2013-04-10, Mija dzień
No i mamy kolejną gorzowską aferę, która może szerokim echem odbić się kraju. Tak przynajmniej uważa Robert Surowiec, przewodniczący klubu radnych PO. Aferę z udziałem polityków PiS, którą ogłosił przez przypadek w środę 10 kwietnia na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Aferę opisują pisma radnego Marka Surmacza do Marka Asta, posła i szefa PiS w woj. lubuskim, w których posiadanie wszedł właśnie Robert Surowiec. Marek Surmacz ma opisywać bowiem liczne nieprawidłowości, przekręty i nadużycia przy okazji wyborów samorządowych w 2010 roku, których głównym sprawcą miał być Sebastian Pieńkowski, także obecny radny i szef powiatowych struktur partii w Gorzowie. S. Pieńkowski miał m.in. samowolnie dokonywać zmian na listach wyborczych; łamać zasady finansowania kampanii wyborczej przyjmując określone wpłaty na komitet wyborczy; tworzyć nielegalne materiały wyborcze, bo nieuzgodnione i opłacone z nielegalnych wpłat oraz nie przestrzegać ustawy o ochronie danych osobowych poprzez nieuprawnione wysyłanie wyborczych materiałów do konkretnych z imienia i nazwiska osób.
Robert Surowiec, jak powiedział, jest przerażony i wstrząśnięty tym nadużyciami i nieprawidłowościami, z którymi od 2010 roku nikt nic nie zrobił. Ani Marek Ast, ani inni parlamentarzyści PiS, którzy również poznali zarzuty artykułowane przez Marka Surmacza. Nie zrobili wewnątrzpartyjnego rozliczenia, nie zgłosił też sprawy do prokuratury, choć zdaniem radnego Surowca ta afera może przyćmić znaną już w Polsce gorzowska aferę budowalną, bo to bomba z opóźnionym zapłonem, która musi wybuchnąć. On jednak również nie zamierza niczego zgłaszać organom ścigania.
Politycy PiS w żaden sposób nie chcieli na gorąco komentować tej sprawy, tłumacząc się obchodami rocznicy katastrofy smoleńskiej. Niewątpliwe więc sprawa będzie miała ciąg dalszy.
zet
W Gorzowie tegoroczne matury rozpoczną się w poniedziałek, 5 maja i potrwają do 24 maja.