2014-01-04, Mija dzień
Odprowadziliśmy panią Teresę Klimek na miejsce ostatecznego spoczynku na cmentarzu komunalnym w mieście na siedmiu wzgórzach. I Jej pogrzeb był manifestem tego, czego Ona przez całe życie była przykładem.
Ano tego, że można być na lewo, na prawo, albo też i centrum, ale jeśli się ze sobą rozmawia, tak naprawdę i po ludzku, to opcje się nie liczą. Bo ważny jest człowiek i jego myślenie o drugim.
Pani Teresa była taką osobą, która potrafiła myśleć i mówić o każdym, o politykach, o decydentach, o radnych, o znajomych i … No o każdym. I Jej pogrzeb był tego manifestem. Bo w kondukcie poszli wszyscy. Były władze miasta z sztandarem, pocztem i kwiatami. Wszak żegnaliśmy Honorową Obywatelkę Miasta, pierwszą i jedyną jak do tej pory kobietę w tym zaszczytnym gronie. Byli radni, nie musieli, ale byli. Byli politycy wszelkich ugrupowań, wśród nich były premier pan Kazimierz Marcinkiewicz. Co prawda, zakutany w szal i czapkę, ale był. Musiał sobie na pewno kalendarz zdarzeń poprzestawiać, ale był.
Byli Jej uczniowie, byli podopieczni, byli przyjaciele i nie tylko. Byli znajomi i tacy ludzie jak ja, którzy do żadnej z wymienionych kategorii nie należą, ale kiedyś tam, w jakimś momencie życia ich drogi, nasze drogi, skrzyżowały się z drogą Pani Teresy. I ta krzyżówka na tyle ważna się stała, że…
Myśli i uczucia są sprawą ulotną, bardzo osobistą, ale spotkania z Panią Teresą były dla mnie nie ulotne, za każdym razem ważne. Ja do nich wracam i wracać będę.
Panią Teresę pożegnał w mocno emocjonalny sposób mecenas Stanisław Żytkowski, działacz NSSZ „S”, internowany w ten straszny czas nocy stanu wojennego, świadek sumienia, były senator, odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, dla mnie z kościami dobry człowiek, przewodnik po lasach gorzowskich i maksymalnie fantastyczny kompan. Mówił o Pani Teresie jako o przyjacielu i swego rodzaju kompasie, który pokazywał, co znaczy przyzwoitość i prawda. Potem tak samo mówiła o Niej pani Grażyna Pytlak, też więziona w czas smuty stanu wojennego, też świadek sumienia. Także w taki sposób mówił o niej pan Tomasz Pluta, dziś dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego, szkoły, gdzie Pani Teresa uczyła. Mówił o Niej „Pani profesor”. I opowiadał, jak już w końcówce życia Pani Teresy szkoła się z Nią kontaktowała. Rzadko się zdarza w dzisiejszych czasach, aby tak kogoś żegnać.
I wszyscy, niezależnie od poglądów i opcji mówili jedno – odszedł przyzwoity człowiek.
I tak było. Odszedł Przyzwoity Człowiek, wielka postać, która przez całe swoje życie robiła to, co nakazuje honor i przyzwoitość właśnie. Prawość była busolą, prawość, dziś zapomniana i kompletnie niezrozumiała formuła. Prawość.
Bo prawi są ci, którzy niezależnie od poglądów, niezależnie od opcji żyją i zachowują się tak, jak należy. Kiedy trzeba, stają do walki, kiedy trzeba, idą do sądu, a kiedy trzeba ugotują rosół i się nim podzielą z każdym. Taka była Pani Teresa.
W Gorzowie z każdym rokiem przybywa ścieżek rowerowych, które uzupełniają już istniejącą infrastrukturę i tworzą nową.