Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2025

Powrót syna marnotrawnego

2016-02-13 14:19:02, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Są ludzie, którzy nieustannie przyciągają uwagę mediów, a co za tym najczęściej idzie, także szerokiej PT publiczności. Nie inaczej jest w przypadku Tadeusza Jędrzejczaka. Nie może to dziwić, w końcu chodzi o człowieka, który przez ponad 16 lat sprawował funkcję prezydenta miasta. Czy się komuś podoba, czy nie, stał się niewątpliwie postacią historyczną dla naszego miasta, a jego decyzje w sposób oczywisty wpłynęły w znaczący sposób na ogromne przeobrażenie Gorzowa.

Od ponad roku Tadeusz Jędrzejczak przestał kierować miastem, znalazł się na marginesie życia społeczno-politycznego, bo tak przecież należy traktować rolę radnego w sejmiku lubuskim. Widać, że ta rola nie zaspokaja jego ambicji i nie umożliwia pełnego wykorzystania jego możliwości i doświadczenia.

Stąd jego, czasem wręcz rozpaczliwe wysiłki, mające na celu powrót do pierwszej ligi politycznej, jeżeli nie miasta, to województwa. Piszę rozpaczliwe, bo w jego działaniach zbyt często trudno dopatrzeć się większego sensu i logiki. Czyżby był to skutek potężnego zongu, jaki otrzymał od Jacka Wójcickiego w wyborach prezydenckich? Bo zachowuje się jak bokser po knockdawnie machając na oślep rękawicami, nie potrafiąc znaleźć drogi do bezpiecznego narożnika. Od chwili klęski wyborczej spowodowanej między innymi fatalną kampanią Tadeusz Jędrzejczak popełnia błąd za błędem.  Mimo wygłaszanych wcześniej deklaracji o tym, że etap działalności w polityce krajowej został już przez niego definitywnie zakończony nastąpił start w wyborach do senatu. Kierował się prawdopodobnie przekonaniem o tym, że jego osoba może przyciągnąć wyborców, co wynikało zapewne ze wspomnień dawnych sukcesów wyborczych, kiedy to zostawał prezydentem miasta już po pierwszej turze, co udało mu się dokonać bodaj trzykrotnie. Tyle, że to było kiedyś i sympatia wyborców stopniała jak niedzisiejsze śniegi. Dlatego doszło do kompromitacji, bo tak trzeba ocenić wynik wyborczy Tadeusza Jędrzejczaka, który przegrał nie tylko z głównym konkurentem, czyli Władysławem Komarnickim, ale także z politycznymi debiutantami i outsiderami. Ostatnie miejsce w wyborach to także wynik startu w tych wyborach pod szyldem PSL. Ta decyzja zasmuciła tych wszystkich, którzy Tadeusza Jędrzejczaka kojarzyli zawsze z partią polskiej lewicy, nawet wtedy, gdy zrezygnował on z członkostwa w SLD. Wkrótce potem Tadeusz Jędrzejczak opuścił klub SLD w sejmiku, co w połączeniu z poprzednimi decyzjami mogłoby być odczytane, jako definitywne zerwanie wszelkich związków z tą partią. Co prawda niektórzy przy tej okazji spekulowali, że tym, którzy wystąpili z SLD-owskiego klubu chodziło przede wszystkim o zapewnienie sobie atrakcyjniejszych posad w zarządzie województwa, a nie o kwestie ideowe i programowe.  Ponieważ jednak nic z tego nie wynikło mamy kolejny nie do końca zrozumiały w tej sytuacji krok - wniosek Tadeusza Jędrzejczaka o przyjęcie do SLD. O ile ten wniosek byłby w pełni zrozumiały jeszcze kilkanaście miesięcy temu, np. po zdobyciu mandatu radnego sejmiku, to teraz w świetle opisanych przeze mnie działań trudno go zaakceptować. Przypomina mi to trochę Leszka Millera, który w swych wysiłkach o powrót do parlamentu nie powstydził się mariażu z Samoobroną, co oznacza hołdowanie zasadzie, że cel uświęca środki. A gdzie zasady, gdzie idee?

Mam dla Tadeusza Jędrzejczaka wiele sympatii, jako człowieka, jednak coraz mniej zrozumienia dla niego, jako polityka. W życiu każdego człowieka przychodzi taka chwila, gdy kończy się jakiś okres, gdy zamykają się określone możliwości, czyli to, co określa się powiedzeniem, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki (w swoim osobistym przypadku mówię, że nie wchodzi się dwa razy do tego samego basenu). Zbyt często niektórym marzy się powrót do dawnych funkcji premiera, ministra, czy prezydenta, zapominając, że owe przysłowiowe pięć minut w ich życiu dawno się skończyło.

Im wcześniej Tadeusz Jędrzejczak przyjmie to do wiadomości, tym lepiej dla niego.

Może już przyszedł czas na pisania memuarów? Niech z bogactwa wiedzy i doświadczeń Tadeusza Jędrzejczaka skorzystają nie tylko studenci AWF. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x