więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Mija dzień »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2025

Już nie wystarczy łatanie dziurawych ulic!

2013-02-07, Mija dzień

Wszystkie gorzowskie media zajmują się teraz dziurami na drogach, bo i stan miejskich dróg woła o pomstę do nieba. Jak już pisaliśmy, na wielu drogach jest tragicznie: dziura na dziurze i dziurą pogania. Nic zatem dziwnego, że katastrofalny stan dróg wywołuje emocje, złość i potrzebę działania. W poniedziałek 11 lutego na sesji mają zająć się nimi radni miasta.

Zajmą się jednak doraźnie i w ograniczonym zakresie. Bowiem mają przyklepać jedynie przesunięcie w budżecie miliona złotych z oświetlenia ulic na ich pozimowe łatanie dziur. Dobre i to, ale takie działanie nie rozwiązuje problemu. Oprócz działań doraźnych potrzebne jest pilne opracowanie programu rewitalizacji miejskich dróg, by za kilka, kilkanaście miesięcy nie trzeba było ogłaszać stanu klęski drogowej. Nie chodzi więc wyłącznie o szybkie załatanie i  przyklepanie pojawiających się jak grzyby po deszczu dziur, które za jakiś czas pojawią się znowu wraz z nowymi. Idzie o remonty, które na lata przywrócą stan naszych ulic do standardów uznawanych powszechnie za normalny.

Przypominam i powtarzam, że  naszymi drogami dzieje się tak nie dlatego, że takie są prawa natury, co jest wygodnym wytłumaczeniem dla urzędników. Przede wszystkim jednak dziurami wychodzą nam wieloletnie zaniedbania i zaniechania. Od lat nieremontowane, zniszczone i miejscami wręcz zdewastowane ulice są takie jakie są, bo inne w tych okolicznościach przyrody być nie mogą. Dziura załatana dzisiaj pojawi się za kilka miesięcy znowu wraz z dziesiątkami innych, które będą już nie do ogarnięcia i załatania.

Tym bardziej, że łatane są w wielkim pośpiechu, byle jak i byle gdzie, jakby liczyła się sztuka, a nie trwałość i elementarna solidność. Często już po kilku tygodniach w tych samych miejscach pojawiają się wyrwy i szczeliny jeszcze większe niż poprzednio. To już nie jest jazda slalomem czy wężykiem po mieście, ale mozolne przedzieranie się przez miejski tor przeszkód, który konsekwentnie niszczy nasze samochody i przyspiesza ich zużycie. I za to nikt nam nie zapłaci, bo ubezpieczenie obejmuje jedynie bezpośrednie szkody, czyli urwane koło lub uszkodzone zawieszenie.

Żadnym usprawiedliwieniem jest przy tym mówienie, że dzieje się tak wszędzie. Otóż nie wszędzie, przynajmniej nie w takiej skali, jak w Gorzowie. Dlatego trzeba bić na alarm i szukać rozwiązań. Niezbędny jest program naprawy miejskich ulic, by za rok nie trzeba było wielu z nich zamykać dla samochodów, także z uwagi na zagrożenia dla życia i zdrowia kierowców. Potrzebna jest inwentaryzacja stanu dróg, zbadanie natężenia ruchu i planowa rewitalizacja - droga po drodze, od najczęściej użytkowanych poczynając. Takiego programu, stworzonego przez urzędników, ale pod nadzorem radnych, mamy prawo oczekiwać. I to opracowanego w trybie pilnym, nawet kosztem kolejnych  zmian w tegorocznym budżecie.

J. Delijewski

P.S. W tej sytuacji nie jestem przekonany, że remont kawałka ul. Kobylogórskiej, co ma być nasza największa inwestycją  drogową tego roku, jest naprawdę najpilniejszy. Jak Kobylogórska ma się do Walczaka, Sikorskiego czy Jagiełły?

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x