Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2025

Sceny z życia radzieckich

2016-09-29 11:34:14, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Tradycyjnym punktem obrad miejskich rajców na sesji późnoletniej jest debata na temat sytuacji miejskich spółek. Użyłem określenia debata mocno na wyrost, bo to, co działo się na ostatnich obradach Rady na pewno nie było żadną debata. Kiedyś, na tych łamach pisałem o tym, że podejmowanie tematu spółek przez gorzowską radę jest typowym odfajkowaniem problemu. Po obejrzeniu internetowej relacji z sesji z żalem stwierdzam, że nic się w tym względzie nie zmieniło, mało tego sposób procedowania przyjęty przez przewodniczącego Pieńkowskiego sprowadził sytuację do absurdu. Przyznanie szefom spółek miejskich aż czterech minut na przedstawienie ubiegłorocznych dokonań oraz omówienie aktualnych problemów i zagrożeń to najzwyczajniejsza kpina. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że temat był także omawiany na posiedzeniu stosownej komisji rady, ale po pierwsze nie wszyscy radni są jej członkami, a poza tym przebieg tych obrad nie jest przecież znany szerokiej opinii publicznej. Stąd choćby postronni obserwatorzy nie bardzo rozumieli na czym polegał jakiś spór pomiędzy radnym Broszko z szefową Słowianki, czy w ogóle był jakiś spór czy też różnica zdań i dlaczego właściwie prezeska Słowianki nie podała radnemu ręki na przywitanie. To naturalnie jakieś nieistotne sceny, rodem z magla, ale dobrze ilustrujące atmosferę i przebieg obrad.

Nic, więc dziwnego, że w tej atmosferze pośpiechu wywołanej nieustannym poganianiem mówców przez przewodniczącego obrad zabrakło miejsca na rzeczową dyskusję i kompetentne wypowiedzi. Nie zaskakuje mnie więc i to, że moja sąsiadka z portalu, Renia Ochwat, posługując się uzyskaną na sesji wiedzą w swym komentarzu formułuje wnioski, z którymi trudno się zgodzić. Otóż pisząc o doskonałym wyniku bilansowym gorzowskich wodociągów stawia tezę, że stało się tak dzięki drenowaniu kieszeni mieszkańców przez chciwą spółkę, która co roku podwyższa ceny na wodę, co może w przyszłości zmusić gorzowian do kopania prywatnych studni. Nie chodzi mi nawet o to, że urocza Renia myli przychody z dochodem i zyskiem, bo w końcu absolwentka filologii polskiej na studiach pewnie tylko trochę „liznęła” ekonomii (przynajmniej tak było w czasach, kiedy ja zgłębiałem tajniki poetyki i języka starocerkiewnego, bo wówczas uczono studentów osobno zasad ekonomii socjalizmu i osobno ekonomii kapitalizmu, ale to już temat na dłuższe rozważania). Pani dyrektor ekonomiczna PWiK nie miała, bowiem okazji wyjaśnić wszystkich niuansów księgowych, które się złożyły na taki, a nie inny wynik bilansowy, bo nie do końca odpowiadał on faktycznemu stanowi. W dzisiejszych warunkach, po wprowadzeniu nowo wytworzonego majątku do spółki ubiegłoroczny wynik będzie nie do powtórzenia. Trzeba te księgowe słupki czytać ze zrozumieniem, bo często suche liczby nie oddają istoty rzeczy. Pamiętam ze swego zawodowego doświadczenia, z jaką mocną krytyką spotykałem się, jako prezes Słowianki, za to, że spółka, co roku wykazywała bilansową stratę. Tymczasem sytuacja spółki wyglądała w istocie całkiem nieźle; wszystkie zobowiązania były realizowane w terminie, a na rachunkach bankowych spółka posiadała czy to w formie środków obrotowych, czy też lokat, ponad trzy miliony złotych w żywej gotowiźnie. Dziś Słowianka wykazuje mniejszą niż kiedyś stratę, ale jej sytuacja finansowa jest o wiele gorsza. To tylko jeden z przykładów na to, że takie procedowanie po łebkach nie prowadzi do zgłębienia istoty problemu. Mam poważne wątpliwości co do tego, czy wiedza radnych o miejskich spółkach stała się po wczorajszej sesji bogatsza i pełniejsza. Drążenie przez jedną z radnych kwestii składu rad nadzorczych i wysokości wypłacanych dla członków rad diet, pokazuje co dla niektórych jest najważniejsze, a co tak naprawdę nie ma większego znaczenia dla sytuacji spółek.  Dlatego z uporem maniaka będę się upierał i twierdził, że winien być przyjęty zupełnie inny sposób traktowania tematu miejskich spółek. Tak jak już kiedyś pisałem poszczególne spółki powinny być objęte analizą sytuacji i wynikającą z niej oceną pojedynczo, a każda z nich na przestrzeni roku powinna być przynajmniej raz takiej analizie ocenie poddawana. Nie powinno być tak, że dopiero w sytuacjach awaryjnych, czy kryzysowych temat takiej, czy innej spółki staje na wokandzie, bo wówczas jest już za późno, bo mleko się rozlało.

Wczorajsze obrady pokazały także w całej rozciągłości, że nowy przewodniczący Rady Miasta, pan Sebastian Pieńkowski, albo jeszcze nie dorósł, albo nie zrozumiał roli jaką ma do wypełnienia w radzie. Ciągłe przyspieszanie tempa obrad, działanie na zasadzie szybko, albo jeszcze szybciej, nie panowanie nad emocjami radnych, brak umiejętności moderowania debaty, istotnie wpływ na obniżenie jakości debaty naszych rajców. Mam propozycję, by pan przewodniczący obejrzał sobie z odtworzenia przebieg poprzedniej sesji, którą prowadził radny Jan Kaczanowski pozwalający na swobodne wypowiedzi wszystkim radnym, sprawnie procedujący bardzo trudne, wywołujące wielkie emocje tematy (zakup budynku Przemysłówki, konflikt w Filharmonii Gorzowskiej), potrafiący doprowadzić do consensusu i konkretnych wniosków i ustaleń. Wydaję się jednak, że przewodniczący Pieńkowski ma inne wzory do naśladowania, bliższe mu są metody marszałka Kuchcińskiego, niż kolegi zza stołu prezydialnego.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x