2013-02-04, Mija dzień
Stan gorzowskich dróg woła o pomstę do nieba. Dziura na dziurze i dziurą pogania. I dzieje się tak nie dlatego, że takie są prawa natury, co jest wygodnym wytłumaczeniem dla urzędników. Przede wszystkim jednak dziurami wychodzą nam wieloletnie zaniedbania i zaniechania. Od lat nieremontowane, zniszczone i miejscami wręcz zdewastowane ulice są takie jakie są, bo inne w tych okolicznościach przyrody być nie mogą.
Mało tego. Łatane są w wielkim pośpiechu, byle jak i byle gdzie, jakby liczyła się sztuka, a nie trwałość i elementarna solidność. Często po kilku tygodniach w tych samych miejscach pojawiają się wyrwy i szczeliny jeszcze większe niż poprzednio. To już nie jest jazda slalomem czy wężykiem po mieście, ale mozolne przedzieranie się przez miejski tor przeszkód, który konsekwentnie niszczy nasze samochody i przyspiesza ich zużycie. I za to nikt nam nie zapłaci, bo ubezpieczenie obejmuje jedynie bezpośrednie szkody, czyli urwane koło lub uszkodzone zawieszenie.
Żadnym usprawiedliwieniem jest przy tym mówienie, że dzieje się tak wszędzie. Otóż nie wszędzie, przynajmniej nie w takiej skali, jak w Gorzowie. Dlatego trzeba bić na alarm i szukać rozwiązań. Niezbędny jest program naprawy miejskich ulic, by za rok nie trzeba było wielu z nich zamykać dla samochodów, także z uwagi na zagrożenia dla życia i zdrowia kierowców. Potrzebna jest inwentaryzacja stanu dróg, zbadanie natężenia ruchu i planowa rewitalizacja - droga po drodze, od najczęściej użytkowanych poczynając. Takiego programu, stworzonego przez urzędników, ale pod nadzorem radnych, mamy prawo oczekiwać. I to opracowanego w trybie pilnym, nawet kosztem zmian w tegorocznym budżecie.
J. Delijewski
P.S. Czy ktoś w ogóle nadzoruje i dokonuje odbioru tych dziur, łat i tej asfaltowej masy, co to się nią klei nasze miejskie drogi?
W piątek, 2 maja Urząd Miasta Gorzowa Wielkopolskiego będzie nieczynny.