2020-03-27 08:09:59, Autor: Augustyn Wiernicki | Kategorie: Miasto,
Ostatnie kilka lat w Polsce to niekwestionowane pasmo gospodarczych sukcesów. Zachodnie gazety prześcigały się, aby pisać o polskim cudzie gospodarczym. Polska dumnie zaczęła wkraczać do towarzystwa dynamicznie rozwijających się krajów. Słowo Polak zaczęło brzmieć dumnie, a język polski rozbrzmiewał dumnie nie tylko w rodzinie państw unijnych. Gdyby ktoś powiedział, że zagraża nam jakaś recesja czy niekontrolowany kryzys, to uznalibyśmy go za wyjątkowo szkodliwego przeciwnika. Ale żeby tej naszej rozpędzonej gospodarce mogło coś takiego zagrozić, jak jakiś koronawirus? Nikt by w to nie uwierzył, a jednak…
Pierwszy potwierdzony przypadek koronawirusa miał miejsce w woj. lubuskim. Zakażonym pacjentem okazał się mieszkaniec z Cybinki, który zaraził się nim podczas pobytu w Niemczech i został natychmiast przewieziony do szpitala w Zielonej Górze. Drugi przypadek w lubuskim miał miejsce dopiero 15 marca, a dotyczył kobiety, która wróciła z Londynu. 25 marca było już w lubuskim 23 przypadki, a jeden z pacjentów został przyjęty na oddział Zakaźny Szpitala w Gorzowie. Strach padł na wielu, gorzowskie ulice opustoszały, zawieszono naukę w szkołach, a od 24. marca ograniczono nawet spotkania do pięciu osób i zakaz wychodzenia na ulice bez konkretnego celu. Na świecie w tym momencie było znacznie gorzej, zanotowano 370 tysięcy zakażeń koronawirusem, w Chinach i w jego kolebce Wuhan chorowało 81 tyś osób. W Europie najwięcej zakażeń potwierdzono we Włoszech - ok. 64 tys. W Hiszpanii było ponad 33 tyś, a w USA już 41 tyś. zakażeń. Ogółem na świecie zmarło do 25 marca ponad 15 tyś zarażonych tym wirusem, a w Europie najwięcej we Włoszech – ponad 6 tyś., co w porównaniu z Chinami - 3,2 tyś zgonów - to ilość przerażająca tym bardziej, że w związku z wirusem umierało we Włoszech ostatnio nawet 600 osób dziennie.
W Polsce w tym czasie zanotowano ponad tysiąc przypadków, z czego zmarło kilkanaście osób. Jest poważna różnica w podejściu do walki z koronawirusem w poszczególnych państwach. Ma się wrażenie, że najbardziej zlekceważono sobie zagrożenie z tego tytułu we Włoszech, ale też w Hiszpanii, Francji, Anglii i Niemczech. Włochy jednak mają do UE uzasadnione pretensje, że ta pozostawiła je bez oczekiwanej pomocy. W państwach zachodnich podaje się Polskę za wzór w walce z tą epidemią. Rzeczywiście, trafił się nam pełen poświęcenia szef Ministerstwa Zdrowia, polski uczony, kardiolog prof. Łukasz Szumowski. Po studiach medycznych wraz z żoną Anną pracowali w Kalkucie, w pierwszym domu opieki Matki Teresy, której zapewne zawdzięcza swoją formację religijną i lekarską. Poznajemy go po owocach solidnej pracy w walce z tą pandemią. Gdyby nie powrót do kraju tysięcy rodaków z wojaży turystycznych i służbowych z krajów wysokiej pandemii, to przyrost zarażeń byłby znacznie mniejszy.
Obecnie wszystkie kraje przystąpiły do działań przeciw wirusowi, niektóre nawet zaostrzyły rygory chcąc nadrobić wcześniejsze zaniedbania przy pierwszych zakażeniach. Polskie raporty tak nie przerażają, jak te zachodnie i należy mieć nadzieję, że tendencja spadkowa, mówią epidemiolodzy, powinna rozpocząć się jeszcze w kwietniu br. UE nie przygotowała strategii wspólnotowej, podjęte działania są opóźnione i raczej propagandowe. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby ta pandemia potrwała rok lub kilka lat w warunkach takiej niesprawności Unii. Koncerny światowe by nas zniewoliły, na które UE nie ma wpływu. Ceny niektórych lekarstw globalnej farmacji już znacznie wzrosły, ceny żywności w hipermarketach poszły w górę, zwykły termometr podrożał kilkakrotnie, maseczki ochronne z 1 złotego poszły na 5-10 złotych, a rękawiczki ochronne podrożały 300 %. Dopiero w takiej sytuacji widać, że Polska w UE nie posiada skutecznych narzędzi pobudzania produkcji i możliwości kontroli rynku. Rząd nie ma wpływu na wiele zjawisk ekonomicznych i gospodarczych, nie ma możliwości powstrzymania np. spekulacji, lichwy czy spirali zwykłej drożyzny skazując biedniejsze społeczeństwo na łaskę bezdusznego globalnego kapitału.
