Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Niektóre z tych filarów nieźle się rozwijają

2016-12-18 22:29:36, Autor: Augustyn Wiernicki | Kategorie: Miasto,

 

Na perspektywę rozwoju Polski patrzymy przez pryzmat zmian określanych Planem Morawieckiego  i  Konstytucji Biznesu.

Zmiany przełomowe nie przechodzą łatwo. W niektórych miastach powstają już nowe zakłady, wykłada się duże pieniądze na innowacyjne projekty, eksport rośnie, a kapitał bankowy przechodzi w polskie ręce. W innych miastach żadnego ożywienia nie widać, rozwój przemysłu opóźniony, władza zajmuje się zbytkami, które z rozwojem niewiele mają wspólnego.

Pisałem w EchoGorzowa.pl, że w poprzednim rozdaniu funduszy  koncentrowano się na boiskach sportowych, ścieżkach rowerowych i na rondach, które często utrudniają życie kierowcom, budynkach administracyjnych, drogich w budowie i eksploatacji obiektach kultury, jak  gorzowska filharmonia czy drogich obiektach sportowych bez zaplecza hotelowego i tanich źródeł energii odnawialnej, jak choćby  Słowianka. Nie będziemy już wspominać o tzw. przedsięwzięciach miękkich, gdzie setki milionów  przeznaczano na uczenie biznesu tych, którzy nigdy nie mieli  do niego warunków, a nie pomagano przedsiębiorstwom, które dysponowały jeszcze resztkami dawniejszego potencjału, nie zniszczonego liberalną doktryną „niewidzialnej ręki rynku”. Postawiono na szkolenia bezrobotnych po upadłych i sprzedanych za bezcen zakładach, gdzie w końcowym efekcie co aktywniejsi wyjechali na zachód. Przypominamy to wszystko dlatego, że rozpoczyna się nowa edycja funduszy europejskich, także w Gorzowie Wlkp., i byłoby dobrze tych błędów kolejny raz nie popełnić. Głównym czynnikiem powodzenia, który towarzyszyć musi przedsiębiorcom i miastu, jest zdolność wpisania się w makroekonomiczne trendy rozwojowe uruchamiane przez rządowe ośrodki. To co robi rząd dla aktywizacji i odbudowy polskiego przemysłu trzeba w Gorzowie Wlkp. uważnie śledzić.

 Odchodząc na chwilę od tzw. myślenia politycznego czy partyjniackiego, które „zamula” nam zdroworozsądkowe widzenie gospodarczej rzeczywistości rozumiemy, że tą polską ekonomię trzeba naprawić. Propozycja M. Morawieckiego jest bezalternatywna. Plan Morawieckiego i jego Konstytucja Biznesu wprowadza nowe myślenie o polskiej gospodarce. Trzeba ten program poznać i w  Gorzowie Wlkp. próbować wykorzystać. O Planie Morawieckiego  pisałem w jednym z numerów EchoGorzowa.pl. Przypominam jego pięć podstawowych filarów: reindustrializacja i  przejście do gospodarki opartej na nowych  technologiach, kwalifikowanych kadrach i firmach innowacyjnych, stworzenie własnego kapitału rozwojowego, w tym własnych banków, ekspansja zagraniczna, a wiec eksport, powrót do gospodarczego rozwoju małych i średnich miast. Dość odważnie M. Morawiecki powraca do dawniejszego planu rozwoju przemysłu terenowego inaczej go nazywając i opakowując w nowoczesną myśl techniczną i ekonomiczną. Zapowiada też powrót do taniego budownictwa opartego o „wielką płytę”, co od razu przywołuje na myśl dawniejszą gorzowską fabrykę domów. Niektóre z tych filarów planu nieźle się już rozwijają, np. powrót do polskiej bankowości, unowocześnienie fabryk taboru kolejowego, nasze tramwaje, ciągniki, autobusy, stocznie, przemysł zbrojeniowy, eksport żywności i kilkanaście innych. Prof. Kieżun mówi, że to wszystko było i należało usprawniać, przekształcać, restrukturyzować, a nie niszczyć. Co ciekawe, pojawiają się dzisiaj na tę odbudowę polskiej gospodarki dodatkowe pieniądze z uszczelnienia rozliczeń VAT i akcyzy – kontrabanda się wyraźnie przestraszyła i zaczyna płacić podatki. Jak na początek daje to niezłe rezultaty. Mimo niewielkiego spowolnienia gospodarki budżet Polski notuje poważny wzrost wpływów podatkowych już o kilkanaście miliardów złotych - tzw.  węgierski efekt.

