Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Zamykanie się w czterech ścianach nie jest dobrym rozwiązaniem

2017-03-08, Nasze rozmowy

Z Teresą Pruską-Kołodziej, niepełnosprawną sportsmenką, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_17753.jpg

- Minęły już prawie cztery lata od realizacji projektu ,,Równość i Godność’’, którego najważniejszym punktem była pani wyprawa na wózku inwalidzkim dookoła Polski i prezentacja potrzeb osób niepełnosprawnych. Czy coś z tamtej listy postulatów doczekało się pozytywnego załatwienia?

- Kilkanaście tysięcy podpisów pod tymi postulatami zawieźliśmy do Sejmu. Do dziś nie ma żadnej reakcji. Jak kiedyś nic nie znaczyliśmy dla władz, tak pozostało do tej pory. Nie zauważają nas, nie liczą się z nami, a przecież przyjdzie dzień, że wielu z nich będzie potrzebowało pomocy. Zapewne wtedy zorientują się, że mogli coś wcześniej uczynić dla niepełnosprawnych, z czego mogliby również korzystać na starość. Niejeden z nich będzie potrzebował balkonika, wózka inwalidzkiego, czy kul i ciekawe, jak sobie poradzi, chodząc po krzywych chodnikach, wysokich krawężnikach, pokonując zbyt strome wjazdy po schodach, korzystając z nieprzystosowanych wind. I nie ma tu znaczenia, kto rządzi. Żadna władza nie interesuje się grupą niepełnosprawnych i seniorów. A jest nas coraz więcej, bo społeczeństwo się starzeje. Osoby wiekowe mają problemy z poruszaniem się, przez co muszą korzystać z różnych urządzeń pomocniczych. Dotyczyć to będzie również tych, którzy dzisiaj są zdrowi i decydują o losach niepełnosprawnych.

- Przecież wszędzie słyszymy o ułatwieniach architektonicznych wprowadzanych w nowo budowanych obiektach czy w trakcie prowadzonych remontów. Może oczekiwania niepełnosprawnych są wygórowane?

- To niech pan pójdzie i zobaczy nową toaletę, która została postawiona na Rynku Wełnianym. To jest jakiś dramat. Drzwi tam naprawdę ciężko się otwierają. Do tego źle zostały umiejscowione przyciski, a w środku toaleta jest zamontowana za nisko, brakuje dostępu do umywalki i jest za mało miejsca. Niepełnosprawny na wózku nie załatwi swoich potrzeb. A poza tym panuje tam brud. Albo zajrzyjmy do Urzędu Wojewódzkiego. Był tam ostatnio remont. Pomyślano nawet o niepełnosprawnych i zamontowano szerokie drzwi do toalety. Zapomniano jednak, że trzeba najpierw dojechać do nich na wózku. Po drodze znajduje się wąski korytarzyk, gdzie nie można skręcić większym wózkiem. Zapewne jako formę miary wzięto najmniejszy wózek. Kłopot tkwi w tym, że nie jesteśmy pytani, co potrzebujemy, jakie rozwiązania są dla nas najkorzystniejsze. Wiele rzeczy jest robionych dla nas, bez nas. Niektóre można naprawić bardzo szybko. Jeszcze niedawno po przeciwnej stronie Urzędu Miasta nie było zjazdu. Radny Grzesiu Musiałowicz, który bardzo nam pomaga, jest taką naszą wisienką na torcie, razem z nami brał udział w wyszukiwaniu barier architektonicznych osobiście siadając na wózek inwalidzki. Próbował pokonać to, co dla nas na co dzień jest trudne do pokonania. Sprawę wysokiego krawężnika naprzeciwko magistratu załatwił w ciągu trzech tygodni. Czyli jak się chce, to można. Wciąż jest wiele do zrobienia. Gorzów dla nas niepełnosprawnych jest gąszczem barier architektonicznych. Można by tu wiele wymieniać.

