Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Osobiście nie narzekam na brak kontaktu

2014-04-15, Nasze rozmowy

Z Janem Kaczanowskim, wiceprzewodniczącym Rady Miasta z ramienia SLD, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_7151.jpg

- Gorzowski Sojusz Lewicy Demokratycznej został podobno zwasalizowany przez prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Zgodzi się pan z tą opinią?

- Nie, absolutnie z tym się nie zgadzam. Jako klub mamy swoją osobowość, często wychodzimy z własnymi inicjatywami uchwałodawczymi. Zresztą mnie i zapewne wielu klubowych kolegów trudno jest sobie podporządkować. Mamy własne zdanie, czasami jest ono zgodne z opinią prezydenta. Bywają jednak sytuacje, że w sposób zasadniczy różnimy się w spojrzeniu na jakiś temat. I to dobrze, gdyż jesteśmy zwolennikami w miarę możliwości maksymalnego odpartyjnienia rady miejskiej. Samorząd powinien być bardziej obywatelski, przez co w radzie staramy się rozmawiać z każdym, z kim możemy osiągnąć cel w postaci przyjęcia korzystnych rozwiązań dla dobra mieszkańców. Nie trzeba do tego tworzyć trwałych koalicji czy podpisywać porozumień.

- To może już czas, żeby SLD w naszym mieście pokazało autentycznego lidera, który mógłby powalczyć o prezydenturę i odświeżyć najważniejszy gabinet w magistracie?

- Wszędzie potrzebna jest świeżość i być może nadejdzie czas podjęcia takiej decyzji. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że politycy różnych opcji, w tym parlamentarzyści, często narzekają na wójtów i prezydentów zasiadających w fotelach przez kilkanaście lat. Pytam się więc, dlaczego ci parlamentarzyści nie zmienią prawa i nie wprowadzą wzorem wyborów na prezydenta kraju dwukadencyjności. Co stoi na przeszkodzie? Wprowadźmy  jasne zasady na wszystkich szczeblach władzy. I zamiast czterech lat niech będzie kadencja pięcioletnia. To rozwiązanie wymuszałoby większą aktywność wśród lokalnych działaczy partyjnych czy różnych stowarzyszeń. Bo nawet najlepszy prezydent czy wójt po dziesięciu latach będzie musiał odejść i w jego miejsce trzeba będzie znaleźć kogoś innego.

- W powszechnej ocenie wielu mieszkańców dzisiejsza rada miasta jest mało produktywna, kłótliwa, nie mająca w swoich szeregach zbyt wielu osobowości. Pan do rady miasta powrócił po sześcioletniej przerwie i zapewne ma swoją opinię temat działalności obecnych rajców. Czy pan również wystawiłby tej radzie niską ocenę?

- Władza w dobrej mierze jest taka, jaka jest aktywność społeczeństwa. Do rady powróciłem z pewnymi przemyśleniami, z określonym dystansem, ale także z nowym impulsem do działania. I nie krytykowałbym jej zbyt ostro. Działamy w trudnych warunkach, przy pewnych problemach budżetowych i naprawdę staramy się coś pozytywnego zrobić dla miasta. Nie powiedziałbym też, że jest to kłótliwa rada. Owszem, zdarzają się sytuacje, które poprzez medialny przekaz urastają potem do wielkiej wojny na górze, ale są to zdarzenia sporadyczne. Na co dzień rada w zasadzie sprawnie pracuje, mnóstwo tematów zostało rozwiązanych wspólnymi siłami, ale o tym rzadko się mówi.

- Ale przyzna pan, że przeciętny mieszkaniec co raz częściej twierdzi, że od przynajmniej dwóch lat miasto trwa w stagnacji i nie widać, żeby rada miasta starała się robić coś w kierunku ożywienia naszego coraz bardziej szarego życia?

- I ponownie pozwolę sobie nie zgodzić się z tą oceną. Być może na zewnątrz taki obraz się rysuje, ale w ostatnim czasie pracowaliśmy razem z prezydentem i jego służbami nad planami przygotowawczymi do drugiego rozdania środków unijnych. Musieliśmy również zacisnąć pasa, żeby mieć potem środki na wkład własny. Przygotowane zostały liczne programy inwestycyjne.

