Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

Naprawdę nie ma tutaj chwili do stracenia

2018-01-03, Nasze rozmowy

Rozmowa z Elżbietą Rafalską - ministrem rodziny, pracy i polityki społecznej

medium_news_header_20550.jpg

- Jak w minionym roku wyglądał Gorzów z warszawskiej perspektywy, bo jednak częściej przebywała pani w stolicy niż w rodzinnym mieście?

- Nieźle, Gorzów często pojawiał się jako beneficjent rządowych środków finansowych, co jest dobrą informacją, ponieważ potrafi wykorzystać daną im szansę. Szansę, którą otrzymały wszystkie średniej wielkości, ale i również mniejsze miasta, gdyż obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości wycofał się z prowadzenia aglomeracyjnej polityki poprzedników. Postawił na zrównoważony rozwój, dokładniej – jak mówi premier Mateusz Morawiecki – strategię odpowiedzialnego rozwoju. Gorzów sięga przede wszystkim po środki inwestycyjne, kierowane głównie na modernizację i remonty dróg czy odbudowę taboru komunikacyjnego. Cieszę się, że nasze miasto korzysta też z mniejszych projektów i programów infrastrukturalnych oraz społecznych.

- Nic, tylko się cieszyć?

- Nie do końca, bo są też widoczne minusy. Jednym z nich jest, jak na razie, słaba zdolność wykorzystywania tych środków. Przyznaję, że mam określone obawy. Kiedy wpadam do Gorzowa i otwieram fora kipiące złością, że czegoś tam nie zrobiono, nie wyremontowano w określonym czasie, nie zdołano rozstrzygnąć przetargu, zacząć remontu, to martwię się czy wszystko zmierza w dobrym kierunku. Cały czas jestem jednak dobrej myśli, bo nie wykorzystanie obecnej szansy byłoby nie tylko zwykłą nieporadnością, ale wręcz samobójstwem.

- Rozmawia pani o tych sprawach z prezydentem miasta?

- Prezydent Jacek Wójcicki ma świadomość, jak trudno zdobywa się zewnętrzne środki finansowe na rozwój. Wie doskonale, że jest to tylko pierwszy z szeregów kroków. Kolejne to realizacja danej inwestycji i potem odpowiednie rozliczenie każdego projektu w wymaganym terminie. Oczywiście każdy rozumie obiektywne trudności, choćby ze znalezieniem dobrych wykonawców. Z drugiej strony, jeżeli wiele samorządów potrafi sobie radzić z tymi kłopotami to chciałabym, żeby Gorzów również dobrze sobie z tym radził.

- Nie martwi się pani o terminowe powstanie hali sportowej w Gorzowie, na którą, przy dużym pani zaangażowaniu, udało się pozyskać z Ministerstwa Sportu i Turystyki połowę środków na budowę?

- Tak, obawiam się o budowę hali, bo historycznie jest to obiekt, o którym w Gorzowie zawsze było głośno, a nigdy nie powstał. Pamiętamy te piękne wizualizacje zawsze prezentowane przy okazji kolejnych wyborów. Ba, często stanowiły one kampanijną siłę nośną kandydatów. Jak to się kończyło, nie trzeba nikomu przypominać. W mojej ocenie hala jest już tak długo wyczekiwana przez gorzowian, że naprawdę nie ma tutaj chwili do stracenia. Wierzę, że wszystko przebiegnie bez większych komplikacji.

- Gdyby jednak nastąpił poślizg, to czy nie stracimy dofinansowania?

- Nie sądzę. Obiekt jest wpisany na listę strategicznych inwestycji dla polskiego sportu i nie ma zagrożenia utraty współfinansowania, ale ważne, żeby samorząd się zmobilizował i jak najszybciej przygotował pełną dokumentację, a potem znalazł dobrego wykonawcę. Jeżeli to się nie uda, to mieszkańcy zapewne ocenią poczynania obecnej władzy miasta przy najbliższych wyborach.

- Prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora mówi wprost, że przesuwanie w czasie budowy hali nie pozwala mu realizować planu budowy silnej drużyny piłki ręcznej.

