więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Mija dzień »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Euro według Janusza Dobrzyńskiego

2012-07-02, Mija dzień

 

Viva España! Triumf futbolu!

Lepszej promocji piłki nożnej, jak we wczorajszym finale Euro 2012 w Kijowie, trudno było sobie nawet wymarzyć! W roli głównej wystąpili oczywiście Hiszpanie, którzy w drodze do tytułu mistrza Europy ,,zmietli'' nie tylko tak komplementowaną ostatnio drużynę Italii, ale przy okazji pobili także większość rekordów w całej, ponadpółwiecznej historii tej wspaniałej imprezy.

 

Wczoraj rano, nieco zdegustowany tiki-taką, jaką zespół selekcjonera Vicente de Bosque do znudzenia serwował nam w niektórych spotkaniach, ,,zaszantażowałem'' obrońców tytułu: ,,Jeśli jednak Hiszpanie i ich trener sprzeniewierzą się takiej wizji futbolu, jaką przedstawiam powyżej, całą swoją sympatię i wszystkie nadzieje przeniosę na ich rywali''. Nie wiem, czy mój głos dotarł do Xaviego, Iniesty i ich kolegów, ale najwyraźniej poskutkowało!
A już na poważnie, w swojej ocenie nie byłem wcale osamotniony. Jak powinien wyglądać piłkarski spektakl, określił w jednym z wywiadów Cesar Luis Menotti, były trener wielkiej reprezentacji Argentyny, z którą sięgnął w 1978 roku po pierwszy dla swojego kraju tytuł mistrza świata. Także wczoraj głos zabrał w tej sprawie menedżer Arsenalu Londyn Arsene Wenger, który w swojej kolumnie na serwisie ,,Eurosport'' napisał, że drużyna hiszpańska straciła swój blask i iskrę. - To są naprawdę fenomenalni piłkarze - inteligentni, urodzeni zwycięzcy. Muszę jednak przyznać, że zdradzili swoją filozofię i przekształcili ją w coś negatywnego. Dawniej dążyli do jak najdłuższego posiadania piłki, by móc atakować i wygrywać. Teraz - tak to przynajmniej wygląda - jest to dla nich sposób nie na wygrywanie, ale na nieprzegrywanie... - krytykował obrońców tytułu.

Na szczęście, w finale było jak za najlepszych czasów... Wystarczyło kilkadziesiąt sekund, by przekonać się, że jest to znów ta wielka, słynna Armada! Od pierwszego gwizdka portugalskiego sędziego Pedro Proency, Hiszpanie wręcz ,,siedli'' na rywalach, wywierając na nich nie tylko pressing fizyczny, ale także presję psychiczną. Paraliżowali ich każdy ruch, często odbierali piłkę, inicjując natychmiast kontrataki. Grali szybko, błyskotliwie technicznie i prawie zawsze do przodu! Jeszcze przed upływem kwadransa gry strzelili pierwszego gola, po wręcz wzorcowej akcji Iniesty, Fabregasa i Davida Silvy. A krótko przed gwizdkiem na przerwę, podwyższyli prowadzenie po świetnym podaniu Xaviego i fantastycznym rajdzie najmłodszego w zespole, 23-letniego lewego obrońcy Jordi Alby. To właśnie jego komplementowałem wczoraj przed finałem, zresztą nie po raz pierwszy.
Warto dodać, że Jordi Alba jechał na Euro jako gracz Valencii, lecz po półfinałowym spotkaniu z Portugalią, podpisał wart 14 milionów euro transferowych kontrakt z Barceloną. Na ironię zakrawa fakt, że jest wychowankiem La Masii, czyli słynnej szkółki Barcelony, gdzie pierwsze piłkarskie kroki stawiali także Leo Messi, Xavi, Iniesta, Cesc Fabregas, Gerard Pique, Sergio Busquets, czy bramkarz Victor Valdes. A więc nawet szkoleniowcy Barcelony nie od razu poznali się na jego talencie, skoro musiał wrócić do klubu okrężną drogą, przez Cornellę, Mestallę, Valencję, Tarragonę i ponownie Valencię... Niespełna dziewięć miesięcy temu zadebiutował w reprezentacji (w eliminacyjnym meczu do Euro ze Szkocją 3:1), a dziś jest już jedną z jej gwiazd, będącą na ustach wszystkich Hiszpanów, i nie tylko. To się nazywa błyskawiczna kariera!

 

Wróćmy jednak do finału, w którym także po przerwie rządzili na boisku obrońcy tytułu. Zdominowali zwłaszcza jego środkową strefę, gdzie operowali nie tylko Xavi, Iniesta i Fabregas, ale także wspomniany już ofensywny obrońca Jordi Alba oraz defensywni pomocnicy Sergio Busquets i Xabi Alonso. Włosi, mimo dzielnej postawy i nadludzkich wysiłków Andrei Pirlo i jego kolegów, byli praktycznie bezradni. A że dodatkowo nie oszczędził ich pech (kontuzje, gra w osłabieniu od 62 minuty), w końcówce meczu stracili dwa kolejne gole, po świetnych akcjach Fernando Torresa i Juana Maty. Skończyło się więc na 4:0, co jest najwyższym wynikiem w historii, jaki padł w finale tej imprezy. Hiszpanie jako pierwsi obronili też tytuł mistrzowski, a także wygrali trzecią wielką imprezę (czyli mistrzostwa świata bądź Europy) z rzędu! Swoistym rekordem jest także 810 celnych podań, jakie wymienili między sobą piłkarze Hiszpanii w pierwszym meczu z Włochami, jeszcze w grupie, gdzie padł remis 1:1. Wszystkie pozostałe spotkania Hiszpanie wygrali (w tym jeden rzutami karnymi), uzyskując imponujący bilans bramkowy 12:1!
Kilka dalszych rekordów pobił w trakcie Euro ich kapitan Iker Casillas. Jedynego gola wpuścił w 61 minucie wspomnianego meczu z Włochami, a przez kolejnych 508 minut - czyli pięć pełnych spotkań plus jedna dogrywka - zachował już czyste konto. Finałowy mecz z Włochami, był 137 występem Casillasa w reprezentacji. A zarazem setnym zwycięskim dla Hiszpanii. Dodajmy, że Iker strzegł hiszpańskiej bramki we wszystkich trzech wielkich finałach (ME 2008, MŚ 2010, ME 2012) i w żadnym nie został pokonany! Czy ma ktoś jeszcze wątpliwości, że to najlepszy bramkarz świata obecnej doby, godny spadkobierca swego legendarnego rodaka, uznawanego za najlepszego bramkarza świata lat 20. i 30. Ricardo Zamory?                    

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x