2025-10-07, Nasze rozmowy
Z Beatą Patrycją Klary-Stachowiak, poetką, animatorką życia literackiego, rozmawia Renata Ochwat
- Przeprowadziłaś kolejny festiwal literacki dedykowany tym razem Antoniem Słonimskiemu. Jak poszła impreza?
- Muszę powiedzieć, że tym razem była bardzo duża frekwencja. Byliśmy zdziwieni, bo nasze środowisko, gorzowskie, literackie nie jest zbyt duże i jednak nie jest łatwo zapełnić wolne miejsca. A tu na każdej imprezie było po 50 osób, więc to po prostu coś niesamowitego.
- Gratulacje zatem, zwłaszcza że przecież twórczość Słonimskiego obecnie nie jest wcale taka popularna.
- Zdecydowanie nie jest popularna. Nie ma już jej w szkole, a więc licealiści nie znają tej postaci. Dlatego też jest to ewenement. Ale, jak się okazuje, ludzie Słonimskiego czytają, bo znają go z dawnych kabaretów. Pamiętają jego błyskotliwe teksty. Podobnie jest z jego felietonami. Bo był to bardzo błyskotliwy człowiek i naprawdę świetny obserwator, także w sytuacji politycznej, która go w latach 50-60. XX wieku gnębiła. Był przecież prześladowany przez ówczesną władzę.
- Festiwal za nami, ale zakładam, że nie spoczywasz na laurach.
- Nie, zdecydowanie nie. Już zresztą zaprosiłam na następny Hop-Festiwal, bo tak się impreza nazywa, Jacka Hugo Badera. Zgodził się, będzie naszym gościem. Będzie ze swoją nową książką o tym, jak w jego reporterskim oku wygląda wojna w Ukrainie. Jeszcze nie do końca wiem, jak komu festiwal będzie dedykowany, czekamy jeszcze, ponieważ Sejm ma przyjąć uchwałę o tym, żeby to był rok na przykład Józefa Czapskiego. I to byłoby idealne, bo Czapski to malarz i pisarz, niesamowity żołnierz odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Chciałabym bardzo, aby festiwal był właśnie jego imienia.
- Ale zanim będzie Czapski Fest 2026, bo to za rok dokładnie, to jeszcze po drodze jest parę innych rzeczy, które zamierzasz tutaj zrobić.
- Tak, najnowsza inicjatywa, która urodziła się dopiero parę dni temu, to jest współpraca z młodzieżą. Otóż otwieramy klub czytającej młodzieży w wieku 15-18 lat. Dlatego, że wtedy czyta się podobne książki, a na przykład 14-latkowie czytają troszeczkę inną literaturę. Klub będzie polegał na tym, że już we wtorek, 21 października o godzinie 18.00 zaczynamy spotkanie, na które może przyjść każdy. Spotykamy się i rozmawiamy o literaturze. Opowiadamy sobie o tym, co czytamy, co nam się podoba, co lubimy. Czy to jest w ogóle coś związane ze światem lektur szkolnych? Na pewno nie, więc my też lektur szkolnych raczej nie będziemy dotykać. Będą nagrody. Będzie można sobie wylosować książki. Współpracujemy z Księgarnią Daniel, która ufunduje książkę. Ja też mam książki różnych źródeł, więc będą przynajmniej trzy książki do rozlosowania na każdym z spotkań.
- Tylko jedno spotkanie?
- To będzie pilotażowe spotkanie, zapowiedź tego, co będziemy robili jeszcze w listopadzie i grudniu, I zobaczymy, czy będzie młodzież, która będzie chciała siedzieć sobie przy kawce, herbatce, ciasteczku i gadać o książkach.
- Myślisz, że znajdą się chętni?
- Tak, ponieważ sam pomysł powstał jakby na konkretne zamówienie. Ja wiem, że są ludzie, takie 15-latki, które są zainteresowane czymś takim. Okazało się bowiem, że taka nastolatka nie może nigdzie w Gorzowie znaleźć miejsca, w którym ona mogłaby porozmawiać o swoich lekturach. O tym, co czyta, o tym, co lubi w książkach. Dlatego my mówimy - proszę bardzo.
- Co takiego się dzieje, że nagle ludzie znowu zaczynają chcieć rozmawiać o książkach?
- Myślę, że to jest zmęczenie światem wirtualnym. Zauważ, że już nawet słuchawki, które noszą młodzi, to nie takie małe wtykowe, ale te wielkie, tradycyjne, podobnie jest z innymi rzeczami. Myślę, że tu gdzieś się odradza chęć spotykania, bo jednak sama tylko wymiana na czatach nie daje tej interakcji, bliskości, spotkania, czegoś fajnego. Dlatego liczę na młodych. Zrobimy dużą reklamę tego spotkania. Poza tym zostają literackie wtorki w Klubie Jedynka.
- A jak ktoś przyjdzie i powie, że chce porozmawiać o Muminkach?
- Dlaczego nie? Muminki są fantastyczne.
- No dobrze, ale jeśli przyjdzie taka 18-letnia czytelniczka i powie, że ona chce o Małej Mi, to potraktujesz ją poważnie?
- Oczywiście. Czytelnictwo to nie jest jakiś zamknięty teren i trzeba trzymać się jakiegoś przedziału wiekowego. Ja do dzisiaj czasami czytam sobie opowieść o Lampo, psie, który jeździł koleją i cały czas na tej lekturze płaczę, chociaż czytałam ją w pierwszej klasie szkoły podstawowej. To jest magia i moc literatury.
- I ostatnie pytanie, czy ty uważasz, że należałoby zrewidować jednak kanon lektur?
- Zdecydowanie trzeba by było, ponieważ wiemy, że młodzi nastawiają się dzisiaj troszeczkę na inny typ opowieści. Bardzo szybko dojrzewają i w związku z tym w wieku 15 lat czytają opowieści o swoich problemach, o swoich miłościach, ale też w konwencji nie takiej zwykłej. Bardzo dużo tutaj wchodzi fantasy. Gdzieś pojawia się horror, gdzieś jest mocny kryminał i tego chcą, a jednak no lektury, jak wiemy, zamknęły troszeczkę tę młodzież w przeszłości. Lekturom brak otwarcia na współczesność.
- Zatem życzymy sobie rewizji. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Z Beatą Patrycją Klary-Stachowiak, poetką, animatorką życia literackiego, rozmawia Renata Ochwat