2020-11-26 16:12:51, Autor: Augustyn Wiernicki | Kategorie: Miasto,
39 lat temu, w nocy z 13 na 14 grudnia 1981 r., wprowadzono stan wojenny na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Stało się tak na wniosek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego – tymczasowego niekonstytucyjnego organu władzy. WRON miał charakter junty wojskowej, która była nielegalnym organem administrującym Polską. Dzisiaj wiemy, że jego wdrożenie dekretem Rady Państwa PRL było niezgodne z Konstytucją PRL, a wszystkie decyzje z niego wynikające były nielegalne. Każdego roku w grudniu odtwarzają się w mojej pamięci wydarzenia z 1980 i grudnia 1981 r. Wieczorem 13 grudnia 1981 r. przyjechałem do domu z zebrania wiejskiego w Białkowie i Rąpicach koło Cybinki, gdzie rolnicy wyrażali niezadowolenie z sytuacji społecznej i gospodarczej. Półki w sklepach były puste; dyżurowały na nich ocet i musztarda, za innymi artykułami stało się w długich kolejkach, a żywność była na kartki. Na tych zebraniach zakładaliśmy kolejne koła NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność Wiejska”.
Nikt nie przypuszczał, że tej nocy aparat komunistyczny wyprowadzi czołgi i wojsko przeciw społeczeństwu. Atmosfera była napięta, a w szeregach komunistycznej władzy wyczuwało się nerwowość. Z racji funkcji i stanowiska, jako działacz ludowy, miałem okazję kilka tygodni przed 13. grudnia być w towarzystwie jednego z ważnych aparatczyków PZPR, mieszkającego w Lubniewicach. Człowiek ten był uzbrojony: przy pasie pod marynarką miał pistolet. Spostrzegł, że to zauważyłem i powiada, że to do obrony, bo Solidarność ma plan mordowania partyjnych. Straszono wówczas członków PZPR, że działają już takie grupy, a na naszym terenie kieruje nią Jan Krzysztof Hańbicki z Lubiechni Wielkiej. Hańbickiego niebawem aresztowano i uwięziono w siedzibie SB – w pałacyku tuż przy dzisiejszej Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorzowie. Oczywiście, był on działaczem podziemia antykomunistycznego, ale co do mordowania komunistów to było perfidnym kłamstwem obliczonym na sianie strachu w partyjnych szeregach PZPR i nienawiści do Solidarności. Hańbickiego oskarżono fałszywie; osadzono w więzieniu i zniszczono mu życie: skazano na bezrobocie i infamię.
Podstawą funkcjonowania sekretarzy PZPR była ich nietykalna kastowość. Dzisiaj skądś to znamy… Nade mną też zbierały się czarne chmury… Tuż przed północą 13 grudnia 1981 r. do drzwi mojego służbowego mieszkania ktoś mocno załomotał. Wraz z żoną nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Bardzo ostrożnie uchyliłem zabezpieczone łańcuchem drzwi i zdziwiony ujrzałem wystraszonego przyjaciela, lekarza z Krosna Odrzańskiego. Przyjechał, aby mnie ostrzec przed niebezpieczeństwem – żebym się ukrył i z domu nie wychodził. Powiedział: „Siedziałem w gabinecie dowódcy Wojsk Ochrony Pogranicza w Krośnie Odrzańskim. Kiedy byliśmy po kieliszku, dowódca wskazał na stół, na którym leżało dużo teczek i powiedział: »Za chwilę wykonam tajny rozkaz. Popatrz, czy kogoś z tych ludzi znasz«. Przeglądnąłem nazwiska i jedno było mi znane. Ten pułkownik WOP pozwolił mi zajrzeć do teczki – była to teczka prezesa Spółdzielni Zaopatrzenia i Zbytu z Cybinki, Augustyna Wiernickiego. Powiedział do mnie: »Weź mojego kierowcę z gazikiem wojskowym i jedź powiadomić go, niech dwa dni nie pokazuje się w pracy i w mieście. Jego mieszkanie będzie obserwowane. Ma być zamknięte na głucho, a ja o nim po prostu zapomnę«”. Widocznie znał rozkaz gen Jaruzelskiego wprowadzający stan wojenny. Drugiego dnia, boczną drogą, poszedłem do pracy. Szukali mnie już moi pracownicy, bo nie wiedzieli, co mają robić. W moim gabinecie siedziało dwóch komisarzy wojennych, młodych oficerów z WOP w Krośnie Odrzańskim, w randze porucznika i kapitana. Poczułem się niepewnie, nie byłem przygotowany na areszt... Żołnierze ci grzecznie powstali, przeprosili i poinformowali mnie, że przejmują nadzór nad zakładem pracy i że ważniejsze decyzje muszę konsultować. Wiedziałem, że to już koniec mojej 10-letniej dyrektorskiej