- Seniorzy mają swoją radę, sportowcy swoją, niebawem być może zostanie powołana młodzieżowa rada miasta. Może niepełnosprawni także powinni mieć własną reprezentację, która mogłaby współpracować z prezydentem?

- Kiedyś, wiele lat temu, mieliśmy pełnomocnika do spraw osób niepełnosprawnych przy prezydencie Gorzowa. Pełnomocnik bardzo nam pomagał i byliśmy bardzo zadowoleni z jego działalności. Dziś, niestety, nie ma takiej osoby. Półtora roku temu gościłam u siebie w domu pana prezydenta Jacka Wójcickiego. Przemiły człowiek. Był bardzo zaskoczony, że taki pełnomocnik był, a teraz już nie funkcjonuje. Przedstawiłam mu główne problemy, z którymi borykają się niepełnosprawni w Gorzowie. Wysłuchał i zapowiedział, że głęboko nad każdym moim zdaniem się zastanowi.

- I co?

- Nic, cierpliwie czekam. Wierzę, że kiedyś się odezwie. Może powróci do pomysłu powołania pełnomocnika, bo działało to bardzo dobrze i nie było powodów, żeby likwidować to stanowisko.

- Trzeba przyznać, że prezydent jednak stara się zrobić coś dla najsłabszych. Świadczą o tym choćby remonty mieszkań komunalnych i socjalnych.

- Jest to oczywiście działanie, z którego wszyscy się cieszymy. Kłopot w tym, że brakuje mieszkań dla niepełnosprawnych na parterach. Mam młodszą koleżankę, bardzo schorowaną,  ale i niezwykle ambitną. Pokonała samą siebie. Ma wyższe wykształcenie, znalazła pracę. Kłopot w tym, że mieszkając na pierwszym piętrze z rodzicami nie miała możliwości wychodzenia z domu, ponieważ winda nie zjeżdżała na sam dół a do pokonania było dziesięć bardzo stromych schodów. Wynajęła więc mieszkanie, gdzie jest przystosowany podjazd na wózki inwalidzkie. Za mieszkanie dużo płaci, co przy jej skromnych zarobkach nie jest czynnikiem rozwojowym. Nie może dostać mieszkania od miasta, choć spełnia wszystkie warunki. Dzisiaj pierwszeństwo mają więźniowie wychodzący na wolność, bezdomni, ludzie z uzależnieniami, a nie ambitni niepełnosprawni, którzy często naprawdę mogliby żyć bardziej aktywnie, jeżeli otrzymaliby pomoc na starcie. To nie jest oczywiście przytyk w stronę naszych władz, bo takie jest prawo. I nie chodzi też o rozdawnictwo. Czasami wystarczy zwykła zamiana mieszkania w postaci przeniesienia niepełnosprawnych na parter.

- Dlaczego, pani zdaniem, ludzie przy władzy nie chcą patrzeć w przyszłość?

- Jeżeli ktoś nie ma w najbliższym otoczeniu osoby niepełnosprawnej, dla niego ten problem nie istnieje, nie dotyczy i przez to nie widzi potrzeby zmian. Przez to ma bardzo wąskie pole widzenia w przyszłość. A przecież, wychodząc z domu nie jesteśmy w stanie przewidzieć czy wrócimy cali i zdrowi.

- Wracając do wyprawy z 2013 roku, nie czuję pani żalu, że cały wysiłek poszedł na marne?

- Nie, nie  poszedł na marne. To była wspaniała przygoda, która przyniosła sporo satysfakcji. Proszę pamiętać, że w trakcie wyprawy odbyliśmy mnóstwo spotkań z prezydentami, burmistrzami i wójtami miast, a także z niepełnosprawnymi. Na tych spotkaniach poruszano liczne sprawy, które potem były załatwiane w danych gminach. Mało tego, dzięki naszej obecności wielu niepełnosprawnych otworzyło się na świat. Zrozumiało, że zamykanie się w czterech ścianach nie jest dobrym rozwiązaniem. Nabrali pewności siebie, a dzięki zdobytej wiedzy ich rodzinne życie zmieniło się na lepsze.

