Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Trzeba jechać, bo się zakopiesz

2013-12-24, Nasze rozmowy

Z Piotrem Binasiem, pilotem rajdowym i członkiem polskiego teamu na rajd Dakar, rozmawia Ryszard Romanowski.

medium_news_header_5987.jpg

- Właśnie wróciłeś z afrykańskiego treningu zespołu rajdowego. Na czym polega funkcjonowanie takiego zespołu?

- Mogę powiedzieć o zespole Piotra Beaupre, ponieważ jestem w jego składzie, jako rezerwowy pilot. Każdy człowiek jest niezwykle ważny. Liczy się najprostszy mechanik.  Podział wygląda mniej więcej tak, że Piotr Beaupre jest kierowcą, Jacek Lisicki pilotem, jest menadżer dbający o dojazdy, wyżywienie, tzw. sprawy papierkowe. Główny mechanik rządzi mechanikami i nie ma, że ktoś się na niego obraża, co czasem zdarza się w innych zespołach.  Po prostu nie ma mechanika, który by czegoś nie umiał. Znają doskonale BMW x 3 pochodzącą z X Rally po Krzyśku Hołowczycu. Samochód ten niczym nie odbiega od najnowszego Mini. To jest to samo, zmieniono tylko budę z kewlaru. Mechanicy ciągle trenują rozkładanie i składanie tego samochodu. Każdy mechanik ma swoją działkę.  Jest mechanik od wszystkiego co jest w tyle auta, inny od przodu, boku prawego, lewego. Każdy dokładnie wie gdzie ma wsadzić rękę. Gdy pilot nadaje, że coś się gdzieś zepsuło mechanicy wiedzą co mają zrobić.  Jeden samochód obsługiwany jest przez sztab ludzi. Kiedyś wystarczył pilot i kierowca, ale było z 5 km odcinka specjalnego teraz odcinki mają po 600 km. Więcej niż wszystkie razem w całym sezonie rajdowym w Polsce.

- Czy Dakar to najważniejsza impreza?

- Silk Way jest drugim rajdem na świecie. Stworzyli go Rosjanie i jest bardzo trudny ale nie tak jak Dakar. Prestiżowy rosyjski rajd traktowany jest jako poligon doświadczalny przed Dakarem. Rajd rusza z Placu Czerwonego w obecności prezydenta Putina. Na placu panuje prawdziwy szał kibiców.

- Jak wygląda pierwsze spotkanie z legendarnymi trasami dawnego Dakaru?

- Powitanie Afryki jest dosyć przyjemne. Etap w Maroku jest przejściowy, dopiero po nim widzi się prawdziwą pustynię. Dopływamy sobie do portu, widzimy piękne miasto. Wszystko po europejsku, ale już widać karawany, osiołki i wielbłądy. Charakterystyczne są kobiety, które noszą dzieci i zakupy, a mężowie idą gdzieś z przodu, jakby się nie przyznawali.  Ruszamy w głąb kraju po drodze mijając słynną Casablankę. Nad miastem w dzień i w nocy unosi się kurz. Tragedia, nie trzeba pustyni, aby mieć płuca pełne pyłu. Dalej Marakesz i im bliżej pustyni tym droga staje się węższa. Mijamy góry Atlas, widok jest niesamowity. Jeżeli musimy wyminąć ciężarówkę trzeba się zatrzymać. Obie strony muszą się mocno zastanowić co począć. Jesteśmy na wysokości 2400 m npm i każdy spoglądając w przepaść intensywnie myśli czy urwać lusterko czy nie.  W końcu dojechaliśmy do pustyni. Przywitali nas Isabelle Patissier i Thierry Delli – Zotti zawodnicy, którzy od lat startują w Dakarze. Piasek nie jest ani żółty ani złoty a rdzawy. Oczywiście przywiozłem trochę do Polski.  Wjeżdżamy na pustynię moim Mercedesem Sprinterem z przyczepą, na której jest samochód rajdowy i jedziemy po piaseczku na oponach, które doskonale sprawdzają się na gorzowskich ulicach. Początkowo stwierdziłem, że nie ma szans, aby tak jechać dalej. Okazało się, że można. Byłem przerażony. Pierwszy raz w życiu widziałem prawdziwą pustynię. Piasek dookoła, wydmy i nic więcej w zasięgu wzroku.