Rozpoczęto realizować największy kontrakt w historii polskiego przemysłu obronnego o wartości prawie 5 mld zł. Tym szczęśliwcem są zakłady w Stalowej Woli. Model bezpieczeństwa kraju oparty będzie na polskim przemyśle zbrojeniowym, jak za czasów planu ministrów Grabskiego i Kwiatkowskiego w okresie międzywojennym. Premier Beata Szydło zapewniła, że podobnych kontraktów, jak ten w Stalowej Woli będzie realizowanych więcej, a przemysł zbrojeniowy, obok stoczniowego, powinien stawać się jednym z kół zamachowych polskiej gospodarki. W międzyczasie zaczęła już działać ustawa  odbudowy polskich  stoczni. To co jeszcze ze stoczni szczecińskiej zostało, po znacznej wyprzedaży,  już tętni życiem, rozpoczęto budowę kilku statków, a kilka innych czeka na realizację. Potrzebni są kooperanci, dostawcy  podzespołów, zakłady logistyczne. Tu w Gorzowie Wlkp. mamy trochę uratowanych niezłych przedsiębiorstw branży metalowej i logistycznej. Trzeba zainteresować Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej by jakieś przedsięwzięcie przewidziało w Gorzowie Wlkp. Należy stanąć w kolejce do ministra Gróbarczyka i zainteresować naszych lubuskich posłów gorzowskimi możliwościami. Działa prężnie Polski Fundusz Rozwoju mający za zadanie wspieranie polskiej gospodarki. Tam też trzeba być w kolejce jako pierwsi. Ale kto ma to zainicjować?  Ponad 50%  bankowości wróciło w polskie ręce. Własna kreacja pieniądza na rozwój, we własnych bankach, jest podstawą powodzenia tego gigantycznego przedsięwzięcia odnowy gospodarczej. Może bank municypalny w Gorzowie Wlkp.? Prof. Tomasz Gruszecki, znany ekonomista uniwersytecki, mówi: „Kapitał zagraniczny nie musi być zainteresowany długofalowym rozwojem kraju i rynku, na którym działa. Dlatego podoba mi się postulat „udomowienia”. Strategia obcych banków z ich „córkami” w Polsce realizuje zadania kraju swego pochodzenia, a nie polskiego interesu – mówi profesor. Banki tylko za dziewięć miesięcy wykazały zysk ponad 11 mld. zł. Podobnie jest z zagranicznymi filiami przemysłowymi goszczącymi w Polsce.

Dlatego M. Morawiecki uzupełnia ten swój Plan o Konstytucję Biznesu, która jest kolejną i niezbędną odsłoną kompleksu naprawczego Polski. „ U podstaw tego, co stworzyło dzisiejsze potęgi gospodarcze leży bowiem dobrej jakości partnerstwo na linii administracja publiczna – przedsiębiorca ” – napisał M. Morawiecki w projekcie ustawy – Prawo przedsiębiorców.

W konfrontacji z administracją polski przedsiębiorca był zawsze na pozycji słabszego petenta, na wszelki wypadek z góry podejrzanego. Świadczyły o tym wytyczne do kontroli skarbowych, które sugerowały, że wyniki kontroli mają zasilać finansowo budżet. Spory z urzędem skarbowym ciągnęły się latami krępując działalność, a nawet doprowadzając do upadłości. Prowadzenie rozwoju firm pod takim pręgierzem jest trudne, a często niemożliwe. „Każdego dnia boję się, czy nie łamię  jakiegoś przepisu – mówi w kuluarach Kongresu 590 w Rzeszowie warszawski przedsiębiorca” – relacjonuje dziennikarka Edyta Hołdyńska. W ostatnich latach największą zmorą firm była dowolność interpretacji przepisów, najczęściej na niekorzyść kontrolowanych przedsiębiorców. Zanim się taki wytłumaczył, to zdrowie stracił i często firmę. Wielu gorzowian zaczęło firmy rejestrować w Niemczech. „Tam inaczej traktują przedsiębiorcę, jak trzeba to urzędy pomogą, a nigdy nie zlicytują” – mówi nasz rozmówca. M. Morawiecki w tym kierunku idzie, chce z tą dowolnością skończyć i z tym niepartnerskim i podejrzliwym traktowaniem przedsiębiorcy. „(…), opracowaliśmy największą reformę prawa gospodarczego po 1989 roku.(…) Przełom, który w najlepszych gospodarkach świata jest po prostu normalnością i codziennym standardem” – powiedział i dodał: „ Co nie jest zabronione, jest dozwolone”.  Ówczesny minister M. Wilczek w rządzie M. Rakowskiego pod tym hasłem w pakiecie naprawczym „ustawy Wilczka” z 1988 roku próbował trafnie uruchomić aktywność gospodarczą, choć  gorsetem krępującym była ówczesna ideologia tzw. socjalizmu. Szybciej jednak doszło do wyprzedaży  przedsiębiorstw niż do ich reformowania. Dzisiaj ta zasada nabiera bardziej realnej wartości.

