Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Czasami wolą płacić nawet kary umowne

2019-07-31, Nasze rozmowy

Z Marcinem Kurczyną, radcą prawnym oraz przewodniczącym klubu radnych Gorzów Plus, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_25395.jpg

- Wierzy pan, że w grudniu uda się odprawić pasterkę w katedrze?

- Nie wiem, czy jest to kwestia wiary, a na pewno nie jest to inwestycja, na którą wpływ ma miasto. Ze swojej strony uczyniliśmy wszystko, żeby pomóc finansowo w odremontowaniu budowli. Już kilka miesięcy po pożarze rada miasta przyjęła uchwałę, na bazie której przekazano środki na prace remontowe i teraz - jak wszyscy - czekamy, że deklaracje o zakończeniu głównych prac zakończą się do końca roku.

- Dlaczego w Gorzowie wszystkie remonty, zarówno te prowadzone przez miasto jak i zewnętrzne jednostki, muszą być prowadzone z opóźnieniem?Może błąd tkwi przy konstruowaniu umów?

- Pytanie, co mielibyśmy w nich zmienić, żeby realizacja inwestycji przebiegała bez zakłóceń?

- Może należy bardziej urealniać terminy wykonywania inwestycji?

- Myśli pan, że to coś zmieni? Celem wyznaczenia konkretnej daty zakończenia danych prac jest zdyscyplinowanie wykonawcy. Przecież termin jest ustalany przez obie strony i podpisujący umowę wykonawca jest w pełni świadomy, ile ma czasu na zrealizowanie umowy. Jestem przekonany, że jak zaczniemy wydłużać terminy, to i tak nie unikniemy kłopotów. Problem tkwi w czym innym, o czym mówimy od kilku lat. Brakuje na rynku wykonawców. Zamówień jest dużo, gdyż znaleźliśmy się w okresie wydatkowania największych środków unijnych w historii kraju. Jest jeszcze jeden problem.

-  Jaki?

- Obecnie większość inwestycji dotyczy dróg, które nie były otwierane praktycznie od czasów powojennych. I co rusz wyskakują nam niespodzianki, głównie archeologiczne, przez co występują także opóźnienia w prowadzeniu prac budowlanych. Oczywiście nie usprawiedliwia to niektórych wykonawców, bo są tacy, którzy kombinują, jak wydłużyć czas prac. Realizują oni kilka inwestycji jednocześnie i przerzucają pracowników i sprzęt pomiędzy różne budowy. Czasami wolą płacić nawet kary umowne, bo zysk z innego miejsca jest dużo wyższy niż kara.

- Gorzowskie tramwaje jeżdżą po mieście od 120 lat. Niedługo ruszy nowy tabor po nowiutkich torach. Są jednak gorzowianie, którzy pytają wprost, czy nie powinniśmy stawiać na inne środki komunikacji miejskiej, choćby autobusy elektryczne?

- Jako miasto zdecydowaliśmy się na inwestycję w rozwój sieci tramwajowej i już powinniśmy się tego trzymać. Tu nie chodzi nawet o symbol, bo Gorzów zawsze kojarzył się z tramwajami, ale o to, że ten rodzaj transportu daje dużo plusów. Po pierwsze, jest to komunikacja ekologiczna. Po drugie ekonomiczna, ponieważ tramwaje są bardziej pojemne i po trzecie nie utrudniają ruchu samochodowego, gdyż jeżdżą po torowiskach. Czasami przecinają się oczywiście z pasami samochodowymi, ale w przypadku autobusów te utrudnienia są zdecydowanie większe. Pamiętajmy, że z każdym rokiem rośnie nam liczba pojazdów i musimy robić wszystko, żeby minimalizować korki, bo inaczej w ogóle nie przejedziemy przez miasto. Nie sądzę, żebyśmy mieli nagle przemodelować cały schemat komunikacji miejskiej i postawić na nowy rodzaj transportu. System mieszany jest optymalny i tego należy się trzymać.

- Autobusy elektryczne też są ekologiczne?

