Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Na pewno wspomnienia z Gorzowa mam przyjazne

2016-08-31, Nasze rozmowy

Z Tomaszem Bajerskim, byłym żużlowcem gorzowskiej Stali, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_15940.jpg

- W 1997 roku ówczesny prezes gorzowskiego klubu Les Gondor zapłacił za pańskie przejście z Apatora Toruń 600 tysięcy złotych. To był rekord wszechczasów w polskim żużlu. Czy na 22-letnim wówczas Tomaszu Bajerskim zrobiło to wrażenie?

- Nie, dlatego, że ja nic z tego przecież nie miałem. To była kwestia rozliczenia finansowego pomiędzy klubami. Mnie interesował kontrakt indywidualny, jak i warunki sportowe, w jakim miałem się dalej rozwijać. Dzisiaj, jak już wiemy, nikt nigdy nie przebił tej 600-tysięcznej stawki i nie zanosi się na to, bo mamy zupełnie inne uwarunkowania transferowe. Teraz zawodnicy po wygaśnięciu umów są wolnymi ludźmi i mogą wybierać sobie kluby. Wtedy byliśmy się niewolnikami i kluby mogły stawiać zaporowe ceny. Skoro jednak gorzowianie zdecydowali się na zapłacenie tak wysokiej stawki, znaczyło, że jestem wartościowym zawodnikiem i ucieszyłem się z tak dużego zainteresowania.

- W Stali, która w tamtym czasie nosiła nazwę Pergo, jeździł pan przez cztery sezony. Wraca pan jeszcze pamięcią do tego okresu?

- Wracam i czynię to z dużym sentymentem. Początek miałem znakomity, klub również funkcjonował profesjonalnie, czego efektem było wicemistrzostwo Polski wywalczone w pierwszym roku moich startów w Gorzowie. Trochę gorzej to wyglądało w dwóch ostatnich latach mojego pobytu, ale to już za nami. Na pewno wspomnienia z Gorzowa mam przyjazne i nigdy nie żałowałem decyzji o przejściu do Stali, choć należała ona do tych najtrudniejszych w moim życiu sportowym.

- Który sukces wspomina pan najbardziej?

- Zdecydowanie mistrzostwo Polski par klubowych wywalczone w 1998 roku na gorzowskim torze ku radości wielu tysięcy kibiców. Zdecydowanym faworytem zawodów byli bracia Tomasz i Jacek Gollobowie, ale ja razem z Krzyśkiem Cegielskim ich zaskoczyliśmy. Jeździło nam się rewelacyjnie. Wywalczyłem komplet 18 punktów i dla mnie to jeden z największych sukcesów w całej karierze. Przypomnę, że wtedy MPPK miały dużą wartość sportową, były to prestiżowe rozgrywki, w których startowali zawsze najlepsi polscy żużlowcy. Trochę inaczej niż wygląda to dzisiaj.

- Trener Zenon Plech, który poprowadził was wtedy do mistrzostwa przyznał po latach, że źródłem sukcesu był fakt, że z braćmi Gollobami jechaliście już w pierwszym biegu i należało tak przygotować tor, żeby ich zaskoczyć.

- Rzeczywiście, wspólnie zastanawialiśmy się, jak to wszystko rozegrać. I nie chodziło tylko o przygotowanie nawierzchni pasującej nam, ale również ustawienie pary. Byłem przekonany, że będę prowadzącym, ale trener uznał, że Krzysiek mający lepsze starty pojedzie jako prowadzący. I to się sprawdziło. Krzysiek wygrywał większość startów, wywoził lekko rywali na zewnętrzną a ja przycinałem do krawężnika.

- Dlaczego dawniej takie imprezy jak MPPK, IMP, Złoty Kask były prestiżowe, a dzisiaj nie cieszą się już taką popularnością wśród zawodników, działaczy i kibiców?

- Nie wiem czym jest to spowodowane. Może dużą ilością startów w różnych rozgrywkach i ci najlepsi nie mają czasu na jeżdżenia w eliminacjach, a bez tego trudno awansować do finałowej batalii. Najwięcej w tej kwestii do zrobienia mają władze polskiego żużla. Uważam, że można zrobić naprawdę sporo, by przywrócić blask tym imprezom. Pierwszy krok poczyniono. Zawodnicy startujący w Grand Prix są zwolnieni z eliminacji do IMP i już to dało efekt w tej postaci, że w ostatnich sezonach w finale startują najlepsi. Ja bym poszedł jeszcze dalej i powiększył liczbę miejsc, także dla żużlowców z najwyższymi średnimi. Wielu z nich mówi wprost, że jazda w eliminacjach to dla nich spore koszty. Warto wziąć pomysł z rozgrywek międzynarodowych, gdzie z eliminacji do finału awansuje tylko kilku zawodników, zdecydowana większość jest nominowana. Podobnie powinno być w parach. Obecny sposób nominowania jest zły, bo mamy za dużą rozpiętość pomiędzy najlepszymi i słabszymi. To z kolei negatywnie wpływa na poziom finałowych turniejów i zainteresowanie publiczności.