- Strach jechać?

- Trochę, ale rozładowaliśmy i trochę pojeździliśmy. Wydmy robiły wrażenie niesamowite, a ponoć te w Ameryce Południowej są trzy a nawet cztery razy wyższe. Trudno to sobie nawet wyobrazić jak można tam wjechać samochodem. Okazało się, że nie jest to tak, jak na bałtyckiej plaży. Zewnętrzna warstwa piasku jest dosyć twarda i jak samochód dosyć szybko jeździ to się nie zapada. Niestety większość piasku jest jak pył lub mąka i tego kierowcy najbardziej się boją. Tego się nie da łatwo przejechać. Identyczna sytuacja jest w Ameryce i dlatego ekipy trenują w Maroku. Jest znacznie bliżej i można sprawdzić jak samochód zachowuje się w tej mące.  Główną wskazówką Francuzów było, że jak nie wiesz którędy wyjechać to nie wolno zatrzymać samochodu. Trzeba cały czas jechać. Gdy się stanie nie uda się już ruszyć. Samochód się zakopie. Podczas rajdu gdy zakopie się kilka aut i nie ma przejazdu, ty też się zakopiesz. Nie ma wyjścia. Czekają godziny pracy z łopatą.  Co prawda wszyscy zawodnicy mogą pomóc, ale w praktyce nikt nie stanie, bo też się zakopie. Rozwiązuje się to tak, że zgłasza do rajdu się drugi samochód tzw. klasy T 4. Jest to ciężarówka załadowana po dach częściami.  Jedzie ona śladem głównej załogi, oczywiście cały czas istnieje połączenie radiowe między pojazdami. Tej ciężarówce oczywiście nie zależy na zdobyciu jakiekolwiek miejsca.  Generuje to potężne koszty. Trzeba zapłacić za nią wpisowe 250 tys. euro, opłacić załogę i mechaników itp. Oprócz tego powinien być oficjalny samochód serwisowy tzw. klasa T5, który oczekuje na załogę w wyznaczonych przez organizatora miejscach.  Każdy zawodnik, a więc i twoja ciężarówka klasy T4 może pomóc wykopać auto i podholować. Oficjalny samochód serwisowy nie ma prawa. Oznacza to koniec rajdu. Jest jeden drobny wyjątek dotyczący sytuacji, która raczej się nie zdarza.  Jeżeli trasa rajdu przecina punkt serwisowy i akurat w tym miejscu auto się zakopie.

- Wygrywa więc ten, któremu uda się nie zakopać?

- Samo zakopanie nie jest aż tak straszne. Można użyć łopat lub skorzystać z pomocy innych zawodników.  Są na pustyni miejsca, które wydają się twarde w miejscach, gdzie w porze deszczowej płyną rzeki. Wystarczy stanąć, a samochód zostanie pochłonięty przez muł i zawiśnie na podwoziu. Nie ma żadnych szans aby go wyciągnąć.  Bardzo groźne są kamienie, które tną opony jak żyletki. Trzeba być Hołowczycem, aby przechodzić nad tym wszystkim w powietrzu. Mówi się, że aby być w czołówce Dakaru trzeba mieć trochę odciętego mózgu. Wystarczy pooglądać podjazdy na wydmy. Wiadomo, że po piasku, ale nie wiadomo co czeka na szczycie. Czy będzie łagodna półka, czy da się przejechać normalnie, czy trzeba niemal pionowo zjechać w dół. Jest zasada, że nie wolno skakać. Hołek skakał i przyjechał w gorsecie ortopedycznym.  Trzeba wjechać i wyczuć moment przełamania się samochodu. On sam skieruje się w dół i znowu gaz. Jak się nie uda, jesteś zakopany. Dlatego jeździmy i trenujemy te wydmy.

- Jakim cudem udaje się jechać po wyznaczonej trasie?

 - Trenujemy orientację. Nie da się jechać prosto zgodnie z książką drogową, co chwila odbija się w różnych kierunkach. Najważniejsza jest orientacja pilota. Musi wiedzieć ile odjechało się od trasy. Oczywiście wykorzystuje się współrzędne geograficzne. Thierry poradził, że w razie zgubienia się trzeba wyłączyć silnik i posłuchać z jakiego kierunku słychać odgłosy rajdu.