- Z miejskich środków nie jesteśmy w stanie zbudować nowej sieci dla tego rodzaju transportu. Na to musiałyby pójść ogromne pieniądze, nie tylko na zakup pojazdów, ale budowę stacji doładowania. Plan transportowy i wymiana torowisk oraz zakup tramwajów w Gorzowie jest realizowany ze środków Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Zielona Góra dostała także wielkie pieniądze na modernizację i oni postawili na transport autobusów elektrycznych.

- Bez nowych linii, skierowanych na największe osiedla ten projekt transportowy nie będzie jednak optymalny?

- Oczywiście, że konsekwencją inwestowania teraz w infrastrukturę tramwajową i w nowy tabor powinno być budowanie z czasem kolejnych tras.

- Dlaczego, pana zdaniem, nie udało się sprzedać choćby jednej działki inwestycyjnej przy ul. Dobrej, skoro ten teren jest podobno bardzo atrakcyjny?

- Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. Myślę, że przyczyn było kilka, z których główne to zbyt krótki czas poświęcony promocji oraz fakt, iż urlopowy okres nie jest optymalny do podejmowania ważnych decyzji z punktu widzenia przedsiębiorców. Inną sprawą jest, że adresatami tego przetargu byli mali i średni przedsiębiorcy, bo tylko oni mogli być. Wiem, że przejawiali zainteresowanie, ale zapewne potrzebują więcej czasu na analizy. Jestem przekonany, że przy kolejnym przetargu, jeszcze w tym roku, chętnych na kupno tych działek nie zabraknie. Teren przy ulicy Dobrej jest pod wieloma względami bardzo ciekawy i wart zainwestowania.

- Ale jak będziemy mieli problem ze sprzedażą małych działek, to co się stanie, kiedy w niedalekiej przyszłości na sprzedaż pójdą tereny po Instytucie Hodowli Roślin w Małyszynie?

- Ja bym nie łączył tych dwóch elementów. W przypadku dużych inwestorów ich pozyskiwanie nie polega na ogłoszeniu przetargu w biuletynie i w dwóch gazetach. Takie przetargi przygotowuje się dużo wcześniej, zainteresowani pozyskaniem terenu muszą posiadać pełną wiedzę na wszystkie interesujący ich sprawy.

- Gorzów jest przygotowany na ponadnormatywne opady deszczu, które coraz częściej nawiedzają nasze miasto?

- Z tymi opadami ciągle mamy jakieś problemy, a wszystko zaczęło się chyba od zapadania ronda przy ulicy Wyszyńskiego, które zostało wyremontowane, ale ponadnormatywne opady deszczu wykazały liczne błędy budowlane. To oczywiście trochę tak żartem, ale już na poważnie głównym problemem jest to, że wszystkie opady schodzą do Kłodawki i ona ma coraz większe kłopoty z przyjęciem dużej ilości wody spadającej w krótkim czasie. Miasto realizuje projekt odbierania wód deszczowych poprzez budowę zbiorników retencyjnych. Jeden powstaje w Parku Słowiańskim, potem będę realizowane kolejne inwestycje. Ponadto  trwa przebudowa sieci kanalizacyjnej, a także deszczowej przy prowadzeniu robót modernizacyjnych głównych arterii drogowych w mieście. Chodzi o to, żeby przy dużych opadach wszystkie wody nie spływały od razu do Kłodawki, a część zatrzymywała się w zbiornikach i potem powoli spływała do gorzowskich rzek.

- Podobno dużym problemem są zanieczyszczone studzienki, które nie mogą odebrać wody przy większych opadach?

- To jest jeden z problemów, zgoda, ale powiedziałbym, że mniejszy. Dostrzegamy go jednak, trwa przebudowa tej sieci. Powtórzę jednak, że głównym problemem jest brak zbiorników retencyjnych. Jeżeli będziemy mieli gdzie zmagazynować nadmiar wody, to i ze studzienek nie będzie ona wybijała w takich ilościach jak obecnie. Zawsze gdzieś jedna czy druga studzienka się zapcha i zaleje kawałek ulicy, ale liczę, że będą to już sporadyczne sytuacje.

- W mieście mają pojawić się nowe stojaki, ale o stacji rowerowej nic nie słychać. Czy powinna być wypożyczalnia rowerów?