- To w jakim kierunku powinno rozwijać się miasto?

- Trzeba połączyć wodę z ogniem i postawić na inwestycje drobne, takie jak
remonty dróg, chodników, kamienic, szkół, ale również musimy myśleć o realizacji wysokonakładowych programów. Przypomnę, że rada miasta uchwaliła plan transportowy, którego realizacja za 400 mln złotych powinna ruszyć w przyszłym roku i potrwać do 2020 roku. Inną ważną inwestycją jest program ,,KAWKA”, celem którego jest likwidacja głównie w centrum miasta ogrzewania piecowego. Koszt to ok. 70 mln zł, ale na to środki mamy zapewnione z ochrony środowiska. Do tego będziemy mieli do wydania około 200 mln złotych w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Dlatego powinniśmy cieszyć się, że w najbliższych latach będziemy mieli do dyspozycji sporo zewnętrznych środków, ale musimy mieć też swoje.

- A co udało się już zrobić panu i pańskim kolegom z klubu radnych SLD w obecnej kadencji?

- Mógłbym wymienić wiele tematów, ale ograniczę się do kilku. Przypomnę, że nie do końca racjonalnie podjęto próbę włączenia Jazz Clubu Pod Filarami w struktury Filharmonii Gorzowskiej. Opracowałem stanowisko w tej sprawie i rada w całości uznała, że nie należy tego czynić. Cieszę się, że na nasz wniosek udało się wprowadzić zapisy gwarantujące coroczne środki na działalność hospicjum w wysokości ok. 100 tysięcy złotych. Wcześniej stowarzyszenie to żyło z roku na rok w niepewności, czy otrzyma dofinansowanie z miejskiego budżetu. Teraz ma taką gwarancję, choć zdajemy sobie sprawę, że nie są to środki wystarczające. Dzięki naszym stanowczym działaniom zrealizowano przebudowę zatok parkingowych wraz z budową odwodnienia przy ul. Niemcewicza. Niedługo realizowana będzie podobna przebudowa parkingów przy ul. Dunikowskiego, a także zostanie przeprowadzony remont wraz termomodernizacją Szkoły Podstawowej nr 16. Marzy mi się, żeby remonty objęły wszystkie placówki oświatowe w mieście i wierzę, że w najbliższych latach uda się to zrobić. Razem z Marcinem Kurczyną byłem inicjatorem przywrócenia połączenia autobusowego os. Staszica ze cmentarzem. Idąc dalej, sprzeciwiliśmy się propozycji odebrania ulg na bezpłatne przejazdy liniami transportu zbiorowego MZK dla m.in. kombatantów, inwalidów czy honorowych dawców krwi. Zainicjowaliśmy wprowadzenie budżetu obywatelskiego i nadal działamy w kierunku, żeby jego wysokość doszła przynajmniej do poziomu pięciu milionów złotych rocznie. Pod koniec ubiegłego roku zgłosiłem w imieniu naszego klubu propozycję opracowania planu remontów dróg i chodników na lata 2015-2020. Ktoś może w pierwszej chwili pomyśleć, że plan to jeszcze nie gwarancja remontów. Ale proszę mi wierzyć, że jeśli chcemy porządnie wziąć się za ten temat, musimy robić to z głową, sposób przemyślany, a nie na zasadzie przypadkowości. W Gorzowie pilnych prac wymaga co najmniej 40 ulic o różnej długości. Propozycja stworzenia planu przez radę została przyjęta i teraz miejskie służby przygotowują taki harmonogram. Mam nadzieję, że w czerwcu wspólnie podyskutujemy nad jego zawartością merytoryczną.

- Większość radnych ma żal do Tadeusza Jędrzejczaka, że nie chce z nimi współpracować, a nawet porozmawiać o sprawach ważnych dla miasta. Czy pan również musi pokonywać liczne przeszkody w drodze do gabinetu gospodarza miasta?