- Po odejściu z Gorzowa miał pan okazję pojeździć przez sezon w Grand Prix. Z czasem było już tylko gorzej i w 2010 roku całkowicie zrezygnował pan z kariery. Nie odwrócił się pan jednak od tego sportu.

- Skorzystałem z możliwości komentowania imprez żużlowych dla TVP i jest to bardzo fajna przygoda. Przypomnę jednak, że jeżdżąc jeszcze w Gorzowie miałem kilka okazji do komentowania zawodów w innej stacji i już wtedy czułem, że odnajduję się w tej roli. Po odstawieniu motocykli mam dużo więcej czasu, do tego ekipa, z którą współpracuję przy transmisjach jest naprawdę super.

- Żużel z czasów pańskiej jazdy był nieco inny niż ten, który ocenia pan teraz na wizji. W trakcie transmisji często powraca pan do przeszłości. Dlaczego?

- Wracam wspomnieniami, żeby zwrócić uwagę oglądającym, jak na przestrzeni ostatnich 25 latach żużel się zmienia. Traktuję to bardziej jako ciekawostkę. Opowiadam przykładowo, że na danym torze kiedyś jeździło się tak a dzisiaj należy pojechać inaczej i wskazuję różnicę. A podstawową różnicą jest sprzęt. Dawniej zawodnicy dysponowali różniącym się od siebie parkiem maszynowym. Ci najlepsi mieli znakomite motocykle, ci słabsi proporcjonalnie gorsze i musieli nadrabiać umiejętną jazdą, jeżeli chcieli dorównać mistrzom. Dzisiaj ten sprzęt jest bardzo wyrównany i kiedy staje czterech zawodników pod taśmą naprawdę trudno wskazać, kto wygra. O kolejności decydują drobne niuanse w ustawieniach i błędy zawodników.

- Co się takiego zmieniło na przestrzeni tego ćwierćwiecza, że polscy żużlowcy dorównują zagranicznym, a w rywalizacji drużynowej już ich wyprzedzają?

- Sprzęt. Kiedy zaczynałem karierę, pomiędzy Polakami a żużlowcami głównie z krajów zachodnich była przepaść. Taki Anglik, Szwed czy Duńczyk siadał na motocykl, puszczał sprzęgło i tyle go widzieliśmy. Kibice psioczyli na nas, że nie możemy osiągnąć sukcesu, ale nie mieliśmy żadnych szans. Trochę Tomek Gollob zaczął ich kąsać, bo z czasem miał porównywalny sprzęt. Dopiero kiedy drzwi do zachodnich części, tunerów zostały bardziej dla nas uchylone, wszystko zaczęło się wyrównywać. I zaczęły pojawiać się sukcesy. Obecnie wszyscy, bez względu na narodowość robią silniki u tych samych tunerów i dlatego ten żużel w miarę się wyrównał. Oczywiście tunerzy również mają swoje gwiazdy, dla których robią specjalne silniki. Innym zaś sprzęt seryjny, ale to i tak ta różnica jest niewielka i można powalczyć. Dlatego uważam, że teraz tak naprawdę każdy ma szansę odnieść sukces, jeżeli jest wystarczająco utalentowany, pracowity i zdeterminowany.

- W polskim żużlu kończy się pewna epoka, gdyż kariery powoli kończą zawodnicy z pańskiego pokolenia. Z reprezentacją pożegnał się choćby Tomasz Gollob. Czy obserwując teraz nasze młode wilczki uważa pan, że są one w stanie włączyć się do walki o najwyższe trofea?

- Oczywiście, pokazują to nie tylko starty w rozgrywkach ligowych, ale w Grand Prix. Tym naszym młodym chłopakom brakuje doświadczenia, ale to normalne w ich wieku. Kiedy tą swoją energię połączą z chłodną głową będziemy mieli z nich ogromną pociechę. Przykładem było piękne zwycięstwo w Manchesterze podczas rywalizacji drużynowej.

- Czy w tym gronie widzisz Bartka Zmarzlika?

- Tak, Bartek popełnia jeszcze drobne błędy, ale szybko wyciąga wnioski. Jego problemem jest to, że chce bardzo szybko wyprzedzić rywali na torze, a w żużlu nie zawsze jest to dobra recepta. On jest młody, ambitny i już chce wygrywać. Przez to brakuje mu tego cwaniactwa, sprytu i spokoju. Nie zawsze jeszcze potrafi dobrze odczytywać warunki zmieniające się na torze, a to z kolei negatywnie wpływa na wybór pól startowych. Pamiętam Grand Prix w Warszawie, gdzie wybrał czwarte pole i była to najgorsza z możliwych decyzji. On szybko dojrzeje. Poniesie kilka przykrych porażek i sam będzie wiedział wtedy, jak reagować w danej chwili.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x