- Jestem przekonany, że jak tylko zakończymy remonty głównych ulic, przy których pojawią się kolejne trasy rowerowe, to będą i stacje rowerowe. Nie po to mocno inwestujemy w ścieżki rowerowe, zachęcamy gorzowian do przesiadania się na jednoślady, żeby nie stworzyć im warunków do łatwego i taniego korzystania z rowerów.

- Czyli jest szansa, że prezydent Jacek Wójcicki da się przekonać do tej inicjatywy?

- Liczę, że tak, gdyż bardzo dużo jest głosów w tej sprawie, które płyną do prezydenta, ale i do radnych.

- Nie obawia się pan, że nie wszyscy mogą wiedzieć do czego służą rowery, skoro potrafią niszczyć ledwo co oddawane inwestycje i to głównie te społeczne, z których w dużej masie korzystają mieszkańcy?

- Nie możemy poddawać się wandalom. Inaczej musielibyśmy zrezygnować z wszystkich projektów oraz inicjatyw i siedzieć w mało przyjaznym mieście. Nie możemy również zakładać, że robiąc każdą kolejną nową rzecz zostanie ona zaraz zniszczona. Trzeba wspólnie przeciwstawiać się takim zachowaniom, ale i pomagać odpowiedzialnym za porządek służbom w wyłapywaniu wandali. W wielu miastach działają takie wypożyczalnie i mają się dobrze.

- A hulajnogi elektryczne byłyby dobrym pomysłem?

- W tym przypadku mocno by się zastanowił. Ostatnio byłem kilka razy w Warszawie i jak obserwowałem ludzi poruszających się tymi hulajnogami, to większość z nich stwarzała naprawdę zagrożenie dla pieszych. Do tego ciągle trąbią, jeżdżą chwilami bardzo szybko i mnie ten środek transportu nie przekonuje. Gorzów jest zresztą na tyle kameralnym i niewielkim w stosunku do Warszawy miastem, że jazda rowerem to zdrowsza i bezpieczniejsza alternatywa dla hulajnogi elektrycznej.

- Z jednej strony miasto wspiera cudzoziemców, z drugiej strony słyszymy o niechęci wobec  czy agresji wobec Ukraińców’’. Czy w Gorzowie jesteśmy otwarci na obcokrajowców?

- Musimy być otwarci na obcokrajowców i uważam, że jesteśmy. Potrzebujemy osoby spoza Polski, gdyż taka jest choćby konieczność zawodowa. Potrzebujemy rąk do pracy i pod wieloma względami najlepszą nacją są Ukraińcy. Oczywiście bzdurą jest mówienie, że zabierają oni Polakom pracę. Oni są zatrudniani tam, gdzie de facto pracowników nie ma, a swoim zatrudnieniem podnoszą nam Produkt Krajowy Brutto. Jeżeli w Gorzowie chcemy dalej inwestować w gospodarkę, a przez to podnosić poziom życia naszego społeczeństwa, potrzebne są nowe firmy i nowi pracownicy. Każdy inwestor zanim przyjdzie z pieniędzmi, najpierw pyta, czy może liczyć na wykwalifikowaną kadrę pracowniczą. Natomiast w każdej społeczności zdarzają się przypadki chuligaństwa i nieprawidłowego zachowania.

- Czyli dobrze, że miasto wspiera obcokrajowców swoimi działaniami?

- Oczywiście, przecież mnóstwo Ukraińców przyjeżdża do Gorzowa lub pobliskich miejscowości, nie znając na początku języka polskiego. Do tego tacy ludzie są zagubieni i każda, nawet najdrobniejsza pomoc jest dla nich przydatna.

- Porozmawiajmy jeszcze o kulturze i sporcie. Pana zdaniem gorzowska kultura ma się dobrze?