przygody... Swoich trzech wiceprezesów zarządu poinformowałem, że mam jutro wizytę w klinice w Szczecinie, a oni przejmą zarządzanie firmą. Otrzymałem specjalną przepustkę do poruszania się służbowo po Polsce; byłem prezesem dużej firmy, na której ciążył obowiązek zaopatrywania m.in. w żywność części województwa zielonogórskiego – przepustka szefowi firmy należała się z mocy wojennego prawa. Pojechałem do kliniki i uzyskałem tam zwolnienie lekarskie, ale było ono niewiele warte, ponieważ wszystkie przepisy były w tym czasie zawieszone, a obowiązywał tylko dekret stanu wojennego oraz rozkazy wojskowych. Miejscowy komitet PZPR dowiedział się, że mnie nie aresztowano, więc ci aparatczycy postarali się, aby w trybie pilnym zwolniono mnie z pracy na mocy Dekretu o stanie wojennym i z przyczyn politycznych. To zwolnienie było bezprawne, ale skutkowało wyrokiem na miarę banicji, praktycznie uniemożliwiało mi pracę w jednostkach państwowych i spółdzielczych – prywatnych raczej wówczas nie było. Kadrowa i sekretarka zdążyły mi przynieść z biura do domu mój zbiór dokumentów, dzięki którym mam dowody tamtych wydarzeń i potwierdzające moją opozycyjną działalność. Dzisiaj uzupełniłem je już o nowe dokumenty z kwerendy wojewódzkiego i centralnego archiwum. Tak oto zacząłem w stanie wojennym nowy rozdział swojego życia – od wyjazdu do Gorzowa, od poznania biedy i rocznego bezrobocia…
Dopiero w 1983 r. podjąłem pracę razem z żoną z konieczności w małym kiosku przy Placu Grunwaldzkim; towarzyszył nam kilkumiesięczny wtedy syn Jacek. Miasto było wyjątkowo aktywnym ośrodkiem opozycji patriotycznej. Po gorzowskich ulicach chodziły liczne patrole Milicji Obywatelskiej oraz wojskowe. Inwigilacja i agentura była wszechobecna. Nawet w strukturach Solidarności działało dwóch agentów. Gorzów był miastem przemysłowym z dobrymi zakładami pracy, m.in. Chemitex-Stilon, Zakłady Przemysłu Jedwabniczego „Silwana”, Zakłady Mechaniczne „Ursus”, Gorzowskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego, elektrociepłownia, Rejon Dróg Publicznych i wiele innych. Działalność antykomunistyczna koncentrowała się wokół czołowej postaci gorzowskiej opozycji – ks. Witolda Andrzejewskiego. Pod jego patronatem działało Duszpasterstwo Akademickie, z którego wyłoniło się wielu działaczy solidarnościowych. W sobotę 13 września 1980 r., na portierni elektrociepłowni, wieczorem, przedstawiciele tych wymienionych zakładów gorzowskich spisali „Protokół porozumienia o powstaniu Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ »Solidarność«”, a już 17 września delegacja wzięła udział w ogólnopolskim spotkaniu komitetów założycielskich.
Ostatni rozdział walki o niepodległość rozegrał się dzięki wyborowi na Stolicę Piotrową Polaka kardynała Karola Wojtyły – Ojca Świętego Jana Pawła II – i po jego wizycie w Polsce, kiedy to na placu Zwycięstwa w Warszawie w 1979 r. wypowiedział słynne i zapalające rodaków słowa: „Niech stąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!”. A także to pamiętne zdanie w 1978 roku: „Nie lękajcie się! […]”uruchomiło energię wielkiej robotniczej Solidarności, która w 1980 r. powstała w Stoczni Gdańskiej, i która następnie objęła większość zakładów Trójmiasta i przeniosła się na wszystkie zakłady w całej Polsce. 30 sierpnia 1980 r. w Szczecinie, 31 sierpnia w Gdańsku, a 3 września w Jastrzębiu podpisano porozumienie z władzą dotyczące tzw. 21 postulatów, w tym powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Tak się zaczęła droga do ustrojowych zmian. Gorzowska prasa podziemna przekształcała się w jawne wydawnictwa, na czele z „Solidarnością Gorzowską”. Pierwszym przewodniczącym Zarządu Regionalnego NSZZ „Solidarność” w Gorzowie był Edward Borowski, wybrany 25 kwietnia 1981r. na I. Walnym Zjeździe Delegatów Regionu Gorzowskiego. Zjazd trwał 24 godziny i był poprzedzony mszą św. odprawioną przez ks. Witolda Andrzejewskiego, podczas której poświęcono związkowy sztandar zaprojektowany przez Jana Korcza i Jerzego Klincewicza. Obrady toczyły się w klubie zakładowym Stilonu – Chemiku.