- Świetnie go rozumiem. Gorzów jako miasto sportu zdecydowanie za długo czeka na obiekt z prawdziwego zdarzenia. Przypomnijmy sobie, jak Zielona Góra, do której lubimy się porównywać, szybko wybudowała piękną, a przede wszystkim funkcjonalną halę. Nie widzę żadnego powodu, dla którego mamy im pod tym względem ustępować. Powiem więcej, Gorzów ma silniejsze środowisko sportowe zbudowane przez dziesiątki lat na bazie Akademii Wychowania Fizycznego.

- Jak ocenia pani 2017 rok z punktu widzenia ministra odpowiedzialnego za jeden z trudniejszych resortów w polskim rządzie?

- Cieszę się, że w kolejnym roku pokazaliśmy społeczeństwu, że można konsekwentnie realizować program wyborczy. Nasz program nie był żadnym wabikiem, przygotowanym jedynie na potrzeby kampanii wyborczej. Miniony rok był czasem kolejnych ważnych zmian i działań zmierzających do dalszej przebudowy kraju. To był przede wszystkim rok wzrostu gospodarczego, natomiast w polityce społecznej był to bardzo dobry rok dla rynku pracy. Był to rok pracownika, nie pracodawcy. Przed dwoma laty mieliśmy półtoramilionowe bezrobocie, teraz jest ono na poziomie niewielu ponad miliona.

- Które działania rządu ocenia pani jako te rozwijające politykę społeczną?

- Jako rząd wprowadziliśmy nową jakość płacy, podnosząc wyraźnie minimalne wynagrodzenie oraz minimalną stawkę godzinową. I te działania wcale nie wpłynęły negatywnie na rynek pracy, jak niektórzy prognozowali. Wystarczy spojrzeć na wskaźniki. Mamy wzrost zatrudnienia we wszystkich grupach wiekowych, w tym wśród najmłodszych, co jest bardzo ważne i optymistyczne. Podobnie jest w grupie niepełnosprawnych, gdzie mamy zmniejszające się regionalne zróżnicowanie bezrobocia. Cieszyć się możemy też z wyższego wzrostu wynagrodzeń, jaki był zakładany we wskaźnikach makroekonomicznych. Kiedy sięgniemy po dane zauważymy również spadają liczbę osób pracujących na czas określony.

- W minionym roku nastąpiło przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego.  Z jakim spotkało się to w praktyce  odzewem?

-  Przywrócenie wieku emerytalnego było bardzo ważne dla setek tysięcy Polaków. I nie chodziło tu tylko o skrócenie tego wieku, ale o inne aspekty.  Przypomnę, że reforma weszła w życie 1 października, dlatego na pierwsze dokładniejsze podsumowanie musimy jeszcze poczekać. Choć już teraz można zwrócić uwagę, że tylko 40 procent składanych wniosków dotyczy osób czynnych zawodowo. Pozostali to najczęściej renciści, którzy po osiągnięciu wieku chcą przejść na emeryturę, gdzie otrzymają wyższe świadczenia. W innym przypadku musieliby czekać kolejne lata, w przypadku kobiet byłoby to aż pięć lat. W grupie składających wnioski są również bezrobotni oraz ci, którzy w ostatnim roku nie mieli tytułu ubezpieczeniowego. Niektórzy korzystali z pomocy społecznej, teraz nie będą już musieli tego czynić. Są ponadto osoby pobierające dotychczas niewielkie świadczenia przedemerytalne, teraz otrzymają już normalną emeryturę. Przypomnę jeszcze, że w przypadku kobiet skrócił się czas minimalnego stażu, żeby móc otrzymać minimalną emeryturę. Jest to ponownie 20 a nie 22 lata. Dla wielu kobiet te dwa lata mają istotne znaczenie. 1 marca 2017 roku podnieśliśmy minimalną emeryturę do kwoty tysiąca złotych brutto, co stanowiło wzrost o 117 złotych. Nigdy wcześniej żaden rząd nie zdecydował się na tak wyraźną podwyżkę. Na pewno możemy być zadowoleni, że samo wprowadzenie reformy odbyło się płynnie, niemal wzorowo. Przy tej okazji nastąpił wyraźny przełom w relacjach pomiędzy klientami i urzędnikami Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jak wiadomo, instytucja ta pełni rolę usługową i musi umieć się otworzyć dla klienta. I właśnie to czyni.

