2013-11-19, Mija dzień
Teleewangelista? Popteolog? Katolicki publicysta? Celebryta? Showman? Kim jest Szymon Hołownia? Z którymi z tych ról utożsamia się najbardziej, które go konstytuują, a które są mu obce? Co jest dla niego ważne? Co jest prawdą o nim, a co wyłącznie wymysłem mass mediów? 20 listopada o godz. 17.00 gorzowianie będą mieli okazję poznać prawdziwe poglądy jednego z najbardziej kontrowersyjnych polskich dziennikarzy. Spotkanie odbędzie się w WiMBP im. Z. Herberta w sali 102 na I piętrze.
Na swój temat słyszał już chyba wszystko i jak sam przyznaje, niewiele jest go już w stanie zaskoczyć. Raz obrywa z jednej strony, a raz z drugiej. Dla jednych jest prawicowym oszołomem i katotalibem w masce liberała, a dla drugich – lewakiem i udawanym katolikiem, pławiącym się w luksusie. Stoi gdzieś pośrodku i przez to budzi tak skrajne emocje. Wojciech Cejrowski w słynnej telewizyjnej konfrontacji wykluczył go z Kościoła, a Tomasz Lis w swoim felietonie nazwał go „załganym, pseudoliberalnym, pseudodoktrynalnym, dwie piersi ssącym, liberalnym katolikiem”. W książce „Manipulacja w mediach” poświęcono mu nawet cały rozdział pt. „Szymon Hołownia atakuje Kościół i głosi rekolekcje”. Z drugiej strony znany jest ze swojej bezkompromisowości w sprawach wiary. Zakończył współpracę z tygodnikiem „Wprost”, kiedy ten nie opublikował jego tekstu krytykującego zapowiedzianą przez rząd refundację metody in vitro. Wcześniej, niemal w aurze skandalu, odszedł z „Newsweeka” na znak protestu przeciw kolejnej okładce czasopisma („Tata w sutannie”), z którą się nie zgadzał. Wiele razy publicznie występował w obronie Kościoła i dogmatów wiary. Tym bardziej dziwi brak poparcia dla jego działalności ze strony hierarchów kościelnych. W niechęci Kościoła Hołownia upatrywał m.in. główną przyczynę upadku katolickiej telewizji Religia.tv, której przez wiele lat był dyrektorem programowym. Jak twierdził, to biskupi byli winni tej porażki, bo nie tylko nie udzielili poparcia, ale wręcz rzucali kłody pod nogi, zabraniali księżom przychodzić do realizowanych przez stację programów, bo „niszczą ojca Rydzyka”.
Nie obraża się na swoich adwersarzy, dalej robi swoje, pisze kolejne książki, pomaga dzieciom z sierocińca w Zambii. Jeszcze tak niedawno, po rozstaniu z tygodnikiem „Wprost”, zarzekał się, że już w żadnej gazecie nie będzie publikował swoich tekstów, że schodzi do „podziemia”, ale żal minął. Podjął współpracę z „Rzeczypospolitą”. Mówi, że nie dotykają go same obelgi, najbardziej boli lejąca się nieuzasadniona nienawiść, pogarda dla tego co robisz i kim jesteś. Uważa, że siłą Kościoła nie jest – wbrew temu co sądzą jego krytycy – jednolitość, a niebywała wręcz różnorodność: „W kościele fajne jest to, że ja się w nim mieszczę, mieści się ojciec Rydzyk, pan Cejrowski, kardynał Nycz oraz grubo ponad miliard innych, niekiedy bardzo od siebie różnych osób”.
Szymon Hołownia ubolewa nad tym, że obszar dyskursu religijnego z roku na rok się kurczy. Mieli się sensacje, biskupów wjeżdżających w latarnie, księży, którzy mają dzieci, ale nie ma już pomysłów jak mówić o sprawach ważnych, o doświadczaniu wiary, o roli Kościoła we współczesnym świecie. Nie traci jednak nadziei, wierzy, że robi dobrą robotę, dlatego spotyka się z ludźmi, żeby rozmawiać i zapewnia, że nie ma dla niego znaczenia, czy na spotkanie przychodzi 50 czy 1350 osób, co też się zdarza. I tak się totalnie spala w czasie tych spotkań, bo daje z siebie wszystko, bo intensywność rozmowy z ludźmi jest TAKA.
Spotkanie jest organizowane przy współpracy z Instytutem Książki w ramach programu Dyskusyjne Kluby Książki.
Anna Królewicz – Spętany, koordynator wojewódzki DKK
Podczas gdy na scenach Międzynarodowego Festiwalu Folk Farbor trwały występy, taneczna energia i barwy Senegalu dotarły także tam, gdzie nie każdy mógł wybrać się na festiwal.