- Samochody potrafią spalić nawet 100 l paliwa na 100 km. Jak tankujecie?

- Mieliśmy ze sobą dwie 200 l beczki z europejskim paliwem. Są tam oczywiście stacje benzynowe. We wsi, którą nazwaliśmy końcem świata był sklepik, gdzie można kupić czekoladę, kremy, napoje i paliwo w kanistrach. Właściciele jeżdżą około 300 km do większej cywilizacji i tankują w te kanistry do swojej stacji w sklepie. Nie wlałbym tego do auta. Jest też dużo ciekawych informacji drogowych. Gdy kończy się coś w rodzaju asfaltowej drogi stoją tablice z napisem: uważaj bo możesz już nie wrócić do domu.

- Czy spotykaliście na pustyni jej mieszkańców?

- Spotykaliśmy tubylców. Widok był żałosny szczególnie w przypadku dzieci. Nie wiem jaka przyszłość je czeka. Takie małe dzieciątka proszą o jedzenie, picie o cokolwiek.  Co byś nie dał, są zadowoleni. Łza się kręci w oku.  Rozdaliśmy nasze jedzenie i przypomniałem sobie, że mam długopisy. Dzieci były zachwycone, ale ktoś z miejscowych zauważył, że po co im długopisy jak nie ma papieru. Porozdawaliśmy więc jakieś kartki. Koszmar.  Widać pasterzy, owszem to jest ich praca, są zadowoleni, że popędzą jakiegoś wielbłąda lub kozy. Ze zwierząt domowych najwięcej jest osłów. Spotykało się wolne wielbłądy, które gdzieś na środku pustyni oglądały sobie samochody. Nie wiem jak te skurczybyki wiedzą jak ustawiać się do aparatu. Pięknie obracały się w stronę obiektywu, a jak się znudziły to się odwracały i sobie szły. Niczyje wielbłądy, które się nie pasły, bo wokół wyłącznie piasek, nie wiadomo skąd się brały. Z wielbłądami okazały się związane liczne górki z jakby żołędzi, bardzo niebezpieczne pod kołami. Okazało się, że to wielbłądzie odchody.  A propos góreczek. Zdarzają się czasem kępki trawy. Są twarde jak beton, gdy najedzie się na nie z dużą szybkością - jest pewne dachowanie.

- Widziałeś fatamorganę?

- Fatamorganę też widzieliśmy. Jezioro. Walimy do jeziora. Nie dało się dojechać. W nocy było bardzo zimno,  5 do 6 stopni, podczas gdy w dzień około 30. Nocować w cienkim kombinezonie w uszkodzonym samochodzie to coś strasznego.

- W jakich warunkach mieszkaliście?

- Spaliśmy po dwie osoby w lepiankach z gliny i słomy, ale było czysto. Było okno zasłonięte deseczkami, prąd z własnych agregatów. Jedzenie było niezłe. Mieliśmy do wyboru kurczaczka, osiołka i wielbłąda. Spróbowaliśmy wszystkiego. Nikt nie był wybredny. Specyficzną mają herbatę. Była zielona i bardzo słodka po wypiciu w gardle czuło się pieprz. Kąpać można było się normalnie, natomiast nie zalecano mycia zębów tą wodą.  Była bardzo słona, ale mieliśmy baniaki z normalną wodą. Był dostęp do deszczówki. Zbiorniki umieszczono na palach, aby nie dostawały się do nich zwierzęta.

- Pojedziesz na Dakar 2014?

- Jestem zawodnikiem rezerwowym National Poland Team. Istnieje szansa startu w Dakarze tylko w przypadku poważnej choroby lub innego poważnego zdarzenia losowego któregoś z zawodników. Przyszły sezon prawdopodobnie przejeżdżę z Klaudią Podkalicką, chyba że Piotr Chodzeń zbuduje auto klasy T 1, czyli najmocniejszej.

- Dziękuję za rozmowę

0.binas1.jpg
1.binas2.jpg
2.binas3.jpg
3.binas4.jpg
4.binas5.jpg
5.binas6.jpg
6.binas7.jpg
7.binas8.jpg
8.binas9.jpg
9.binaś.jpg
0
0123456789

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x