Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Gorzów jest tym miejscem, w którym żyjemy i mieszkamy

2016-09-28, Nasze rozmowy

Z Mariuszem Baturą, prezesem firmy PUP GOTECH, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_16235.jpg

- W konkursie na Lubuskiego Lidera Biznesu 2016 kierowana przez pana firma została wyróżniona w grupie średnich przedsiębiorstw. Czym dla firmy jest ta nagroda?

- W wymiarze lokalnym ma wartość prestiżową. Każdy zapewne czuje się lepiej, kiedy jest doceniony, a jego praca zostaje zauważona. Pokazuje ponadto, że firma działa profesjonalnie i ma ugruntowaną pozycję. Żeby znaleźć się w gronie laureatów tego konkursu trzeba spełniać wiele kryteriów, w tym być w dobrej kondycji finansowej. Natomiast w wymiarze marketingowym w naszym przypadku nie ma to większego znaczenia, gdyż prowadzimy specyficzną działalność, a nasze rynki zbytu znajdują się głównie za granicą.

- Obserwując rozwój gospodarczy Gorzowa czuje pan, że mamy powody do zadowolenia? 

- Jeżeli miałbym oceniać branżę metalową, w której działamy powiedziałbym, że ten rozwój idzie we właściwym kierunku. Głównie dotyczy to firm skupionych w Lubuskim Klastrze Metalowym. Praktycznie wszystkie mają styczność z eksportem, współpracują z zachodnimi partnerami, co pozwala na zbieranie doświadczenia. Szczególnie w zakresie rozwiązań organizacyjnych, technologicznych i jakości. Nie musimy wpadać w kompleksy, jak to było dawniej. Większość zakładów działa według najlepszych europejskich wzorców. Owszem, w dalszym ciągu jest wiele do poprawienia, podniesienia jakości, a przede wszystkim w zakresie unowocześniania parku maszynowego i rozwiązań technologicznych. To są jednak spore wydatki i nie każdy jeszcze na tyle rozwinął działalność, żeby był w stanie dużo inwestować. Żeby wchodzić na wyższy poziom rozwoju często potrzebna jest tu pomoc centralna. Natomiast w przypadku ogólnej oceny rozwoju gospodarczego powiedziałbym, że strzałem w dziesiątkę było rozwinięcie Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. To dzięki tej strefie dzisiaj stopień bezrobocia w regionie jest bardzo niski. Doszło do sytuacji, że większość firm bardziej narzeka na brak pracowników niż na brak nowych kontraktów.

- Jako przedsiębiorca i pracodawca co doradziłby pan władzom samorządowym miasta, żeby rozwój gospodarczy był jeszcze lepszy?

- Żeby gospodarka dobrze się rozwijała potrzebne są mądre decyzje na poziomie centralnym i lokalnym. W tym pierwszym przypadku chodzi głównie o tworzenie sprzyjającego biznesowi prawa. Natomiast lokalnie powinno działać się w trzech obszarach. Po pierwsze, należy zapewnić miejsce do powstawania firm, po drugie zadbać o kadry i po trzecie promować region w kategoriach gospodarczych. Oczywiście ważna jest również pomoc finansowa skierowana dla początkujących, w postaci choćby okresowych zwolnień czy ulg podatkowych.

- Jak to dzisiaj wygląda z pańskiego punktu widzenia?

- Biznes dawno nauczył się chodzić własnymi ścieżkami. Jeżeli nikt nie będzie przeszkadzał wszystko będzie toczyło się dobrze, ale oczywiście każda mądra pomoc pozytywnie może wpłynąć na rozwój nie tylko jednej czy drugiej firmy, ale przede wszystkim całego miasta. W tej chwili największy kłopot, o czym już wspomniałem, dotyczy braku kadr. A w takim przypadku rola władz, zarówno centralnych jak i lokalnych, jest naprawdę wskazana. Skupiając się tylko na naszym podwórku pozytywnym krokiem jest utworzenie na Akademii Gorzowskiej kierunków technicznych. Wiele zakładów czeka na absolwentów. Najtrudniejsza sytuacja jest jednak na rynku średniej kadry technicznej i podstawowej, której zwyczajnie brakuje. Pokutuje tutaj tworzona przez wiele lat zła opinia o tzw. pracowniku fizycznym. Kiedyś był on utożsamiany z siermiężną pracą, ale przecież czasy dawno się zmieniły. Dzisiaj często zamiast łopaty taki pracownik liniowy, jak ich powinno się nazywać, musi umieć obsługiwać urządzenia sterowane numerycznie. Musi mieć wiedzę o metaloznawstwie, umieć czytać rysunek techniczny. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich specjalności, ale podaję to jako przykład.

