2012-06-22, Mija dzień
Nie było sensacji w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Euro 2012, rozgrywanym na Stadionie Narodowym w Warszawie. Mimo dzielnej postawy czeskiej drużyny i efektownych parad jej bramkarza Petra Cecha, przepustkę do strefy medalowej wywalczyli Portugalczycy, a przysłowiową kropkę nad ,,i'' postawił oczywiście ich as atutowy Cristiano Ronaldo.
Zgodnie z naszymi wczorajszymi przewidywaniami, pogromcy biało-czerwonych tanio nie sprzedali swojej skóry. Walczyli z determinacją od pierwszej do ostatniej minuty spotkania, kilka razy zaskoczyli nawet szybką kontrą rywali, mieli jednak zbyt mało argumentów w linii napadu, by ich skutecznie ugryźć.
Portugalczycy z kolei, mimo dominacji w strefie środkowej boiska i kilku doskonałych okazji pod bramką zespołu znad Wełtawy, długo nie potrafili udokumentować tego golami. Jak niemal zawsze, uratował ich dopiero w ostatnim kwadransie gry słynny CR7, czyli wspomniany już Ronaldo, choć i on wcześniej miał problemy z celownikiem. Do końca nie zmniejszał jednak aktywności, tchnąc też wiarę w serca swych kolegów z zespołu, co zostało w końcu wynagrodzone. A sam piłkarz madryckiego Realu, przez swych oponentów zwany złośliwie ,,Krystyną'' (z racji dbałości o fryzurę i częstych skarg do sędziów na bezpardonowo atakujących go rywali), został okrzyknięty jednogłośnie królem tego piłkarskiego balu i głównym pretendentem do snajperskiej korony.
Dziś drugi ćwierćfinał, na gdańskiej PGE Arenie. Zmierzą się w nim Niemcy z Grekami, a na trybunach zasiądzie m.in. kanclerz Angela Merkel. Nie tylko z tego powodu, wielu komentatorów doszukuje się wątków politycznych wieczornej konfrontacji. ,,Derby długu'' - trąbią jedni, mając oczywiście na myśli największego dłużnika Europy i jego głównego wierzyciela. Inni akcentują, że obecność pani kanclerz podziała na greckich piłkarzy niczym płachta na byka! Tego typu spekulacje ucina jednak selekcjoner reprezentacji Niemiec Joachim Loew, argumentując: - Gramy na Euro, a nie walczymy o euro...
Jego drużyna jest w oczach większości obserwatorów zdecydowanym faworytem. Nie tylko dzisiejszej konfrontacji, ale i całego turnieju. Podzielam to zdanie, bo oprócz walorów czysto piłkarskich, od lat cenię u niemieckich piłkarzy wpajane im niemal od dziecka cechy wolicjonalne, a także dyscyplinę i dojrzałość taktyczną w grze.
Lecz swoje atuty mają też Grecy. Przede wszystkim waleczność i doświadczenie, ale także wysoką kulturę gry i dobrą technikę użytkową. No i wspierają ich gorącokrwiści kibice! Jedną z nich jest zamieszkała od lat w Polsce piosenkarka Eleni, która przyznała dziś rano: - Wierzę w greckiego ducha walki!
Wbrew oficjalnym przekazom, w obu krajach-współorganizatorach turnieju, podniosła do niedawna atmosfera dość wyraźnie siadła w momencie wyeliminowania ich zespołów. Owszem, piłkarska tematyka nie schodzi jeszcze z pierwszych stron gazet, wciąż dominuje w przekazach telewizyjno-radiowych, ale na ulicach coraz częściej słychać i inne głosy, nieco mniej entuzjastyczne.
Jak każdy świadomy obywatel, zdaję sobie oczywiście sprawę, czym jest, a zwłaszcza jak ważna może być dla przyszłości naszego kraju ta wielka impreza o zasięgu międzynarodowym, by nie rzec nawet - międzykontynentalnym.
Lecz nawet ja, długoletni, zaprzysiężony miłośnik piłki nożnej, momentami czuję się już zażenowany tym całym, często sztucznym, szumem medialnym. Zwłaszcza zaś nachalną propagandą sukcesu i nieustannym ,,wymuszaniem'' przez polskich dziennikarzy pochwał i komplementów pod naszym adresem, z ust zagranicznych gości w codziennych rozmowach na antenach telewizyjnych bądź radiowych.
Mimo wszystko: - Do wieczora! Oczywiście - przed ekranem telewizora!
Już 2 maja, w Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, Gorzów ponownie zamieni się w morze biało-czerwonych barw.