Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Angielskie obserwacje i przemyślenia

2013-12-04, Nasze rozmowy

Z Łucją Fice, autorką książek „Przeznaczenie” i „Wyspa starców”, rozmawia Krystyna Kamińska

medium_news_header_5788.jpg

- Niedawno ukazała się Twoja książka „Wyspa starców”, której patronem medialnym jest portal „EchoGorzowa.pl”. To pierwszy nasz literacki patronat.

- Dziękuję bardzo. Wasze logo znalazło się na okładce mojej książki  w towarzystwie m. in. Wojewódzkiej Biblioteki i „Pegaza Lubuskiego”. Mojemu wydawcy  - Warszawskiej Firmie Wydawniczej bardzo zależało na pozyskaniu patronów medialnych z rejonu mojego zamieszkania, bo liczymy na zainteresowanie tą książką mieszkańców Gorzowa.

- Ale nie dotyczy ona naszego miasta.

- Bezpośrednio nie, ale główna bohaterka z niego pochodzi i do niego wraca. W Londynie spotyka kolegę swojej córki i wspólnie wspominają znakomite liceum przy ulicy Przemysłowej. Takich drobiazgów jest kilkanaście, choć akcja obu książek dzieje się daleko od Gorzowa.

-  Czyli w Anglii. Dlaczego?

- Zarówno „Przeznaczenie” jak i „Wyspa starców” powstały na podstawie moich przeżyć. Pracowałam jako opiekunka osób starszych w Anglii.

- A więc skąd decyzja o wyjeździe do Anglii?

- Jak wielu Polaków w końcu lat 90. nie miałam pracy, nawet trochę długów, a także córkę, która właśnie kończyła liceum przy ul. Przemysłowej, a chciałam, żeby studiowała zagranicą. Muszę tu dodać, że mam wspaniałego męża, tyle że on nie lubi takiego ryzyka jak ja. Więc zaryzykowałam i stanęłam do egzaminu, aby dostać pracę w domu dla osób starszych w Anglii.

- Co robiłaś wcześniej i co wiedziałeś na temat tego rodzaju pracy?

- Skończyłam technikum chemiczne, trochę pracowałam w tym zawodzie, potem w różnych innych, także prowadziłam sklep z odzieżą. O pracy opiekunki osób starszych tak naprawdę wiedziałam niewiele, ale mam w sobie życzliwość i serdeczność dla ludzi, więc wydawało mi się, że tym nadrobię moje fachowe braki.

- A język? Nie bałaś się bariery językowej utrudniającej kontakt z drugim, szczególnie chorym człowiekiem?

- Trochę znałam angielski, a gdy pojawiła się możliwość wyjazdu do Anglii, uczyłam się go intensywnie.

- Egzamin bardzo obrazowo opisałaś na początku „Przeznaczenia”. Zdałaś go i przyszła decyzja o zatrudnieniu. Cieszyłaś się, czy miałaś więcej obaw?

- I jedno, i drugie. Bałam się, a jednocześnie bardzo chciałam zaryzykować. Pamiętaj, że nie miałam już w sobie młodzieńczej odwagi, więc to nie była łatwa decyzja.

- Pojechałaś. Gdzie znalazłaś zatrudnienie?

- Skierowano mnie do państwowego domu pomocy w Walii. Długo mogłabym opowiadać o organizacji opieki nad ludźmi starszymi w tym domu, ale opisałam je w mojej książce,  więc tam odsyłam. Z jednej strony jest to opieka obejmująca wszystkie aspekty ciała i ducha osób starszych, a z drugiej – dla pracowników, ogromnie wyczerpująca. Mnie zaskoczyła organizacja pracy z dokładnym rozliczeniem czynności i czasu poświęcanego każdej osobie. Z pełną troską o chorego.

- W „Przeznaczeniu” pokazujesz, że pracują tam kobiety z całego świata.

- Stosunkowo najmniej Walijek, czyli kobiet miejscowych, bo dla nich to za trudna praca. Dużo kobiet pochodziło z Azji. One przyjeżdżały tam na kilka lat i nie mogły choćby co parę miesięcy wrócić do rodzinnego domu, by odpocząć. Spotkałam tam także Polki, ale wszystkie ode mnie młodsze. Nawet jednego Polaka, który posłużył mi za pierwowzór literackiej postaci.

- Jak się układały stosunki między kobietami z tak różnych środowisk?

- Najmniej sympatyczne były Walijki, które jawnie pokazywały swoją niechęć do obcych, nie tylko Polek. Wszystkie Azjatki były bezkonfliktowe. Najbliższe mi było środowisko Polaków, a tam tyle różnych postaw, ile osób. Zdecydowana większość nastawiona była na pozostanie w Anglii, raczej pracując gdzie indziej, ale o powrocie do Polski chyba tylko ja myślałam.

- Świetnie pokazałaś w „Przeznaczeniu” zarówno charakter pracy w domu opieki, a także ludzi, którzy zdecydowali się na tę trudną pracę. Jednak po trzech latach zdecydowałaś się odejść stamtąd.