Może ten złowrogi koronawirus otworzy oczy biurokracji unijnej i przyczyni się do krytycznego podejścia wobec mechanizmów współczesnego drapieżnego kapitalizmu i liberalnej ekonomii. W kręgach ekonomistów słyszy się krytykę niewyobrażalnie wielkiej koncentracji globalnego kapitału bankowego i produkcyjno–handlowego, które wymykają się jakiejkolwiek kontroli. Prof. Marcin Król powiedział /wp.pl/: ”po pandemii świat, jaki dotychczas znaliśmy, odejdzie w niepamięć”. Po tym koronawirusie na pewno świat, UE i Polska nie będzie już taka sama, a ludzie będą bardziej świadomi. Wielu przewódców państw dotkniętych pandemią odważnie będzie prezentować swoje poglądy na ten temat bez obawy, że uznają go za oportunistę, ksenofoba, narodowca czy w najgorszym przypadku faszystę. Ta nowa rzeczywistość pokazuje, jak ważną rolę mają państwa narodowe w trudnych sytuacjach społecznych. Obowiązki rządów, jak widać, Unia Europejska nie potrafi zastąpić. Każdy kraj, w poczuciu solidarności unijnej, powinien dbać o interesy swojego narodu. Myślę, że na nowo rozgorzeje dyskusja, czy Unia Europejska ma być wspólnotą państw narodowych czy federacją jakichś landów. Znane siły w UE chciałyby zlikwidować granice pomiędzy państwami, ale i też ich rządy. A tu się okazuje, że jednak są sytuacje kiedy granice państw uruchomione być muszą, choćby dla zatrzymania przepływu zarazy czy międzynarodowej patologii gospodarczej. Trudno wyobrazić sobie co by było, gdyby o nasze sprawy miał się troszczyć w obecnej sytuacji jakiś europejski rząd. Wydaje się, że tak jak w kryzysie 2008 roku zawiodła ekonomia globalna oparta o kilka centrów finansowych, tak dzisiaj zawodzi bezpieczeństwo Europy z nieskuteczną liberalną unijną biurokrację opartą o niemiecko-francuski tandem. Zawiodła zdolność regulacyjna „niewidzialnej ręki rynku”. Zawodzi prawo nieograniczonego przepływu kapitału i różnych myśli teoretycznych dzięki którym państwa, choćby Polska, pozbawione zostały możliwości interwencji na rynkach dóbr i usług w sytuacji kryzysu. Ustawa o zamówieniach publicznych, RODO i zakaz udzielania finansowej pomocy publicznej firmom narodowym, zgodnie z Traktatem Unii Europejskiej, paraliżuje działania rządów, a różne dyrektywy w tym względzie czynią państwa ubezwłasnowolnionymi. Grzechem głównym stała się więc pomoc publiczna dla firm interesu narodowego. Polskie firmy są jeszcze słabe kapitałowo i niedoinwestowane, a Rząd pomóc im nie ma prawa. Będą tu musiały być dokonane poważne zmiany w obowiązujących dogmatach myśli ekonomicznych i politycznych UE.