- Ja osobiście nie narzekam na brak kontaktu. Spotykamy się stosunkowo rzadko, gdyż każdy z nas ma swoje obowiązki, ale kiedy wymaga tego sytuacja to rozmawiamy na sprawy istotne dla miasta. Jestem zwolennikiem ustalania wszelkich szczegółów podczas roboczych spotkań, a nie robienia awantur na posiedzeniu rady. Podam przykład z naszych prac nad budżetem. Jako klub radnych SLD zawsze przedstawiamy prezydentowi nasze poprawki i staramy się przekonać go do naszych racji. I znajdujemy nić porozumienia. Chociaż mogłoby być lepiej. Problemem innych klubów być może jest brak szukania tych kontaktów, a może kiedy już do nich dochodzi nie ma chęci znalezienia kompromisów. Namawiam moich kolegów z innych klubów radnych,  do których wielu z nich mam duży szacunek, by zapraszali prezydenta na swoje posiedzenia z daleka od kamer i mikrofonów. Oczywiście nie bronię tu pana Jędrzejczaka, bo w mojej ocenie przyczyna problemów zawsze tkwi po środku. Kiedy zasługuje on na krytykę, krytykujmy go. Bywają jednak i powodzenia, o których jakoś nie chce się głośno mówić.

- I trzeba chyba pochwalić nasze władze za to, że parokrotnie swoimi decyzjami zmotywowali mieszkańców do działania. Przypomnę sprawę fontanny Pauckscha, alejki przy ul. Marcinkowskiego, powstanie niedawno stowarzyszenia na rzecz rozwoju Ziemi Gorzowskiej czy uczestnictwo przy dzieleniu budżetu obywatelskiego. Popiera pan taką aktywność?

- Zacznę od budżetu obywatelskiego, bo widzę, że dzisiaj wszyscy się do niego przyznają. Prawda jest natomiast taka, że to klub radnych SLD złożył oficjalnie projekt uchwały. Szkoda tylko, że wcześniej nas nie posłuchano i nie przyjęto zapisów, które proponowaliśmy. Uniknęlibyśmy takich sytuacji jak w roku ubiegłym z głosowaniem na remont ul. Baczewskiego. Trzeba teraz szybko wyciągnąć z tego wnioski i nanieść zmiany w prawie. Już zgłosiliśmy projekt i czekamy na jego rozpatrzenie. Co do innych inicjatyw obywatelskich jestem ich zdecydowanym zwolennikiem. Proszę zwrócić uwagę, że przez lata narzekaliśmy, iż mieszkańcy nie interesują się swoją małą ojczyzną, nie przejawiają chęci działania. Skoro teraz to się zaczyna zmieniać należy temu przyklasnąć. Weźmy przykładowo wspomniane przez pana stowarzyszenie.
Akurat tak się składa, że z grona jego założycieli znam wiele osób. Mam o nich jak najlepsze zdanie i ogromny szacunek. Czas pokaże, czy tego rodzaju inicjatywa wytrzyma próbę czasu i jaki rzeczywiście cel przyświeca ich uczestnikom. Chciałbym też, żeby nasi mieszkańcy częściej wyrażali swoje opinie odnośnie konkretnych zagadnień. Tak jak w przypadku alejek przy ul. Marcinkowskiego. Zadaniem władz miasta, a więc prezydenta, jego służb i radnych jest wsłuchiwanie się w mieszkańców. I działanie na ich korzyść, a nie przeciw. Oczywiście, bywają sytuacje, że nie raz trzeba zrobić coś nawet wbrew woli większości, gdyż na przeszkodzie mogą stanąć na przykład problemy prawne czy architektoniczne. 

- I na koniec, nie brakuje panu w szeregach SLD Pawła Leszczyńskiego?

- Paweł rozstał się nie ze względu na brak porozumienia z nami, lecz nie spodobały mu się rozwiązania na szczeblu ogólnopolskim. Miał do tego prawo, my nie mieliśmy na to wpływu. Ważne, że odszedł z klasą i do dzisiaj utrzymujemy dobre kontakty, choć jest mi przykro, że tak to się wszystko potoczyło. Mam nadzieję, że jego wiedza intelektualna, naukowa, prawna jeszcze nie raz zostanie wykorzystana dla potrzeb miasta.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x