- Znałam już dobrze charakter pracy opiekunki osób starszych, podszkoliłam język, a że zaproponowano mi pracę z indywidulaną osobą w jej domu, chętnie się zgodziłam. W takim systemie pracy lepiej się zarabia, ale trzeba być z chorym przez 24 godziny na dobę, bez czasu do swojej dyspozycji. Trafiłam do zasobnego domu, ale do bardzo chorego mężczyzny. Wkrótce zmarł, a ja musiałam czekać na następne zlecenie, nic w tym czasie nie zarabiając.

- Pracę z indywidualną osobą i oczekiwanie opisałaś w „Wyspie starców”. Tam bohaterka została zaangażowana do jeszcze innej formy opieki.

- Razem z koleżanką dostałyśmy zlecenie odwiedzin w kilku domach, gdzie mieszkają osoby starsze i chore. Miałyśmy wyznaczone godziny i zakres czynności, które trzeba było przy nich zrobić. Najczęściej nie wystarczała jedna wizyta w ciągu dnia: trzeba było dochodzić dwa-trzy razy, aby pomagać w różnych czynnościach o różnych porach.

- W obu książkach pokazujesz, że bogata Anglia ma też swoje ciemne strony, że ludzie żyją w kiepskich warunkach, że są opuszczeni i samotni.

- Miałam do czynienia z ludźmi starszymi, schorowanymi, więc nie trzeba się dziwić, że ich świat też nie był piękny. Ale muszę mocno podkreślić, że system opieki nad osobami starszymi jest w Anglii znacznie bardziej rozwinięty niż u nas, więcej się łoży na opiekę, otacza instytucjonalną troską, z góry przewiduje, jaki będzie stan osoby chorej za jakiś czas i jak trzeba się nią zajmować.

- Jednak Twoja bohaterka wróciła do domu opieki, choć innego, prywatnego, a tam…

- Praca w indywidualnych domach zawsze wiąże się z jej utratą w sposób naturalny, bo podopieczny umiera, a otrzymanie następnego zlecenia nie jest łatwe. Moja bohaterka trafia do prywatnego domu, znacznie gorszego niż pierwszy, państwowy, bo chciałam pokazać, że w Anglii też liczy się zysk i racja członków rodziny, a nie zatrudnionych obcych.

- Twoja bohaterka wraca do kraju, do Gorzowa, do męża. Jej córka jest już na finiszu zagranicznych studiów i na pewno da sobie radę. Ty też wróciłaś na stałe?

- Po powrocie z Anglii jeszcze jakiś czas pracowałam jako  opiekunka w Niemczech. Stamtąd było bliżej do domu, a i system pozyskiwania pracownic z Polski jest lepiej rozwinięty. Miałam szczęście, bo dostawałam do opieki osoby bardziej  samodzielne, stąd i ja miałam więcej czasu dla siebie. Wtedy postanowiłam opisać angielskie doświadczenia w formie powieści.

- Wcześniej pisałaś wiersze wydane w dwóch tomikach. Dlaczego więc wybrałaś prozę?

- Z doświadczeń niemieckich powstał też tom wierszy pod tytułem „Opiekunka” nagrodzony na konkursie w Krakowie. Jednak uznałam, że powieść umożliwia szarsze pokazanie różnych aspektów rzeczywistości, że więcej będę mogła opowiedzieć o ludziach i ich sprawach.

- Dodałaś tam bardzo interesujący wątek, związany ze snami, a który dał tytuł całości - „Przeznaczenie”.

- Jestem przekonana, że sny są ważne w życiu każdego z nas. Rozpamiętywanie obrazów ze snów i ich symboli jest dla mnie prawdziwa rozkoszą. To  część mojej osobowości. W snach jestem najprawdziwsza. Tam moja świadomość podróżuje w czasie i przestrzeni. Wiem, że interpretując sny, nie dostanę gotowej odpowiedzi, ale słuchając ich, mogę mieć wpływ na rzeczywistość Również sny zweryfikowały moje spojrzenie na wartości życia. W snach przywołanych w „Przeznaczeniu” wykraczam poza angielskie realia, ale chciałam pokazać moją bohaterkę razem z jej przeszłością. Nie mogę tego wątku bliżej wyjaśniać, bo straci swoje magiczne znacznie, więc odsyłam do książki. 

- Główna bohaterka obu książek, Gabriela Mrozińska,  szczególnie w pierwszej znacznie się zmienia, poważnieje, staje się bardziej refleksyjna.

- Stały kontakt z ludźmi starszymi, a także dość częsty ze śmiercią, musi rodzić refleksje. Starałam się pokazać, że ten typ pracy wydobywa z mojej bohaterki także dobroć, czułość, serdeczność, choć sama siebie nie podejrzewała o taką gamę ciepłych odczuć w stosunku do obcych ludzi. Ja też to sama na sobie obserwowałam. Choć moja praca była bardzo ciężka, myślę, że zmieniła mnie od wewnątrz.