1 maja 1981 r. po raz pierwszy w Gorzowie nie odbył się organizowany oficjalny pochód pierwszomajowy. Międzyzakładowy komitet zorganizował w tym dniu mszę św. przy tzw. schodach donikąd koncelebrowaną przez ks. Jerzego Płóciennika, ks. Piotra Sadownika oraz ks. W. Andrzejewskiego. Towarzyszyła temu orkiestra dęta z ZWCh Chemitex-Stilon, a aktorzy Teatru im. Juliusza Osterwy recytowali wiersze Zygmunta Krasińskiego, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Czesława Miłosza i Juliana Tuwima. W mszy św. uczestniczyło ok. 11 tysięcy osób.
We wrześniu tego roku odbył się I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” w Gdańsku. Wzięła w nim udział liczna grupa z regionu Gorzowa z Józefem Bełzą, Edwardem Borowskim, Jerzym Hrybaczem oraz Adamem Popielą na czele. Bardzo szybko działaniami Solidarności zaczęła się interesować Służba Bezpieczeństwa. Tak rozpracowano Edwarda Borowskiego, krypt. „Wieśniak”, Adama Opielę, krypt. „Aktywista”, Tadeusza Horbacza, krypt. „Amator”, Zbigniewa Ziębę, krypt. „Larwa” i wielu innych. Jesienią 1981 r. sytuacja pomiędzy Solidarnością a komunistycznymi władzami stawała się coraz bardziej napięta. Zarząd Regionu organizował różne akcje plakatowe, np. o treści „Głodujący wszystkich zakładów pracy łączcie się!” czy „Zagłada biologiczna narodu to program PZPR i rządu”; plakaty były wywieszane przez St. Radziukiewicza i T. Horbacza. Napięta sytuacja była wtedy w gorzowskiej AWF, a w zakładach pogotowie strajkowe... Komunistyczna władza przygotowywała ostateczne rozliczenie się z Solidarnością. W lutym 1981 r. już rozpatrywano różne warianty rozwoju sytuacji, w tym stan wojenny. W sierpniu 1981 r. do Moskwy udał się specjalny wysłannik rządu w związku z planami wprowadzenia stanu wojennego i w tym celu także tam wydrukowano 6 ton obwieszczeń Rady Państwa, bez daty, a 4. września ukryto je w gmachu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Przygotowano wojnę przeciw 10 milionowej „Solidarności.” 13 grudnia o godz. 24.00 oddziały ZOMO rozpoczęły w całej Polsce akcję aresztowań działaczy opozycyjnych. Na ulice wyszło 70 tys. żołnierzy i 30 tys. milicjantów; wyjechało 1750 czołgów, 1400 pojazdów opancerzonych i 9 tys. samochodów, wyleciało też kilka eskadr helikopterów. Zaraz po północy zamilkły telefony, a kilka tysięcy funkcjonariuszy milicji i wojska obsadziło wszystkie obiekty radia i telewizji. 14 grudnia rezerwiści milicji i funkcjonariusze polityczni otrzymali broń. O godzinie 6 rano generał Wojciech Jaruzelski wygłosił przemówienie do społeczeństwa o wprowadzeniu stanu wojennego. Konsekwencje stanu wojennego były tragiczne - prócz tych gospodarczych, ZOMO zastrzeliło 40 osób, w tym 9 górników z kopalni ”Wujek”, 21 było rannych, 10131 osób internowano bez wyroku, wielu uwięziono.
Później były „Wydarzenia Gorzowskie 1982 roku”, kiedy to 31 sierpnia 5 tys. osób przy gorzowskiej katedrze protestowało przeciw stanowi wojennemu i komunistycznym władzom, ale ta historia wymaga osobnego artykułu. Oswobodzenie Polaków z powojennej zależności sowieckich sekretarzy przyszło dopiero w 1989 r. A dzisiaj… A dzisiaj toczy się batalia o to, czy Polska ma być państwem samodzielnym, czy też ma oddać swoją wolność w ręce komisarzy z Brukseli.
Niestety, nie dla wszystkich polityków historia magistra vitae est..
Augustyn Wiernicki