2012-06-27, Mija dzień
Los sprawił, że w pierwszym meczu półfinałowym Euro 2012 staną twarzą w twarz dwa zespoły z Półwyspu Iberyjskiego. Z jednej strony Portugalczycy, z największą gwiazdą imprezy, za jaką uchodzi Cristiano Ronaldo, a naprzeciwko nich naszpikowani genialnymi piłkarzami Hiszpanie, aktualni mistrzowie świata i Europy.
Ten fascynujący pojedynek zostanie rozegrany dziś wieczorem na stadionie w Doniecku, a wskazanie jego faworyta wydaje się zadaniem wręcz karkołomnym! Bo oprócz wspomnianych tytułów, także historyczne statystyki przemawiają na korzyść reprezentacji Hiszpanii, która z dotychczasowych 37 spotkań obu tych zespołów wygrała 15, podczas gdy Portugalczycy tylko 9 (pozostałych 13 skończyło się remisowo). Ostatni mecz obu rywali na wielkiej imprezie, miał miejsce 29 czerwca 2010 w Kapsztadzie. Było to w 1/8 finału mistrzostw świata w RPA, a zwycięsko z tej konfrontacji wyszli Hiszpanie (1:0), dla których ,,złotą'' bramkę zdobył David Villa. Z uczestnictwa w Euro 2012 wyłączyła go, niestety, długotrwała kontuzja, a jego absencja znacznie osłabiła siłę uderzeniową mistrzów świata.
Argumentem portugalskich kibiców jest z kolei wynik ostatniego, jak dotąd, meczu tych zespołów, rozegranego 17 listopada 2010 na stadionie w Lizbonie. Portugalczycy wręcz ,,zmasakrowali'' świeżo upieczonych mistrzów świata - co ważne, występujących w pełnym składzie - aż 4:0! Bramki dla zwycięzców zdobyli wówczas: Carlos Martins, Helder Postiga (2) i Hugo Almeida. Dwaj ostatni są zresztą obecni na Euro 2012, choć - jak dotąd - nie imponowali skutecznością. Może oszczędzali amunicję na dzisiejsze spotkanie?
W błysku fleszy są teraz przede wszystkim C. Ronaldo, Nani, Pepe, Coentrao, Moutinho i Meireles, którzy są w stanie dokonać rzeczy niebywałych, lecz także... sprawić swym kibicom całkowity zawód.
Znacznie bardziej stabilni są Hiszpanie, choć przyznać trzeba, że w stosunku do dwóch zwycięskich dla nich imprez, nieco obniżyli loty. Niektórych (przyznam, że i mnie) irytuje już ta długotrwała wymiana piłki między piłkarzami zespołu selekcjonera Vicente del Bosque, nużąca kibiców i... usypiająca rywali. A może o to właśnie Hiszpanom chodzi? Ich sympatyków niepokoi zwłaszcza słaba skuteczność pod bramką przeciwnika, wynikająca z braku tytularnych napastników, a zwłaszcza zachowawczego stylu gry zespołu.
Mimo wszystko, stawiam dziś na Hiszpanów, imponujących perfekcją techniczną i mających w swoim składzie więcej klasowych zawodników niż ich sąsiedzi i odwieczni rywale.
Uwagę polskich kibiców przykuwają dziś rozgrywki personalne o fotel selekcjonera biało-czerwonych, do którego pretendują m.in.: Waldemar Fornalik, Maciej Skorża, Henryk Kasperczak i Michał Probierz. Znacznie mniejsze szanse wydaje się mieć pracujący na co dzień w Stanach Zjednoczonych Piotr Nowak, choć niektórzy ochrzcili go już mianem ,,czarnego konia'' w tym wyścigu.
Mnie zastanawia najbardziej, skąd u naszych decydentów z PZPN-u tyle niechęci, by nie rzec wręcz awersji(!), do szkoleniowców zagranicznych? Mają zwykle znacznie większy autorytet na arenie międzynarodowej, szeroki zasób wiedzy (nie tylko stricte piłkarskiej!) i bardziej nowoczesne, a przede wszystkim odważne spojrzenie na sprawy szkoleniowe. A co chyba najważniejsze, nie są ,,skażeni'' układami panującymi od lat w polskim futbolu i jego licznymi patologiami, co wytykano m.in. selekcjonerowi Franciszkowi Smudzie...
Już 2 maja, w Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, Gorzów ponownie zamieni się w morze biało-czerwonych barw.