- Twierdzisz, że poprzez pisanie poszukujesz prawdy. Jaką prawdę masz na myśli?

- Ponieważ mam do czynienia z ludźmi w ich dniach ostatnich i często przychodzi mi żegnać moich podopiecznych, więc widzę, jak ludzie zmieniają się przed śmiercią, jak szukają Boga. Wtedy i ja szukam Go razem z nimi. Szukam tej prawdy, która  się wymyka, jest nieuchwytna dla zmysłów i rozumu. Dzielę się z chorymi moimi spostrzeżeniami i odkryciami. Daję im tę prawdę, do której doszłam sama. Chorzy mnie słuchają. Stojąc za barierą łóżka, jestem dla nich jak spowiednik. Zawsze szukałam Boga, choć długo sobie tego nie uświadamiałam. Poprzez emigrację i pracę ze starszymi, moim zdaniem, znalazłam się na właściwej ścieżce i dlatego uznaję to za przeznaczenie. Mam nadzieję że udało mi się nowe, inne aspekty tego poszukiwania ukazać w „Wyspie starców”

- Kim lub czym jest dla ciebie Bóg?

 - Odpowiedzi na to pytanie proszę szukać w moich książkach.

 - W co jeszcze wierzysz?

- Wierzę też w uniwersalny proto-świadomy umysł, do którego mamy dostęp i który może na nas wpływać. Istnieje on na jakimś nieznanym nam poziomie, który jest wieczny. A więc nie może podlegać śmierci. Śmierć ciała jest nieistotna. Najważniejszy ten nasz miąższ. On się nie psuje jak ciało.

Zapytano kiedyś amerykańskiego pisarza Williama S. Burroughsa, autora m. in. „Nagiego lunchu”, co będzie po śmierci. Odpowiedział: - Skąd wiesz, czy już nie jesteś martwy? Wierzę również w ludzi. Jestem przekonana, że w każdym z nas jest nasienie dobra. Mam świadomość, że obracam się pośród wspaniałych, dobrych, serdecznych mi osób.

- Twoje książki wydawane są przez Warszawską Firmę Wydawniczą i sprzedawane w całej Polsce. Jak było przyjęte „Przeznaczenie”? Jak zapatrują się Twoi znajomi, najbliżsi i rodzina na twoje pisanie?

 - Pierwsza skrytykowała mnie starsza córka. To czytelniczka dobrej, uznanej literatury i nie mogła sobie wyobrazić, że jej matka może zająć się większą formą, jaką jest proza. Powiedziała mi kiedyś: - Pisz te swoje wierszyki, ale nie zabieraj się za poważne powieści. Napisz coś dla wnuków, bo fantazja najlepiej ci wychodzi. To realistka, jak jej tata. Natomiast druga córka po przeczytaniu „Przeznaczenia” dała mi wykład z fizyki kwantowej i odniosła się do moich snów od strony naukowej. To był ciekawy wykład, z którego przyjęłam krytykę i uwagi. Ale też wiadomości z fizyki kwantowej, która mnie bardzo intryguje, bo to ona tłumaczy, kim naprawdę jesteśmy.

Z powodu „Przeznaczenia” straciłam przyjaciółkę, po ponad 40-letniej znajomości, a druga, którą znam tyle samo lat, stwierdziła, że przestały ją obchodzić czyjeś radości i sukcesy, więc nawet do mnie nie dzwoni. To przykre. Ciężko z tym żyć i któregoś dnia ja odezwę się pierwsza. Nie powinno tracić się znajomości po tylu latach tylko, dlatego że napisałam jakąś tam powieść. Na szczęście miałam bardzo dużo dowodów zainteresowania moją książką i uznania, że moje obserwacje były ciekawe. Również cieszy mnie, że warszawskie wydawnictwo jest zainteresowane moimi następnymi utworami.

- Już piszesz następną książkę?

- Tak. Będzie ona traktowała o pracy opiekunki w Niemczech. Oprócz polskiego jest nią zainteresowane wydawnictwo niemieckie.

- A więc można powiedzieć, że jako osoba dojrzała znalazłaś swoje miejsce. 

- Moje powieści to krzyk dojrzałej kobiety: Polki, matki, żony, która chciałaby pracować w swoim kraju i w swoim mieście. Bardzo bym sobie życzyła, żeby tę powieść o Polkach na emigracji przeczytali politycy i ci wszyscy, którzy mają wpływ na to, co dzieje się w Polsce. Proszę: nie wysyłajcie nas do pracy poza granice kraju, daleko od domu. Nie chcemy rozbijać rodzin, osieracać dzieci i przyzwyczajać się do innej kultury. Nie chcemy udawać, że jesteśmy Angielkami, Walijkami, Niemkami, ale tylko wtedy, gdy przestaniemy być Polkami, możemy być na obczyźnie zaakceptowane. Niech wyjeżdżają młodzi, bo to dla nich świat otworem stoi. A my, wszyscy starsi, powinniśmy jeździć poza granice kraju tylko na wycieczki. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x