2012-06-26, Mija dzień
Giganci europejskiego futbolu przygotowują się w zaciszu swoich ośrodków do decydujących bojów o medale. A w krajach, których reprezentanci sprawili swym sympatykom wielki zawód, trwa już rozliczanie osób odpowiedzialnych za przyczyny tych narodowych rozczarowań.W forpoczcie odnowy są Rosjanie, bo porażka ich piłkarzy w ostatnim meczu grupowym z Grekami, wywołała w kraju nie tyle smutek, co przysłowiowy ,,gniew ludu''. Na konsekwencje tego nie trzeba było czekać długo. Wczoraj wszystkie agencje informacyjne podały, że prezes tamtejszego związku piłkarskiego, Siergiej Fursenko, podał się do dymisji. Aby zdobyć się na taki krok, trzeba mieć poczucie przyzwoitości, po prostu honor. Lub - jak mówią inni - ktoś z niepodważalnym autorytetem (czytaj: z ,,jajami'') musiał go do tego ,,przekonać''... Czy był to sam Władimir Putin?
W przypadku polskich władz piłkarskich, a także naszej reprezentacji, trudno chyba liczyć i na jedno, i na drugie. Indagowani w tej sprawie politycy byli bardzo radykalni w swych sądach, ale tylko w pierwszych chwilach po odpadnięciu biało-czerwonych z Euro 2012. Bo gdy uświadomiono im, że w świetle obowiązujących przepisów FIFA i UEFA, zamach na autonomię związku i jego prezesa skończyłby się wykluczeniem Polski z tej wielkiej piłkarskiej rodziny, szybko podkulili ogony...
Póki co, butny prezes Grzegorz Lato nadal pełni swoją funkcję, a polskim kibicom musi na razie wystarczyć odejście selekcjonera Franciszka Smudy, któremu skończył się kontrakt z PZPN-em. Chyba, że kierownistwo piłkarskiej centrali nagle się ,,rozmyśli'' i... nakaże selekcjonerowi kontynuować swoją misję. Wiceprezes Jerzy Engel już bowiem przypomina, że za parę tygodni zaczynają sie eliminacje mistrzostw świata 2014!
Jeśli o mnie chodzi, to daleki jestem od obarczania Smudy całą winą za stan polskiego futbolu. Zgadzam się z nim także w kwestii personalnego składu kadry na tę imprezę. Nie rozgrzeszę go jednak za słabe wyniki w Euro 2012. Dziwi mnie zwłaszcza, gdy słucham jak mówi, że główną przyczyną odpadnięcia biało-czerwonych już po rundzie eliminacyjnej, była... słaba skuteczność pod bramką rywali.
Wygląda więc na to, że Smuda niewiele zrozumiał z tego, co wszyscy widzieliśmy jak na dłoni. A więc, że polscy piłkarze wciąż ustępują innym pod względem kondycyjno-szybkościowym. Nawet gospodynie domowe zwracały uwagę, że nasi biegali na pełnych obrotach co najwyżej przez dwa kwadranse w meczu... A przecież, do Euro 2012 przygotowywali ich ci sami ludzie, co kiedyś Niemców do wielkich turniejów! Nadal ustępujemy też rywalom pod względem techniki, którą nabywa się w dzieciństwie, na podwórkach, placykach i skwerach. Uboga jest też myśl taktyczna zespołu, zwłaszcza, gdy przeciwnik zmienia strategię i trzeba nagle coś zmienić. Fachowcy zarzucają także naszej reprezentacji słabą odporność psychiczną, brak w jej szeregach prawdziwego lidera, a nawet niewłaściwe rozeznanie przeciwników, za co odpowiadał w sztabie szkoleniowym drugi asystent i analityk kadry, Hubert Małowiejski.
Polskim piłkarzom można jeszcze zarzucić kilka innych niedostatków, mniej lub bardziej istotnych. Mnie najbardziej irytowała jednak zachowawcza postawa ich trenera! Przede wszystkim defensywna taktyka gry, brak szybkiej reakcji na niekorzystny rozwój wydarzeń na boisku, zbyt późne i mało odważne zmiany w trakcie meczu, gdy aż prosiło się o zagrywkę hazardzisty! Osamotniony Robert Lewandowski szamotał się zwykle w żelaznym uścisku trzech lub czterech rywali, a gdy już nawet piłka w końcu trafiła pod jego nogi, zwykle nie miał do kogo jej odegrać...
W pełni zgadzam się więc z treścią jednego z tutułów na onecie: ,,Smuda spieprzył szansę tysiąclecia!''...
Już 2 maja, w Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, Gorzów ponownie zamieni się w morze biało-czerwonych barw.