Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2025

Coś nie działa

2016-04-26 10:44:33, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Wybrałem się do biblioteki nie tylko po to by wymienić książki w wypożyczalni, ale na kolejną debatę. Tym razem do niestrudzonych aktywistów z Ludzi dla Miasta dołączyli członkowie Stolika numer 1 jako organizatorzy dyskusji o placówce dziennego pobytu dla gorzowskich dzieci z rodzin społecznie zagrożonych. Instytucja ta stała się przyczyną sporej awantury na szczytach gorzowskiego samorządu. Ponieważ nie bardzo rozumiałem istotę całego tego sporu postanowiłem poświęcić trochę czasu na to by rozpoznać problem.
Mój stan wiedzy na wstępie wynikający między innymi z lektury tekstów pomieszczonych na blogach wyglądał tak: okrutny prezydent wraz z nieczułymi urzędnikami (co zwłaszcza w odniesieniu do tych, którzy z racji pełnionych obowiązków winni być szczególnie empatyczni) wszelkimi dostępnymi mu środkami postanowił zlikwidować bardzo potrzebną placówkę opiekuńczo-wychowawczą, a tym zbrodniczym planom przeciwstawili się niektórzy radni, którzy najpierw w większości podzielili opinię prezydenta, albo powstrzymali się od zabrania głosu, jednak później zorientowali się, że źle czynią i za wszelką cenę postanowili podjętą przez siebie uchwałę odkręcić.
W swych wysiłkach uzyskali wsparcie niezłomnej Aliny Czyżewskiej niestrudzenie tropiącej wszelkie niegodziwości gorzowskich urzędników ze szczególnym uwzględnieniem prezydenta Wójcickiego. Jej to mamy do zawdzięczenia to, że uchwała gorzowskich rajców trafiła do wojewody, który skwapliwie skorzystał z okazji by ją uchylić. W dodatku w tle pojawiła się jakaś tajemnicza krakowska fundacja, która zapragnęła zająć miejsce gorzowskiego ośrodka, a skoro nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o pieniądze. Naturalnie obie strony konfliktu używają wielkich słów, zapewniają że chodzi im tylko i wyłącznie o dobro dzieci, w co nawet jestem skłonny uwierzyć. Tyle że skoro tak, dlaczego wszystko to odbywa się w atmosferze kłótni, bez rzeczowej rozmowy z użyciem racjonalnych argumentów. W zamyśle organizatorów okazją do takiej rozmowy miało być spotkanie w bibliotece, na które organizatorzy zapraszali nie tylko prezydenta Wójcickiego, ale i dyrektorkę Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie Justynę Pawlak, która przygotowała projekt nieszczęsnej uchwały oraz radnego Patryka Broszko, który w debacie radnych objawił się jako gorący zwolennik likwidacji rzeczonej placówki. Jednak te zaproszenia zostały wystosowane w dosyć kategorycznym tonie w ogóle nie dopuszczającym możliwości nieobecności zaproszonych na debacie, a z fejsbukowych komentarzy można było wywnioskować, że organizatorzy zamierzają podać swych gości procesowi bezwzględnego grillowania. To moje wrażenie zostało spotęgowane otwarciem debaty przez Alinę Czyżewską, która pewnie z racji swej aktorskiej profesji uwielbia robienie teatrum przy każdej okazji, dlatego napiętnowała nieobecność prezydenta, dyrektorki i radnego umieszczając ich konterfekty na nie zajętych przez nich krzesłach. 
W tym momencie miałem sporą wątpliwość czy będzie to poważna rozmowa o istotnym problemie, czy może raczej kolejny happening LdM. Na całe szczęście poszło to w dobrą stronę, wystąpienia dyskutantów były rzeczowe i merytoryczne, nie było (poza nielicznymi złośliwostkami) ataków na Ratusz, a już wystąpienie nowej w gorzowskim samorządzie dyrektorki Gil Piątek, która nadzoruje od niedawna kwestie pomocy społecznej (i nie tylko) wprowadziło spokój i przekonanie, że prezydent ze swymi służbami pragnie pokojowego rozwiązania problemu i znalezienia jak najlepszego rozwiązania, zgodnie z zasadą, że lepsze jest wrogiem dobrego. Przysłuchując się mądrym przemowom cały czas chodziła mi po głowie myśl, że owa debata powinna odbyć się kilka tygodni wcześniej zanim sprawa stała się przedmiotem obrad na sesji rady, a występujący specjaliści i znawcy problematyki winni być uważni wysłuchani przez radnych na posiedzeniu stosownej komisji rady. Gdyby tak się stało, niewątpliwie uniknęlibyśmy całej tej nikomu niepotrzebnej awantury, a radni zdobyliby wiedzę niezbędną do podjęcia mądrej i słusznej decyzji. Dlaczego gorzowski samorząd nie pracuje według sensownych zasad przy zastosowaniu racjonalnych metod to pytanie, na które trudno znaleźć odpowiedź. Marta Bejnar Bejnarowicz zabierając głos w debacie bardzo rozsądnie mówiła o potrzebie rozmowy, konieczności posługiwania się argumentami zdolnymi do przekonania adwersarzy, o chęci współpracy z prezydentem dla rozwiązywania trudnych gorzowskich spraw. Że tak się nie stało uznaję za wspólną porażkę wszystkich, i prezydenta, którego służby nie potrafiły przygotować uchwały bez wad prawnych, a zastosowanie metodę dociskania kolanem dla załatwienia sprawy było najgorszym rozwiązaniem, i samych radnych, którzy w znacznej części zachowali się bezrefleksyjnie przy oddawaniu swego głosu oraz nie potrafili wymóc pełnej i rzeczowej informacji.
Trzeba mieć tylko nadzieję, że cała ta sprawa była jednostkowym wypadkiem przy pracy i okazją do wyciągnięcia wniosków na przyszłość pozwalających na ich uniknięcie. Deklaracje dyrektor Gil Piątek pozwalają mieć nadzieję, że tak się stanie. Mam jednak wątpliwości czy wystarczy jej siły przebicia, by przekonać szefa.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x