- Dlatego myśli pani o ponownej wyprawie, ale teraz dookoła Europy?

- Jestem zainteresowana warunkami życia osób niepełnosprawnych w innych krajach Europy oraz sposobami niesienia im wszelakiej pomocy. Ponadto ideą wyjazdu pod hasłem ,,Nie ograniczajmy słabszych od siebie’’ jest to, żeby zachęcać wszystkich ludzi do udzielania pomocy osobom słabszym i mniej zaradnym życiowo. Niekiedy nie musi to być znacząca pomoc. Wystarczy drobna, symboliczna, ale dająca drugiej osobie siłę. Nawet krótka rozmowa potrafi wiele zdziałać. Mam nadzieję, że w każdym kraju, w którym zagościmy zdołamy zaprezentować swoje przesłanie. Nie każdy o tym wie, że przed wyprawą dookoła Polski stan mego zdrowia był bardzo zły. Nie mogłam siedzieć na wózku z powodu odleżyn, miałam problemy z sercem, słabym krążeniem krwi. Jednak dzięki kuracji z użyciem formuły Tody mój stan zdrowia w ciągu siedmiu lat znacznie się poprawił. I nabrałam motywacji do pomagania innym, stąd zrodził się pomysł na tamtą wyprawę, a teraz i na tą. Chcę przekonywać wszystkich, żeby byli bardziej odważni, chcieli pójść do przodu. Ogranicza nas tylko własna głowa, umysł, niekoniecznie brak aktywności.

- Nie wyobrażam sobie, żebyście mieli przejechać Europę na wózkach.

- To zaskoczę pana. Wymyśliłam sobie, że najlepszym pojazdem będzie motocykl. Jeszcze zobaczymy, ile osób miałoby uczestniczyć w tej wyprawie, ale myślę, że optymalny układ to byłyby trzy pary. Ze mną pojechaliby Boguś Nowak i Martyn Sybley z Anglii. Wiadomo, że takie motocykle muszą być pod każdym względem dopasowane do potrzeb osoby niepełnosprawnej, czyli najlepsze byłyby trajki. Z drugiej strony za kierownicą muszą zasiąść profesjonalni motocykliści. Do tego potrzebny będzie bus wiozący nasze wózki, namioty i bagaże. Przed nami sporo pracy.

- Kiedy pojawi się szansa na taki wyjazd?

- Trudno obecnie przewidzieć, ponieważ w naszym przypadku tysiące prostych dla ludzi spraw staje się naprawdę trudnych do przeskoczenia i zrealizowania w przewidywalnym czasie.

- Jako była sportsmenka uważa pani, że gorzowscy niepełnosprawni sportowcy są właściwie doceniani przez lokalne środowisko?

- Na pewno należy docenić ostatnio wprowadzony regulamin przyznawania nagród wszystkim, którzy osiągają dobre wyniki i sławią nasze miasto na arenach ogólnopolskich oraz międzynarodowych. Nie należy jednak na tym poprzestawać. W naszym regionie jest mnóstwo zdolnych sportowców na dorobku, sporo młodych ludzi o różnych schorzeniach też ma ochotę spróbować swoich sił w różnych dyscyplinach. Nawet w takich szachach, które mocno się u nas rozwinęły. I warto o nich pamiętać, dawać im szansę startu z innymi. Chodzi o to, żeby nie promować tylko wąskiej grupy, tej najlepszej. Myślę, że jednym z poważniejszych problemów jest ciągły niedobór obiektów sportowych w naszym mieście.

- Niedługo ma być stadion lekkoatletyczny. Czy rozwiąże to część problemów?

- Zapewne w dużej części tak. To jest bardzo dobra wiadomość i oby tylko udało się ten stadion wyremontować. Pamiętajmy jednak, że sport to nie tylko lekkoatletyka. To również choćby pływanie. Dlatego popieram inicjatywę budowy jeszcze jednej pływalni. Gorzów jej potrzebuje.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x