Koniec smażenia na śmierdzącym oleju!

2013-01-05, Mija dzień

Z początkiem nowego roku wszyscy się prześcigają w opisywaniu podwyżek cen i różnych zmian w przepisach prawa. Tymczasem po cichu weszło w życie nowe prawo, które ma sprawić, że nie będziemy już jedli frytek, ryb czy kurczaków smażonych na starym, przypalonym i śmierdzącym oleju.

Nowe przepisy, czyli rozporządzenie ministra zdrowia określające precyzyjnie normy, jakie musi spełniać olej używany do smażenia, obowiązuje co prawda od grudnia 2012 r., ale dopiero od stycznia br. ma być konsekwentnie egzekwowane. Oznacza to liczne i niezapowiedziane kontrole w restauracjach, barach, a przede wszystkim w sieciowych fast foodach, gdzie oleju używa się nagminnie. A od dawna przecież wiadomo, że wielokrotnie używany olej nie tylko zwyczajnie śmierdzi, ale co najistotniejsze, wydziela niebezpieczne związki rakotwórcze.

Nowością są nie tylko precyzyjnie określone normy, których wcześniej nie było, ale także możliwość kontrolowania każdego punktu gastronomicznego bez zapowiedzenia. Wcześniej było niemożliwe, gdyż wymagało uprzedzenia restauratora, którego podpis po kontroli był niezbędny, by protokół był uznany przez wszystkie strony. Łatwo więc można sobie wyobrazić co wynikało z takiej kontroli, gdy kontrolowany wcześniej był o niej uprzedzany. Przedstawiciel gorzowskiego sanepidu przyznaje, że czasami nie mieli czego szukać, bo wszystko było czyste, świeże i pachnące, wręcz na pokaz, choć zdarzało się, że trafiano też na brud, smród i bałagan. Teraz wystarczy sporządzenie odpowiedniej dokumentacji. Ponadto kary za nieprzestrzeganie norm będą dosyć surowe.

Życie, jak zwykle, zweryfikuje te założenia i oczekiwania. Miejmy jednak nadzieję, że wszyscy wezmą je sobie do serca, żołądka i kieszeni. Dla wspólnego dobra. Smacznego i na zdrowie!

zet