Bezdyskusyjnym skutkiem błyskawicznego rozprzestrzenienia się koronawirusa już jest i będzie jakiś czas bezprecedensowy w ostatniej dekadzie nie kryzys jak w 2008 roku, a paraliż wymiany gospodarczej. Doszło do tego, że nawet zabrakło gumek do maseczek ochronnych, prosty płyn dezynfekcyjny i maseczki ochronne musiały być sprowadzane z Chin, zabrakło rękawiczek sylikonowych i prostych kombinezonów ochronnych przed zakażeniem. Brak płynu dezynfekcyjnego uratował PKN Orlen uruchamiając pilnie linię produkcyjno-rozlewniczą. Tu widzimy jak ważne jest posiadanie narodowych koncernów pod kapitałową kontrolą państwa; PKN ORLEN, Polska Miedź, PGNiG, ENEA, PGE. LOT, PKP Intercity i wiele innych. A jeszcze niedawno i tego by już nie było, szykowano wszystko na sprzedaż. Co by było gdyby zdążono sprywatyzować i sprzedać szpitale? Byłoby tak jak już jest obecnie w niektórych państwach ”dojrzałej demokracji”. Leczono by tych, którzy sklasyfikowani zostali jako osoby ekonomicznie opłacalne, powyżej 60 lat. Przy leczeniu koronawirusa takie kryteria już są tam stosowane. Sprzedano za grosze polski przemysł farmaceutyczny, a z dostawą lekarstw uzależniono nas od zagranicznych koncernów. Polskie fabryki sprzętu medycznego tętniły kiedyś produkcją, gdyby je nie zlikwidowano to dzisiaj zapewne byłyby nowoczesne i produkowałyby najnowszą technikę i te brakujące respiratory. Po co więc kształcimy inżynierów fizyki i nanotechnologii medycznej, inżynierii biomedycznej i mechatroniki XXI wieku skoro dla nich nie możemy wybudować zakładów produkcji, bo dogmat UE o zakazie pomocy publicznej ten rozwój nam paraliżuje. Widocznie my mamy kształcić inżynierów, lekarzy, technologów, a oni produkować sprzęt wysokich technik. Nie brakuje w Polsce jednak tego, co sami produkujemy i jeszcze eksportujemy-nie brakuje żywności, a widać to właśnie teraz w wirusokryzysie kiedy półki z żywnością są pełne.
Okazuje się, że kapitał ma jednak narodowość i o swoje narodowe interesy w pierwszej kolejności dba. Podczas jakiegoś konfliktu obcy wzięli by nas po prostu efektem pandemii wirusowej i leczylibyśmy skutki wiele lat, a świat w tym czasie znowu by nam uciekał. Nie wiem co będzie dalej, ale korzystając z prawa Murphiego powiem: „to co może się zdarzyć złego, to dla nieroztropnych zdarzy się na pewno”. Musimy być roztropni jak i dalekowzroczni, ale nigdy naiwni! Daliśmy sobie wcisnąć teorię, że państwo nie powinno wtrącać się do gospodarki. W kryzysie widzimy, że polski Rząd musi być aktywny, bo inaczej hieny nastawione na zysk zagarnęłyby nam wszystko. Polska po tym doświadczeniu z koronawirusem nie może być taka sama jak przed pandemią. Musi być znacznie mądrzejsza, bez cienia naiwności i bezkrytycznej wiary w każdą teorię ekonomiczną czy społeczną. Przecież trzeba się przyjrzeć, kto te teorie tworzy i komu służą. Ten wirus siłą destrukcji i paniki sypie piasek w rozpędzone tryby polskiej gospodarki.
Polska na pewno wyjdzie z tej chwilowej recesji, albo może tylko ze spowolnienia. Rząd opracował, a Sejm przyjął spec ustawę nazwaną tarczą antykryzysową. Polska w ten wirusokryzys wchodzi w dobrej kondycji gospodarczej mając niezłe rezerwy finansowe do uruchamiania na publiczną pomoc dla polskich firm. Polski Rząd nie pytając UE uruchamia 212 mld złotych na różne programy, a szczególnie na pomoc finansową małym i średnim firmom. Przedsiębiorcy powinni się z tą tarczą antykryzysową zapoznać i składać wnioski o pomoc. Ten potężny zastrzyk pieniędzy wzmocni rynek. Jestem też przedsiębiorcą i ekonomistą i rozumiem, że to co mamy teraz w gospodarce w związku z koronawirusem nie jest kryzysem w klasycznym znaczeniu. To efekt wyhamowania gospodarki, a w niektórych gałęziach jej paraliż. W momencie kiedy wirus będzie ustępował, może nawet w ciągu 2. miesięcy, gospodarka ruszy z kopyta, Gorzów się momentalnie ożywi, a firmy zaczną ze zdwojoną siłą. Jest jednak warunek naszego powodzenia: musimy być przygotowani na ten start, nie możemy się spóźnić. Swojej załodze w Gorzowie mówię: czasu nie marnujcie, zaległości uzupełniajcie, róbcie porządki i restrukturyzacje, usprawniajcie pracę, pilnujcie rynku, utrzymujcie więzi ze stałymi klientami i z dobrym słowem przygotujcie dla nich lepszą ofertę usługową. Pracownikom pomagajmy, a ci nie mający zajęcia niech idą na urlop, w domu nadrobią rodzinne i domowe zaległości.
Ten wirusakryzys dobrze wykorzystajmy, a nasze firmy wyjdą z kłopotów silniejsze. Działajmy kompleksowo jak te mądre panny, które idąc na wesele wzięły ze sobą lampy i zabrały też oliwę w naczyniach. Te głupie o oliwie zapomniały i na wesele je nie wpuszczono (wg.św.Mateusza). My w wirusakryzysie, jak te mądre panny, też niczego nie zapomnimy.