Wicepremier Morawiecki zapowiada zasadę domniemania uczciwości. Przedsiębiorca nie będzie się już czuł w kontaktach z administracją jak podejrzany. Zasada pewności prawa ma zagwarantować przyjazną interpretację przepisów. Kontrole nie mogą być uciążliwe. Powstanie funkcja rzecznika przedsiębiorców z uprawnieniami  ochrony interesu firm. Inny przepis ma zagwarantować stabilność i ciągłość działalności firmy w przypadku śmierci jego właściciela, aż do czasu gdy ktoś z uprawnionych nie przejmie jej sterów. Początkujących przedsiębiorców będzie  obowiązywało przez pół roku zwolnienie ze składki ZUS, a kolejne dwa lata wyniesie tylko 175 zł.

Te i wiele innych usprawnień ma ułatwić ludziom rozpoczynanie działalności gospodarczej, a niektórym dać możliwość wyjścia z szarej strefy. Wygląda to nieźle i budzi nadzieję. Przedsiębiorcy wiedzą, że prócz litery prawa i zasad jest coś takiego jak praktyka z bezdusznością urzędników i jest to w sferze kultury prawa, a tego tak łatwo się nie zmienia. Do nieufności wobec prawa przyczynili się urzędnicy poprzednich ekip rządzących. Edyta Hołdyńska podaje przykład , jak poprzedni wiceminister Jacek Kapica podstępnie zmieniał interpretację podatkową bez zmian prawa, naliczając przedsiębiorcom podatki pięć lat wstecz z odsetkami. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców mówi, że trzeba zabezpieczyć tak stosowanie prawa skarbowego, aby ono dotyczyło przyszłości i nie mogło być wykorzystane wstecz przeciw przedsiębiorcy. Chciałoby się dożyć takich czasów. Możliwe, że ta normalność przyjdzie do nas. To czy przyjdzie, zależy od siły państwa polskiego wobec oporu, który pojawia się wewnątrz polskiego układu interesów, i obcego lobby w Polsce, ale także w łonie UE. Żadne państwo w starej UE nie jest zainteresowane, aby wyrósł mu nowy konkurent na rynku, nowa silna gospodarka na granicy ogromnego rynku rosyjskiego i w związku z otwieraniem „jedwabnego szlaku” po wizycie prezydenta  A. Dudy w Chinach. Są też obawy, że Polska może skonsolidować gospodarki państw Grupy Wyszehradzkiej i innych „sierot” po RWPG będących dzisiaj po ich transformacjach w gorszej sytuacji niż Polska.

Wprowadzanie przełomowych zmian nigdy nie odbywa się bez sprzeciwu wobec tych zmian grup czerpiących  profity z trzymania władzy w starym układzie. Jeżeli oponenci postrzegają zmiany jako mało znaczące lub nierealne, to opór ich jest tylko symboliczny. Każda realna zmiana, przełomowa i transformacyjna, a taką dzisiaj mamy w Polsce, jeżeli ma być na korzyść społeczeństwa musi dotknąć mocno strzeżonych interesów grupy ”trzymającej władzę” i tym większą reakcję wywoła. O problemach oporu wobec zmian pisze prof. Małgorzata Czerska, z której prac naukowych korzystałem. Ludzie mało jednak wiedzą o konieczności zmian i w związku z nimi wywoływanymi reakcjami. Kiedy brnie się coraz głębiej w polskie gospodarcze zawiłości to dopiero widać ile trzeba zmienić, aby było normalnie. Wiedza o tym musi  docierać do ludzi środkami masowej komunikacji. Czy możemy ufać ich przekazowi, czy mówią i piszą z myślą o naszym polskim interesie? Ponad 70% gazet jest niepolska i nawet jeżeli założymy, że nas nie okłamują to często, zgodnie z ich linią programową, nie przekazują nam tego co powinniśmy wiedzieć. Świadomość jest funkcją wiedzy, a dozowanie wiedzy jest objawem manipulacji świadomością społeczną. Repolonizacją czasopism, tak jak banków i strategicznych dla państwa przedsiębiorstw, Rząd musi zająć się niebawem. Korzystając z wolnego słowa, nie zważając na choćby próbę narzucania jakiejkolwiek linii poprawności, napiszę o tym następnym razem w EchoGorzowa.pl gdzie tylko prawda jest godna uwagi.

Augustyn Wiernicki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x