2016-01-11 11:56:09, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,
Niedawno, w tym miejscu oświadczyłem, że jeżeli tylko w naszym mieście zostanie zorganizowana manifestacja, najogólniej mówiąc, w obronie demokracji, to na pewno wezmę w niej udział. Nie musiałem długo czekać, bo szybko objawiła się grupka zapaleńców, którzy pod szyldem KOD-u, czyli Komitetu Obrony Demokracji, potrafili zwołać tych, którym nie podoba się to, co się dzieje w naszej ojczyźnie. W ten sposób Gorzów dołączył do elitarnego klubu miast polskich, w których jego mieszkańcy wyrażają swoją niezgodę na zawłaszczanie państwa przez jedno ugrupowanie polityczne, dokonywane przy tym, w stylu niezbyt eleganckim. Ten eufemizm, autorstwa jednego z czołowych przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy, absolutnie nie oddaje tego co się dzieje obecnie w Polsce, to znaczy nie szanowanie standardów parlamentarnych, łamanie Konstytucji, budowanie czegoś co jest określane mianem demokratury.
Jak wielu Polakom, działania te bardzo mi się nie podobają i obawiam się, że zapowiada to jeszcze o wiele gorsze rzeczy, które mogą nas spotkać. Przed wyborami, gdy wyniki sondaży zapowiadały zwycięstwo PIS, jeden z moich kolegów opowiadał anegdotkę, o tym, że jako mieszkaniec jednego z wyższych pięter w gorzowskim bloku ma przygotowaną do użycia drabinkę linową, za pomocą której ewakuuje się z mieszkania, gdy stosowne służby przyjdą go odwiedzić o 6.00 rano. Gdy to opowiadał, śmialiśmy się traktując to jako niezły dowcip. Okazuje się, że może stać się on najczarniejszą prawdą. Polska po raz kolejny staje się pośmiewiskiem Europy, pariasem nie za bardzo pasującym do Unii. A przecież członkostwo w europejskiej wspólnocie jest dla nas źródłem uzasadnionej dumy i niewątpliwych korzyści. Pamiętam, że zdarzyło mi się w dniu jednoczenia Niemiec przejeżdżać granicę niemiecko-duńską, jeszcze z paszportem i całą tą kołomyją celną. Była taka sytuacja, gdy z wysłużonego Trabanta czy Wartburga wytoczył się lekko zanietrzeźwiony NRD-owiec z butelką piwa w ręku i wykrzyczał z dumą "jestem Europejczykiem". Zazdrościłem mu tej satysfakcji, bo my Polacy, jeszcze wówczas ciągle pozostawaliśmy obywatelami drugiej kategorii. Dziś jesteśmy także pełnoprawnymi Europejczykami, ale za to dla niektórych poważna część Polaków stała się obywatelami gorszego sortu. To mocno boli, a dzielenie Polaków na lepszych i gorszych jest najzwyczajniej obrzydliwe. Czy czekają nas zatem jeszcze getta ławkowe, czy możliwe staną się pogromy, różne kryształowe noce, coś w rodzaju ustaw norymberskich? Obserwując sytuację w Polsce mamy prawo spodziewać się najgorszego.
Manifestacja na gorzowskim rynku w sobotnie popołudnie pokazała, że obywateli zatroskanych o przyszłość Polski jest wcale niemało. W Gorzowie zgromadziło się ich, mimo zimna przynajmniej kilkuset. W dzisiejszych czasach to całkiem sporo, bo przecież zebranie było całkowicie spontaniczne i dobrowolne. Oczywiście, można się czepiać różnych rzeczy, a to kiepskiego nagłośnienia, nie najwyższej klasy mówców, rażących wielu lansowania się polityków, którzy nie omieszkali skorzystać z okazji by dorwać się do mikrofonu. Było za to poczucie wspólnoty, wyraźnie odczuwalna życzliwość, nawet wobec tych, którzy na obrzeżach manifestacji próbowali szydzić z demonstrantów. Było coś jeszcze, czego obecnie rządzący powinni obawiać się najbardziej. Był dobry i celny dowcip znajdujący się na naprędce przygotowanych transparentach i plakatach, a przecież powszechnie wiadomo, że śmieszność jest śmiertelną bronią dla każdej władzy. Skandując rozmaite hasła i podskakując myślałem i o tym, że Polska to jednak dziwny kraj. W sobotę manifestanci głośno krzyczeli hasło "wolne media". Przypomniałem sobie, że przecież kilka dni wcześniej posłowie PiS po uchwaleniu tzw. małej ustawy medialnej świętowali ten fakt okrzykiem identycznej treści. Z tego wynika, że niby wszystkim nam chodzi o to samo. Problem jest jednak zupełnie fundamentalnej natury, bo rozumienie pojęcia wolne media jest w tym przypadku absolutnie różne. Po sobotniej demonstracji mam przekonanie, że jesteśmy na początku długiej drogi w obronie demokracji i że takie właśnie obywatelskie zachowania są właściwie jedyną metodą mogącą powstrzymać rządzących przed popełnieniem kolejnych szaleństw. Mam też nadzieję, że organizatorzy sobotniej manifestacji nie spoczną na laurach i doprowadzą do sytuacji, iż tego rodzaju zgromadzenia staną się gorzowską, stałą tradycją.