- Zapewne ,,oczkiem w głowie’’ dla pani cały czas jest ,,Program 500+’’. Jak widzi pani funkcjonowanie tego programu po pierwszym pełnym roku jego działania?  

- Po efektach ich poznacie, chciałoby się powiedzieć. Kiedy zaczynaliśmy wdrażać ten program w życie w kwietniu 2016 roku niemal wszyscy zastanawiali się, na co głównie będą wydawane pieniądze. Nie brakowało różnych opinii, ale to już jest za nami. Dzisiaj, po 20 miesiącach, nie musimy już dywagować, lecz możemy oprzeć się na twardych danych. Najważniejszym plusem programu okazało się to, że ubóstwo wśród polskich dzieci i młodzieży zmalało najszybciej spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Wiemy, że rodziny dobrze wydają pieniądze. Głównie na podniesienie poziomu życia oraz rozwój edukacji dzieci. Wiemy także, że sporo tych pieniędzy jest przeznaczanych na rekreację, wyjazdy oraz… oszczędności. Skala niewłaściwego wydawania środków jest niewielka, można nawet powiedzieć, że marginalna. Oczywiście, decyzje o tym, czy środki są wydawane prawidłowo czy nie, podejmują samorządy i w tej kwestii są samodzielne.  

- Jednym z założeń wprowadzonego programu był wzrost urodzeń dzieci. Czy już znamy dane w tym zakresie?

- Posiłkujemy się danymi Głównego Urzędu Statystycznego i nie ma tu żadnych wątpliwości, iż poziom urodzeń zaczyna wzrastać. Za dziesięć miesięcy 2017 roku tych urodzeń było 341 tysięcy, do końca roku ta liczba być może doszła do 400 tysięcy. Niedługo dowiemy się, jak spłyną wszystkie dane. Akurat w województwie lubuskim ten wzrost nie jest w pełni satysfakcjonujący, bo wynosi 4,4 procent w skali roku. Dodam jeszcze, że dzięki realizacji tego programu odnotowujemy wyraźny wzrost konsumpcji, bo to również ma istotny wpływ na rozwój gospodarczy kraju.

- Ile pieniędzy dotychczas trafiło do naszego województwa w ramach ,,Programu 500+’’?

- W 2017 roku była to kwota prawie 600 milionów złotych, zaś od chwili uruchomienia programu 1 kwietnia 2016 roku łącznie wypłaciliśmy lubuskim rodzinom ponad miliard złotych. Te pieniądze w zdecydowanej większości pozostały w naszym regionie, zasilając w dużej części rozwój gospodarki. Wcześniej tych pieniędzy nie było. O tym również warto pamiętać.

- Czyli był to wyjątkowo pracowity dla pani minister rok?

- Wspomnę dosłownie jednym zdaniem o wielu innych ważnych programach społecznych jak choćby ,,Maluch plus’’, ,,Senior plus’’, działaniach w ramach rozszerzenia aktywności na rzecz osób niepełnosprawnych. Kolejny program kompleksowego wsparcia dla rodzin nosi nazwę ,,Za życiem’’ i obejmuje swoimi działaniami rzeczywistą i pełną pomoc w celu integracji społecznej i zawodowej osób niepełnosprawnych oraz pomoc dla rodzin. Zresztą w ramach tych programów do województwa lubuskiego już trafiło wiele milionów złotych. Tych pieniędzy może być jeszcze więcej, ale dużo zależy od aktywności samorządów, bo gros środków jest rozdysponowywanych w ramach konkursów. I należy być nie tylko aktywnym na tym polu, ale przygotowywać dobre wnioski. Trzeba również pamiętać o przyszłości, bo środki rządowe są przyznawane w dużej wysokości na budowę i modernizację, ale potem należy już z samorządowych środków utrzymywać infrastrukturę.

Tak, to były bardzo intensywnie przepracowane 12 miesięcy. Chcę za to podziękować wszystkim moim współpracownikom z ministerstwa oraz rządu, ale też służbom w urzędach wojewódzkich, jak i samym wojewodom. Dziękuję również samorządom lokalnym, bo nie mam powodów do narzekań.

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x