2025-10-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
To coś, to przedstawiona koncepcja zmian na Starym Rynku, która ma uwypuklić spuściznę PRL i sprawić, że centrum stanie się ponurym bunkrem.
Nie bardzo rozumiem, a właściwie zupełnie nie rozumiem, po co tykać stare, z lat 50. budynki – z cegły, żeby nie było, które przeszły ćwierć wieku temu całkiem udany lifting i zmieniać je w ponure, bliskie architektury brut blokowisko. Bo ktoś lubi coś takiego?
Właśnie o tym jest mocno rozkręcona dyskusja w mediach społecznościowych. I jest w tym 90 procent głosów na nie i tylko z 10 procent może na tak. Wszyscy, co na nie, piszą jasno, że miejsca na takie coś w centrum zwyczajnie nie ma. Jeśli już rewitalizować, to w odniesieniu do zachowanego budynku dzisiejszej proboszczówki przy Obotryckiej, dawnego zajazdu – stacji dyliżansu, a nie w odniesieniu do antywzoru, jakim stała się Przemysłówka, lokalny paskud roku. I to powinien być jeden, ostateczny argument.
Zwolennicy bajają, że to piękny, minimalistyczny i pasujący do… nie bardzo wiadomo, czego, projekt. Spójny i generalnie na już do realizacji.
Wszyscy zapominają jednak o dwóch rzeczach – trwa obecnie rewitalizacja bloków na północnej pierzei – one nie mają tak fantazyjnych nakładek, jak te po południowej, ale są zadbane i właśnie w dużej części remontowane. Pasują do wzoru. I raczej nie znajdzie się nikt, kto będzie chciał za jakiś czas płacić za kolejny remont. I to jest ten drugi aspekt. Kasa – jak miasto przekona wspólnoty do tego, żeby wyłożyły pieniądze na coś, co jest w ich mniemaniu paskudne i niepotrzebne? Czym nakłoni ludzi do podjęcia wysiłku finansowego, a wysiłek bardzo duży to jest i wiedzą o tym wszyscy, którzy we wspólnotach mieszkają.
Ktoś na forum napisał – fajnie się produkuje różnego rodzaju wizuale, projekty i inne za miejską kasę. Tyle tylko, że za tym nic nie idzie. Bo nawet magistrat przestał gadać o remoncie Schodów Donikąd, jak się naród dowiedział, że światła propozycja sygnowana milionem nazwisk ma kosztować circa 33 mln złotych.
A kiedyś to było ładne miasto i fajni ludzie w nim mieszkali…
Renata Ochwat
To coś, to przedstawiona koncepcja zmian na Starym Rynku, która ma uwypuklić spuściznę PRL i sprawić, że centrum stanie się ponurym bunkrem.