- Siłą gorzowskiej kultury jest bogata oferta proponowana mieszkańcom a także wszystkim odwiedzającym Gorzów w postaci wielu imprez, koncertów, występów artystycznych oraz innych wydarzeń. Praktycznie wszystkie instytucje, poczynając od filharmonii, poprzez teatr, muzea, a kończąc na MOS-ie czy MCK oferują profesjonalną ofertę praktycznie dla każdego. Mamy także stale rozwijające się imprezy cykliczne, ciekawe koncerty. To wszystko zasługa ludzi, którzy działają w tym środowisku, są bardzo zaangażowani i tworzą program kulturalny z myślą głównie o mieszkańcach i ich upodobaniach. To dobry kierunek, zwłaszcza że promocja wydarzeń jest widoczna i każdy chcący wie, z czego może skorzystać.

- A z czym, w odniesieniu do kultury, najczęściej zgłaszają się do pana, jako radnego, mieszkańcy Gorzowa?

-  W przypadku kultury w trakcie wielu spotkań i rozmów otrzymuję wiele ciekawych sugestii i pomysłów co do propozycji kogo warto zaprosić, jakie wydarzenia zrealizować. Ze względów finansowych nie wszystkie pomysły można zrealizować.

- Jednym z problemów sportowych z kolei jest odwlekana budowa stadionu lekkoatletycznego. Niedawno usłyszeliśmy, że Ministerstwo Sportu i Turystyki przeznaczy na ten cel 5 milionów złotych. Całość ma kosztować jednak przynajmniej 12-13 milionów. Znajdą się w budżecie miejskim środki na sfinansowanie tej inwestycji?

- Musimy je znaleźć, ale powinniśmy jeszcze postarać się pozyskać środki z budżetu wojewódzkiego, gdyż ta inwestycja ma charakter regionalny, a nie jedynie lokalny. Natomiast uważam, że dalsze dyskutowanie o potrzebie budowy tego stadionu mija się z celem. Tu nie ma odwrotu. Trzeba wziąć się do pracy i zamknąć jak najszybciej temat.

- Miastu potrzebna jest nowa hala i nowy stadion lekkoatletyczny?

- Oba obiekty są potrzebne. Moglibyśmy dyskutować, co do wielkości hali, ale takie pojawiły się wymagania w sytuacji, kiedy aplikowaliśmy o środki do Ministerstwa Sportu i Turystyki. Dla rozwoju sportów drużynowych hala jest niezbędna, ważne będzie jednak umiejętne korzystanie z tego obiektu dla potrzeb rozwoju sportu młodzieżowego. Wszystkie obiekty sportowe muszą być wykorzystywane przez dzieci i młodzież, bo inaczej nie ma sensu ich budowanie. W przypadku stadionu lekkoatletycznego nie zgadzam się z wypowiedziami, że mamy kilku lekkoatletów i budowanie dla nich bieżni mija się z celem. Nic z tych rzeczy. Będzie stadion, będzie zapewne łatwiej zachęcić młodzież do uprawiania sportu, a to że nawet u nas pojawiają się talenty pokazuje przykład Natalii Kaczmarek, która niedawno zdobyła dwa złote medale na młodzieżowych mistrzostwach Europy, choć już nie reprezentuje gorzowskiego klubu. Gorzów ma być też centrum dla sportu dla niepełnosprawnych.

- A co z piłkarskim obiektem, o budowie czy modernizacji którego mówi się przynajmniej od 25 lat?

- Tutaj sprawa jest jasna. Trzeba to zrobić, ale nie możemy zajmować się wszystkim naraz, bo jednak budżet nie jest z gumy. Cieszę się, że budując stadion lekkoatletyczny zachowamy pełnowymiarowe boisko piłkarskie, bo ze względu na duże zainteresowanie grą w piłkę tych boisk potrzebujemy. Co do stadionu przy ul. Olimpijskiej, to każda kolejna porządna trybuna, to koszt przynajmniej dziesięciu milionów złotych. Oznacza to, że warto zająć się modernizacją na zasadzie ,,trybuna po trybunie’’, rozkładając całość na kilka lat. Każdy medal ma jednak dwie strony i ważny jest również poziom sportowy. Kiedy będziemy chcieli zająć się remontem, możemy napotkać się na pytania typu, dla kogo budujemy nowoczesny stadion? Jedno z drugim musi się wiązać i stąd zapewniam, że radni będą zachęcać prezydenta do modernizacji obiektu, ale środowisko sportowe niech pracuje nad podniesieniem poziomu sportowego.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x