlaczego tego nie ma w przestrzeni publicznej? Trzeba tchnąć trochę energii w ten zastany układ. Musimy sprawić, aby miasto rozpoznawano, że tu się gra, tu coś się dzieje, ożywmy to.

- Ale przecież mamy wydział kultury, który powinien to robić. Chyba nie robi, skoro prezydent pana powołał na swego konsultanta. Jaka więc będzie zależność właśnie pomiędzy wydziałem, panem i prezydentem?

- Myślę, że żadnej zależności nie będzie. Jestem wrażliwszym człowiekiem w kategoriach estetycznych, umiem coś ocenić i chyba o taką ocenę prezydentowi zależy, może potrzebny mu był ktoś,  kto zna kulturę, rozumie ją, czuje i potrafi coś sensownego doradzić. Moja relacja z panią dyrektor ma być przyjacielska, wspomagająca, inspirująca, dyskutująca, mówiąca tak – róbmy fajne rzeczy, ale cały czas w kontakcie ze środowiskiem, hołubmy tych ludzi, którzy tu jeszcze są. Jak choćby dopieszczanie muzyków poprzez przyznawanie im mieszkań, a przecież miasto nie musi. Bo każdy ma mamę i tatę…

- Jak poszła informacja, że pan został doradcą prezydenta do spraw kultury, to mieście poszła gadka, że być może prezydent chce uspokoić środowisko, bo nowa ekipa, która od dwóch lat nadzoruje gorzowską kulturę, tylko skłóciła środowisko, wymyśliła niepokojący program restrukturyzacji, na przykład Filary do Filharmonii i kilka innych dziwnych ruchów. Czy pan nie ma trochę tego wszystkiego uspokoić, ustawić we właściwych torach?

- No cóż, komercjalizacja kultury postępuje. To z tym się wiążą te ruchy. To coś bardzo złego w sztuce. Jednak kultura stała się towarem i trzeba ją sprzedać. Ekonomia – a dokładnej ekonomizacja w kulturze jest potrzebna. Ale trzeba też pamiętać o tym, co jest ważne, o tradycji. Ale raz jeszcze podkreślam - trzeba się też otwierać na nowe.

- A jak?

- Stolikowo. Zaniknęła kultura dyskusji. Rozmów przy stoliku, jak choćby stolik nr 1 w Empiku, który wykuwał właśnie życie artystyczne. Brakuje spotkań, dyskusji, twórczego fermentu.  I chciałbym do tego nawet powrócić – do rozmawiania, dyskusji, to trustu mózgów, słuchania ludzi. Bo kto nie słucha ludzi, ma monopol na wiedzę, a to jest zła ścieżka. Ja chcę jednoczyć całe środowisko, twórców, odbiorców, stowarzyszenia, nawet urzędników. Chcę pokazać, że my się tym wszystkim interesujemy, całym ogromnym polem, które się nazywa kultura.

- Ja o tym wiem, bo pana spotykam na różnych imprezach. Ale poza panem jest ekipa urzędników od kultury, która paluszkami wskazuje, co jest dobre, a co nie, ale ich nigdzie nie widać…

- No i to jest jakieś chore. No bo jak może mówić o kulturze ktoś, kto jej nie zna?

- Ale jest i wydaje decyzje.

- No cóż. Zobaczymy. Ja od tej chwili chcę rozmawiać z ludźmi, spotykać się z nimi, poznawać, być na wszystkich imprezach, na których mogę, oceniać, oczywiście, tam gdzie jest zasadność jej organizacji.

- Czyli nie tylko sztuka dla sztuki, bo tak nigdy nie było?

- Ależ oczywiście, robiłem tysiące rzeczy w kulturze, ale o faktach się nie dyskutuje. Ja mam tylko taką nadzieję, że moja rola w tym wydarzeniu jest taka – ja się cieszę, że prezydent dostrzegł konieczność uładzenia sytuacji i widzi w tym mnie. Jestem przekonany, że kto nie kocha kultury, kto nią nie żyje i komu ona jest obca, ten nie powinien pracować w kulturze.

- Dziękuję

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x