Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2025

O odpowiedzialności za słowo

2016-02-05 15:10:22, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Należę do ludzi, którzy potrafią docenić wysiłki innych, by ich wypowiedzi, czy to na piśmie, czy też, pardon za wyrażenie, oralne, wyrażały nie tylko to, co autor chciał powiedzieć, ale też były piękne w swym wyrazie i jasności. Oczywiście te oceny nie ograniczają się tylko do pisarzy, czy ludzi nauki, ale także do polityków. Do historii przeszło wiele znakomitych powiedzeń wodzów i przywódców, od "kości zostały rzucone" do choćby sławnych słów Churchilla o tym, że "to nie jest koniec. To nie jest nawet początek końca. Ale to jest, być może, koniec początku". Przy innej okazji ten sam Churchill zapowiadał: "będziemy walczyć na plażach, będziemy walczyć na lądowiskach, będziemy walczyć na wzgórzach, nigdy się nie poddamy". Jak bardzo te słowa się różnią od deklaracji innego, bardziej współczesnego nam polityka, który obiecywał swym rodakom "będziemy moczyć i topić bandytów w kiblu". Gdy porównamy te dwie wypowiedzi dla każdego staje się oczywiste, dlaczego Churchill jest laureatem literackiej nagrody Nobla, a Putin nawet o tym nie może pomarzyć. Ale i jemu czasem zdarzają się perełki, jak choćby ta mówiąca o tym, że "w niektórych regionach Rosji cennik łapówek uwzględnia stopień inflacji".

W Polsce ostatnich lat nie brakowało twórców bon motów, niewątpliwym mistrzem w tym względzie pozostaje Lech Wałęsa, którego wiele powiedzonek przeszło nie tylko do historii, ale i do powszechnego użycia. "Nie chcę, ale muszem", "wojna na górze", "jestem za, a nawet przeciw" i wiele, wiele innych wałęsowskich wypowiedzi to nie tylko celne określenia rzeczywistości, ale i dowcip, i błysk geniuszu. Pewnie, że na tym tle bardziej blado, wyglądają na przykład bon moty Leszka Milera, z których zapamiętano głównie ten, w którym mówi on po czym poznaje się prawdziwego mężczyznę. Dziś specjalistą od powiedzeń, które stają się przedmiotem uczonych analiz i interpretacji staje się Jarosław Kaczyński. Niestety jego słowa zbyt często zawierają ładunek negatywnych emocji, co sprawia, że i tak gorąca temperatura publicznego dyskursu jeszcze bardziej się podnosi. Wskazywanie miejsca, gdzie kiedyś stało ZOMO, a my tam gdzie wtedy; ustalenie, że wśród nas są obywatele drugiego sortu, a demonstrujący w obronie konstytucji to komuniści i złodzieje na pewno nie służy narodowemu porozumieniu. Jego słowa są tym boleśniej raniące, że wypowiadane są w pełnej świadomości ich znaczenia i wagi, co odróżnia je od zwykłych lapsusów. Najczęściej zdarzają się one przy wypowiedziach a vista, kiedy to politycy mówią "z głowy", czyli jak chcą niektórzy z niczego. Do historii przeszło zapewnienie, że "nikt nas nie przekona, że białe jest białe, a czarne czarne". Z drugiej strony można te słowa potraktować jak tak zwaną freudowską pomyłką. Czasem się zdarza, że polityk coś po prostu palnie, tak jak kiedyś premier Cimoszewicz, który dla powodzian miał radę, że trzeba się było ubezpieczyć, przez co jego formacja polityczna przegrała kolejne wybory. Z najnowszych dokonań polskich polityków na szczególne "uznanie" zasługuje cenna wskazówka pani Beaty (swoją drogą coś dużo tych Beat w szeregach PiS) Mazurek, rzeczniczki klubu parlamentarnego PiS, która dla matek samotnie wychowujących dzieci miała radę by się postarały o kolejne, to wówczas się "załapią" (określenie pani rzecznik) na ten słynny już zasiłek(?), dodatek(?), prokreacyjną zachętę(?) w wysokości 500 zł. Słowa te nie przystoją nie tylko politykowi pierwszej gildii, ale po prostu żadna kobieta nie powinna się wypowiadać w sposób świadczący o skrajnym braku empatii.

Niestety do grona osób publicznych chlapiących bez opamiętania jęzorem dołączył niedawno powołany na to stanowisko Wojewoda Lubuski, który bez żadnych faktycznych podstaw oznajmił o incydentach z udziałem uchodźców przebywających na terenie sąsiednich Niemiec, a którzy po nielegalnym przekroczeniu granicy "są hałaśliwi i zaczepni w stosunku do mieszkańców". Słowa te, jak się można było spodziewać odbiły się szerokim echem w całej Polsce i co było nietrudno przewidzieć podgrzało i tak niechętne nastroje w stosunku do uchodźców. O dziwo, za tę wypowiedź Wojewoda, jak donosi lokalna gazeta, został pochwalony przez przedstawiciela Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zastanawiam się jak można opowiadać takie dyrdymały w tak delikatnej materii, jaką jest kwestia uchodźców, bez żadnych podstaw i informacji stosownych służb.

Okoliczność ta zdaje się potwierdzać funkcjonujące nawet w tym środowisku politycznym, z którego wywodzi się obecny wojewoda, że nie jest on wybitnym orłem intelektu i kompetencji, a o jego nominacji zdecydowały okoliczności, o których powszechnie się mówi, nie mające nic wspólnego z merytoryką. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x