2016-03-06 12:00:03, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,
Zdrowie pomału wraca, jeszcze co prawda nie jest fantastycznie, bo połamane żebra muszą się zrosnąć, ale niewątpliwie idzie ku lepszemu. W czasie, gdy mnie tu nie było działo się wiele, jest więc sporo spraw i wydarzeń wymagających opisu, bądź komentarza.
Najbardziej bulwersuje fakt zniszczenia niedawno odsłoniętego pomnika Zenona Bauera, który nie potrafił się oprzeć działaniom złodziei dybiących na tych kilkadziesiąt kilogramów mosiądzu, bo tyle ważył odlew głowy zasłużonego Gorzowianina. Właściwie trudno czuć się tym wydarzeniem zaskoczonym, było przecież sporo wcześniejszych sygnałów mówiących o tym, że nie brakuje w naszym mieście ludzi, dla których nie ma żadnej świętości. Nieustannie ginąca fajerka Szymona Giętego, czy motor Edwarda Jancarza ciągle pozbawiany linki sprzęgłowej, powinny stanowić przestrogę dla nas wszystkich, że w Gorzowie dzieje się coś złego, co wymaga natychmiastowej reakcji władz i stosownych organów. Pospolite kradzieże i akty wandalizmu przyjmowaliśmy wszyscy jak coś naturalnego i nieuniknionego. Policja sprawy szybko umarzała z powodu niewykrycia sprawców, mecenas Synowiec z przyjaciółmi znowu sięgali do kieszeni w poszukiwaniu kasy na naprawienie szkody, pojawiała się nowa fajerka, czy też linka i tak dookoła Wojtek. Znowu była okazja do tego by zaśpiewać "Polacy (Gorzowianie) nic się nie stało", zamiast zrobić coś, co by mogło uchronić nas wszystkich przed takimi incydentami. Przecież można by było niewielkim kosztem doświetlić miejsca gdzie stoją gorzowskie pomniki, zainstalować kamery miejskiego monitoringu, zintensyfikować patrole policyjne by zademonstrować chęć uchronienia naszego wspólnego dobra przed działaniami miejscowych bezmózgów i zwyczajnych złodziei. Wygląda jednak na to, że w naszym mieście nikomu, a zwłaszcza władzy nie przeszkadzają ohydne mazaje na świeżo odnowionych elewacjach, bezmyślne niszczenie efektownych fotogramów przy Jazzclubie Pod Filarami, z których słusznie tak dumny był Boguś Dziekański, dewastowanie przystanków miejskiej komunikacji, czy standardowe już przewracanie koszy na śmieci w szaleństwie piątkowej nocy.
Jest mi bardzo smutno, że przyszło mi żyć w mieście, w którym coraz powszechniejsza jest zgoda na bylejakość, regułą staje się zamykanie się w azylu własnych domów i mieszkań na zasadzie moja chata z kraja, mieście, które swoim mieszkańcom nie zapewnia poczucia elementarnego bezpieczeństwa, gdzie przepisy prawa i społeczne normy nie są ani przestrzegane, ani egzekwowane
Kilka miesięcy temu pisałem tutaj o ludziach, którym się chce, mając na myśli grupkę entuzjastów z Towarzystwa Upiększania Miasta, którzy nie szczędzą sił, czasu i prywatnych pieniędzy na realizację swoich pomysłów mających sprawić, nie tylko to by Gorzów był piękniejszy, ale by nam wszystkim żyło się wygodniej, w coraz ładniejszym otoczeniu, by były honorowane zasługi i pracowite życie naszych współmieszkańców. Czy jednak starczy im energii, a przede wszystkim wytrwałości, gdy owoce ich starań są tak bezmyślnie marnotrawione?
Fakt zniszczenia pomnika Zenona Bauera zlokalizowanego w bezpośrednim sąsiedztwie gorzowskiego ratusza, praktycznie naprzeciwko okien prezydenckiego gabinetu, nabiera w tej sytuacji iście symbolicznego wymiaru, pokazuje bowiem indolencję miejskiej władzy wspartej bezradnością policji. Czy znowu przejdziemy nad tym wydarzeniem do porządku dziennego nie reagując nań w żaden sposób?
Domagam się, jak sądzę w imieniu wielu podobnie myślących gorzowian, zdecydowanej reakcji władz, skutecznego ścigania sprawców tej kradzieży, a przede wszystkim podjęcia takich działań, które uchroniłyby nas w przyszłości od podobnych incydentów. Deklaruję także, że ze swych skromnych emeryckich środków przeznaczę symboliczną kwotę na naprawę tej szkody wpłacając ją na konto Towarzystwa mając nadzieję, że podobnie postąpią zwłaszcza ci, którzy przez brak odpowiednich działań stali się współwinni tej sytuacji.