- Skoro brakuje specjalistów, wykwalifikowanych fachowców, ale i zwykłych pracowników, to co dalej?

- Trzeba posiłkować się kadrą zewnętrzną. Mówiąc konkretnie, pracownikami zagranicznymi. Głównie przyjeżdżającymi z Ukrainy.

- Firma Gotech powstała w 1990 roku w kilku garażach. Dzisiaj jest firmą na poziomie europejskim w budownictwie przemysłowym i produkcji konstrukcji stalowych. Da się w kilku słowach powiedzieć jak buduje się  coś z niczego?

- Przede wszystkim trzeba chcieć coś budować i nie można oczekiwać efektów na starcie. Prawdziwym błędem jest jak ktoś po pierwszych sukcesach zacznie konsumować profity, a nie przeznaczać je na dalszy rozwój. Jest to sprzeczne z logiką rozwoju firmy. Sukces można osiągnąć tylko w sytuacji stałego dążenia do poszukiwania nowych sfer działalności, nowych klientów. I co ważne, cały czas należy podążać za nowoczesnością, bo jakość tak naprawdę wyznaczają klienci. A jakość to nie tylko nowe technologie, nowe produkty, ale usprawnianie organizacji pracy, systemów jakości, podnoszenia poziomu kształcenia kadry w różnych kierunkach.

- Czyli, kto stoi, ten się cofa?

- Zdecydowanie tak. Każdy podmiot gospodarczy, nawet ten najmniejszy musi inwestować w rozwój, bo natychmiast wypadnie z rynku. Zmiany następują bardzo szybko, na rynek wchodzą nowe podmioty, często z ciekawymi pomysłami. Czasami mam wrażenie, że to tempo rozwojowe bywa zabójcze.

- Produkcja konstrukcji stalowych – jak pan wspomniał - kierowana jest praktycznie w całości na eksport. Co dokładnie należy rozumieć pod pojęciem konstrukcji stalowych?

- Rzeczywiście, jest to ogólne pojęcie, gdyż możemy tu mówić już o urządzeniach technologicznych, a nie tylko konstrukcjach typu podporowego. Są to absorbery, kanały spalin, zbiorniki, konstrukcje dla platform wiertniczych czy wież wiatrowych. Są to konstrukcje o najwyższym poziomie technologicznym. A jako ciekawostkę dodam, że nasza produkcja w wielu przypadkach jest korelowana z działaniami innych firm rozrzuconych po całej Europie. Przykładowo generalny wykonawca farm wiatrowych rozdziela całą inwestycję na drobne prace, które są prowadzone w kilku krajach i potem te wszystkie elementy zjeżdżają w jedno miejsce i są montowane. Przyznaję, że czujemy się mocnym ogniwem rynku europejskiego w branży konstrukcyjnej.

- Coraz mocniej też rozwijacie budowę ,,pod klucz’’ zakładów produkcyjnych. Czy ta działalność w czymkolwiek przypomina na przykład budowę bloków mieszkalnych?

- Budownictwo przemysłowe jest realizowane w innych technologiach niż to było dawniej i ciężko je porównywać do budowy mieszkań czy budownictwa indywidualnego. W gospodarce wszędzie króluje presja czasu. Kiedyś zakład budowano dwa lata, dzisiaj trzeba postawić go w 6-9 miesięcy. Celem inwestora jest produkowanie, a nie czekanie. Jeżeli chodzi o samą budowę, składa się ona z dwóch podstawowych działań. Pierwsze to postawienie konstrukcji, drugie obudowa. Konstrukcja może być stalowa albo betonowa, natomiast poszycia są kładzione z płyt warstwowych, które muszą spełniać wymogi izolacyjne, są trwałe i szybko się je montuje.  

