2017-03-20 10:04:31, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto, Sport,
Sportowym wydarzeniem ostatnich dni był rekord świata w pływaniu ustanowiony na basenie Słowianki przez Kacpra Stokowskiego. Rekord co prawda juniorów, ale jednak uzasadniony powód do wielkiej radości dla młodego sportowca i całego polskiego pływania, nie cierpiącego ostatnio na nadmiar sukcesów. Wyczyn warszawskiego pływaka to również splendor dla Słowianki, kiedyś flagowego obiektu polskiego pływania, dziś sprowadzonej do roli basenu, jakich wiele w naszym kraju. Nawet najstarsi gorzowianie pomału zapominają, kiedy to po raz ostatni odbyły się na gorzowskim basenie główne mistrzostwa Polski seniorów, które jeszcze nie tak dawno odbywały się u nas każdego roku. Rekord Kacpra przypomniał więc władzom pływackiej federacji o tym, że według powszechnej opinii pływaków słowiankowy basen cechuje „szybka woda”, a więc jest miejscem sprzyjającym uzyskiwaniu wybitnych wyników i przez to zasługującym na przywilej organizacji poważnych zawodów, a nie wyłącznie rywalizacji młodych adeptów.
Nie wystarczy jednak rekord ustanowić. Trzeba jeszcze zadbać o dopełnienie wszystkich wymogów regulaminowych niezbędnych do jego zatwierdzenia, które w przypadku rekordów świata są szczególnie wysokie i ostre. Obawiałem się tego, gdyż polski sport zna wiele przypadków, że wysiłek sportowców poszedł na marne, bo ktoś o czymś zapomniał, czegoś zaniedbał. Niestety i tym razem zadziałała reguła Murphego. Oto Przegląd Sportowy poinformował, że „zaskoczonym organizatorom nie udało się dopełnić formalności w ciągu 24 godzin od zawodów i wynik nie został oficjalnie zatwierdzony przez FINA” (międzynarodową federację pływacką). I w taki to oto sposób Gorzów Wielkopolski nie będzie figurował w chlubnej tabeli rekordów naszego globu w jednej z najpopularniejszych dyscyplin sportowych uprawianej przez miliony ludzi. Winnymi tego stanu rzeczy są organizatorzy, czyli Polski Związek Pływacki i Słowianka. Czyli zamiast powodów do uzasadnionej dumy jest wstyd i kompromitacja. Mam nadzieję, że będzie to sroga nauczka na przyszłość. Od tej chwili każde zawody rozgrywane na Słowiance należy traktować tak, jakby miał w nich wystartować Michael Phelps by ustanowić kolejny rekord.