2015-05-27 09:56:40, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,
Wynik wyborów prezydenckich był jednak zaskoczeniem. Zaskoczony jest Bronisław Komorowski rozpoczynający udział w kampanii od ponad sześćdziesięcioprocentowego poparcia, zaskoczeni są politycy PO, którzy udają, że z przegranym kandydatem nie mieli nic wspólnego, wrażenie zaskoczonego swym sukcesem sprawia nawet sam prezydent – elekt i jego obóz polityczny. Natomiast elektorat ma to generalnie gdzieś, czego symbolem może być dziewczyna częstowana kawą przez Andrzeja Dudę przed stacją metra, która poinformowała go, że właśnie kupiła bilety do Londynu.
Znamienne jednak jest i to, że w poniedziałkowy ranek byłem witany przez swoich telefonicznych rozmówców słowami, że znaleźliśmy się w nowej Polsce. Czy na pewno?
Sądzę, że wątpię. Słowa te potwierdzają tylko powszechnie odczuwany nastrój oczekiwania na zmiany w Polsce, nastrój który przyniósł taki, a nie inny rezultat wyborów. Obawiam się jednak, że te oczekiwania znacznej części społeczeństwa nie zostaną zaspokojone. Skończy się jak zwykle na wymianie składu Kancelarii Prezydenta na swoich, podobne ruchy zostaną wykonane w radzie radiofonii i innych instytucjach, na które wpływ ma głowa państwa. Jeżeli moje przewidywania się potwierdzą będzie to oznaczało, że nasi politycy nic nie zrozumieli z ostatnich wyborów, a także z przebiegu wyborów samorządowych i do europarlamentu. Choć publicznie opowiadają o tym, że wyniki tych wyborów traktują, jako poważne ostrzeżenie, jako swoistą żółtą kartkę dla siebie i sposobu uprawiania polityki, to jednak nie pojęli, że jest to już nie żółta, a czerwona kartka, czyli tym państwu już dziękujemy.
Najwyraźniej widać to u polityków Platformy, u których jak w soczewce skupiły się wszystkie cechy ludzi zmęczonych sprawowaniem władzy, członków partii pozbawionej ideowości, stanowiących wspólnotę ludzi połączonych jedynie siecią różnego rodzaju interesów. Obrazowo i bardzo trafnie opisał to senator Cimoszewicz, który powiedział o nich, jako o cynicznych konsumentach grillowanych ośmiorniczek, których ludzie mają najzwyczajniej dosyć.
Mam wrażenie graniczące z pewnością, że PO znajduje się na równi pochyłej, jako żywo przypominającej sytuację prezydenta Komorowskiego po pierwszej turze wyborów.
Partia otrzymała mocny cios, jeszcze nie nokautujący, zaczyna gorączkowo poszukiwać jakichś marketingowych szacher macher w rodzaju nagłego referendum o JOWach, czy prób zmian przepisów emerytalnych, mimo że jest już pozamiatane i klęska wydaje się być nieuchronna. Nieuniknione napięcia wewnętrzne w partii wynikające z przetargów o jak najlepszą pozycję na listach wyborczych będą dodatkowo wzmacniane doniesieniami o tym, że trzeba będzie się posunąć i zrobić miejsce dla polityków w rodzaju Ryszarda Kalisza, czy Andrzeja Rozenka. A luksus zwyciężania z szóstej pozycji już przeszedł do historii i to już se ne vrati. Będzie, więc exodus niezadowolonych, znowu PSL będzie tratwą ratunkową dla różnych uciekinierów, pojawią się nowe byty partyjne, pierwszy już w najbliższą niedzielę.
To wszystko będzie stanowiło jeszcze jedno potwierdzenie tego, jak koślawą i nieudaczną demokrację stworzyliśmy w naszej ojczyźnie.
Zamiast demokracji mamy partiokrację, w której partie zamieniły się w biura pośrednictwa pracy dla najbardziej zasłużonych i członków ich rodzin, w prawdziwą agencję turystyczną, dzięki której różni posłowie i posłanki, szefowie urzędów samorządowych i państwowych podróżują sobie po świecie za pieniądze podatnika. Temu wszystkiemu towarzyszy zadufanie i arogancja przejawiająca się w przekonaniu, że nam się należy, bo etos styropianowy, bo komunistyczne więzienia i internowania, więc najwyższy czas by mieć coś z tego. Gdzie idee, gdzie poczucie społecznej służby? Objawili się nowi właściciele Najjaśniejszej, pozbawieni empatii, nie rozumiejący przyczyn i istoty kolejnej wielkiej emigracji w historii naszego narodu, szukających przyczyn buntu i niezadowolenia w tym, że im się w życiu nie powiodło.
Zapomnieli niestety o tym, że dla osiągnięcia życiowego sukcesu przez przeciętnego Kowalskiego władza musi mu stworzyć ku temu odpowiednie warunki. Władza nie ma na to czasu pogrążona w rozważaniach o kamieni kupie, walorach intelektualnych wicepremiera, o ruskiej budce przy ambasadzie i temu podobnych frapujących problemach.
Do jesiennych wyborach będziemy świadkami wielu bardzo interesujących wydarzeń, nie będzie wakacyjnego spokoju, owej przysłowiowej ciszy przed wyborczą burzą.
Zachęcam do bacznej obserwacji i wyciągania wniosków.