- Elektrociepłownia Gorzów wzbogaciła się o nowy blok parowo-gazowy. Wykonawcą była znana niemiecka firma Siemens, ale wśród podwykonawców nie zabrakło kierowanej przez pana. Znaleźć się w tej grupie nie było takie proste, ponieważ wymagania wykonawcy były wysokie. Jak się w takim razie wam się udało?

- Jest to inwestycja bardzo ważna dla Gorzowa, gdyż została dedykowana potrzebom ciepłowniczym i powstała ze względu na kończącą się żywotność starych jednostek kotłowych. Siemens technologicznie jest jedną z najlepszych firm w świecie w branży energetycznej i współpraca z nią to kolejna porcja ważnego doświadczenia. Zgłosiliśmy się do przetargu w konsorcjum z Interbud-West. Dlaczego? Bo pojedynczo nasze szanse byłyby niewielkie, wspólnie stanowiliśmy większą siłę i byliśmy w stanie przedstawić najlepszą ofertę. To jest fajny przykład pokazujący, że na rynku nie zawsze trzeba konkurować, czasami powinno się współpracować. Siemens nie patrzył tylko na cenę, ale na potencjał, doświadczenie, możliwości finansowe i organizacyjne. W sumie naszym zadaniem była realizacja większości elementów budowlanych tej inwestycji.

- Macie również doświadczenie w branży energetyki jądrowej. Jak to jest z tymi elektrowniami. Bać się ich czy nie bać?

- Od kilku lat uczestniczymy w budowie jednej elektrowni jądrowej w Finlandii, gdzie nabieramy odpowiedniego doświadczenia. Muszę przyznać, że praca przy tym jest naprawdę pouczająca, szczególnie w zakresie organizacji, bezpieczeństwa i wymogów. Nie jest to łatwe, ale zdążyliśmy wiele rzeczy poznać. Czy w Polsce powinniśmy realizować budowę takich bloków? Jest to w planie, ale chyba nasze społeczeństwo nie jest na to przygotowane. Brakuje odpowiedniej edukacji i to już na poziomie szkolnym. W Finlandii, tam gdzie jesteśmy, przy elektrowni znajduje się specjalny budynek edukacyjny, do którego przyjeżdżają wycieczki szkolne. Zwiedzają taką mikro-elektrownię, poznają wszystkie procesy zachodzące jak w prawdziwej i ta wiedza jest bogatsza. Oczywiście problemy dotyczą nie tylko świadomości, ale również kosztów. Pozyskiwanie energii nuklearnej jest stosunkowo tanie, ale budowa takiej elektrowni to duży wydatek.

- Marzeniem firmy jest wejście na warszawską giełdę. Jest to realne?

- Żeby tam się znaleźć muszą zajść sprzyjające okoliczności z różnych stron. Jako firma moglibyśmy już rozpocząć starania, ale patrzymy na otoczenie makroekonomiczne i widzimy wiele znaków zapytania. Dalsza przyszłość niesie w sobie wiele gospodarczej niepewności, kiedy spojrzymy na to co się dzieje w Europie i nie tylko. Chcemy jeszcze trochę poczekać z podjęciem ostatecznej decyzji.

- Jako firma nie zapominacie o wspieraniu w różnych dziedzinach miasta, choć nie potrzebujecie promocji na rynku lokalnym. Nie szkoda na to pieniędzy?

- To prawda, że nie jest nam potrzebna klasyczna reklama czy promocja. Jeżeli gdzieś musimy się promować, to głównie poprzez działania internetowe i uczestnictwo w targach branżowych. Natomiast Gorzów jest tym miejscem, w którym żyjemy i mieszkamy. Dlatego sponsorowanie sportu czy inne działania z naszej strony mają na celu włączenie się w rytm wspólnego życia. Jako gorzowianie chcemy się chwalić na zewnątrz, że coś mamy własnego i jedną z takich dziedzin jest sport. Stąd wspomagamy żużlowców Stali oraz koszykarki AZS AJP. Czy to się komuś podoba czy nie, ale naszą marką od lat w Polsce czy Europie jest Stal Gorzów. I nie mówię tego, żeby mówić, ale wielokrotnie przekonuję się o tym w trakcie biznesowych spotkań. Przy czym nasze działania, wsparcia społecznego,  nie są skierowane tylko na Gorzów, lecz również na Gryfino, gdzie mamy zakład produkcyjny.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x